Ojciec sześcioletniej Meghan Chase zniknął i od tego dnia życie dziewczynki nie było już takie samo. Nie potrafiła odnaleźć się ani w szkole, ani w rodzinnym domu.
W dniu szesnastych urodzin Megan jej najlepszy przyjaciel Robbin odkryje przed nią świat, którego istnienia nie przeczuwała, i uczucia, o jakich nie śniła. Nie spodziewała się, że prawda może być aż tak zaskakująca. W krainie Nigdynigdy dowiaduje się, że jest córką mitycznego króla elfów, a jednocześnie pionkiem w toczonej od dawna śmiertelnej wojnie dwóch królestw.
Megan będzie zmuszona odpowiedzieć sobie na pytania: Jak daleko zdoła się posunąć, aby uratować osobę, na której jej zależy? Czy potrafi powstrzymać zło, jakiemu żadna istota z krainy elfów nie śmie się przeciwstawić? Czy rozbudzi uczucie w młodym księciu, który chętniej widziałby ją martwą, niż pozwolił na rozpalenie swego lodowatego serca?
I czy wypełni swe przeznaczenie?
Zawsze jest wybór.
Moja opinia:
Wiesz co mówią - czasami lepiej jest nie wiedzieć.
Meghan Chase zupełnie ludzka (przynajmniej na początku) nastolatka, której życie nie oszczędza. Otrzymuje codzienną dawkę szkolnego prześladowania, w domu nikt za bardzo nie poświęca jej uwagi i w dodatku tragicznie zauroczona we wrednym mięśniaku. Nastoletnie banały. Za to jej najbliższy przyjaciel Robbie jest bardzo interesujący. I ciągle nazywa ją księżniczką...
Robiło się coraz dziwniej.
Jest to głównie zasługa Robina, który ewidentnie czuł się niekomfortowo bez choćby odrobiny ironii, bez kąśliwych uwag, bez humoru. Polubiłam go z marszu. Z takim bohaterem nie sposób się nudzić. A i Meghan, ze swoją naiwnością i emocjonalnymi ruchami dawała Robinowi wiele okazji do prezentowania swojego kunsztu.
Nauka upycha wszystko w eleganckie, logiczne i dobrze wyjaśnione pakunki. A my jesteśmy magiczni, kapryśni, nielogiczni i nie do wyjaśnienia.
Polecam tę serię z całego serca. Bawiłam się świetnie. Już na półce czeka drugi tom, równie pięknie wydany, tym razem w niebieskiej szacie. Czy to dziwne, że nawet pachną ładnie? :D
Pozdrawiam!