Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

niedziela, 21 czerwca 2020

"Wyspa Doktora Moreau" H. G. Wells

Opis:
Edward Pendrick, jedyny ocalały z katastrofy statku rozbitek, trafia na tajemniczą wyspę, którą zamieszkuje ekscentryczny, genialny naukowiec doktor Moreau oraz jego pomocnik Montgomery. Pasją doktora Moreau jest fizjologia – nieustannie pracuje nad krzyżowaniem rozmaitych gatunków zwierząt, wzbogacając je jednocześnie o ludzkie cechy. Te przerażające i makabryczne eksperymenty wkrótce wymykają się spod kontroli i na wyspie zaczyna się prawdziwy horror.



Zwierzę może być bardzo groźne, może być bardzo sprytne, 

ale tylko prawdziwy człowiek potrafi kłamać. 



Moja opinia:
Intrygująca lektura, osadzona w przedziwnym fragmencie rzeczywistości, gdzie naukowiec działający poza granicami etyki prowadzi nieludzkie praktyki uczłowieczania zwierząt. Książka pełna jest głęboko angażującymi czytelnika rozważań nad sensem przekształcania otoczenia na wzór człowieka i dla jego kaprysu. 



Rozumiałem już, że Montgomery należy do tych ludzi, których trudno wyprowadzić z równowagi,  

lecz gdy to się komuś uda, wpadają w chłodny, nieustępliwy gniew i nigdy nie wybaczają.




Edward Pendrick w wyniku katastrofy dryfuje zupełnie osamotniony, czekając na śmierć. Od strasznego losu wybawia go załoga statku transportującego zwierzęta na jedną z pobliskich wysp. W wyniku kłótni z bardzo nietrzeźwym kapitanem droga Pendricka do szybkiego powrotu na kontynent zostaje odcięta i mężczyzna zdany jest na łaskę mieszkańców wyspy, również niechętnych by go przyjąć. Bohater spędza w tym przedziwnym miejscu kilkanaście miesięcy, które na zawsze pozostawią w nim ślad niepokoju. 



Litość budzi się w nas dopiero, gdy cierpienie znajduje głos, gdy napina nam nerwy.




Książka napisana jest zwięzłym, precyzyjnym i równocześnie pięknym językiem. Czytało mi się bardzo przyjemnie. Z motywem brutalnego uczłowieczania zwierząt w literaturze spotkałam się po raz pierwszy, tym większą ciekawość historia we mnie budziła. Przepełniona była okrucieństwem wobec stworzeń, zmuszaniem do życia wbrew swojej naturze z czystej ludzkiej ciekawości. Moje sumienie buntowało się przeciwko odbieraniu im ich przypisanych przez naturę cech w imię kaprysu, bo z nauką nie miało to nic wspólnego.



Przedtem były zwierzętami o instynktach doskonale dopasowanych do środowiska, szczęśliwymi na swą miarę szczęścia.




Nie mamy okazji przekonać się, jak cały świat zareagowałby na ten proceder, ponieważ odbywa się w tajemnicy na odizolowanej wyspie. Mam jednak przeczucie, że znaleźliby się ludzie chcący wykorzystać nową generację "ludzi" do własnych celów. Być może rozkwitłoby niewolnictwo? Tego się nie dowiemy. Pendrick, reprezentujący na wyspie świat zewnętrzny, od początku do końca czuje obrzydzenie wobec praktyk doktora Moreau i niepokój nie opuszcza go, jak sam relacjonuje, do końca życia.


Utraciłem kontrolę nad wyobraźnią. Pogrążyłem się w otchłani nieokreślonych lęków.




Wyjątkowo dużo ciekawych rysunków pojawiło się w tym tomie. Minimum raz na dziesięć stron, czasem częściej pojawiał się klimatyczny obraz nawiązujący do treści książki. W pewnym sensie tworzy to wrażenie czytania baśni dla dorosły, zwłaszcza biorąc pod uwagę fantastyczne postaci będące uczłowieczonymi zwierzętami i sporo elementów natury w tajemniczym wydaniu, co jest charakterystyczną cechą tego gatunku.



Przypuszczam, że wszystko, co napotykamy w życiu, 

nabiera barwy zależącej od dominującego odcienia otoczenia.




Wyspa Doktora Moreau jest jedną z bardziej oryginalnych lektur jakie miałam przyjemność czytać, a filozoficzne rozważania nad słusznością zadawania innym gatunkom cierpienia dla zadowolenia ludzi dostarczyły mojemu umysłowi dodatkowej rozrywki, czego często mi brakuje po lekturze lżejszych pozycjach. Polecam każdemu, bo zdecydowanie warto!


Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!




środa, 17 czerwca 2020

"Powódź" Paweł Fleszar

Opis:
Pewnej nocy czterdziestoletni Jakub wyskakuje z dziewiątego piętra wieżowca w Krakowie. Zostawia list pożegnalny ze zdjęciem pięknej dziewczyny. Być może jest to Zuza, o której Kuba napisał: „Zły człowiek zabrał Zuzę i odtąd moje życie straciło sens”. 

Co tak naprawdę skłoniło mężczyznę do samobójstwa? Kim jest Zuza i co się z nią stało? Jaki związek z tym wszystkim mają budzące grozę filmy znalezione w smartfonie Jakuba? Odpowiedzi na te pytania próbuje znaleźć Kris, przyjaciel Kuby z dzieciństwa. Kris jest zawodowym żołnierzem, ale daleko mu do typowego bohatera, który samotnie stawia czoło złemu światu – kiepsko strzela, ma nadciśnienie i początki nadwagi. Tymczasem prywatne śledztwo, w którym pomaga mu dwójka nastolatków, prowadzi go do zaskakujących odkryć…



Armageddon nie zacznie się od eksplozji, tylko od kliknięcia myszką.



Moja opinia:
Nostalgiczny, a jednocześnie pełen akcji kryminał zderzający klimatyczne piękno Krakowa z okrutnym półświatkiem przestępczym. A do tego motyw zbliżającej się powodzi, o której relacjonowały przytoczone wycinki prasowe, potęgując napięcie. Bardzo ciekawie spoglądało mi się na moje miasto z tego niecodziennego punktu widzenia.


Ludzie wszystko wiedzą. A jeśli nie wiedzą, to sobie wymyślą. 



Kubę poznajemy jedynie we wspomnieniach przyjaciela i śladzie, który pozostawił po sobie w społeczeństwie. Artystyczna dusza, marzyciel, w mojej wyobraźni miał duże, smutne i zamyślone oczy. Jednak tylko na początku, bo w miarę rozwoju akcji poznajemy nowe, niepokojące fakty. Nigdy nie wiadomo, co się w człowieku kryje pod maskami, które na co dzień przybiera. Nie należy ufać nikomu.


Czasem układa się między nami poprawnie, czasem po prostu się tolerujemy, czasem nie możemy na siebie patrzeć.



Śmierć dawnego przyjaciela stanowi dla Krisa okazję do zmierzenia się z przeszłością. Choć ma wszystko - rodzinę, pracę, zdrowie - nie jest idealnie. Stracone zaufanie, niechęć do żony kładzie się cieniem na jego codziennym życiu i chętnie korzysta z chwilowej ucieczki do Krakowa. Miałam wrażenie, że choć musiał się tam zmierzyć ze śmiercią bliskiej osoby, półświatkiem przestępczym i odpowiedzialnością za nieletnich pomocników, czuł się bardziej komfortowo niż we własnym domu.


Jeśli źle ci pójdzie w grze komputerowej, to możesz ją zrestartować i zacząć jeszcze raz. Szukam takiego przycisku...



Powieść czytało się całkiem dobrze i płynnie. Po kilku rozdziałach wprowadzających akcja rozwijała się szybko, a śledztwo robiło się coraz ciekawsze dzięki nowym, zaskakującym faktom. Wkrótce odszyfrowywanie motywacji samobójcy przerodziło się w rozpracowywanie całej siatki powiązań wśród przestępców działających na terenie Krakowa i wciąż otwarte pozostawało pytanie - Kuba był ofiarą, czy może przestępcą?


Wbrew idealistycznym twierdzeniom, ludzie na ogół nie zmieniają się na lepsze, lecz rzadko zmieniają się również na gorsze. ...



Na minus mogę policzyć jedynie fakt, że niektóre kwestie w dialogach lub powiedzonka wydały mi się nienaturalne, trochę niepasujące lub niezrozumiałe dla mnie, jak na przykład "spuścić jej teraz po brzytwie". W takich momentach mój mózg się na chwilkę zatrzymywał, czytał jeszcze raz, wpasowywał zdanie w kontekst (dokładnie jak czytając nieznane słówko w obcym języku), wzruszał ramionami i szedł dalej. Wybijało mnie to na moment z rytmu, ale dość szybka akcja wciągała znów w wir wydarzeń. 


... Choć robią dobre i złe rzeczy pod wpływem emocji, impulsu chwili, okoliczności.



Z przyjemnością polecam książkę, szczególnie fanom kryminałów z naszego polskiego podwórka. Zwłaszcza mieszkańcom Krakowa, dla których czytanie o własnym mieście w świetle dotąd nieznanym, podobnie jak dla mnie, będzie zupełnie nowym doświadczeniem ;)


Pozdrawiam!

sobota, 6 czerwca 2020

"To, co bliskie sercu" Katherine Center

Opis z okładki:
Cassie pracuje w straży pożarnej w Austin i jest w tym naprawdę dobra, a koledzy ją szanują. Choć na co dzień walczy z żywiołem, nierzadko ryzykując życie, w sferze uczuć jest raczej ostrożna. Niespodziewany telefon od matki wszystko zmienia. Poważnie chora kobieta, która porzuciła męża i córkę, teraz potrzebuje jej pomocy. 

Jednostka strażacka w Massachusetts, gdzie przenosi się Cassie, w niczym nie przypomina jej poprzedniego miejsca pracy. Brakuje funduszy i sprzętu, a nowi koledzy są nieokrzesani i mają swoje grubiańskie zwyczaje. Nie są zachwyceni, gdy do ich męskiego zespołu dołącza kobieta. Sumienna i obowiązkowa Cassie musi odnaleźć się w nowym środowisku, naprawić relacje z matką i uporać się z koszmarami z przeszłości, a wkrótce zawalczyć o to, co dla niej najważniejsze. 


Jeśli nie spróbujesz, 

czy potem już zawsze nie będziesz myśleć, że coś przeoczyłaś? 




Moja opinia:
To, co bliskie sercu to bardzo ciepła i kojąca powieść o pewnej kobiecie, którą życie zmusiło do konfrontacji z przeszłością. Doznała wiele krzywd i niesprawiedliwości. Zbudowała wysokie mentalne mury i surową rutynę, które skutecznie zatrzymywały ją w teraźniejszości, a umysłowi nie pozwolił na rozpamiętywanie. Przyszedł jednak dzień, w którym mury okazały się zbyt kruche, a bieżące wydarzenia zbyt powiązane z przeszłością, by dalej udawać, że nic się nie stało...


Może mnie tu nie chcą, może nic im się we mnie nie spodoba. Nieważne. 

Muszę tu sobie zapewnić miejsce - w dowolny możliwy sposób. 



Dla mnie to przede wszystkim książka o silnej kobiecie operującej na co dzień w wciąż zdominowanej przez mężczyzn społeczności. W takim środowisku seksistowskie zachowania, z którymi każda dziewczyna od czasu do czasu jeszcze się spotyka, są wielokrotnie częstsze i mogą poważnie przeszkadzać w rozwijaniu kariery. Główna bohaterka uparcie odmawia pogodzenia się ze starym porządkiem i rzuca wyzwanie całemu światu, udowadniając, że w fizycznych starciach kobieta wcale nie musi być zawsze słabsza. Musi wykazać się pomysłowością i ciężej pracować, ale wygrana mężczyzny nie jest przesądzona.


Przecież to skrajna brawura - żeby nie powiedzieć głupota - sądzić, że mogę sobie po prostu robić, co zechcę. 



Na uwagę zasługuje fakt, że mimo silnie feministycznego wydźwięku powieści, autorka świetnie przedstawiła postacie męskie w chyba pełnej gamie charakterów. Pojawili się kochający ojcowie, surowy szef, dwa zestawy kolegów z drużyny, wśród których znaleźli się przyjaciele i wrogowie. Każdy inny, ale jakiś - z wyrazistym charakterem i głębią, która skutecznie wzbudzała moje zainteresowanie.


Może nikogo z nas nie czeka szczęśliwe zakończenie. 



Bardzo przyjemnie poznawało mi się historię tej nieustraszonej strażaczki. Fakt, że podczas pisania tego tekstu edytor raził czerwonym podkreśleniem pod damską odmianą słowa strażak dobitnie świadczy, że choć wciąż wraca się do tematu nierówności płciowej i czasem wydaje się on już oklepany, zmiany wciąż są potrzebne. Zachodzą powoli, a dyskusje są nadal konieczne. Musimy uzbroić się w cierpliwość i pamiętać. Nadal wierzę, że pełna równość jest osiągalna ;)


Pozdrawiam!


Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu 



wtorek, 2 czerwca 2020

"Zew Cthulhu" H. P. Lovecraft

Opis z okładki:
Zew Cthulhu to zbiór pięciu najbardziej znanych, najstraszniejszych opowiadań niekwestionowanego mistrza opowieści niesamowitej – Howarda Phillipsa Lovecrafta. Zew Cthulhu, Widmo nad Innsmouth, Szepczący w ciemności, Zgroza w Dunwich oraz Kolor z innego wszechświata to absolutny kanon twórczości pisarza z Providence; utwory, które inspirowały całe późniejsze pokolenia pisarzy, malarzy, filmowców, a nawet muzyków. Zbiór ozdabiają klimatyczne ilustracje Krzysztofa Wrońskiego, a uzupełnia go posłowie tłumacza i znawcy twórczości Lovecrafta – Mateusza Kopacza. Wszystkie opowiadania są w nagrodzonym tłumaczeniu autorstwa Macieja Płazy.


Największym dobrodziejstwem naszego świata wydaje mi się to, że człowiek nie potrafi objąć go rozumem. 



Moja opinia:
Tę pozycję czytało mi się dużo dłużej niż inne. Musiałam przywyknąć do wyrafinowanego języka, wyszukanych słów. Jakbym czytała piękną baśń wzbogaconą o wszechobecną nutę niepokoju. Z czasem dostawałam kolejne elementy układanki, z których wyłaniała się inna rzeczywistość i przerażająca, czająca się w mroku siła, czekająca na idealny moment by zaatakować...


Czyżbym uchylił rąbka kosmicznych zgróz przekraczających człowieczą wytrzymałość?



Po (subiektywnie, bo zależy kto do czego przywykł) długich, bardzo obrazowych i sugestywnie tajemniczych opisach krajobrazu, historii odwiedzanych miejsc i losów bohaterów, w każdym opowiadaniu nadchodził w końcu czas na akcję. Przerażające spotkania z przedziwnymi stworami, obrzydliwe obrzędy i spektakularne ucieczki wciągały mnie na dobre i nie pozwalały się oderwać. 


Nie uchybię chyba duchowi tego monstrum, jeśli powiem, że w cokolwiek nieumiarkowanej wyobraźni skojarzył mi się jednocześnie z ośmiornicą, smokiem i karykaturą człowieka. 



Zew Cthulhu to pierwsze opowiadanie na naszej liście, o ile nie zdecydujemy by czytać od środka ;) Pełni rolę wprowadzenia i nawiązuje się do niego we wszystkich opowiadaniach (za wyjątkiem Koloru z innego wszechświata). Bardzo przypadł mi do gustu sposób w jaki opowiadania zostały ułożone. Mimo, że każdy stanowi osobną historię, subtelnymi nawiązaniami składają się w jedną całość. Właśnie fakt, że opowiadają o zdarzeniach mających miejsce w różnych latach i lokalizacjach, daje wrażenie pełniejszego obrazu tej rozszerzonej rzeczywistości. Uczeni, marynarze, wieśniacy  - wieloma parami oczu możemy spojrzeć na w gruncie rzeczy podobne zdarzenia. Tego efektu nie osiągniemy w historii prowadzonej przez jednego bohatera głównego. 


Skrzydlaci nie jedzą ludzkiego pożywienia, ani ziemskich stworzeń, przywożą sobie własny prowiant z gwiazd. 



Gdybym miała wybrać faworyta wśród opowiadań z tego tomu, odpowiedziałabym bez wahania - Widmo nad Innsmouth. Świetnie, świetnie mi się je czytało. Czułam napięcie już w pierwszym podrozdziale, jadąc rozklekotanym autobusem wraz z bohaterem do tego  kiedyś wielkiego miasteczka, dziś opanowanego przez dziwny kult, z mieszkańcami z pokolenia na pokolenie coraz bardziej  zamkniętymi i zdegenerowanymi. A co się tam potem działo ... to po prostu trzeba przeczytać ;)


Bliski kontakt ze zjawiskiem dziwnym i niesamowitym częściej działa na nas paraliżująco niż inspirująco. 



Lektura Zew Cthulhu była ciekawym doświadczeniem. Rzadko sięgam po zbiory opowiadań, a gatunek grozy ma w zanadrzu wiele oryginalnych perełek. Tę pozycję uważam za bardzo udany początek przygody z twórczością H. P. Lovecraft'a. Mam nadzieję, że starczy mi czasu by poznać ją w całości ;)

Polecam i pozdrawiam!

W końcu najdziwniejsze nawet i najdziksze mity często bywają po prostu symbolicznym bądź alegorycznym wyrazem jakiejś prawdy ... 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...