
Ben i Marian Rolfe mają już serdecznie dość ciasnego, dusznego mieszkania na Brooklynie, które podczas upalnego lata staje się wręcz nie do wytrzymania. Kiedy więc trafia się im okazja wynajęcia luksusowej rezydencji na północy stanu za jedyne 900 dolarów za cały wakacyjny sezon, po prostu nie mogą odmówić. Właściciele mają jednak nietypową prośbę: w odległym skrzydle budynku, za dziwnymi, misternie rzeźbionymi drzwiami mieszka starsza, bardzo skryta nestorka rodu Allardyce, a nowi lokatorzy, w ramach umowy wynajmu, muszą zobowiązać się do przygotowywania jej posiłków.
Okazuje się, że rezydencja kryje w swych zmurszałych progach tajemnicę, a tuż po wprowadzeniu się Rolfich w całym domu zaczynają dziać się niezrozumiałe i przerażające rzeczy. Małżeństwo szybko przekonuje się, że za okazyjną cenę letniej przygody przyjdzie im zapłacić bardzo wysoką cenę. Ich głowy coraz częściej zaczyna zaprzątać niepokojąca myśl: co tak naprawdę kryje się za tajemniczymi drzwiami?
Czemu jednak dywan był tak wytarty, farba odłaziła od ścian, a zasłony aż lepiły się od kurzu?
Moja opinia:
Spodziewałam się typowego horroru z nawiedzonym domem w roli głównej. Całopalenie jest jednak wyjątkowe - piękna choć zapuszczona rezydencja nie jest mieszkaniem jakiegoś złowieszczego stworzenia. To sam dom żyje i na oczach czytelników pod wpływem nowych lokatorów zmienia się nie do poznania.
Już ten jeden mebel, skazany na skromny kąt, wart był więcej niż wszystko, co kiedykolwiek posiadali, a nawet - jak była w stanie oszacowywać - kiedykolwiek będą posiadać.

Muszę jednak zaznaczyć, że to zirytowanie i przewidywalność wydarzeń w tym specyficznym gatunku jakim jest groza zupełnie nie przeszkadza w cieszeniu się lekturą. Tutaj przeczuwanie nadciągającej katastrofy wręcz wzbogaca doznania o dodatkowy dreszczyk emocji. Fascynujące, moim zdaniem, jak różne efekty w zależności od gatunku można osiągnąć balansując między przewidywalnością a oryginalnością.
Czasem... czasem czuję, jakbym miał gdzieś mały przycisk. Czerwony, jeśli już miałbym to opisać dokładniej. I jest na nim nalepka... "Samozniszczenie".
Dom wynajęty przez rodzinkę uwydatnia w nich najgorsze cechy. Jedynie Ben jest od początku do końca świadomy dziwności, tajemniczości sytuacji i próbuje walczyć ze złem czającym się w posiadłości. Nie ma jednak w żonie żadnego wsparcia i powoli wmanipulowany, poddaje się jej woli. Kocha ją i wierzy w jej rozsądek i nie chce porzucić. Do końca kibicowałam mu, liczyłam, że jego rozsądek zwycięży i silna wolą podąży zaraz za nim.
Marian od początku zdaje się nie widzieć dziwnych zbiegów okoliczności i podejrzanych wydarzeń, wszystko racjonalizuje sobie pod swoje potrzeby. Miłość do rodziny poddana probie okazuje się nie wystarczać w tym pojedynku. Ale czy to na pewno wpływ tego miejsca? Czy aby przed tymi wakacjami Marian również nie stawiała swoich potrzeb na pierwszym miejscu ponad dobrem rodziny?
Nieunikniona autodestrukcja widocznie pogłębia się z każdym dniem spędzonym w posiadłości. Podczas lektury wciąż towarzyszył mi niepokój i pytanie kto zwycięży tym razem, osaczony bohater czy mamiące go zło.
Skarbie, to się dzieje tylko w twojej głowie.
Marian od początku zdaje się nie widzieć dziwnych zbiegów okoliczności i podejrzanych wydarzeń, wszystko racjonalizuje sobie pod swoje potrzeby. Miłość do rodziny poddana probie okazuje się nie wystarczać w tym pojedynku. Ale czy to na pewno wpływ tego miejsca? Czy aby przed tymi wakacjami Marian również nie stawiała swoich potrzeb na pierwszym miejscu ponad dobrem rodziny?
Czy coś tak idealnego mogło kryć wrogie zamiary?
Nieunikniona autodestrukcja widocznie pogłębia się z każdym dniem spędzonym w posiadłości. Podczas lektury wciąż towarzyszył mi niepokój i pytanie kto zwycięży tym razem, osaczony bohater czy mamiące go zło.
Zmartwienia, te wszystkie krępujące nas supły, skarbie, spakowaliśmy do kuferka i zostawiliśmy za nami, zapomniałeś już?
Spędziłam z Całopaleniem dwa pełne napięcia wieczory. Książka w bardzo mroczny sposób zwraca uwagę na szkodliwość zatracenia się w potrzebie posiadania pięknych przedmiotów, które mamią i przesuwają dobro rodziny na dalszy plan. Chciwość jest niezwykle destrukcyjna i warto o tym przypominać.
Polecam i pozdrawiam!
Polecam i pozdrawiam!
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!