Dziś chciałabym napisać do was parę słów o moim ulubionym poecie.
Miałam w swym życiu okres, w którym masowo czytałam poezję. Wypożyczałam wtedy z biblioteki tomiki znanych lub nieznanym mi twórców i przeglądałam je stosunkowo szybko w poszukiwaniu słów, które przyciągną mnie na dłużej.
Nie czytałam tomików od deski do deski. W większości wiedziałam już po kilku stronach, że nie zostały napisane dla mnie. W niektórych znajdowałam jeden, lub dwa wiersze dla siebie, kserowałam lub przepisywałam i odkładałam.
Unikałam wierszy białych i nierytmicznych, takie rzadko przyciągały moją uwagę.
Wypatrywałam słów, które mnie poruszą, które do mnie trafią. A Pan Adam układał te słowa tak trafnie, nawiązywał do tematów dla mnie tak ważnych, że jego wierszy masowo uczyłam się na pamięć. Do dziś kilka z nich powiem z marszu.
W tych wierszach dojrzałam sztukę, niesamowity talent człowieka i ogromny ładunek emocjonalny niesiony w kilku wersach.
Ogromny ładunek piękna i mądrości zawarty jest w poezji. Trzeba tylko znaleźć tę właściwą i czerpać z niej garściami. Wyszukać tę pisaną dla nas i wyryć w umyśle, z każdym czytaniem na nowo. W ten sposób można mieć ją w sobie już na zawsze i zachwycać się do końca życia.
Pozdrawiam!
Ja i poezja, nadal nie możemy sie polubić. 😊
OdpowiedzUsuńPiękne słowa :)
OdpowiedzUsuńPoezja... Bardzo ją polubiłam, ale dopiero pod koniec liceum, to za sprawą polonistki, którą z pewnych względów przydzielono nam na trzecią klasę. Wtedy też przypadł okres omawiania między innymi literatury międzywojennej, a z tym poezję Leśmiana i Staffa, która niezwykle przypadła mi do gustu. :) W Adama Asnyka się nie zaczytywałam, a szkoda, bo coś czuję, że może przemówić i do mnie. ;)
OdpowiedzUsuńKulturalny Demon
Bardzo bardzo rzadko czytam poezję..
OdpowiedzUsuń