Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

piątek, 30 listopada 2018

"Król Bezmiarów" Feliks W. Kres

Dziś przychodzę do was z recenzją powstałą już jakiś czas temu. Nie wiem, dlaczego nie opublikowałam ją na świeżo. Odkopałam ją dziś z odczuciem, jakbym czytała tekst kogoś innego. Ciekawe doświadczenie. Polecam przejrzeć stare wersje robocze postów, które nigdy nie zmieniły statusu na opublikowane. Mogą was zaskoczyć ;)


Opis z okładki:
Trzy córki legendarnego pirackiego kapitana walczą o schedę po ojcu. O niepokonany okręt, o magiczny Rubin córki Błyskawic, o legendarny skarb Demona Walki. Walka będzie bezpardonowa, córki Demona nie znają litości.


     W gęstej, spleśniałej ciemności zamarł czas, skonało przemijanie. Rozchwiana, wstrząsana przez fale ciemność splotła się z bólem i chłodem w twór z innego świata, gdzie mrok stał się czasem, a ból namiastką myślenia. 



Moja opinia:
Nieczęsto sięgam po powieści z pirackimi wątkami. Tę pozycję dostałam w prezencie. Choć objętościowo jest dość spora (ok 500 stron), paradoksalnie wydawała mi się jakaś niepozorna, nieprzyciągająca uwagę i minęło kilka dobrych miesięcy zanim się wreszcie za nią zabrałam.


Na tylnej okładce, tuż pod tym zdecydowanie zbyt krótkim i niewiele mówiącym opisem fabuły, znajdziemy informację: "Najlepsza polska marynistyczna książka fantasy, wyróżniona nagrodą im. Janusza A. Zajdla.", która moim zdaniem powinna być wypisana drukowanymi literami tuż obok tytułu. Wielka szkoda, że zdecydowano się nie informować lepiej o sukcesie książki. Powieść zdecydowanie zasługuje na uwagę.


Wiem, co mówię. - Tamenath postukał palcami w stół. 
- Wiedza o sobie to klucz do potęgi.


Król Bezmiarów opowiada historię trzech córek najsławniejszego pirackiego kapitana, których pokrewieństwo jest dość skomplikowane. Otóż pod niszczącym wpływem Rubinu zgwałcił swoją córkę Ridaretę, która zaszła z nim w ciążę. Demon Walki wkrótce umarł, pozostawiając dziewczynę pod opieką Raladana, uzdolnionego pilota, przed którym morze nie miało tajemnic. Podczas podróży dopadła ich burza, powodując zniszczenie statku i śmierć praktycznie całej załogi. Ridareta przeżyła tę katastrofę tylko dzięki Rubinowi. Po kilku tygodniach, nienaturalnie szybko urodziła dwie córki, Riolatę i Lerenę, które rosły nienaturalnie szybko, stając się silniejszymi i okrutniejszymi od swojej matki. Z czasem wszystkie trzy upodobniły się do siebie nie do poznania, stając się najpiękniejszymi i najbardziej niebezpiecznymi kobietami w Szerenie.


Mam uczucie - odwrócił spojrzenie, jakby zawstydzony, że ma coś takiego - jakbym coś przeoczył.


Powyższy opis jest skrótem tak zwięzłym, że już mniej słów nie udało się użyć by wprowadzić was do fabuły tej książki. W dodatku nabiera on sensu dopiero po przeczytaniu około 200  stron z sześciuset pięćdziesięciu. Historia przedstawiona w tym tomie jest bardzo złożona, rozciągająca się na przestrzeni wielu lat i wielu fascynujących lokalizacjach. Zawiera w sobie ogrom wątków, których nie potrafię podsumować w jednym akapicie. Fabuła jest świetnie zbudowana, bardzo "pojemna" i wciąż mam wrażenie, że dotknęłam tylko powierzchni. Sporo jest tutaj przemocy, czasami moim zdaniem niepotrzebnej, ale spodziewałam się tego po fantastyce z piratami wśród bohaterów. 



Przy pierwszej okazji podstawię ci nogę - obiecała. 
- Przewrócisz się, a wtedy będę skakać ci po brzuchu. 


Trudno było się zorientować kto jest kim, jakie ma powiązania rodzinne. Wciąż pojawiały się nowe informacje, komplikujące jeszcze bardziej tę już zagmatwaną sytuację. O dziwo wcale mi to nie przeszkadzało i brnęłam ochoczo dalej w tę historię, ciekawa co tu się jeszcze może pojawić.

Polecam serdecznie tym, którzy piratów lubią i za tymi klimatami przepadają. Dostałam od tej książki więcej niż się spodziewałam i myślę, że chętnie przeczytam ją po raz drugi za rok może dwa ;)

Pozdrawiam!


sobota, 24 listopada 2018

"Piękno bez konserwantów. Sekrety urody naszych prababek" A. Zaprutko-Janicka

Opis z okładki:
Fotografie przedwojennych elegantek olśniewają. Żyły niemal przed stuleciem, a przecież prezentują się często lepiej niż my same! Mają pięknie wypielęgnowane dłonie i perfekcyjnie ułożone fryzury. Ich cera promienieje. Aż trudno w to uwierzyć. 

Nasze prababcie nie miały do dyspozycji koszmarnie drogich smarowideł, palet do makijażu z dziesiątkami odcieni, przyborów do konturowania i hybrydowego manicure. A jednak posiadały sekret nieskazitelnej urody. Na czym on polegał?


    Szczerość to pierwszy krok na drodze do zwalczenia nałogu. Najwyższa pora, żebyśmy same przed sobą przyznały:
wszystkie uzależniłyśmy się od chemii. 



Moja opinia:
Piękno bez konserwantów to połączenie poradnika z krótkim streszczeniem historii pielęgnacji damskiego ciała. Podzielony jest na rozdziały dotyczące kolejnych części ciała, jak twarz, włosy czy dłonie. W każdym z nich najpierw w kilku podrozdziałach autorka krótko i ciekawie opowiada o dawnych modach i ich prekursorach/kach. Wspomina o walce kobiet o swoje prawa i ich stopniowej zmianie priorytetów. Uroda, choć nadal ważna dla każdej damy, przechodziła powoli na dalszy plan i nie mogła już przeszkadzać w zdobywaniu wykształcenia oraz pracy na swoją przyszłość.


Nowoczesna kosmetyka w owych czasach dawała paniom naprawdę wiele możliwości podkreślenia urody. I wprost grzechem byłoby z nich nie korzystać. 


W drugiej części rozdziałów autorka przybliża kilka ciekawych sposobów na takie problemy jak wągry, zmarszczki czy opadający biust. Wiele z nich ma dwa, trzy, góra cztery składniki typu woda, rum, goździki i jest dość prosta w przygotowaniu. Inne zawierają ekstrakt z kory dębowej czy pięciornika lub boraks, co już dla mnie brzmi nieco bardziej skomplikowanie. Wiele z nich jest jak najbardziej wykonalnych i przy odrobinie zapału i dobrej woli, można je śmiało wypróbować.


Suszyć czy nie suszyć... oto jest pytanie.


Książka ta stanowi ciekawy egzemplarz w mojej biblioteczce. Zazwyczaj sięgam po fantastykę lub książki popularnonaukowe. Ten poradnik to zupełnie inna bajka, niemniej satysfakcjonująca lektura, przy której bawiłam się świetnie.

Polecam tę pozycję wszystkim paniom, ciekawym jak hollywoodzkie gwizdy z tamtego wieku potrafiły wyglądać tak świeżo i zadbanie bez ton kosmetyków. 


Pozdrawiam!

niedziela, 11 listopada 2018

Stosik nr 15


Dziś przychodzę do was z nowymi zdobyczami. Większość zakupiłam w październiku w ramach nagrody za zdane egzaminy poprawkowe. Od czasu do czasu warto sprawić sobie mały prezent za grzeczne sprawowanie ;)


Od góry:

1. Dwór Szronu i Blasku Gwiazd - notka

     Sarah J. Mass

Jestem ogromną fanką praktycznie wszystkich książek, które wyszły spod pióra tej autorki. Jedne są lepsze od drugich, ale wciągają mnie jak mało które. Jej seria o Dworach zawsze sprawia mi kłopot z pisownią i do tej pory nie wiem, czy wszystkie słowa (z wyjątkiem i) powinny być od dużej czy tylko pierwsze. Może ktoś wie? :D


2. Harry Potter i Książę Półkrwi 

     J. K. Rowling

Moja absolutnie najulubieńsza seria. Zdecydowanie częściej wracam do filmów niż do książek, ale myślę, że może to wynikać z braku wszystkich tomów na mojej półce. A że niedawno wydano nową wersję, trzeba naprawić to niedopatrzenie, a więc zaczynam od "Księcia Półkrwi". Jeszcze nie wiem, który zestaw okładek podoba mi się bardziej. 


3. Cicha władza mikrobów 

     Alanna Collen

Tę pozycję wyhaczyłam z jednego z odcinków The B00bskich. Dziewczyn bardzo lubię słuchać, a że gorąco polecały tę pozycję, postanowiłam sprawić ją sobie w ramach jednego z prezentów :)


4. Krótka historia filozofii 

     Nigel Warburton

Spontaniczny prezent od chłopaka (musiałam się na nią naprawdę gapić). Zbiór wielu mniejszych rozdziałów o bardziej lub mniej sławnych filozofach i ich sposobie postrzegania skomplikowanych konceptów. Całość napisana bardzo przystępnie, ciekawie, z licznymi anegdotkami. Jak narazie tylko kilka rozdziałów za mną, ale czuję, że będzie miała pozytywną ocenę. 


5. Mózg odporny na stres - notka  

     Melanie Greenberg

Liczę, że zmieni moje życie. Przestanę się wreszcie stresować nie wiadomo czym, a przynajmniej nauczę się to napięcie zmniejszać, kontrolować lub wykorzystywać z korzyścią dla siebie. Albo przynajmniej dostarczy kilku pomysłów na naprawę w życiu tych części, które nie chcą działać. 


6. Piękno bez konserwantów. Sekrety urody naszych prababek - notka

     Aleksandra Zaprutko-Janicka

Jestem właśnie w trakcie czytania. Bardzo przystępnie napisana, z licznymi zdjęciami i obrazkami plakatów reklamujących kosmetyki z ubiegłego wieku. Stanowi bardzo przyjemną rozrywkę, ale osobną notkę o niej wyskrobię już niedługo.



Którąś miałyście/mieliście okazję już czytać? Mam nadzieję, że się podobało ;)

Pozdrawiam!



poniedziałek, 29 października 2018

"Dwór szronu i blasku gwiazd" Sarah J. Maas


Opis z okładki:
Feyra i Rhysand wraz z przyjaciółmi zajmują się odbudową Dworu Nocy oraz miasta, które uległo znacznym zniszczeniom podczas wojny. Na szczęście zbliża się czas Przesilenia Zimowego, a z nim wyczekiwany spokój. Jednak mimo świątecznej atmosfery duchy z przeszłości nie dają o sobie zapomnieć. Feyra, która będzie obchodziła swoje pierwsze Przesilenie Zimowe, odkrywa, że najbliższe jej osoby są znacznie bardziej poranione, niż można by przypuszczać. A to może mieć znaczący wpływ na przyszłość Dworu i całego świata. 


Wiem, że jest wiele do zrobienia. 




Moja opinia:
Bardzo czekałam na tę książkę, ciekawa, czym tak naprawdę będzie. Czy sprosta zadaniu, jakie ma spełniać. Według mnie spisała się świetnie!

Ma zaledwie trzysta stron i przy poprzednich trzech książkach o przygodach Feyry wygląda ubogo. Cała fabuła obraca się wokół święta Przesilenia Zimowego, które nadchodzi dużymi krokami. Po wielu ciężkich latach wypełnionych konfliktami i cierpieniem, bohaterzy muszą nauczyć się żyć w czasach pokoju ze stratami, jakie ponieśli. 


 - Dręczy mnie uczucie, że to wszystko jest jakimś żartem(...) Że nikt, naprawdę nikt nie może się cieszyć takim szczęściem i nie zapłacić za to wysokiej ceny. 



Bardzo spodobał mi się styl pisarki w tej części. Nie stworzyła historii wokół jednego bohatera. Jest to raczej zbiór luźniej lub mocniej związanych ze sobą opowiadań o grupie ludzi, których łączą różne relacje i trapią rozmaite problemy. Jedni próbują wrócić do starych hobby, inni muszą odnaleźć się w zupełnie nowych ciałach, a ci z największą władzą muszą się zmierzyć z odpowiedzialnością za poniesione w ludziach straty, których poddani nie chcą wybaczyć. 


Uczucie było dziwne, tak jakbym dostała kawałek układanki, o którym nie wiedziałam, że mi go brakuje. 



W tej książce autorka pokazuje, że po wielkim zwycięstwie życie nie jest wcale takie kolorowe. Powrót do normalności wymaga czasem więcej wysiłku niż sama walka o nią. Nie wszyscy obdarowani wolnością są wdzięczni i poprzestają na opłakiwaniu zmarłych. Ta książka pokazuje tą część historii, którą bardzo rzadko się w powieściach przedstawia. Gdy okazuje się, że upragnione zwycięstwo nie daje wytchnienia. 

Polecam Dwór szronu i blasku gwiazd przede wszystkim fanom tej serii. Świetne dopełnienie historii, które po prostu przyjemnie przeczytać i dobrze poznać historie bohaterów również z nieco innej strony. 


Pozdrawiam!

środa, 10 października 2018

"Dziewczyna z Dzielnicy Cudów" Aneta Jadowska

Opis z okładki:
Są przyjazne i urocze miasta alternatywne. I jest Wars – szalony i brutalny – oraz Sawa – uzbrojona w kły i pazury. Pokochasz je i znienawidzisz, całkiem jak ich mieszkańcy. 
Jak ona. Nikita. To tylko jedno z jej imion, jedna z jej tajemnic. Jako córka zabójczyni i szaleńca chce od życia jednego – nie pójść ścieżką żadnego z rodziców. Choć na to może być już za późno. 
Z Dzielnicy Cudów – części miasta, która w wyniku magicznych perturbacji utknęła w latach 30. ubiegłego wieku – zostaje uprowadzona jedna z piosenkarek renomowanego klubu Pozytywka. Sprawą zajmuje się Nikita. Trop szybko zaprowadzi ją tam, gdzie nigdy nie chciałaby się znaleźć. Na szczęście jej pleców pilnuje Robin. Czy na pewno? Kim on właściwie jest?


Jeśli twój ukochany wraca do domu dziwnie sapiący, zaśliniony i warczący - zabij go albo uciekaj i skontaktuj się z kimś, kto zrobi to za ciebie.


Moja opinia:
Ciekawie i zgrabnie napisany pierwszy tom serii, która zapowiada się na wyjątkową historię. 


... bo w tym mieście poza awanturą i śmiercią nic nie przychodziło łatwo.


Tym, co mnie przede wszystkim urzekło, byli wyjątkowi bohaterowie. Równie ciekawi, jak miasta alternatywne i ich historia. Wystąpili ci bardziej standardowi, jak płatni zabójcy, bardzo pomocna, choć dziwaczna hakerka, wilkołaki, wampiry i tak dalej, ale szef mysich szpiegów i fotograf dbający o przetrwanie miasta to już zupełna nowość. Bardzo intrygujące postacie, również dzięki umiejętnościom autorki, która we właściwym miejscu i właściwym czasie odkrywa rąbka tajemnic Warsa i Sawy. Nie da się ich nie lubić. 


Magia była kreatywna i przeprowadzała eksperymenty na ludziach. Tym, co wydawało się ją szczególnie interesować, było bestialstwo, jakby szukała granicy i sprawdzała, jak daleko może się posunąć z ożywianiem koszmarów. 


W książce panuje aura magiczna w wydaniu zdecydowanie niesielankowym. Trzeba na nią uważać, bo w każdej chwili może zniszczyć ci życie, jeśli najdzie ją ochota. Dzięki niej Wars i Sawa nadal istnieją i od niej zależy, jak długo jeszcze przetrwają. Wszechobecność tej intrygującej magicznej siły nie pozwalała mi oderwać się od lektury. Miałam wrażenie, że każda strona odkrywa przede mną jakieś fascynujące elementy tego nowego świata, a nie chciałam przegapić żadnego. 


- To, kim jesteś, nie jest wczoraj ani jutro. To te wszystkie drobiazgi pomiędzy - odparł.


Bardzo cieszę się, że spotkałam tę książkę na swojej drodze. Pozwoliła mi znów pozachwycać się nad pięknem ludzkiej wyobraźni i jej nieskończonymi możliwościami. Pozostaje mi tylko polecać ;)

Pozdrawiam!


niedziela, 30 września 2018

"Decyduj. Zrób to sam, zanim inni podejmą decyzję za ciebie" Steve McClatchy


Opis z okładki:
Rzadko masz w życiu czas na to, aby zrobić wszystko, co chcesz, musisz zatem dokonywać wyborów. 

Ta książka o sztuce podejmowania decyzji pokaże ci, jak zmienić swoje podejście do podejmowania decyzji, aby optymalnie wykorzystywać czas i podnieść jakość swojego życia, zarówno prywatnego, jak i zawodowego! W jaki sposób uniknąć wypalenia, co zrobić, żeby cieszyć się życiem i być skutecznym liderem, jednocześnie skutecznie zarządzając tym ważnym przedsięwzięciem, jakim jest po prostu bycie sobą.



Moja opinia:
Kupiłam tę książkę za grosze przy okazji, wraz z prezentem dla kogoś innego. Nie oczekiwałam od niej wiele i nie śpieszyłam się z jej czytaniem, przez co czekała na mnie ponad rok. Szczęście sprawiło, że właśnie w te wakacje wygrzebałam ją z półki. Pozwoliła mi pokonać swój lęk przed "kampanią wrześniową" i przypomniała, dlaczego warto wziąć sprawy w swoje ręce. 

W poście z początku sierpnia pisałam Wam, że mam teraz dwa kierunki i nie wyrobiłam się ze zdaniem wszystkich egzaminów, przez powinnam się teraz uczyć na wrześniowe poprawki. Niestety wakacje to najmniej sprzyjający czas na testowanie swojej silnej woli. Zamiast powoli przypominać sobie materiał, choćby godzinę, dwie dziennie, uciekałam od książek, jak mogłam. Presja uciekającego czasu dusi coraz bardziej, nagle reorganizacja pokoju wydaje się niesamowicie ważnym zadaniem, a podupadły blog domaga się powrotu do życia. Co więc robić, gdy wiesz, że musisz wykonać jakąś pracę, bardzo nie chcesz jej zrobić i nie ma nikogo ani niczego, co może wymusić na tobie posłuszeństwo? Nikt cię nie osądzi, wszyscy zrozumieją, że są wakacje, ale do czasu...


... właśnie te rzeczy, których wcale nie musimy robić w największym stopniu nas definiują, zarówno jako jednostki, jak i liderów.


Po Decyduj nie spodziewałam się tak wysokiego poziomu. Książka zaskoczyła mnie przystępnym, płynnych i konkretnym językiem. Zawierała wiele świetnie dobranych przykładów z życia, zrozumiałych dla każdego (o ile wynosiłeś kiedyś śmieci). Autor zwracał szczególną uwagę na podział czynności jakie wykonujemy w życiu na dwie kategorie - służące zapobieganiu nieprzyjemnościom i pozwalające dążyć do zysku. Pierwsza grupa to rzeczy, które musimy zrobić, by mieć co zjeść, gdzie spać, nie popaść w długi itp. Drugie zadania służą osiągnięciu swoich osobistych celów, pragnień, a za których niewykonanie nie grożą nam tak poważne konsekwencje, głównie niespełnienie osobiste lub zawodowe. 


Wokół tej koncepcji podziału swego życia na to co musimy i chcemy zrobić obraca się cała treść książki. Uświadomiła mi, że niewłaściwie patrzę na swoją listę zadań do zrobienia. Od lat tworzę własne organizery, które wypełniam listami zadań i milionami zobowiązań, wciąż licząc, że gdzieś wszystko wcisnę. Zacisnę zęby, może się nie wyśpię, zostanę dożywotnią abstynentką jeśli będzie trzeba, ale zrobię wszystko, by z tej listy wszystko poskreślać. Niestety czas nie jest rozciągalny, nasza produktywność nie jest stała, a godziny godzinom tak naprawdę nierówne. 


Kto ma być liderem w twoim życiu, jeśli nie ty sam?


Efekty naszej pracy nie są zależne tylko od poświęconego czasu, ale też od skupienia, determinacji i silnej woli. Ludzie, którzy robią więcej niż inni wcale nie rozciągają czasu, a szukają sposobu na zautomatyzowanie swojej pracy i czytają, obserwują, słuchają tych, którzy już wiedzą, jak to się robi. Polecam tę książkę serdecznie wszystkim, którzy czują, że mogą w życiu dokonać nieco więcej, niż do tej pory. Niepozorna pozycja z irytująco coachingowym tytułem, a potrafi zdziałać cuda.


Pozdrawiam!


niedziela, 16 września 2018

Kącik Naukowy #1 : "Algorytmy. Ilustrowany przewodnik" Aditya Y. Bhargava

Niniejszym ogłaszam otwarcie nowego segmentu o tytule Kącik Naukowy. Umieszczać w nim będę przemyślenia na temat książek głównie z dziedziny informatyki i energetyki, ale mogą się pojawić również inne perełki. Czytam ich sporo na studiach i dotąd sądziłam, że raczej mało interesująca jest opinia na ich temat z punktu widzenia nadal za mało doświadczonej studentki. Na wypadek, gdyby było inaczej, naprawiam to niedopatrzenie. 
Mam nadzieję, że pomysł się przyjmie i Kącik Naukowy z czasem rozwinie ;) 

Pozdrawiam!


Opis z okładki:
Jeśli chcesz po prostu zrozumieć działanie algorytmów, a nie masz ochoty na mozolne przedzieranie się przez setki trudnych stron, to trzymasz w ręku właściwą książkę! Dzięki temu interesującemu, przystępnemu podręcznikowi szybko przyswoisz sobie najważniejsze pojęcia i łatwo zrozumiesz, w jaki sposób algorytmy pomagają w rozwiązywaniu problemów programistycznych. Pokazano w nim słabe i mocne strony najważniejszych algorytmów. Nie zabrakło przydatnych schematów i przykładowych fragmentów kodu napisanego w Pythonie. Książkę tę szczególnie docenią programiści samoucy, inżynierowie i każdy, kto chce zyskać wiedzę o algorytmach.




Moja opinia:
Ta pozycja pomogła mi właśnie zdać egzamin. Mogę śmiało powiedzieć, że w znacznym stopniu odciążyła mój budżet na przyszły rok, bo nie wiem czy zrozumiałabym temat algorytmów dobrze bez jej ciekawego i przystępnego wyjaśnienia problemów. 


Jak sklasyfikować ten owoc? Jedną z możliwości jest przyjrzenie się sąsiednim owocom. Spójrzmy zatem na trzy najbliższe owoce.


Nie była ona podstawą mojej nauki, bo w świecie algorytmów Cormen nadal jest niepodzielnie królem. Zrozumienie jego, jak dla mnie czasem zbyt głębokiej, analizy działania i poprawności tych problemów jest równie kluczowe co trudne dla mózgu. Po pół godziny czytania i usilnej próby zrozumienia musiałam robić przerwy, bo nie wchłaniałam już informacji, a dwa rozdziały na dzień to było maksimum, przy założeniu, że niewiele poza nauką miałam do zrobienia. 

Natomiast Algorytmy. Ilustrowany przewodnik jest doskonałą lekturą na luźniejszy wieczór, chwilkę wolnego, którą jednak chcesz poświęcić na zgłębienie tematu, ale bez przemęczania. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie i szybko. Dzięki ilustracjom przybliżającym problem i przykładom prosto z życia, udało mi się zrozumieć, że te schematy działań przydadzą mi się nie tylko w pracy, na co dzień również. 


Nikt nie zna szybkiego algorytmu rozwiązującego to zadanie, a bardzo mądrzy ludzie uważają, że opracowanie takiego algorytmu jest niemożliwe. 


Polecam lekturę szczególnie osobom zainteresowanym tematem algorytmów, przyszłym informatykom, studentom i samoukom. Nawet po dwudziestce ucząc się warto szukać sposobów, by umilić sobie to wkuwanie ;)


środa, 29 sierpnia 2018

"Baśnie Barda Beedle'a" J. K. Rowling

Opis z okładki:
Baśnie Barda Beedle'a zawierają pięć bardzo różnych opowieści. Każda z nich ma własny magiczny charakter i każda w inny sposób wywołuje wzruszenie, śmiech i dreszcz lęku przed śmiercią. 

Baśniom towarzyszą komentarze profesora Albusa Dumbledore'a, które ucieszą zarówno mugoli, jak i czarodziejów. Profesor zastanawia się w nich nad morałem każdej opowieści i ujawnia sporo nowych informacji o życiu w Hogwarcie. 


Był raz pewien przystojny, bogaty i utalentowany czarodziej, który doszedł do wniosku, że jego przyjaciele głupieją, kiedy się zakochają. 



Moja opinia:
To jedna z tych książek, które leżały u mnie od lat i patrzyły na mnie z wyrzutem. Wreszcie naszedł mnie humor, znalazła się chwila czasu i w ciągu godziny było już po wszystkim.

Baśnie Barda Beedle'a czytają się się niesamowicie szybko i przyjemnie. Książka napisana jest z lekkim humorem, małą dozą absurdu i mnóstwem nowych faktów o świecie czarodziejów. Od razu czuć charakterystyczny styl pisarki.


Strumień spłukał z niej cały żal do utraconego kochanka. Nagle zrozumiała, że był okrutnikiem i obłudnikiem i że tracąc go, tylko na tym zyskała. 


Zawiera pięć krótkich opowiadań z świata czarodziejów, a do każdego w osobnym rozdziale mamy kilka stron komentarza prosto od profesora Dumbledora. Baśnie są bardzo pouczające, podobnie jak te znane nam z dzieciństwa. Ich bohaterowie są równie czarno-biali, a ich błędy lub bohaterskie czyny służą za przestrogę czy wzór.


Nawet mnie, Albusowi Dubledore'owi, najłatwiej byłoby wyrzec się chyba tylko Peleryny-Niewidki, co wskazuje na to, że choć niby jestem taki mądry, to w istocie rzeczy jestem takim samym głupcem jak każdy z nas. 


Duża czcionka, liczne rysunki i mała ilość stron sprawiały, że kończyłam książkę zanim na dobre wciągnęłam się w lekturę. Cieszę się, że wreszcie po nią sięgnęłam i czuję, że jeszcze długo będę ją wspominać z uśmiechem.

Pozdrawiam!


środa, 22 sierpnia 2018

"Imperium burz" Sarah J. Maas

Opis z okładki:
Nad Erileą gęstnieją czarne chmury. Erawan zbiera swoje złowrogie siły, by zadać światu ostateczny cios. Aelin Galathynius staje z nim do walki, by bronić królestwa i swoich bliskich. Ale czy jeden płomień rozproszy narastającą ciemność?

Dla Aelin droga do tronu Terrasenu dopiero się rozpoczęła. Młoda królowa cały czas poznaje swoje dziedzictwo i uczy się swojej magii. Im więcej jej używa, tym bardziej przekonuje się, jak potężny jest ogień krążący w jej żyłach. Aelin wie, że toczącej się wojny nie wygra w pojedynkę. Są przy niej przyjaciele i ukochany Rowan, lecz to nadal za mało wobec mocy Erawana. Nadszedł czas szukania sprzymierzeńców. Kto odpowie na wezwanie królowej Terrasenu?


Ogień niszczył, ale również oczyszczał. 


Moja opinia:
Seria Szklany tron jest po prostu niesamowita. To już piąta część, a poziom książek jest niezmiennie dobry. Znów dałam się wciągnąć i zachwycić. Zabierałam to tomiszcze do pracy, w podróż, a nawet przekupywałam sama siebie, że jeśli zmuszę się do nauki na wrześniowe poprawki czeka mnie w nagrodę 20 min powrotu do tego świata. A Erilea to miejsce, w którym po prostu można się zatracić.


Lęk przed utratą może cię zniszczyć równie skutecznie jak sama utrata - dodał. 


Od mojego ostatniego spotkania z tą serią minął rok, więc zaczynając Imperium burz nie bardzo pamiętałam co działo się w poprzedniej części. Autorka na początku delikatnie naprowadzała, często nawiązywała do przeszłości bohaterów, więc szybko wciągnęłam się w wir wydarzeń. A zaczęło się dziać właściwie od pierwszych stron. Okazało się bowiem, że nie wszyscy uważają jej prawo do tytułu królowej za oczywiste.


Nie jesteś w stanie obiecać mi niczego, Aelin Galathynius, czego nie mogę zdobyć sam. 


Fabuła książki składa się z kilku masywnych zwrotów akcji, poprzeplatanych wieloma pomniejszymi konfliktami, mniej lub bardziej gorącymi scenami miłosnymi i pojawiającymi się od czasu do czasu spowolnieniami akcji. Miałam poczucie, że wszystko jest dokładnie przemyślane, nic nie dzieje się bez powodu i na końcu tej książki lub całej serii okaże się, że wszystko składa się w jedną wielką całość. Natomiast na to co się działo w ostatnich scenach z Imperium burz nie byłam w żaden sposób przygotowana, choć wydaje mi się, że powinnam być, bo autorka wykazuje skłonności, do uprzykrzania swym bohaterom życia.


Osamotniona, zginie, a gdy zgaśnie jej płomień, nasz los będzie przesądzony.


Mam wrażenie, że tę konkretną część wyróżnia ilość skonsumowanych romansów. Wszystkie  relacje rozwijały się dość naturalnie, niektóre na przestrzeni poprzednich tomów, inne były zupełnie nowe. Każdemu ochoczo kibicowałam i jestem niesamowicie ciekawa, jak to się wszystko w kolejnej części potoczy. 


Myślę, że miłość powinna uszczęśliwiać. (...) Miłość powinna prowadzić do tego, że stajesz się kimś możliwie najlepszym. 


Polecam Imperium burz szczególnie tym, którzy mają poprzednie części za sobą. Jest tyle nawiązań, do pozostałych tomów, że czytanie serii od końca byłoby zupełnie zaspoilerowane. No chyba, że ktoś tak lubi ;)
A ci, którzy serii jeszcze nie znają, zachęcam by to zmienić. Nie pozwólcie, by omijała was tak wspaniała przygoda!

Pozdrawiam!

wtorek, 14 sierpnia 2018

Stosik nr 14

Dziś przychodzę do was ze stosikiem, pierwszym od dłuższego czasu. Trochę nowych książek nazbierało się na mojej półce w trakcie mojej nieobecności na blogu. Poniżej przedstawiam pięć z nich, które niedługo przeczytam, właśnie pochłaniam lub już są za mną.


Od góry:

1. Imperium Burz Sarah J. Maas - notka z opinią

Dawno czekałam by się za nią zabrać. Wiem, że mnie wciągnie i nie wypuści dopóki nie dotrę na ostatnią stronę i już się nie mogę doczekać tego maratonu :D


2. Mity Nordyckie Neil Gaiman

Ta pozycja już za mną, a parę słów o niej pod tym linkiem.


3. Dziewczyna z Dzielnicy Cudów Aneta Jadowska - notka z opinią

Prezent urodzinowy. Okładka jest świetna, podobnie obrazki w środku. Czytałam o niej wiele pozytywnych opinii, więc mam dość wysokie oczekiwania co do niej. Zobaczymy :D


4. Niezrównani Alyson Noel

Również prezent urodzinowy. Przedtem nie miałam o niej pojęcia, ale wreszcie nadszedł czas by się bliżej zapoznać.


5. Damy Polskiego Imperium Kamil Janicki

Rzadko sięgam po historyczne pozycje, ale to się musi szybko zmienić, bo moja wiedza w tym zakresie jest przerażająco marna. Planuję to zmienić książkami z serii Prawdziwe historie.


Któraś z powyższych książek już za wami? Jak wrażenia? ;)


Pozdrawiam!

piątek, 10 sierpnia 2018

Mądrości Adama Asnyka


Dziś chciałabym napisać do was parę słów o moim ulubionym poecie. 


Miałam w swym życiu okres, w którym masowo czytałam poezję. Wypożyczałam wtedy z biblioteki tomiki znanych lub nieznanym mi twórców i przeglądałam je stosunkowo szybko w poszukiwaniu słów, które przyciągną mnie na dłużej.



Nie czytałam tomików od deski do deski. W większości wiedziałam już po kilku stronach, że nie zostały napisane dla mnie. W niektórych znajdowałam jeden, lub dwa wiersze dla siebie, kserowałam lub przepisywałam i odkładałam. 


Unikałam wierszy białych i nierytmicznych, takie rzadko przyciągały moją uwagę. 


Wypatrywałam słów, które mnie poruszą, które do mnie trafią. A Pan Adam układał te słowa tak trafnie, nawiązywał do tematów dla mnie tak ważnych, że jego wierszy masowo uczyłam się na pamięć. Do dziś kilka z nich powiem z marszu. 


W tych wierszach dojrzałam sztukę, niesamowity talent człowieka i ogromny ładunek emocjonalny niesiony w kilku wersach. 


Ogromny ładunek piękna i mądrości zawarty jest w poezji. Trzeba tylko znaleźć tę właściwą i czerpać z niej garściami. Wyszukać tę pisaną dla nas i wyryć w umyśle, z każdym czytaniem na nowo. W ten sposób można mieć ją w sobie już na zawsze i zachwycać się do końca życia.



Pozdrawiam!

środa, 1 sierpnia 2018

POWRÓT + przeczytane w LIPCU


Witam po długiej przerwie!

Ponad rok mnie nie było! Szmat czasu. Wiele się u mnie zdarzyło, zmieniło, ale wróciłam. 
Przez ten okres nie tylko nie miałam czasu należycie zająć się blogiem, ale musiałam praktycznie całkowicie zawiesić czytanie. Mówią, że gdy ludzie tłumaczą się brakiem czasu to tak naprawdę chodzi o priorytety. W moim przypadku czasem chodziło o czas, a innym razem nie do końca ;)
Przez ponad trzy miesiące pracowałam i zwiedzałam Stany Zjednoczone, gdzie o wiele ważniejsze było chłonięcie otoczenia tak, jakbym miała tam nigdy nie wrócić. Potem przyszedł nowy rok akademicki, w którym rozpoczęłam drugi kierunek studiów, co znów zabrało mi dużą część wolnego czasu i nadal zabiera, bo nie udało się już obejść bez kampanii wrześniowej. W międzyczasie pojeździłam jeszcze po Wenecji i Wiedniu. No i przyszła miłość, której z radością poświęciłam resztki moich godzin.
Wszytko to było dla mnie nowe, bardzo pouczające i cieszę się z każdej chwili tego roku, ale brakowało mi czytania, blogowania i tej społeczności. Powroty na bloga są dla mnie trudne, bo zawsze towarzyszy im poczucie, że zaczynam wszystko od nowa. Ale radość, jaką mi to dawało wciąż jest tego warta. Więc po lipcowym odpoczynku wracam, mam nadzieję że na dłużej. 

Poniżej przedstawiam trzy z czterech książek przeczytanych w lipcu ;)
Pozdrawiam! 


"Dlaczego kobiety uprawiają seks? Motywacje seksualne - od przygody po zemstę" Cindy M. Meston, David M. Buss


Opis z okładki:
Czy kobiety uprawiają seks tylko po to, by wyrazić miłość do partnera, doświadczyć przyjemności albo wydać na świat potomstwo? Kiedy psycholog kliniczna Cindy M. Meston i psycholog ewolucyjny David M. Buss – oboje z Uniwersytetu Stanu Teksas w Austin – połączyli siły, aby zgłębić kobiece motywy seksualne, dokonali odkryć, które zdumiały ich samych.

Moje wrażenia:
Dostałam ją od dobrych znajomych z okazji urodzin. Rzadko sięgam po pozycje non fiction, ale ta znów przypomniała mi, że warto o nich pamiętać. 
Treść podzielona była na kilka większych rozdziałów według rodzajów motywacji seksualnych kobiet, które różniły się między sobą naprawdę drastycznie. Temat jest bardzo szeroki i fascynujący, a niektóre wypowiedzi badanych kobiet bardzo mnie zaskoczyły. Mimo naukowego, analitycznego podejścia do sprawy, wciągnęłam się w książkę bardzo szybko i czytałam z żywym zainteresowaniem,
Nie wszystkie i nie zawsze uprawiamy seks z miłości. Kobiety decydują się na ten krok dla korzyści materialnych lub niematerialnych, z poczucia strachu czy dla podniesienia własnej wartości. Niektóre robiły to dla nawiązania więzi z Bogiem, co do tej pory jest dla mnie mało zrozumiałe, choć nie oceniam  - sama dowiedziałam się o sobie wiele przy tej lekturze. Polecam książkę wszystkim zainteresowanym tematyką ;)


"Mitologia Nordycka" Neil Gaiman


Opis z okładki:
Wielkie nordyckie mity to jeden z korzeni, z których wyrasta nasza tradycja literacka – od Tolkiena, Alana Garnera i Rosemary Sutcliff po „Grę o tron” i komiksy Marvela. Stały się też inspiracją dla wielu obsypanych nagrodami bestsellerów Neila Gaimana. Teraz sam Gaiman sięga w odległą przeszłość, do oryginalnych źródeł tych opowieści, by przedstawić nam nowe, barwne i porywające wersje największych nordyckich historii. Dzięki niemu bogowie ożywają – pełni namiętności, złośliwi, wybuchowi, okrutni – a opowieść przenosi nas do ich świata – od zarania wszechrzeczy, aż po Ragnarok i zmierzch bogów. 
Barwne przygody Thora, Lokiego, Odyna czy Frei fascynują współczesnego czytelnika, a żywy, błyskotliwy język sprawia, że aż proszą się o to, by czytać je na głos przy ognisku w mroźną gwiaździstą noc.


Moje wrażenia:
Pochłonęłam tę książkę bardzo szybko. Przez długi czas nie mogłam trafić na powieści z mitologiami w tle, które dobrze wprowadzałyby w temat w jak najbardziej przyjazny sposób. Jak dotąd jedynie książki Ricka Riordana wpadały do tej kategorii. Mity nordyckie Gaimana są nieco inne. Jest to zbiór opowiadań o bardzo dużym rozrzucie czasowym, nawiązujące zarówno do początków świata, jak i jego końców według tej mitologii. W miedzy czasie bogowie przeżywają liczne przygody i stawiają czoła wielu wyzwaniom. 
Ta książka pozwoliła mi dobrze uporządkować sobie wiedzę o mitologii nordyckiej, bardzo wybiórczą, podchwyconą z różnych powieści i filmów Marvela. Jednocześnie autor podszedł do swojego zadania z dużą dawką wyczucia i humoru. W jego opowiadaniach bogowie są odważni, władają potężnymi przedmiotami, ale nie zawsze wygrywają, dają się oszukać (głownie Lokiemu) i jak najbardziej mogą umrzeć. To sprawia, że są o wiele bardziej bliżsi ludzkiej naturze niż bogowie greccy czy rzymscy.
Polecam lekturę zainteresowanym mitologią nordycką, którzy szukają powieści przystępnie napisanej zwięzłej i chcą się dowiedzieć, jak powstał młot Thora, dlaczego Loki po tylu przewinieniach wreszcie został pociągnięty do odpowiedzialności oraz kto jak zginie podczas Ragnaroku :D




"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" J.K Rowling


Opis z okładki:
W prawie każdym domu czarodziejów można znaleźć egzemplarz Fantastycznych zwierząt, klasyczne kompendium magicznych stworzeń Newta Skamandera. Teraz, dzięki poszerzonemu wydaniu z nowym wstępem autora, ujawniającemu sześć fantastycznych zwierząt mało znanych poza społecznością czarodziejów, również mugole będą mieli okazję dowiedzieć się, gdzie żyje gromoptak, czym żywi się pufek i dlaczego lepiej chronić błyskotki przed łapkami niuchacza. 


Moja opinia:
To była jedna z pozycji na mojej liście "Trzeba znać, choć prawdopodobnie mnie nie porwie". I rzeczywiście słusznie się na niej znajdowała. Nie porwała mnie za bardzo, bo i mam wrażenie, że nie po to była napisana. Miała raczej uzupełnić wiedzę dotyczącą magicznych stworzeń z universum Harry'ego Potter'a. Książka w swej głównej części zawiera alfabetycznie uporządkowaną listę zwierząt magicznych i krótko opisuje ich wygląda, zwyczaje i poziom zagrożenia, jaki stanowią dla ludzi. Pojawili się smok, bazyliszek, chimera, hipogryf i wiele innych dobrze znanych czytelnikom postaci. Ale wspomniano również o kilku zupełnie mi nieznanych, jak psidwak, gromoptak czy (mój ulubiony) przyczajacz. Było szybko, konkretnie i momentami dziwnie, ale utrzymuję zdanie, że warto ją znać. Zwłaszcza, że przy dużej czcionce, licznych obrazkach i około 150 stronach, można ją pochłonąć w dwie godziny ;)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...