Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

czwartek, 29 maja 2014

Stosik nr 10

A więc, oto zdobycze z minionego roku szkolnego, których jeszcze nie udało mi się przeczytać ;) Wreszcie mam wystarczającą ilość czasu, by móc po nie sięgnąć. 

A więc, przechodząc już do rzeczy, od lewej:

1. Beth Revis W otchłani
2. Gena Showalter Alicja w Krainie Zombi
3. Sarah J. Maas Szklany tron
4. Sarah J. Maas Korona w mroku
5. Colleen Houck Klątwa tygrysa
6. Orson Scott Card Ruiny

Wakacje trwają, więc myślę, że szybciutko się z nimi uwinę.
A może któreś z nich są już za wami? Jak wrażenia? ;D
Pozdrawiam!


Na koniec, wyjątkowo, dorzucam niedawną sesję dziewczyn z Pretty Little Liars, po prostu nie mogę się powstrzymać. Cudowna, niesamowita i bardzo, baaardzo seksowna.





















Mam nadzieję, że szczęka nie opadła zbyt nisko ;D
Pozdrawiam jeszcze raz!


sobota, 24 maja 2014

"Życie, które znaliśmy" Susan Beth Pfeffer

Opis:
Po zderzeniu asteroidy z Księżycem już nic nie będzie takie samo.

Miranda ma 16 lat. Mieszka w Pensylwanii. Żyje zwyczajnym życiem, Opisuje je w dzienniku, dzień po dniu. Wzloty i upadki. Szkoła, rodzina, przyjaźń, miłość. I nagle koniec. Gigantyczne fale tsunami. Trzęsienia ziemi. Wybuchy wulkanów...
Czas próby. Próby charakteru, woli. zaufania do najbliższych i do samych siebie. 


      Czy ludzie w ogóle zdają sobie sprawę, jak bezcenne jest życie? Ja tego nie wiedziałam. Zawsze miałam na wszystko czas. Zawsze miałam przed sobą przyszłość.      

       Nie wiedziałam jeszcze, że potrafię tak mocno kochać. Nie wiedziałam, że zdołam poświęcić tak wiele dla najbliższych. Nie zdawałam sobie sprawy, jak cudownie smakuje sok ananasowy, jak ważne jest ciepło bijące od pieca, jak cudownie pomrukuje Horton, jak miło jest mieć na sobie czyste ubrania.



Moja opinia:
Wobec tej książki mam mieszane uczucia. Może po prostu zbyt dużo od niej oczekiwałam, jako że nie wygrzebałam jej w bibliotece, a należy do moich zbiorów. A może to po prostu przez maturę i te wszystkie kunsztowne lektury, przez które z tej okazji przebrnęłam, chwilowo podniosły moje wymagania. Matura to jednak czyste zło ;)


Problem sprowadza się do autentyczności, która jednocześnie jest godna podziwu jak i irytująca. W powieści Życie, które znaliśmy przedstawieni są bohaterowie, którzy spokojnie mogliby być naszymi sąsiadami. Dowiadujemy się wszystkiego na ich temat, poznajemy ich wady i zalety, a nawet zupełnie niezwiązane z głównym wątkiem małe wydarzenia z życia, dzięki którym możemy jeszcze lepiej ich zrozumieć.


Powieść ma formę pamiętnika Mirandy, co ogranicz punkt widzenia do perspektywy jednej osoby. Pisze ona o tych najpoważniejszych problemach związanych z księżycem i przetrwaniem na "naruszonej" Ziemi, ale też opowiada o tak normalnych dla każdej nastolatki rzeczach jak drobne miłostki czy niechęć do nauki.

I to właśnie dało początek mojej irytacji. Opisanie życia jakim jest to wyczyn godny podziwu, ale cóż z tego, jeśli jest ono nudne, rutynowe. Po książki sięga się właśnie po to, by z tej rutyny się wyrwać. W Życiu, które znaliśmy tylko momentami czułam się poruszona, naprawdę wciągnięta. Najczęściej tylko przewracałam strony, nie zwracając większej uwagi na to, co czytam, byleby szybko dojść do kolejnego ciekawszego wydarzenia. Jak już się doczekałam, to nieraz łzy pojawiały się w moich oczach.


Czuję pewien niedosyt. Samemu księżycowi poświęcono o wiele za mało miejsca. Na początku był o o nim dużo, ale tylko przez chwilę, później praktycznie go nie wspominano. Natomiast najpiękniejszy obraz, jaki powstał w mej wyobraźni w trakcie czytania tej powieści przedstawiał ogromny, cudowny księżyc zasłaniający dużą część nieba, z kraterami na jego powierzchni, widocznymi już gołym okiem.

Podsumowując, spędziłam z powieścią pani Pfeffer parę niesamowitych chwil, ale mogło ich być znacznie więcej. Czy mimo wszystko warto sięgnąć po tę książkę? Zdecydowanie!. Mimo wad stanowi dość wyjątkową pozycję.


Moja ocena: 7/10.

Pozdrawiam!


Moja ocena: 7/10.


I na koniec IDEALNIE pasujący do tematu utwór. Wywołuje u mnie niesamowite dreszcze ;)



wtorek, 20 maja 2014

"Dziewiąty Mag. Zdrada" A. R. Reystone

Opis:
Nad świat dziewięciu miast nadciągają czarne chmury. Wybitni czarnoksiężnicy w pośpiechu pracują nad sposobami walki z groźnymi nyrionami. Nadszedł czas rozpoczęcia szkolenia magów medyków i budowy szpitala dla smoków i pegazów na Trollowych Rubieżach. Ale na Wielkiego Xaviere'a! Kobieta Dziewiątym Magiem?! To niedorzeczność i obraza społeczności wszystkich miast. Poza Severianem i Teobaldem nikt nie chce się zgodzić, aby Ariel podeszła do próby na Dziewiątego Maga. Czy otrzyma tę wielką szansę?...


Tymczasem Vivianne lada dzień złoży jaja. Ariel bardzo martwi stan jej zdrowia. Marcus zaś zostaje postawiony w sytuacji bez wyjścia i grozi mu zesłanie na Rubieże. Czy Ariel zdoła mu pomóc, szczególnie że to ona jest źródłem jego problemów?...



Moja opinia:
Podczas lektury drugiego tomu Dziewiątego Maga doświadczyłam przeróżnych emocji. Na początku byłam troszkę zagubiona, potem poirytowana, następnie pozytywnie zaskoczona, by książkę skończyć przytłoczona i zagniewana. Jednak mimo wszystko nie żałuję, że po książkę sięgnęłam.


Pierwszy tom zakończył się w zaskakującym i decydującym momencie. Druga część zaczyna się dokładnie w tym samym. Niestety pomiędzy tymi dwoma tomami miałam sporą przerwę czasową. Od razu wpakowałam się więc w wir wydarzeń, kompletnie nie pamiętając choćby imion bohaterów czy ich wspólnych przygód. Przez pierwsze trzydzieści stron po prostu nie wiedziałam o co tutaj tak naprawdę chodzi.


Gdy już się zaaklimatyzowałam przyszła irytacja. Zupełnie nie kupiłam historii miłosnej Ariel i Markusa. Ich zachowanie wydało mi się po prostu głupie i infantylne. No i te seksistowskie teksty, że kobieta nie może zostać Naczelnym Magiem. Poczułam się trochę urażona. Tak odrobinę.


Wkrótce zaczęło się dziać coś poza tą ich miłością. Pojawili się realni wrogowie, spiski, niszczenie miast itp. Dość oklepane motywy, ale interesujące. Tylko, że ktoś tu chyba zapomniał o jakże życiowym przysłowiu: co za dużo to niezdrowo. Wyobraźcie sobie, ze taki Markus trzy razy umierał, Ariel trzy razy miała żałobę, a ten trzy razy do życia wracał. Co chwilę ktoś zdradzał, przechodził na stronę wroga, a złoczyńcy przechodzili na ścieżkę dobra. Spokojnie wystarczyłoby tych zwrotów akcji i niespodzianek na dwie książki. Wreszcie, rola Amandy w zakończeniu zupełnie mi się nie podoba. Mam nadzieję, że lektura trzeciej części wyjaśni mi to i owo.


Podsumowując, nie mogę ocenić tej powieści zbyt źle. Spędziłam z nią parę miłych chwil. Mam jednak nadzieję, że po lekturze kolejnego tomu nie będzie aż tyle wad do wymienienia ;)


Moja ocena: 7/10.


Pozdrawiam! 




poniedziałek, 19 maja 2014

Finally, time for Books


Po raz kolejny zapadłam się pod ziemię. Ale, co ważniejsze, wracam do was z świeżą energią i podkulonym ogonem oraz po raz kolejny proszę uniżenie o wybaczenie. Tak, Maturalna Część Maja dobiega końca, nadrabianie procentów straconych na egzaminach również zaliczone i wreszcie nadchodzi upragniony czas wąchania nowych nabytków książkowych :D Oh, jakże tęskniłam za tym cudownym zapachem. 

Tak więc po (zbyt)długiej przerwie z przyjemnością mogę ogłosić, że zaniedbana wyobraźnia powoli wraca w stan pobudzenia, a zgromadzone w trakcie ostatnich trzech miesięcy książki są już odkurzone. Mam tylko nadzieję, że pamiętacie jeszcze o mnie ;D

Pozdrawiam!




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...