Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

wtorek, 29 września 2015

"Czerwona piramida" Rock Riordan

źródło
Opis z okładki:
Od śmierci matki Carter i Sadie są sobie niemal obcy. Dziewczyna mieszka z dziadkami w Londynie, jej brat natomiast podróżuje po świecie z ojcem, wybitnym egiptologiem doktorem Juliusem Kane. Pewnej nocy doktor Kane zabiera Cartera i Sadie na „eksperyment naukowy” do British Museum, w nadziei że uda mu się z powrotem połączyć rodzinę. Zamiast tego jednak uwalnia egipskiego boga Seta, który skazuje doktora na wygnanie, a jego dzieci zmusza do ucieczki. Wkrótce Sadie i Carter odkrywają, że budzą się wszyscy bogowie Egiptu, a najgorszy z nich – Set – chce zniszczyć rodzinę Kane. Aby go powstrzymać, dzieci muszą podjąć niebezpieczną podróż po całym świecie. Będzie to zadanie, które przybliży je do prawdy o rodzinie i ujawni jej powiązania z tajnym stowarzyszeniem istniejącym od czasów faraonów.


Wy dwoje... jesteście potomkami dwóch starożytnych rodzin, z których każda ma długą i zawiłą historię związków z bogami. Jesteście najpotężniejszymi dziećmi rodu Kane od wielu stuleci. 


Moja opinia:
   
źródło
Rick Riordan to jeden z tych autorów, do których mam ogromny sentyment. Jeszcze nie spotkałam się z jego powieścią, która nie przypadłaby mi do gustu i z tą nie jest inaczej.


Znów zadziwił mnie swoją pomysłowością. Włożył we współczesny świat nową dawkę magii, dzięki której znów poczułam się jak mała dziewczynka, skrycie wierzące, że Ozyrys, Izyda i Horus gdzieś tam sobie krążą po świecie i wskakują w ciała, które przypadną im do gustu, a od czasu do czasu pojawia się gdzieś ten przystojny, ciemnowłosy Anubis.


Egipskie słowo "sesz" oznacza skrybę, czyli pisarza, ale może również znaczyć maga. To dlatego, że magia na najbardziej podstawowym poziomie zmienia słowa w rzeczywistość. 


Czerwona piramida to świetne połączenie fantastyki i przygody z egipską mitologią w tle. A właściwie powinnam napisać na pierwszym planie, bo starożytni bogowie i ich bardzo realne, wręcz ludzkie przedstawienia są tym, co wyróżnia prozę Ricka Riordana. Właśnie za te barwne postacie, tak dobrze nam znane z (często) nudnej historii, zaskakujące swoją w gruncie rzeczy ludzką naturą, pełną wspaniałości i niedoskonałości zarazem. Autor zaciera linię dzielącą świat współczesny od starożytnego, przeplatając nazwy miast, państw i rzeczywiście istniejących obecnie zabytków ze skupiającymi moc egipskimi artefaktami.

   
źródło
W książce od pierwszej do ostatniej strony nieustannie coś się działo, a powieść ma ponad pięćset stron. Oczami wyobraźni widziałam dobry film przygodowy, ze świetnymi efektami specjalnymi i niespodziewanymi zwrotami akcji. Na drodze Sadie i Cartera niebezpieczeństwa mnożyły się bez przerwy, ale oni, jak na obdarowanych talentami nastolatków przystało, radzili sobie z nimi całkiem nieźle.


Bogowie mają wielką moc - powiedział Iskandar - ale tylko ludzie mają wyobraźnię, moc, której potrzeba, żeby zmieniać historię.


Po raz kolejny nie zawiodłam się na prozie pana Riordana. Spędziłam parę ekscytujących wieczorów przy świetnej lekturze. Pozostaje mi tylko polować na kolejny tom ;)

Moja ocena: 9/10.

Pozdrawiam!

poniedziałek, 21 września 2015

"Wszystko, tylko nie mięta" Ewa Nowak


Opis z okładki:
Pamiętasz najbardziej atrakcyjnego chłopaka w szkole? Czy nie kusiło cię, żeby założyć czapkę niewidkę i zajrzeć, co robi, gdy jest sam w domu? O czym marzy, czym się zajmuje i w kim się kocha? Dzięki tej książce poznasz przystojnego Kubę i jego niepowtarzalną rodzinkę. 
Na forum dyskusyjnym jedna z czytelniczek napisała: "Gdzie mieszka Kuba Gwidosz? Żądam numeru jego telefonu!". Czyż powieść może mieć lepszą rekomendację?


Zdrowa, konstruktywna krytyka bywa dla człowieka zbawienna. A co dopiero mówić, gdy krytykuje cię osoba, która cię kocha. Jak wasza babcia. Babcia ma naturalny dar do zaglądania w serce. Tylko maskuje się rubasznością.


Opinia:
Wszystko, tylko nie mięta to historia pewnej rodziny. Wyjątkowej i przeciętnej jednocześnie. Każdy z członków rodziny ma swoje problemy, pragnienia, cele i dzielnie zmierza się z kolejnym dniem. Każdy jest wyjątkowy i potrzebny pozostałym. Razem tworzą typową, polską rodzinkę.


Mariusz i Joanna Gwidosz na co dzień zajmują się pracą, domem i wychowaniem trójki dzieci. Czasem radzą sobie lepiej, innym razem gorzej. Podobnie jak ich pociechy. Kuba, tegoroczny maturzysta, zmierza się z ogromem wiedzy do opanowania i z rodzącym się uczuciem do dziewczyny, która jak na złość zupełnie go ignoruje. Malwina przeżywa pierwszą w życiu miłość do o dwadzieścia lat starszego muzyka, co doprowadza ją do morderczej głodówki. Najmłodsza pociecha, Marynia ma nieskończoną listę pytań, a szukanie odpowiedzi nie jest wcale takie łatwe.


Ot, typowa rodzinka. A jednak powieść wciągnęła mnie na całe popołudnie. Gdy już raz ją otwarłam, oderwałam się dopiero na ostatniej stronie. Jest coś wyjątkowego w tej książce. Byłam zaskoczona w jak ciekawy sposób można opisać codzienność. Natychmiast zaczęłam zastanawiać się, ile okazji do cieszenia się życiem codziennie mnie omija, bo po prostu ich nie zauważam. Dostrzeganie niezwykłości w codzienności to bardzo cenna umiejętność, którą każdy z nas powinien w sobie wypracowywać. Wszystko, tylko nie mięta udowadnia, że warto.


Na przyszłość zastanawiaj się, co mówisz, bo życie umie człowieka bezlitośnie rozliczyć z poglądów. 


Porzucając na chwilę zachwyt nad książką, szukam jakichś skaz czy niedociągnięć, ale zupełnie nic nie przychodzi mi do głowy. Spędziłam przy powieści pani Nowak kilka bardzo przyjemnych godzin. Przypomniała mi, że tak naprawdę życie jest najciekawszą z historii, w dodatku naszą własną. A w końcu my, czytelnicy, zbyt często o tym zapominamy, pochłonięci poznawaniem cudzych opowieści. 


Moja ocena: 9/10.


Pozdrawiam!


Recenzja bierze udział w wyzwaniu Poczuj miętę do czytania.

środa, 9 września 2015

"Pisane szkarłatem" Anne Bishop

Opis:
Meg Corbyn jest jasnowidzącą szczególnego rodzaju – widzi przyszłość, jeśli rozetnie sobie skórę i pojawi się krew. Ten dar jest dla niej jednak przekleństwem, gdyż znajduje się w mocy Kontrolera, człowieka, który pragnie mieć stały dostęp do wizji Meg. Postanawia więc uciec, a jedynym bezpiecznym dla niej miejscem okazuje się Dziedziniec w Lakeside – dzielnica handlowa opanowana przez Innych.
Simon Wolfgard, zmiennokształtny, niechętnie zatrudnia Meg na stanowisku łącznika z ludźmi. Od pierwszej chwili wyczuwa, że dziewczyna coś ukrywa, poza tym jej zapach jest inny niż zapach ludzkiej zwierzyny. Jednak instynkt nakazuje mu dać jej tę pracę. Kiedy już pozna prawdę i dowie się, że Meg jest ścigana przez rząd, będzie musiał zdecydować, czy jest warta rozpętania wojny między ludźmi a Innymi.



Moja ocena:
Mam pewien sentyment do książek, szczególnie fantastycznych. Ten gatunek zawsze wydawał mi się bogatszy niż inne. Kryminały czy obyczajówki mogą być interesujące i oryginalne, ale w fantastyce zawsze było więcej pola do manewru. Można stworzyć różne niesamowite rzeczywistości, o których nie śniło się filozofom. Namid, czyli świat Pisane szkarłatem, jest jednym z najbardziej interesujących spośród tych, z którymi się zetknęłam.


Pisane szkarłatem polubiłam od pierwszego rozdziału. Krótka historia świata umieszczona na początku wprowadziła mnie do świata, którego poznawanie było ogromną przyjemnością. Ludzie nie są tu gatunkiem dominujący. Pełnią rolę chodzącego mięsa dla rdzennych mieszkańców, Innych. Obie rasy w świetle burzliwej i pełnej rozlewu krwi przeszłości starają się żyć w pokoju. Ale Inni nie dają zapomnieć ludziom, kto jest silniejszy. 


Główna bohaterka książki to Meg Corbyn. Poznajemy ją podczas ucieczki z ośrodka, gdzie Kontroler wykorzystywał ją dla wizji, za które wielu ludzi było gotowych zapłacić ogromne pieniądze. Meg ukryła się wśród Innych, gdzie Simon Wilcza Straż dał jej pracę łącznika z ludźmi. Dziewczyna nawiązuje przyjaźnie i układa sobie życie na nowo, ale Kontroler nie dał jeszcze za wygraną. 


Bawiłam się przy tej książce świetnie. Dałam się wciągnąć w całą intrygę jaka się wokół Meg stworzyła. Byłam bardzo ciekawa, czy Inni zaakceptują ją jak swoją i w jaki sposób ich do tego przekona. Sama główna bohaterka wywarła na mnie jak najbardziej pozytywne rażenie. Wszystko było dla niej nowe, nieznane, a ona z rozsądkiem budowała przyjaźnie, które później pozwoliły jej nie raz zachować życie. Była urzekająco uprzejma, bez względu na to z jakiej rasy jej rozmówca pochodził, a jednocześnie radziła sobie całkiem nieźle z gwałtownością Innych. Wiele razy zaskoczyła mnie rozsądkiem, trzeźwością umysłu - przy takim zamieszaniu sama już dawno straciłabym głowę. 


Ogromnym plusem książki jest to, że choć wśród Innych pojawiają się wilki (nie wilkołaki - to określenie w ogóle tutaj nie występuje) i wampiry, ich kreacje zachowały fajną świeżość. Czułam się, jakbym po raz pierwszy spotkała się z tymi istotami, a w końcu tyle się o nich czytało w ostatnich latach. Ogromnie się cieszę, że nie zrobiono z Wilków typowych mięśniaków paradujących z nagimi klatami, a z Sanguinati, czyli tutejszych wampirów, seksualnie (nie)spełnionych kochanków. Należą do jednych z wielu klanów, które mają swoje zasady, hierarchię i bronią swego terytorium. Pomysł na kucyki czy sposób w jaki Sanguinati pożywiają się - właśnie dla poznawania takich małych, wyobraźniowo-kreacyjnych perełek warto czytać. Po prostu warto!


Serdecznie polecam Pisane szkarłatem. Ta powieść jest warta spędzonego nad nią czasu (ma prawie 560 stron!). Trafi ona na moją listę książek do wspominania. Była powiewem świeżego powietrza wśród moich zdobyczy. Natychmiast rozpoczynam polowanie na Morderstwo wron. Już nawet wypatrzyłam w bibliotecznym katalogu!


Moja ocena: 10/10!

Pozdrawiam!


sobota, 5 września 2015

"Portret Doriana Graya" Oscar Wilde


Opis:
Dorian Gray to młody mężczyzna o niezwykłej urodzie, zakochany w ubogiej aktorce. Zgadza się pozować znanemu malarzowi z londyńskiej bohemy. Kiedy Dorian Gray ogląda swój portret, wypowiada pochopne życzenie, że oddałby wszystko, aby zachować młodość i urodę, nawet za cenę duszy. W zamian za to twarz na obrazie starzeje się i oszpeca w miarę postępującego zepsucia moralnego bohatera. Pewnego dnia, znużony dotychczasowym rozwiązłym i okrutnym życiem, Dorian Gray postanawia zniszczyć portret...


Każdy portret malowany z przejęciem jest portretem artysty, nie modela. Model - to po prostu przypadek, okoliczność. To nie on się objawia przez malarza, ale raczej na zakolorowanym płótnie objawia się sam malarz.


Moja ocena:
Każdy książkoholik, bardziej lub mniej uzależniony, ma swoją listę klasyków, które przysiągł w swym życiu przeczytać. Po Portret Doriana Graya sięgnęłam w bibliotece dość spontanicznie, ale nie żałuję tego nic a nic. Wreszcie wiem, dlaczego tłumy czytelników wciąż zachwycają się tą książką.

Są tylko dwa rodzaje ludzi naprawdę interesujących: ci, którzy znają absolutnie wszystko, i ci, którzy nie znają absolutnie nic. 

Portret Doriana Graya powiada historię przystojnego, niewinnego młodzieńca, który pozwala się zdeprawować subtelną perswazją lorda Henryka, a w konsekwencji przekracza granice moralne i nie powraca już na właściwą drogę. Tak można przedstawić fabułę w ogromnym uproszczeniu. Historia Doriana jest jedną z najpiękniejszych jakie w swym stosunkowo krótkim życiu czytałam. Miesza się w niej dobro ze złem w subtelny sposób, zupełnie jak w prawdziwym życiu. Bohater na początku pozytywny staje się mordercą, a ten, który go do zbrodni popchnął, tak naprawdę niewiele zła w swym życiu popełnił.

Wolę, bądź co bądź, ludzi niż zasady, a wolę jeszcze ludzi bez zasad. 

Lord Henryk to postać, która na długo zapadnie w mojej pamięci. Każde jego zdanie miałam ochotę przepisać do zeszytu z cytatami. Konwersacje, w których uczestniczył śledziłam z wypiekami, by nie uronić ani jednej jego trafionej riposty. Mógłby sobie wygadać prezydenturę, gdyby tylko miał ochotę.

Bazyli o lordzie Henryku:
Jesteś dziwną istotą. Nie powiedziałeś nigdy jednej rzeczy moralnej, a nigdy nie popełniłeś jednej rzeczy złej.

Relacja pomiędzy Bazylim a Dorianem jest dość niezwykła. Miłość malarza do swojej muzy (swojego muza?) to dla mnie coś zupełnie nowego, jako że do artystki mi bardzo daleko. To uczucie, tak platoniczne i wyjątkowe, wprawiało mnie niekiedy w lekkie zakłopotanie. Jakbym podsłuchiwała kryjąc się za kotarą najważniejszą spowiedź w życiu Bazylego.

Portret Doriana Graya to jedna z tych wyjątkowych powieści, która zmusiła mnie do refleksji nad... wszystkim. Ten kac książkowy będzie mnie męczył jeszcze długo. Każdy po prostu musi sięgnąć po Portret przynajmniej raz w życiu. Coś czuję, że jeszcze kiedyś do niego wrócę.

Pozdrawiam!

Ocena: 10/10.


Może jeszcze parę słów o ekranizacji z 2009 roku. Miałam ogromną nadzieję, że film nie odbiegnie za bardzo od tej wspaniałej powieści. Tymczasem z książkowym pierwowzorem łączy go tylko ogólny zarys, a szczegóły są zupełnie inne. Właściwie mniej elementów jest takich jak w książce, a zdecydowana większość się różni. Nawet te, które bez przeszkód mogły pozostać takie jak w pierwowzorze. Irytowało mnie to ogromnie. W dodatku córka Henryka... eh, film zdecydowanie odradzam. Choć aktor względem urody dobrany dość trafnie ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...