Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

wtorek, 8 listopada 2016

"Magnus Chase i bogowie Asgardu. Miecz Lata" Rick Riordan

Opis z okładki:
MAGNUS CHASE nie jest typem grzecznego chłopca. Od strasznej nocy przed dwoma laty, kiedy mama kazała mu uciekać, a potem zginęła, żyje samotnie na ulicach Bostonu. Przetrwał dzięki sprytowi i inteligencji, będąc zawsze o krok przed policją i kuratoriami.

Pewnego dnia Magnus dowiaduje się, że ktoś jeszcze usiłuje go znaleźć – wuj Randolph, człowiek, przed którym mama zawsze go ostrzegała. Kiedy usiłuje przechytrzyć wuja, wpada prosto w jego łapy. Randolph zaczyna mu opowiadać coś, co brzmi jak brednie o skandynawskiej historii i dziedzictwie Magnusa – zaginionej od tysięcy lat broni.

Coraz więcej elementów układanki zaczyna się jednak składać w sensowną całość. Z zakamarków pamięci Magnusa powracają powieści o bogach Asgardu, wilkach i Ragnaröku – dniu sądu. Ale Chase nie ma czasu na zastanawianie się nad tym, ponieważ świat zostaje zaatakowany przez ogniste olbrzymy i Magnus musi wybrać między własnym bezpieczeństwem a życiem wielu niewinnych ludzi.


Nazywam się Magnus Chase. Mam szesnaście lat. 
Oto opowieść o tym, jak moje życie stało się jeszcze gorsze, od kiedy dałem się zabić.


Moja opinia:
Uznaję kolejną przygodę z twórczością pana Ricka Riordana za jak najbardziej udaną. Sięgając po jego powieści od razu wiem, że zabawa będzie przednia. Pisał już serie o bogach greckich, rzymskich, egipskich i wreszcie przyszedł czas na nordyckich. 


Jeśli chodzi o przeszłość głównego bohatera, pan Riordan powtarza pewien schemat z poprzednich swoich serii. Magnus Chase, podobnie jak Percy, dotąd nie znał swego ojca, stracił matkę w nie za bardzo przejrzystych okolicznościach i wpada ciągle w sytuacje, które trudno logicznie wytłumaczyć. Powieść zaczyna się w momencie, gdy bohatera dopada śmierć. Magnus nie może już dalej żyć w błogiej nieświadomości o swojej przeszłości. Czy chce czy nie musi zaakceptować fakt, że jest potomkiem boga i od niego zależą losy świata.


Tak działa ludzka pamięć... zapomina się o prawdzie i wierzy w to, co pozwala czuć się lepiej. 


Tym, którzy czytali Percy'ego Jacksona, pewne podobieństwo musiało już rzucić się w oczy. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy seriami - opowiadają o zupełnie innej mitologii.


Magnus Chase i bogowie Asgardu był dla mnie o zupełną nowością, bo o wierzeniach wikingów nie uczymy się w szkole, a o greckiej i rzymskiej mitologii już tak. Dziewięć światów połączonych Drzewem Świata Yggdrasilem, elfy, krasnoludy Walkirie no i przede wszystkim nordyccy bogowie, czyli Loki, Thor, Frejr... Wszystko to było dla mnie nowe i w pewien sposób jeszcze ciekawsze niż świat Percy'ego Jacksona. Tę mitologię poznawałam praktycznie od zera, mając w pamięci co najwyżej obraz Lokiego i Thora z marvelowskiej wersji. A tutaj mamy całe mnóstwo informacji przekazane w ciekawej formie.


Pewna podpowiedź w kwestii przeznaczenia, Magnusie: nawet jeśli nie jesteśmy w stanie zmienić ogólnego obrazu, nasze wybory mogą zmienić szczegół. W ten sposób buntujemy się przeciwko losowi, w ten sposób zostawiamy ślad. 


Pan Riordan ma swój charakterystyczny styl narracji, w którym nie brakuje humorystycznych akcentów, a Magnus wplatał ironiczne komentarze gdzie się dało. Tak trafne, że wciąż uśmiechałam się pod nosem. Kreacja postaci również jest tutaj bez zarzutu. Mamy dwóch opiekunów Magnusa, elfa i krasnoluda, którzy przez dwa lata udawali bezdomnych, by mieć na niego oko. Jak się później okazuje, jeden jest niemym magiem, a drugi wybitnym stylistą. Wiem, brwi same się do góry unoszą. A to dopiero początek, bo zanim Magnus powstrzyma Ragnarok pozna jeszcze całe mnóstwo barwnych postaci, a każda z nich zupełnie inna i wyjątkowa.


Bardzo się cieszę, że akurat teraz ta pozycja trafiła w moje ręce. Jest idealna na zimne jesienne dni, bo potrafi porządnie rozgrzać szybką akcją i wprowadzić w świetny humor. A gdy zrobi się deszczowo, zawsze można w niej przeskoczyć do innego świata - jest aż dziewięć do wyboru ;)
Serdecznie polecam, zarówno już fanom twórczości pana Riordana, jak i początkującym. A teraz pozostaje tylko czekać na serię o bogach słowiańskich...


Moja ocena: 10/10!

Pozdrawiam!


Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę IV"




6 komentarzy:

  1. Wysoko oceniasz :) Ja chyba jednak bym się w niej nie odnalazła :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie odpowiada mi twórczość tego autora. Próbowałam kiedyś czytać ,,Złodziej pioruna'' i niestety poległam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli polecasz, to dam się namówić. Czuję, że to będzie lektura w moim stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że dość bardzo mijamy się gatunkami. Nie sięgnę, bo to nie mój typ. ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Swego czasu książki z gatunku fantastyka omijałam szerokim łukiem. Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie sięgnąć po jakąś i czy samej się nie przekonać jak w owym gatunku się czuję. Zrecenzowana przez Ciebie pozycja może być odpowiednia.
    Pozdrawiam serdecznie- strefawyobrazni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Aktualnie jestem na 2 części Perscy'ego i bogów olimpijskich. Mam jednak nadzieję, że szybko przeczytam tę serię i sięgnę po następne książki tego autora. Książki Riordana bardzo szybko mi się czyta, ale nie mam ich kupionych i pożyczanie ich w bibliotece jest udręką, raz są, innym razem ich nie ma.
    Pozdrawiam WiktoriaCzytaRazemZWami

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...