Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

poniedziałek, 31 maja 2021

"Metro 2033" Dmitry Glukhovsky

Opis z okładki:

Rok 2033. W wyniku konfliktu atomowego świat uległ zagładzie. Ocaleli tylko nieliczni, chroniący się w moskiewskim metrze, które dzięki unikalnej konstrukcji stało się najprawdopodobniej ostatnim przyczółkiem ludzkości. Na mrocznych stacjach, rozświetlanych światłami awaryjnymi i blaskiem ognisk, ludzie ci próbują wieść życie zbliżone do tego sprzed katastrofy. Tworzą mikropaństwa spajane ideologią, religią czy po prostu ochroną filtrów wodnych... Zawierają sojusze, toczą wojny. 

WOGN to wysunięta najbardziej na północ zamieszkała stacja metra. Kiedyś była jedną z najpiękniejszych, a po zagładzie przez długi czas pozostawała bezpieczna. Teraz pojawiło się na niej śmiertelne niebezpieczeństwo. 

Artem, młody mężczyzna z WOGN-u, otrzymuje zadanie: musi przedostać się do legendarnej stacji Polis, serca moskiewskiego metra, aby przekazać ostrzeżenie o nowym zagrożeniu. Od powodzenia jego misji zależy przyszłość nie tylko peryferyjnej stacji, ale być może całej ocalałej w metrze ludzkości.


Boże, jaki piękny świat zniszczyliśmy...


Moja opinia:

Dużo czasu minęło od zakupu egzemplarza do zdjęcia go z półki. Musiał widocznie nadejść właściwy czas, bo już po kilku stronach rozumiałam, co sprawiło, że ta seria stała się fenomenem swojego gatunku. Wspaniała książka. Wciągnęła mnie z marszu w swój specyficzny klimat. Nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba. 


Pomaganie nieboszczykom nie mieści się w moich zasadach, bo jest na świecie wystarczająco dużo żywych, którzy potrzebują pomocy. 


Świat w tej historii właściwie sprowadza się do Moskiewskiego metra. Na powierzchni czyha niebezpieczeństwo, ale ludzie podziemia mimo to muszą wybierać się tam w poszukiwaniu zapasów czy na zwiady. Czytelnicy wraz z bohaterami wyraźnie czują na karku nieodwracalność zniszczeń i klaustrofobiczne granice nowego położenia ludności Moskwy. Stwory potwornie przeobrażone pod wpływem promieniowania tylko czekają na kolejną ofiarę. Nieustannie próbują dostać się na dół. W metrze ci, którzy przeżyli, próbują przetrwać. Naboje to tutaj główna waluta. Przy ogniu opowiadane są historię mrożące krew w żyłach, przeszyte strachem. 


Każdy, kto potrzebuje światła, powinien przynieść je tu ze sobą. 


Klimat jest niesamowity, przyciągający choć niepokojący. Towarzyszy mu odczucie, jakby cały świat nie istniał, tylko ten jeden tunel, który bohater próbuje pokonać, tylko ta jedna scena. Niebezpieczeństwo na każdym kroku, zarówno ze strony potworów, jak i ludzi. Strach spotęgowany jest legendami, podejrzanymi dźwiękami. Całą sobą byłam w tej historii. Wraz z Artemem poznawałam tajemnice kolejnych stacji i szeroko otwartymi oczami pochłaniałam każde słowo. 

Pozostali się pomylili. Ale nie możemy jeszcze być pewni, czy my mieliśmy rację. 


Cieszę się bardzo, że wreszcie zdecydowałam się sięgnąć po tę powieść. Długo siedziała na półce, a ja wciąż omijałam ją wzrokiem, zupełnie nieświadoma jaka to perełka. Polecam wszystkim, nie tylko fanom grozy i klimatów postapokaliptycznych. Warto dać jej szansę!


Pozdrawiam!

Wszystko się może zdarzyć.



wtorek, 25 maja 2021

"Siedem mężów Evelyn Hugo" Tylor Jenkins Reid

Opis Wydawcy:

To spotkanie zmieni życie Monique. Młoda dziennikarka dostaje propozycję przeprowadzenia wywiadu z Evelyn Hugo – aktorką, która ma za sobą imponującą karierę w Hollywood. Warunek jest jeden: ta rozmowa nie może zostać opublikowana przed śmiercią artystki. Evelyn opowiada o tym, jak wyrwała się z biedy i trafiła do wymarzonego świata kina. Sława, pieniądze, skandale i blask reflektorów… 

W Hollywood nikt nie jest bez grzechu. Dlaczego Evelyn ma za sobą aż siedem małżeństw? Kogo kochała naprawdę? Jej życie kryje tajemnice, które nigdy nie powinny trafić na pierwsze strony gazet.


Ponieważ całość, jaką tworzymy, jest potężniejsza 

niż suma naszych części. 


Moja opinia:

To była piękna, inspirująca historia o niezwykłej kobiecie. Uwierzyłam w każde słowo, jak gdyby jej postać wcale nie była fikcyjna. Uroniłam nawet łzę raz czy dwa. Zupełnie nie spodziewałam się, że spodoba mi się aż tak bardzo. 


Wygląda równie olśniewająco jak na zdjęciach. 


Fabuła książki toczy się w dwóch liniach czasowych. Współczesna prowadzona jest z punktu widzenia Monique, która właśnie dostała szansę na przeprowadzenie wywiadu swego życia z Evelyn Hugo, skrytą, od dawna wycofaną z życia publicznego legendarną gwiazdą kina. Druga linia płynie znacznie szybciej, obejmuje wiele dekad i opowiada jest z punktu widzenia tytułowej bohaterki, która w podeszłym już wieku chce przekazać dla potomnych historię swego życia. Niebanalnego, pełnego wzlotów i upadków, zupełnie innego niżby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka...


Świat niczego nie d a j e, musisz sama po to s i ę g n ą ć. 


Być może powinnam się spodziewać tylu inspirujących przemyśleń i zdań zapadających w pamięć po książce, która bazuje na fikcyjnej opowieści biograficznej. Mimo to nie spodziewałam się i zaskoczyła mnie tym niesamowicie pozytywnie. Płynęłam szybko po pięknych zdaniach i emocjonujących dialogach. Chłonęłam każde słowo. Prosty, czasem zbyt szybki język podkręcał tempo i trudno się było oderwać. Wciąż było mało i mało. Zżerała mnie ciekawość, co zastanę w kolejnym rozdziale. 


Jak blisko jest zbyt blisko?


Wydaje mi się, że cokolwiek napiszę nie oddam w pełni jak bardzo warta przeczytania jest ta historia. A co gorsza, piękno kluczowych fragmentów tkwi w wielkiej tajemnicy tej książki, do której nawiązanie byłoby masywnym spojlerem. Nie mogę więc do końca wyjawić o co mi chodzi. Po opiniach w sieci widzę, że niektórych powieść nie poruszyła wcale, a inni wymieniają ją jako tytuł wybitny. Zachęcam do sięgnięcia i przekonania się, do której z grup należycie. 


Pozdrawiam!


niedziela, 23 maja 2021

"Blue Team i cyberbezpieczeństwo. Zestaw narzędzi dla specjalistów od zabezpieczeń w sieci" Nadean H. Tanner

Opis wydawcy:

Zapewnienie bezpieczeństwa IT spędza sen z powiek nie tylko inżynierom, ale również menedżerom i kierownictwu organizacji. W tym zadaniu mają im pomóc różnorodne narzędzia, jednak ich skuteczne wykorzystanie wymaga nie tylko wyrafinowanej wiedzy technicznej. Konieczne jest nieco szersze spojrzenie na sprawy cyberbezpieczeństwa, aby zastosować właściwe strategie obronne i środki zaradcze. By podejmować trafne decyzje, potrzebna jest wiedza o najlepszych praktykach cyberbezpieczeństwa i o dostępnych narzędziach. 

To wszechstronny i praktyczny podręcznik dla kierowników i inżynierów. Opisuje różnorodne metody, platformy i technologie pochodzące od wielu dostawców, zawiera też wskazówki, jak je wykorzystać do tworzenia optymalnych rozwiązań. Przedstawiono tu pożyteczne informacje o sieciach komputerowych, podstawowych narzędziach bezpieczeństwa, rozwiązywaniu problemów w systemie Windows, inwentaryzacji sieci, zarządzaniu podatnościami, bezpieczeństwie aplikacji internetowych, zarządzaniu aktualizacjami i konfiguracją oraz wiele innych kwestii. Książka jest równocześnie treściwa i prosta w odbiorze, pozwala zapoznać się z aspektami technicznymi i nietechnicznymi, z teorią i praktyką cyberbezpieczeństwa - z pewnością ułatwi naukę metod oceny zagrożeń oraz sprawdzania i poprawiania stosowanej konfiguracji.



Moja opinia:

Dobrze napisany, kompleksowy poradnik dla zainteresowanych cyberbezpieczeństwem. Sprawdzi się jako solidne wprowadzenie do tematu dla początkujących inżynierów, jak i dobre usystematyzowanie wiedzy dla już doświadczonych osób. 


Autorka rozpoczyna od omówienia podstawowych tematów, jak ping czy ipconfig, wspominając, że jako dydaktyk nie może myśleć o którymś zagadnieniu jako oczywistym, by nie pominąć tych, którym umknął jeden z bazowych elementów wiedzy. Takie zaniedbania mogą szybko przerodzić się w większe braki w rozumieniu zagadnień. Widać, że książka jest napisana w sposób przemyślany, a jej konstrukcja została podparta wieloletnią praktyką szkoleniową. Warto więc sięgać po nią śmiało, bez obaw o braki podstaw wiedzy o cyberbezpieczeństwie. Podręcznik zadba o jej uzupełnienie.



Wiele razy  - zdecydowanie zbyt wiele razy - napotykałam specjalistów IT 

zafascynowanych nowinkami technicznymi i gadżetami, 

którzy kompletnie zapominali o istnieniu podstawowej wiedzy. 



Im dalej, tym bardziej szczegółowo. Jednak nie idzie to w parze ze skomplikowaniem języka. Nadal treść wykładana jest jasno, czytelnie, na poparcie teorii przytoczono wiele screenów z przykładami. Znalazłam tutaj kilka narzędzi i praktyk, z którymi dotąd się nie spotkałam. Pracowałam jednak w bezpieczeństwie jedynie rok. Jeśli zjadłeś zęby na ochronie danych w sieci i masz za sobą wiele lat praktyki, zapewne większość treści nie będzie dla ciebie nowością. 

"Blue Team i cyberbezpieczeństwo" polecam szczególnie świeżym inżynierom, chcącym poszerzyć i usystematyzować wiedzę z zakresu bezpieczeństwa w sieci. Będzie dobrym początkiem do zgłębiania wybranych narzędzi i zagadnień na własną rękę. Największą zaletą tego poradnika jest przystępny język, który jasno przekazuje wiedzę o tej dość zagmatwanej, ale bardzo ważnej i wciąż niedocenianej tematyce. 


Pozdrawiam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Helion.


czwartek, 20 maja 2021

"Projekt Hail Mary" Andy Weir

Opis z okładki:

Ryland Grace jest jedynym pozostałym przy życiu członkiem desperackiej misji ratunkowej, której celem jest ocalenie ludzkości. Problem polega na tym, że o tym nie wie. Nie ma nawet pojęcia jak się nazywa, a co dopiero mówić o wiedzy na temat zadania, jakie przed nim stoi. Zdaje sobie sprawę tylko z tego, że właśnie obudził się z bardzo długiego snu, miliony kilometrów od domu, i że nie może liczyć na żadną pomoc - choć to akurat nie do końca okaże się prawdą...


Nie widzę nic oprócz gwiazd w oddali.



Moja opinia:

Dla fanów nauk ścisłych ta książka to prawdziwa gratka. Autor za pośrednictwem bohatera przedstawia w niej najtrudniejsze zagadnienia naukowe jasno, prosto i z humorem. Historia tej podróży dostarcza całe mnóstwo emocji, od zmartwienia, przez napięcie, po ulgę. Pochłaniałam ją z przyjemnością.


To istny obłęd. 


Ryland Grace budzi się z długiego snu z amnezją. Nie wie gdzie jest, kim jest, a nawet jak ma na imię. Jego umysł powoli pozwala powrócić niektórym wspomnieniom, a czytelnik przechodzi stopniowo wraz z bohaterem drogę z dalekiej przeszłości do obecnego stanu rzeczy. Okazuje się, że Ziemia jest w wielkim niebezpieczeństwie, a spośród członków misji ratunkowej tylko Rylandowi udało się przeżyć śpiączkę. Ciężar ratowania ludzkości spada teraz na jego barki.


A zatem najzwyczajniej w świecie wyrzucam gnój, ale przynajmniej robię to w skafandrze kosmicznym. 


Bohater w swej podróży przeszedł ogromną przemianę. Nie spodziewałam się, że aż tyle uczuć wzbudzi we mnie jego historia. Ogrom wątpliwości, ciągłe zmagania z nieznanym, samotność i niepewność nie pokonały go. Walczył do końca, naprzeciw wszystkiemu, choć pamiętał swe niezbyt honorowe decyzje z przeszłości. Polubiłam Rylanda bardzo. O takich bohaterach czyta się z zapartym tchem. Za wszystkie wzruszenia - wyrazy uznania dla autora! 


Byłem sam przez cały czas, ale dopiero teraz naprawdę doskwiera mi samotność.


Choć bohater podróżuje przez ogromny kosmos w samotności spotyka wiele niebezpieczeństw i łutów szczęścia na swojej drodze. Jego zmagania dostarczają pełnych napięcia chwil, a wyobraźnia podsuwa niesamowite obrazy. Ponad pięćset stron na statku kosmicznym kilkanaście lat świetlnych od Ziemi. Widoki musiały być niepowtarzalne.


Niewykluczone, że mamy szansę na przetrwanie. 


Nawet zakończenie historii było trafione w punkt. Nie wyobrażam sobie bardziej epickiego, w pełni mnie usatysfakcjonowało. Jednym słowem, mistrzostwo. Ta książka w moich oczach ma po prostu wszystko. Była niesamowitą przygodą, jeszcze lepszą niż "Marsjanin", który jest drugą znaną mi powieścią Andy'ego Weira i doczekał się głośnej ekranizacji. Na bank sięgnę po kolejny tytuł autora ;)


Pozdrawiam!



Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Akurat!


poniedziałek, 17 maja 2021

"Nikt nie musi wiedzieć" Katarzyna Bonda

Opis z okładki:

Tylko on, telewizor i bateria tequili. Tak Hubert Meyer postanawia spędzić swój trzynastodniowy urlop. Ten plan się jednak nie powiedzie. Nieznajoma kobieta zaczyna nękać go dziwnymi esemesami, a wkrótce potem niezapowiedzianą wizytę składają mu policjanci razem z prokurator Weroniką Rudy. Pół roku wcześniej jeden z funkcjonariuszy zastrzelił Japę, niebezpiecznego gangstera. Żeby ocalić policjanta przed grożącą mu karą, Meyer ma sporządzić ekspertyzę, która skieruje śledztwo na lewe tory. Potrzebna jest jednak „przykrywka”, zastępcza sprawa, nad którą śledczy będą oficjalnie pracować. 

Wybór pada na morderstwo w Mosznej, gdzie na drodze prowadzącej do zamku porzucono zmasakrowane ciało młodego chłopaka. Kiedy Meyer i Rudy próbują odkryć tożsamość sprawcy, ten dokonuje kolejnych zbrodni. Śledczy przesłuchują nowych świadków. Trop wciąż się urywa. Za murami starego zamku aż buzuje od konfliktów. To będzie najtrudniejsze i najbardziej ryzykowne śledztwo w całej karierze Meyera.



Z lękiem jak z ciemnością. Wystarczy zapalić światło i demony znikają.



Moja opinia:

Wartka akcja i przepełnione ciętym językiem dialogi nie pozwalają się przy tej książce nudzić. Czyta się ją w zawrotnym tempie. 


Z tego, co wiem, nie masz zbyt wielu przyjaciół. 

Za to wrogów - cały szwadron.


Tym razem Meyer pracuje nad kilkoma zagadkami równolegle, a kobiety z przeszłości walą do niego drzwiami i oknami. Wiele postaci, każda ma coś za uszami, a fabuła plącze się niemiłosiernie. Pełno w niej sekretów, a informacje o każdym z nich śledczy wyrywają z niemałym wysiłkiem. Z przyjemnością odkrywałam krok po kroku wraz z bohaterami tę skomplikowaną siatkę połączeń. Trudno było spamiętać co, gdzie i dlaczego każdego ogniwa, ale robiłam co mogłam. Moje strzały dotyczące finału nie okazały się celne, co zaliczam jako duży plus.


Coś tutaj jest schowane. I to na widoku.



Akcja pędzi na łeb, na szyję, a płynny, naturalny język przeprowadza nas płynnie przez ten rollercoster. Ci, którzy znają poprzednie trzy części serii spotkają kilku znanych już bohaterów, którzy znów co pięć minut wymieniają kąśliwe docinki. Zdecydowana większość bohaterów tej książki to po prostu mistrzowie riposty, co wypadało nienaturalnie, ale nadal wywoływało uśmieszek.


Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.


Lekki, dobrze napisany kryminał, po który warto sięgnąć po poznaniu poprzednich części, by cieszyć się w pełni nawiązaniami do zaszłości między bohaterami. Przyjemny w odbiorze, idealny na przerywnik między cięższymi lekturami. Dobrze się przy nim bawiłam i zdecydowanie sięgnę po kolejne tomy.


Pozdrawiam!


Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie Wydawnictwu Muza!



czwartek, 13 maja 2021

"#AgileKtóryDziała. Pracuj zwinnie i skutecznie" Michał Dusiński, Tomasz Borowiec

Opis Wydawcy:

Agile i Scrum, Scrum i Agile. Opanowawszy branżę IT, powoli, ale konsekwentnie, zdobywają inne biznesowe przyczółki i rozgaszczają się w firmach na dobre... Albo niedobre, gdy budzą niezrozumienie, protesty, a czasem nawet chęć ucieczki! Agile i Scrum brzmią tak nowocześnie, w teorii świetnie, w praktyce jednak często okazują się trudne, a co za tym idzie - rozczarowują. To przykre, ale prawda jest taka, że idee te, skądinąd słuszne i pożyteczne, w organizacjach nierzadko wdraża się na siłę i, co nawet gorsze, bez zrozumienia. 

Tymczasem zrozumienie zamysłu i celowości ich stosowania to podstawa w przypadku zarówno koncepcji zwinnego myślenia, jaką jest Agile, jak i narzędzi wspomagających, takich jak framework Scrum. Świadome podejście do założeń, które stoją za projektami realizowanymi zwinnie, pozwala samemu przekonać się o zaletach takiego sposobu myślenia i działania, wdrożyć się w nie i rozpocząć współpracę z podobnie myślącymi i działającymi osobami. I faktycznie, często nie jest to możliwe bez korzystania ze wsparcia takich narzędzi jak Scrum... lub Kanban. Bo gdzie Scrum nie może, tam Kanbana pośle.


Największym marnotrawstwem jest niezwykle efektywne zrobienie czegoś, 

co jest kompletnie niepotrzebne. 


Moja opinia:

Bardzo dobry poradnik dla zielonych w temacie, którzy chcieliby dowiedzieć się na czym polega Agile w możliwie najbardziej przyjazny, intuicyjny sposób. 


Proszę, posługuj się rozumem i nie rób rzeczy bez sensu :)


Książka zawiera 11 rozdziałów, każdy poświęcony pewnemu aspektowi około agilowemu. Wszystkie zawierają na początku kilka haseł dotyczących treści, akapit wprowadzenia, następnie clue problemu i na końcu krótkie podsumowanie. Forma tekstu swoją przejrzystością i skupieniem na konkretnym problemie odzwierciedla treść. Z łatwością po czasie można odnaleźć szczegółowe informacje w konkretnym rozdziale i jego fragmencie.

Scrum jest swego rodzaju lupą, przez którą popatrzycie teraz na swój proces, w którym pracujecie. 


Zasady agilowego myślenia poznałam na studiach, ale podczas mojej jeszcze krótkiej pracy w IT nie pracowałam w Scrumie. Daleko mi więc do autorów, doświadczonych programistów ze stażami liczonymi w dekadach. Jednak poradnik jest napisany językiem bardzo przystępnym, przez co miałam wrażenia, jakbym rozmawiała z kolegami z pracy. Wiele anegdotek, historyjek obrazkowych i porównań do sytuacji z życia autorów dało odczucie poznania tematu od podszewki, bez zbyt formalnych zasad i nudnych filozoficznych rozpraw.


To pokazuje, że gdzieś w którymś momencie na pewno przez chwilę będzie gorzej. 


Agilowe myślenie to stawianie na unikanie robienia rzeczy niepotrzebnych. Choć wydaje się to proste, w pracy nad dużymi projektami i sporymi zasobami ludzkimi wszystko się komplikuje. Agile szczególnie przydaje się w zmieniającym się środowisku pracy, gdy na początku myśleliśmy że daną rzecz zrobić musimy a potem okazuje się niepotrzebną stratą czasu. Zmusza do myślenia, analizowania aktualnego stanu rzeczy i przyzwyczajania się do niestałych wymagań do produktu. Jakiegokolwiek produktu, bo to podejście przyda się nie tylko w projektach IT. Wszędzie, gdzie jakieś zasoby pracują wspólnie dla wytworzenia konkretnej wartości.

Zwinna transformacja nie jest sprawą trywialną. 


W jednym z rozdziałów autor opowiedział jak wykorzystał Scruma przy budowaniu domu, a że jestem właśnie w trakcie kupowania działki i już wkrótce będę pracowała nad własną siedzibą, ta historia przemówił do mnie szczególnie. Na bank to wykorzystam!


Pamiętasz? Maksymalizacja wartości!


Jeśli już wkrótce przyjdzie Ci pracować w Agile, Scrumie, Kanbanie, a brak ci wiedzy w temacie lub jest czysto teoretyczna i tak naprawdę tego nie czujesz, jest to książka dla ciebie. Jeśli już pracujesz w Scrumie, ale coś nie działa lub efekty są mizerne, ta pozycja może podpowiedzieć, w czym tkwi problem. Zdecydowanie polecam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Helion.


niedziela, 9 maja 2021

"Śpiący przebudzony" H.G. Wells

Opis wydawcy:

Bohater powieści, Graham, w wyniku przedawkowania leków na bezsenność zapada w śpiączkę, z której budzi się ponad 200 lat później, na początku XXII wieku. Okazuje się, że w wyniku splotu przypadków jest obecnie najbogatszym człowiekiem na świecie. Mimo to zderzenie wychowanego w wiktoriańskiej Anglii dżentelmena z realiami przyszłości jest bardzo bolesne: Graham nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nie akceptuje zasad rządzących światem, przytłacza go postindustrialny charakter metropolii, zatracenie indywidualności przez jego mieszkańców, kult pracy i pieniądza. 

„Śpiący przebudzony” to kolejny popis wizjonerskiej wyobraźni Herberta George Wellsa, klasyczna antyutopia, której echa rozbrzmiewają w tak uznanych dziełach jak „Nowy wspaniały świat” Huxleya, czy „Rok 1984” Orwella.


Szczęście bardzo często przychodzi, kiedy najmniej się go spodziewamy.


Moja opinia:

Inspirująca pozycja. Mało w niej akcji i nie należy do łatwych lektur, jednak piękno języka wynagradza trud.


Nie czuje, nie trawi, serce nie bije.


Historia Grahama brzmi bardzo nieprawdopodobnie. Zapada w sen trwający ponad dwieście lat. W tym czasie świat pędzi do przodu, a on nie starzeje się, nie rusza się, wszystkie funkcje ciała czekają w zawieszeniu. Budzi się po dwóch wiekach w zupełnie innej rzeczywistości. Zmiany nastąpiły na wszystkich płaszczyznach, od innej waluty i systemu liczbowego, po ogromne bogactwo Grahama jakie wyrosło z odziedziczonych po przyjaciołach majątkach. Bohater staje przed trudnym zadaniem znalezienia swego miejsca w tej niecodziennej sytuacji.


Ci ludzie, jego ludzie, od samego początku szli wprost w pułapkę. 


Chyle czoła przed potęga wyobraźni Pana HG Wellsa. Wizja świata XXII wieku jest złowroga, inspirująca i pouczająca. Mroczny los przeludnionych miast zmusza do refleksji nad tym, czy aby na pewno nasz świat zmierza w dobrym kierunku. Do tego język autora jest niezmiennie piękny, tak jak w "Wehikule czasu" i "Wsypie Doktora Moreau". Policzyłam, zaznaczyłam aż dwadzieścia dwa cytaty, które nadawały się do umieszczenia w tej notce. Wybór był naprawdę trudny.


Żyjemy w niespokojnych czasach, kiedy nikt nie jest niczego pewien. 


Nie jest to jednak pozycja bez wad. Wiele fragmentów dłużyło mi się, nie wzbudzało zainteresowania i musiałam zmuszać się do dalszej lektury. Traciłam koncentrację i cofałam się do przeczytanych już akapitów, bo nie pamiętałam o czym opowiadały. Historia rozwlekła się. W moim odczuciu powinno być mniej opisów, co skróciłoby tekst, lub należałoby go uzupełnić o więcej akcji, by czymś urozmaicić bezdialogowe rozdziały. 


Pielgrzymka do bycia, istnienia, wydaje się trudna i niezmiernie długa.


Problem stanowiła dla mnie również zupełna niewiedza towarzyszącą bohaterowi i czytelnikowi w pierwszej połowie książki. Właśnie tam wydarzyło się najwięcej akcji, ale wypełniona była faktami, które jeszcze nie układały się w jasny obraz. To studziło mój zapał i przegrzewało umysł. Pytania piętrzyły się, a na odpowiedzi długo trzeba było czekać. 


Co za dziwne, co za nieprawdopodobne spotkanie!


Polecam tę pozycję tym, którzy zamiast szybkiej akcji szukają inspirującej wizji i pięknego języka. Którzy chcą poznać rozterki osoby wrzuconej w nieznaną rzeczywistość. Którzy szukają świata prosto z niepokojących snów o zatłoczonych miastach, bezdusznych i pełnych nierówności społecznych. Którzy chcą przekonać się, jak może potoczyć się walka o lepsze jutro w odległej przyszłości.


Pozdrawiam! 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


sobota, 1 maja 2021

"Pieśń bogini Kali" Dan Simmons

Opis wydawcy:

Lata 70. XX wieku. Kalkuta. Miasto, które zdaje się nie kończyć. Tak samo, jak nie kończą się rozległe dzielnice biedoty toczone przez choroby i nieszczęścia ich mieszkańców. Kalkuta przytłacza i onieśmiela, odrzuca i przyciąga jednocześnie. 

Robert Luczak, wysłannik amerykańskiego czasopisma literackiego, udaje się tam wraz z żoną i maleńką córeczką. Jego celem jest pozyskanie praw do publikacji najnowszego poematu jednego z największych indyjskich poetów. Szkopuł w tym, że poeta ów – Das – przepadł bez wieści kilka lat wcześniej i powszechnie uważany jest za zmarłego. Luczak wplątuje się w intrygę, którą zaplanowali czciciele potężnej patronki miasta, krwawej i okrutnej Kali… bogini bólu i zniszczenia, czasu i śmierci, bezlitosnej pani kosmicznego ładu. Luczak stanie oko w oko z tajemnicami, których poznanie sprowadzi najprawdziwszy horror na niego i jego rodzinę. 

„Pieśń bogini Kali” to nagrodzona World Fantasy Award za rok 1986 debiutancka powieść Dana Simmonsa („Terror”, „Abominacja”, cykl „Hyperion”) w nowym tłumaczeniu Janusza Ochaba, wzbogacona ilustracjami Macieja Kamudy.


Czułem jak moja skóra dosłownie marszczy się z obrzydzenia. 


Moja opinia:

Świetnie napisana, mroczna historia z motywem kultu hinduskiej bogini. To moje pierwsze spotkanie z Danem Simmonsem, jego debiutem, i już wiem skąd zachwyty nad dziełami autora. 

 

Było w Kalkucie coś, co oddziaływało bezpośrednio na najmroczniejsze regiony mojego umysłu.


Robert Luczak wyrusza do Kalkuty by zdobyć najnowsze dzieła zaginionego wybitnego poety. Przez lata wierzono, że już nie żyje, a teraz pojawiają się informacje o nowej twórczości jego pióra. Luczak zabiera ze sobą córeczkę i żonę, która jest poliglotką i chce wspierać męża wiedzą na temat miejscowego języka i kultury. Na miejscu czekają ich jednak dziwne zdarzenia, zbiegi okoliczności i podejrzani ludzie. Plany co do wyjazdu szybko zaczynają być nieaktualne i rodzina jest zmuszona zostać dłużej niż planowała.  

Poszło zbyt łatwo. 


Czytało mi się tę pozycję bardzo szybko. Autor maluje obraz Kalkuty wyraziście, charakterystycznie i przerażająco. Tłumy ubogich, brud i wszechobecny tłok. Miasto przytłacza, jego mieszkańcy wzbudzają współczucie, a poczucie niebezpieczeństwa osacza. Akcja nie pędzi na łeb na szyję. Stopniowo rozwija się od pierwszego rozdziału, by w głównej części powieści utrzymywać stały i szybki poziom, a w finale zwalnia, zatrzymując się z gracją. 


Wciąż uważam, że niektóre miejsca są tak nikczemne, że nie da się ich znieść. 


"Pieśń bogini Kali" to kawał dobrej literatury grozy. Zdecydowanie warto poznać. Lektura obowiązkowa dla fanów gatunku. Mroczna Kalkuta robi wrażenie. Pozostałe głośne tytuły Dana Simmonsa z marszu trafiają na moją listę must read. Polecam!


Pieśń Kali nigdy całkiem nie milknie. 




Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...