Nie wierz w nic, co widzisz, słyszysz... i w co do tej pory wierzyłeś...
Jest taki dom, w którym nie chciałbyś spędzić nocy. Z jakiegoś powodu ciemność w nim jest inna. Jeszcze bardziej złowroga niż gdziekolwiek indziej...
Jest takie jezioro, w którym mieszkają nieumarli. Ich przewaga nad Tobą jest prosta – oni nie potrzebują nabierać powietrza...
Jest taki demon, o istnieniu którego wolałbyś nie wiedzieć. Niematerialne uosobienie zła, przed którym nie sposób uciec...
Jest takie miejsce, w którym mieści się ten dom. Miejsce, w sercu którego kryje się też to jezioro i w którym ten demon był od zawsze. To las. Las, w którym za nic w świecie nie chciałbyś się zgubić. Gdy już raz do niego wejdziesz, nie pozwoli Ci wyjść...
Jest taka historia, której nie chciałbyś poznać. Opowieść, która Cię zaintryguje, zaskoczy i przerazi do szpiku kości. Thriller na baśniowych ziemiach Suwalszczyzny.
Siła sugestii... Siła sugestii to jest potęga.
Moja opinia:
Książka opowiada historię Tomka i Karoliny, którzy wybrali się na małą wycieczkę integracyjną w okolice Suwalszczyzny. W ich już trzyletnim związku coś się nie układało i kilka dni na łonie natury miało im pomóc odbudować relację. Jak na złość, już w drodze coś się zaczęło psuć. Tomek dostał ataku hipoglikemii, a przed rozbiciem się na ulicy uratowała ich tylko zimna krew Karoliny. W dodatku właściciele domu, w którym mieli się zatrzymać zupełnie o nich zapomnieli i postanowili wyjechać. W rezultacie para trafia do małej wioski, schowanej głęboko w lasach Suwalszczyzny, w której nie opuszcza ich uczucie, że coś jest nie tak...
Na początku niesamowicie irytowali mnie bohaterowie. Są zupełnymi przeciwieństwami i na pierwszy rzut oka w ogóle nie powinni być razem. Drobna, nieśmiała dziewczyna z konserwatywnej, katolickiej rodziny i porywczy, egoistyczny mięśniak, dla którego najważniejszy jest własny interes. Jednak przeżyli ze sobą wiele i z jakiegoś powodu uznali, że warto ten związek ratować. To znaczy Karolina uznała, bo Tomek w sumie był zbyt zajęty sobą, by o tym myśleć.
Po pewnym czasie coraz mniej przeszkadzały mi ich kłótnie i wzajemne wyrzuty. Otóż, zaczęło się dziać. Bardzo realistyczne koszmary, miejsca przepełnione grozą oraz ludzie, tajemniczy i zdecydowanie zbyt wrogo nastawieni. Zaangażowałam się w tę historię i śledziłam rozwój wydarzeń z żywym zainteresowaniem.
Tutaj chciałabym zwrócić uwagę na obraz Suwalszczyzny, jaki w tej książce został przedstawiony. Tereny baśniowe, magiczne, ale, dla porównania, bardziej odpowiadające oryginalnym wersjom baśni Braci Grimm niż ich współczesnym przeróbkom. Okolice przyciągające swą dzikością i obietnicą tajemnicy, którą rozpaczliwie chcesz poznać, choć lepiej by ci się żyło bez niej. Klimat był więc co najmniej niepokojący. Przez parę dni mogłam przemieszczać się po domu tylko i wyłącznie przy włączonym świetle, a cieszyłam się ogromnie, że mogę jeszcze spać z wyłączonym.
Jeśli chodzi o język, pierwsze, co rzuca się w oczy to wulgaryzmy. Na początku raziły i irytowały, ale po kilkunastu, kilkudziesięciu stronach pewna bariera w moim umyśle opadła i przeszkadzały mi one tylko, gdy pojawiały się w większej grupie. Podejrzewam, że miał być to zabieg urealniający przedstawianą historię i w tym przypadku jak najbardziej sprawdził się. Ciekawy epitet, gdy użyty dobrze, we właściwym miejscu, może skutecznie zintensyfikować emocje i pozwolić na lepsze identyfikowanie się z bohaterem. W końcu na widok zjawy kto z nas panowałby nad językiem?
Denerwował mnie miejscami szyk zdania czy dobór słów, które wydawały mi się nienaturalne, niepasujące w tym miejscu, wybijające mnie z rytmu. Z kolei innym razem musiałam się zatrzymać i przeczytać raz jeszcze zdanie sformułowane niezwykle sugestywnie, zwięźle i z idealnym doborem słów, gdzie nie odjęłabym ani nie dodała absolutnie nic.
Wszystko to skumulowało się w niej i znalazło ujście w desperackim wybuchu. Rozpaczliwe myśli na przemian wchodził do jej głowy i wychodziły z niej. A wśród nich to jedno, podstawowe, powtarzane co chwilę pytanie.
Dlaczego?! Kurwa, dlacze....
Było więc różnie i zarazem ciekawie. Cały czas trzymałam się tylko nadziei, że oni przeżyją te swoje pełne grozy przygody cało i względnie zdrowo, bez lądowania w zakładzie psychiatrycznym.
Na początku niesamowicie irytowali mnie bohaterowie. Są zupełnymi przeciwieństwami i na pierwszy rzut oka w ogóle nie powinni być razem. Drobna, nieśmiała dziewczyna z konserwatywnej, katolickiej rodziny i porywczy, egoistyczny mięśniak, dla którego najważniejszy jest własny interes. Jednak przeżyli ze sobą wiele i z jakiegoś powodu uznali, że warto ten związek ratować. To znaczy Karolina uznała, bo Tomek w sumie był zbyt zajęty sobą, by o tym myśleć.
Przez całą noc goniły go na jawie głupie myśli, a on w dalszym ciągu nie potrafił przed nimi uciec. Był przyczepione do niego jak rzep do psiego ogona. Ciągnęły się za nim jak cień.
Tutaj chciałabym zwrócić uwagę na obraz Suwalszczyzny, jaki w tej książce został przedstawiony. Tereny baśniowe, magiczne, ale, dla porównania, bardziej odpowiadające oryginalnym wersjom baśni Braci Grimm niż ich współczesnym przeróbkom. Okolice przyciągające swą dzikością i obietnicą tajemnicy, którą rozpaczliwie chcesz poznać, choć lepiej by ci się żyło bez niej. Klimat był więc co najmniej niepokojący. Przez parę dni mogłam przemieszczać się po domu tylko i wyłącznie przy włączonym świetle, a cieszyłam się ogromnie, że mogę jeszcze spać z wyłączonym.
Jeśli chodzi o język, pierwsze, co rzuca się w oczy to wulgaryzmy. Na początku raziły i irytowały, ale po kilkunastu, kilkudziesięciu stronach pewna bariera w moim umyśle opadła i przeszkadzały mi one tylko, gdy pojawiały się w większej grupie. Podejrzewam, że miał być to zabieg urealniający przedstawianą historię i w tym przypadku jak najbardziej sprawdził się. Ciekawy epitet, gdy użyty dobrze, we właściwym miejscu, może skutecznie zintensyfikować emocje i pozwolić na lepsze identyfikowanie się z bohaterem. W końcu na widok zjawy kto z nas panowałby nad językiem?
Denerwował mnie miejscami szyk zdania czy dobór słów, które wydawały mi się nienaturalne, niepasujące w tym miejscu, wybijające mnie z rytmu. Z kolei innym razem musiałam się zatrzymać i przeczytać raz jeszcze zdanie sformułowane niezwykle sugestywnie, zwięźle i z idealnym doborem słów, gdzie nie odjęłabym ani nie dodała absolutnie nic.
Wszystko to skumulowało się w niej i znalazło ujście w desperackim wybuchu. Rozpaczliwe myśli na przemian wchodził do jej głowy i wychodziły z niej. A wśród nich to jedno, podstawowe, powtarzane co chwilę pytanie.
Dlaczego?! Kurwa, dlacze....
Było więc różnie i zarazem ciekawie. Cały czas trzymałam się tylko nadziei, że oni przeżyją te swoje pełne grozy przygody cało i względnie zdrowo, bez lądowania w zakładzie psychiatrycznym.
A co się tyczy zakończenia... Tego się nie spodziewałam. Zupełnie. Zanim ja podniosłam szczękę z ziemi... Ach, czemuż ja ten prolog czytałam... Nie spodobał mi się finał, cicho liczyłam na happy end, ale z drugiej strony podziwiam szczerze, bo... w życiu się tego nie spodziewałam! Dopiero na końcu spojrzeliśmy na historię z innej strony i wszystkie kropki połączyły się w spójną całość. A mi pozostało się zastanawiać: "jak to wszystko mogło zdarzyć za moimi plecami?"
Podsumowując, takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam. Bardzo się cieszę, że Gałęziste trafiły w moje ręce. Thrillery i powieści grozy sprawiają, że wychodzę poza swój czytelniczy comfort zone i są wyzwaniem, które od czasu do czasu naprawdę warto podjąć. W końcu najważniejsze, by się rozwijać!
Ale zaznaczam i niech przeczyta, kto trzeba - tak daleko poza strefę bezpieczeństwa jak Tomek i Karolina to ja się nie wybieram! :D
Moja ocena: 8/10.
Pozdrawiam!
Za możliwość przeczytania Gałęzistych dziękuję serdecznie autorowi!
Fajnie, że przeżyłaś taką emocjonalną huśtawkę. Ja co prawda mam teraz co czytać, ale postaram się w przyszłości mieć ten tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńTak słyszałam, że to dobra książka, tylko jakoś klimat nie do końca do mnie przemawia ;/
OdpowiedzUsuńAutor ma naprawdę spory potencjał. Emocji było sporo, wydarzenia mrożące krew w żyłach i chociaż było kilka wad to miło wspominam tę lekturę. Mam nadzieję, ze kolejne książki autora będą równie dobre :D
OdpowiedzUsuńZakończenie także wprawiło mnie w osłupienie. Książka ma swoje mankamenty, ale potrafi zaangażować. Panuje w niej całkiem dobry klimat. Czytałam ją już jakiś czas temu, ale wciąż ją pamiętam.
OdpowiedzUsuńPrzepadam za takimi powieściami! Mnie namówiłaś :)
OdpowiedzUsuńMnie nadal nie ciągnie do książki. Głównie, bo jest to horror, a mnie horrory nie potrafąi przestraszyć i mnie to wkurza... xD
OdpowiedzUsuńPo prostu pochłonęłam tą książkę! Bardzo rzadko spotykam się z historią która w takim stopniu trzyma w napięciu. I wcale nie przeszkadzają mi wulgaryzmy i kolokwializmy :) Tak jak napisałaś trudno uciekać przez las przed pradawnym demonem i rozmawiać poetycko, elegancko prawie jak Mickiewicz w wierszach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Książka już do mnie leci i wprost nie mogę się doczekać, aż dostanę ją w swoje ręce! Klimat z dreszczykiem, wciągająca fabuła i emocjonalna huśtawka - to jest to, na co niecierpliwie czekam! I swoją recenzją wcale mi tego nie ułatwiasz ;D
OdpowiedzUsuńMoja siostra czyta właśnie tą książkę i ponieważ jest tam moja imienniczka Natalia to opowiada mi wszystko z tej książki i coś czuję, że nie będę musiała jej czytać, bo będę znała wszystko ze szczegółami.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Książkę widziałam już na wielu IG, ale nigdzie właściwie nie czytałam recenzji, dopiero u Ciebie. Myślę, że ta historia mogłaby przypaść mi do gustu, tylko nie wiem, czy przetrwałabym te wulgaryzmy :D! Jednak ciężko mi się czyta książki, w których one występują. Tak czy siak, zapisuję w kalendarzu i na pewno któregoś dnia po nią sięgnę :).
OdpowiedzUsuń