Will osiąga wymarzony cel - zostaje przyjęty w poczet zwiadowców i otrzymuje przydział do położonego na wyspie lenna Seacliff. Życie płynie tam spokojnie, nie dostarczając Willowi zbyt wielu okazji do wykorzystania nabytych podczas nauk u Halta umiejętności. Sytuacja ulega radykalnej zmianie, gdy Seacliff odwiedza dawno niewidziana towarzyszka dzieciństwa, Alyss.
Piękna, pełna wdzięku dziewczyna ukończyła nauki u samej Mistrzyni Służb Dyplomatycznych Zamku Redmont. Alyss przekazuje Willowi pewną wiadomość. Młody zwiadowca musi opuścić swą przytulną chatę i udać się na Północ, do lenna Norgare. Czy tajemnicze i groźne wydarzenia, jakie ostatnio mają tam miejsce, wiążą się z czarną magią, czy może istnieje jakieś realne wytłumaczenie pozornie niepojętych spraw?
Dziewięćdziesiąt pięć procent przypadków, jakie widziałem, nie oznacza nic innego, jak tylko hokus-pokus i czary mary - rzucił pogardliwie. -Nic, czego nie zdołałby załatwić celnie wypuszczona strzała.
Moja opinia:

Will zdążył już dojrzeć i zmężnieć, a jego przygody wciąż są wciągające i zabarwione odrobiną humoru. Cenię w powieściach pana Flanagana przede wszystkim ciekawe opisy, które sprawiają, że paręnaście stron ciągłego tekstu wywoła niemało napięcia i czystej ciekawości.
Jedynym mankamentem tego tomu była za mała ilość scen z udziałem Halta. Bardzo polubiłam tego cichego gbura. Niestety rozwój wydarzeń w Czarnoksiężniku z Północy nie pozwolił na jego obecność, dlatego pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że w kolejnej części będę się mogła nim nacieszyć.
Tych, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z przygodami zwiadowców, zachęcam do jak najszybszego udania się do najbliższej księgarni lub biblioteki. Mały spacerek na mrozie zahartuje, Halt na pewno będzie dumny z waszego poświęcenia ;)
Moja ocena: 8/10.
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!