W szkole klasztornej Leonora nauczyła się piec chleb, zmywać naczynia, prasować, robić na drutach, czytać i pisać. Nauczyła się również, że nigdy nie powinna mówić na głos tego, co myśli. Posada służącej u zamożnej meksykańskiej rodziny miała być szczytem jej życiowych osiągnięć. "Szczęściara", myślały o Leonorze jej siostry. Tyle że niebo jednych, jest piekłem dla innych. A prawdziwe historie oparte na kłamstwach zdarzają się codziennie.
Pójdę drogą mi nieznaną i zaczerpnę innego powietrza. Stanę przy oknie. Otworzę drzwi. Otworzę dłoń, otworzę usta i wchłonę nowy dom.
Moja opinia:
Ta powieść, choć dość krótka, bo zaledwie stupięćdziesięcio stronicowa, wzbudziła we mnie bardzo silne uczucia. Opowiada historię czarnoskórej Leonory, ładnej i drobnej dziewczyny, której przyszło żyć w czasach, kiedy dla jej podobnych osób jedyną ścieżką kariery było służenie "białym". Posadę służącej u państwa O'Conner uznaje za prawdziwy dar od losu i stara się jak najsumienniej wywiązywać się ze swoich obowiązków. Wymaga się jednak od niej nie tylko uczciwej pracy, ale też bezwarunkowego posłuszeństwa, a dziewczynie od dziecka mama wpajała do głowy by nigdy nie mówić nie...
W życiu chodzi o szukanie sensu i o to, żeby wiedzieć, co to woda, a co to ognień.

Stwierdziłam, że to niemożliwe. Ale Leonora odrzekła, że wszystko jest możliwe, gdy śpi się samemu.
Prawdziwa historia oparta na kłamstwach porusza bardzo ważny temat różnic kastowych i wykorzystywania innych ludzi dla własnej przyjemności. Mam wrażenie, że jedno czytanie nie wystarczy, by wydobyć całą głębię z tej powieści, która sprawia wrażenie tak wielowymiarowej jak najbardziej przemyślane metafory. Książkę polecam zatem wszystkim, chcącym pozwolić sobie na odrobię nostalgii w szarej codzienności.
Nikt nie spojrzy na moje plecy. Nikt nie zobaczy tyłu moich rak i szyi, gdy będę odchodzić. Nikt nie usłyszy, jak zamykam drzwi... ani moich kroków, gdy odejdę ulicą.
Ocena: 7/10.
Pozdrawiam!