Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

piątek, 27 maja 2016

"Dziedzictwo ognia" Sarah J. Maas

Opis z okładki:
Pokonana Celaena może myśleć tylko o tym, jak pomścić śmierć przyjaciółki. Jako Królewska Obrończyni zobowiązana jest do służby władcy, ale to nie powstrzyma jej przed wymierzeniem mu sprawiedliwości. Ryzykując życie, Chaol, kapitan Królewskiej Gwardii, wysyła Celaenę do Wendlyn, by trzymać ją daleko od dworu. Nie wie, że to właśnie Wendlyn będzie miejscem, w którym zabójczyni zmierzy się ze swoimi najmroczniejszymi tajemnicami. Jeśli wyjdzie z tej próby zwycięsko, stanie się największym zagrożeniem dla Adarlanu. 

Tymczasem nad królestwem gromadzą się czarne chmury. Czy Celaena znajdzie siłę, by je rozpędzić? Jaką decyzję podejmie, gdy będzie musiała wybierać między lojalnością wobec własnych ludzi a wiernością tym, których kocha?


 Wypełni blaskiem cały świat, bo taki ma dar. Rozpędzi ciemności ogniem tak jasnym, że wszyscy, którzy się zgubili, zostali ranni lub ulegli rozpaczy, bez trudu odnajdą właściwą drogę. Będzie promieniem nadziei dla wszystkich, którzy nadal mieszkali w otchłani. By zniszczyć potwora, wcale nie potrzeba innego potwora. Potrzeba światła, które przegna mrok. 


Moja opinia:
Spędziłam z tą powieścią dwa wspaniałe dni i żałuję, że tak krótko. Podobnie jak dwie poprzednie części Szklanego tronu, Dziedzictwo ognia rzuciło mnie na kolana.


Ta książka ma w sobie po prostu wszystko. Są silni bohaterowie, poruszająca historia i świat, który wciąż czymś zaskakuje. Pojawiają się nowe potwory z innego świata, które król Adarlanu pragnie wykorzystać do swoich celów. Są okrutne, bezlitosne, śmiertelnie niebezpieczne, a mieszkańcy królestwa pozbawieni magii są wobec nich bezbronni. 
Książka ma tyle nowych postaci, w dodatku świetnie skonstruowanych, złożonych, ewoluujących w trakcie powieści, że właściwie mogłaby być początkiem serii, jeśliby pominąć wątki związane z Chaolem i Dorianem. 


Celaena w tej części musi przejść przemianę z zabójczyni w księżniczkę, która gotowa będzie uwolnić swe królestwo z niewoli. Aby jednak tego dokonać, musi wrócić do swoich korzeni, do tragedii, której doświadczyła w dzieciństwie i zmierzyć się ze wspomnieniami, od których uciekała przez lata. Mamy więc tutaj wiele rozdziałów opowiadających o walce wewnętrznej, które podniosły mnie na duchu we własnych zmaganiach ze zbliżającymi się egzaminami lepiej niż jakiekolwiek teksty/ filmiki motywacyjne ;)


Odnajdź to, czego chcesz, Aelin, i złap to. Nie proś o nic, nie módl się, nie marz. Po prostu wyszarpnij.


W jej życiu pojawia się nowy mężczyzna, osobisty trener i coach motywacyjny, Rowan. Przeważnie wydzierają się na siebie i wyklinają od najgorszych, a Celaena zawsze wraca do twierdzy poturbowana, ale metod mistrza się nie kwestionuje, zwłaszcza gdy przynoszą efekty. Z czasem Rowan staje się również przyjacielem i powiernikiem, ale ani słowa więcej o nich, bo zaraz streszczę całą książkę w tej notce :D


Wyczuwała stalową wolę Rowana zderzającą się z jej magię, wolę, która nie pozwalała płomieniom spalić jej ciała na popiół.


Okładka trzeciego tomu (część przednia i tylna powyżej), podobnie jak dwóch poprzednich, jest nieziemska. W rankingu na najbardziej hipnotyzujące okładki, seria Szklany Tron na pewno znalazłaby się w pierwszej dziesiątce. Tym razem w kolorystyce ubioru dziewczyny dominuje zielony, co w połączeniu z faktem, że w tej części Celaena spędziła najwięcej czasu na świeżym powietrzu, trenując w pobliskich lasach, nabiera symbolicznego znaczenia. Nie mogę się przestać zachwycać nad tym, jak zgrabnie te aspekty wydania łączą się w spójną całość. 


Widziałam już w Internetach tylną okładkę czwartej części pt. Królowa Cieni (wstawiam po lewej), która jak dotąd jest moją ulubioną. Sukienka to po prostu cudo! Premiera w Polsce już 2 czerwca. Czuję, że tym razem nie będę mogła zwlekać z zakupem ;)

Ocena: 10/10.



P.S. Jeszcze cytat, który dotąd siedzi mi w głowie (o elfich kumplach Rowana):
Poruszali się z tak nieziemską gracją, że chyba nawet krople deszczu skręcały, aby ich przepuścić. <3

P.P.S Tak, wiem, nie wspomniałam o przemianach w elfa i nowo odkrytej mocy, ale to chyba nie fair wobec tych, którzy książkę mają jeszcze przed sobą. W każdym razie wiedzcie, że Celaena wymiata. W jakiś sposób przypomina mi Daenerys Targaryen. Rządzi! 


Pozdrawiam!


Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę IV".



9 komentarzy:

  1. Elfy? :0 Ja to musze w końcu przeczytać! Jestem po drugiej części i zachęciłaś mnie znowu do przypomnienia sobie o Celaenie :)

    withcoffeeandbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Może ta część nie zachwyciła mnie tak bardzo jak poprzednie, ale i tak podziwiam autorkę za jej talent :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusi mnie ta relacja głównej bohaterki i Rowana :) Jeszcze ta wysoka ocena... Widzę, że mam kolejną książkę do zapisania na swojej liście.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tej serii, ale na razie nie mam czasu, by rozpoczynać nowy cykl.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Maas i ten cykl jest jednym z moich ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Maas poznałam już jakiś czas temu. Szkalny tron pochłonęłam, jednak Koronę w mroku długo, długo, długo męczę. Nie wiem, dlaczego tak jest, bo ten cykl naprawdę uwielbiam. Muszę nadrobić zaległości!

    OdpowiedzUsuń
  7. Seria jak najbardziej dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem po pierwszej części, a druga czeka na półce. Seria strasznie mnie wciągnęła. Jestem zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz rację. Okładki tych książek są przepiękne. O serii słyszałam wiele pozytywnych opinii. Może w końcu po nią sięgnę? :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...