Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

piątek, 25 października 2019

KSIĄŻKOWE ROZDANIE



Dziś chciałbym ogłosić pierwsze rozdanie w historii Znalezione wśród wielu. Lepiej późno niż wcale!
Oto dwa wyjątkowe egzemplarze, Inkub (recenzja) oraz Milion nowych chwil (recenzja), którymi chętnie się z wami podzielę. Obydwa tytuły miałam przyjemność czytać i wspominam bardzo, bardzo dobrze ;)



Zapraszam do udziału!


REGULAMIN

1. Organizatorem jest właścicielka blogu Znalezione wśród wielu.
2. Przedmiotami rozdania są książki Inkub Artura Urbanowicza oraz Milion nowych chwil Katherine Center.
3. Aby wziąć udział należy stać się obserwatorem bloga Znalezione Wśród Wielu oraz wyrazić chęć wzięcia udziału w rozdaniu w komentarzu pod tym postem z podaniem nazwy użytkownika, pod jaką blog jest obserwowany. Udostępnienie banera rozdaniowego na swoim blogu wraz z odnośnikiem do posta konkursowego mile widziane, choć nieobowiązkowe. Nagradzane jest dodatkowym losem.
4. Uczestnik może wybrać jedną lub więcej książek. Pierwsza wylosowana osoba otrzyma tę, którą wybrała w komentarzu jako preferowaną. W wypadku braku wyboru - decyzja należy do organizatora
5. W głosowaniu biorą również osoby zgłoszone w poście rozdaniowym na profilu instagramowym znalezionewsrodwielu. Wygrany będzie losowany z wspólnej puli blogowej i instagramowej.
6. W rozdaniu mogą brać udział jedynie osoby o adresie korespondencyjnym na terenie Polski oraz dostępem do Paczkomatu, ponieważ tą drogą będzie nadawana przesyłka.
7. Rozdanie trwa od dnia opublikowania posta konkursowego do 1 grudnia.
8. Ogłoszenie wyników nastąpi do 5 dni po zakończeniu rozdania.
9. Organizator zastrzega sobie prawo do doprecyzowywania i niewielkich modyfikacji regulaminu, jeśli zajdzie taka potrzeba.



Zapraszam i życzę powodzenia ;)



niedziela, 20 października 2019

"Flawia de Luce. Zatrute ciasteczko" Alan Bradley


Opis z okładki:
Jest początek lata w sennej angielskiej wiosce Bishop's Lacey. W wielkim domu Buckshaw ambitna młoda odkrywczyni Flawia de Luce przeprowadza eksperymenty chemiczne w laboratorium odziedziczonym po ekscentrycznym wuju. Pracuje nad truciznami. Pewnego ranka na grządce z ogórkami odkrywa trupa. Zostawia probówki i palniki Bunsena, postanawia rozwiązać osobiście kryminalną zagadkę, ku utrapieniu miejscowej policji. Ale czyż można ją winić? Czy jedenastoletnie cudowne dziecko ma inny wybór? Tym bardziej, że zostawione jest samo sobie i zmaga się z jawną wrogością sióstr i obojętnością owdowiałego ojca, którego całym światem jest kolekcja znaczków.


Wiedziałam już, że kłamstwo nafaszerowane szczegółami, jak prosię jabłkiem, jest stokroć łatwiejsze do przełknięcia. 



Moja opinia: 
Gdy na tylnej okładce książki czytam, że jest to powieść dla dzieci i dorosłych, patrzę na to z przymrużeniem oka. Taki "chwyt reklamowy" by zwiększyć grupę docelową. Jednak ta książka rzeczywiście jest uniwersalna. Niby o dwunastolatce, ale niezwykle inteligentnej, przebiegłej i wciskającej się w świat dorosłych z przytupem.


- Panno Flawio - wycharczał. - Są pytania, które trzeba zadawać, 

i takie, których zadawać nie trzeba. 



Urocza dziewczyna. Dorośli są zaskoczeni jej inteligencją. Nie doceniają jej. Często czują się z tym nieswojo, nie dowierzają. Flawia umie to doskonale wykorzystać na swoją korzyść, wyprzedzając wszystkich w swym śledztwie, nawet zawodowców. Zamiłowanie do chemii pozwala jej patrzeć na świat inaczej. Dla niej to zbiór pierwiastków łączących się w związki, które potem tworzą mniej lub bardziej przydatne roztwory. Wszędzie powplatane są jej ciekawe skojarzenia ze sławnymi chemikami czy fizykami, co dla młodszych czytelników może mieć duże znaczenie dydaktyczne. Nie ma takiej trucizny, której ona by nie znała, a o wszystkim opowiada z takim entuzjazmem, że książkę czyta się bardzo szybko i płynnie.


Zamiast biec z krzykiem, dokąd oczy poniosą, wpatrywałam się z trwogą w umierającego, 

chłonąc każdy szczegół ...



Bardzo spodobała mi się jej mała przemiana w zakresie świadomości uczuć do najbliższej rodziny, jaką można obserwować w Zatrutym ciasteczku (apropo tytułu tego tomu, ma mało wspólnego z historią w środku). Z przeważnie nieobecnym ojcem nie wiąże ją silna więź. Z siostrami jest zdecydowanie mocniejsza, ale oparta na ciągłych złośliwościach. Jednak w obliczu zagrożenia, gdy ojciec trafia do aresztu, a siostry nie radzą sobie z sytuacją, Flawia robi wszystko, by pomóc swojej rodzinie.


Byłam sobą! Byłam Flawią! I kochałam siebie, bo nikt inny nie chciał tego robić. 



Inteligencja Flawi, niezwykła jak na jej wiek, sprawia, że jest samotna w swoich zainteresowaniach. Czuje się niezrozumiana, inna. Ciekawość pakuje ją w niebezpieczeństwo, ale w chwili próby wykazuje się niezwykłą przytomnością umysłu. Mam nadzieję, że ta ciekawość świata zostanie z nią również w dorosłości. Polecam tę książkę serdecznie!


Niepoddawanie się było kluczem do wszystkiego. 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



poniedziałek, 14 października 2019

Non/fiction PRACA nieregularnik reporterski Dorota Groyecka, Karolina Bednarz

Opis:
Na ponad 140 stronach przeczytacie: 
Praca to my – wywiad z Olgą Gitkiewicz, autorką książki „Nie hańbi” 
Na szczęście są jeszcze ryby – reportaż Bartosza Józefiaka o pracy emerytów w Pabianicach 
Zawodowcy – reportaż Martyny Wojtkowskiej o pracy zawodowego respondenta 
Skazany na pracę – reportaż Niny Olszewskiej o pracy polskich więźniów 
Bez wypowiedzenia – reportaż Joanny Mikulskiej o pracy matek w domach 
Cierpienia wewnętrznego krytyka – reportaż Justyny Mazur o „syndromie oszusta” 
Przeznaczeniem są nowe idee – wywiad Kamili Kundy z Rutgerem Bregmanem o tym, dlaczego wielu z nas tkwi w „gównianych zawodach” 
Przełykając księżyc z żelaza – reportaż Beaty Wasilewskiej o migrantach zarobkowych w Pekinie 
Praca u podstaw – reportaż Kamili Kowalewskiej z Timoru Wschodniego 
Wiem już, które szydło do czego – wywiad Doroty Barczak-Perfikowskiej z Magdaleną Grzebałkowską 
Duńczycy podobno nie lubią rozmachu – esej Magdaleny Maksimiuk o jednym z najsłynniejszych duńskich architektów 
Pichcimy? – felieton Przemka Dębowskiego o projektowaniu okładek książek 
Nie jesteśmy tacy sami – rozmowa z założycielami rumuńskiego magazynu „KAJET”


Paradoksalnie dumy i zadowolenia z siebie też trzeba się uczyć. 



Moja opinia:
Zdecydowałam się sięgnąć po ten tytuł po obejrzeniu jednego z filmików Kasi Gandor. Zwykle nie czytuję reportaży, z przyzwyczajenia, więc to dla mnie jedno z pierwszych spotkań z tym gatunkiem. Musze przyznać, że bardzo udane. Spędziłam z tym tytułem kilka chwil pełnych refleksji nad sytuacją osób zupełnie różnych niż ja, których w innych okolicznościach byłoby mi bardzo trudno poznać. Z drugiej strony sytuacje, które już widziałam i emocje, które kiedyś miałam dostały swoją nazwę i przestały być tak wyjątkowe, jak mi się wydawało. Poniżej kilka spostrzeżeń na temat reportaży, które szczególnie zwróciły moją uwagę. 


Krytykę Ewa mnoży razy dziesięć, a pochwałę dzieli na pół. 



Cierpienia wewnętrznego krytyka
To studium zjawiska zwanego syndromem oszusta, który jest bardziej popularne, niż mogłoby się wydawać. Jeśli kiedyś miałeś/aś wrażenie, że ktoś bezpodstawnie przecenia twoje możliwości, uzyskałeś/aś dyplom magistra, który ci się nie należał lub stanowisko w pracy nie ma nic wspólnego z umiejętnościami, a raczej wynika z czystego przypadku to prawdopodobnie stałeś/aś się ofiarą własnego mózgu. 


To idiotyczne, że miliony ludzi marnują swój czas, robiąc zupełnie bezsensowne rzeczy. 




Przeznaczeniem są nowe idee
Wywiad, który zmusza do zastanowienia się nad tym, po co w ogóle się pracuje. Czy to na pewno tylko sposób na przeżycie? Czy można nie być egoistą, przysłużyć się pracą i jednocześnie godnie żyć? Kto tak naprawdę może decydować, która praca jest "gówniana", a która nie? Czy jestem na najlepszej z możliwych dla mnie ścieżek kariery? Te pytania wciąż krążą z tyłu mojej głowy i nadal nie znam odpowiedzi. 


Pieniędzy z tego nie było, ale nikt mnie nie ganiał. 



Skazani na pracę 
Dość krótki reportaż przybliżający historię kilku więźniów. Nie odkrywczy, tak w sumie wyobrażałam sobie ich rzeczywistość. Stara się spojrzeć na tych ludzi jak na zwykłych robotników pracujących za grosze w "gównianych pracach". Miałam lekki zgrzyt miedzy obrazem ich życia w tym tekście a w serialach czy filmach, które przyszło mi oglądać. Na kolejne na pewno będę patrzeć już nieco inaczej. 


Na sobie mam prawie 4000 złotych, a zasuwam na badanie po stówkę. 



Zawodowcy 
Dla mnie temat zupełnie nowy i zaskakujący. Nie wiedziałam, że ludzie zawodowo zajmują się chodzeniem na badania klientów korzystających z różnych produktów i zarabiają ładne sumki na ciągłym kłamaniu o swojej tożsamości konsumenckiej. Nigdy o tym nie myślałam, choć teraz istnienie takiego zawodu wydaje mi się logiczne. 


Ja to zawsze mówiłam, że w życiu nie chcę być pielęgniarką (...). 

A na koniec okazało się, że muszę być SOR-em. 



Bez wypowiedzenia
Reportaż o tym co to znaczy być matką w wielodzietnej rodzinie. Sama z takiej pochodzę, mam cztery młodsze siostry, a rodzice przez całe życie pracują na pełnych etatach. Zawsze podziwiałam swoją mamę, a po tej lekturze podziw wzrósł jeszcze bardziej. Ludzie, którzy radzą sobie z taką odpowiedzialnością na co dzień, a na koniec dnia mówią, że niczego nie żałują, to prawdziwi bohaterzy tego świata.



Polecam serdecznie tę lekturę. Nieregularnik reporterski non/fiction jest dość trudny do zdobycia stacjonarnie. Linkuję listę, gdzie można go zakupić. Sama odeszłam z kilku placówek w Krakowie z kwitkiem, ale wreszcie udało mi się dorwać dwa numery. Można również zamówić non/fiction u źródła, jednak nie wszystkie wydania są dostępne. Warto czatować, bo czasem wrzucane są stare numery po kilka egzemplarzy, ale szybko znikają. Polecam serdecznie!


czwartek, 3 października 2019

"Gałęziste" Artur Urbanowicz PREMIERA 24-27.10 Targi Książki w Krakowie

Opis z okładki:
Nie wierz w nic, co widzisz, słyszysz… i w co do tej pory wierzyłeś. 

Jest taki dom, w którym nie chciałbyś spędzić nocy. Z jakiegoś powodu ciemność w nim jest inna. Jeszcze bardziej złowroga niż gdziekolwiek indziej. 

Jest takie jezioro, w którym mieszkają nieumarli. Ich przewaga nad Tobą jest prosta – oni nie potrzebują nabierać powietrza. 

Jest taki demon, o którym wolałbyś nie wiedzieć. Niematerialne uosobienie zła, przed którym nie sposób uciec. 

Jest takie miejsce, w którym znajdziesz ten dom. Miejsce, które skrywa też to jezioro, miejsce, w którym ten demon był od zawsze. To las. Las, w którym za nic w świecie nie chciałbyś się zgubić. Kiedy już raz do niego wejdziesz, nie pozwoli Ci wyjść. 

Jest taka historia, której nie chciałbyś poznać. Opowieść, która Cię zaintryguje, zaskoczy i przerazi do szpiku kości. Powieść grozy na baśniowych ziemiach Suwalszczyzny, z zaskakującym zakończeniem godnym mistrzów gatunku. 

Odważysz się?



Zakładacie, że wszystko można opisać, zmierzyć, zbadać, dotknąć i logicznie wytłumaczyć tego działanie. Macie mylne wrażenie, że nad wszystkim panujecie. 




Moja opinia:
Do tego tytułu mam ogromny sentyment. Zajmuje zaszczytne miejsce pierwszej książki przysłanej do recenzji, która naprawdę zaskarbiła sobie moje serce. W swoim pierwszym wydaniu Gałęziste nie były bez wad (o czym pisałam tutaj). Tym razem książka została przeredagowana i, o czym mówię z radością i dumą (trochę nieuzasadnioną), zostały wyeliminowane całkowicie. W moim odczuciu choćbym chciała, nie ma się do czego przyczepić. 




Słyszysz, ale nie słuchasz.




Zaczynając lekturę drugiego wydania ciekawa byłam bardzo, czy autor oprócz redakcji zmienił coś jeszcze. Może dodał jakieś mniej istotne zdarzenie, coś pominął, popchnął w innym kierunku. Niestety nie jestem z tych, którzy po latach ze szczegółami pamiętają co przeczytali. Dużo częściej koduję emocje jakie mi towarzyszyły, dzięki czemu wiele zdarzeń kojarzyłam, części kompletnie nie pamiętałam, a na wszystko patrzyłam przez pryzmat znanego mi już zakończenia z podejrzeniem, że jednak mnie oszukali i czeka mnie tu jakieś zaskoczenie. Dla informacji wszystkich, którzy pierwsze wydanie mieli w ręce - nie wyłapałam żadnej zmiany w fabule. Mogłam czegoś nie zauważyć, bo by dać się wciągnąć w historię i czerpać z tego przyjemność, nie porównywałam wszystkiego z pierwowzorem. Na początku każde zdanie wydawało mi się podejrzane i sprawdzałam skrupulatnie, jednak po czasie stawało się to uciążliwe. Tym, którzy czytają po raz drugi polecam po prostu czerpać radość z powrotu do tego świata, bo dzięki dopieszczeniu języka łatwo dać się wciągnąć w opowieść, aż szkoda się wybudzać.


Nie lubiła jego beztroski, lecz w tym momencie strasznie mu jej zazdrościła.




Choć historia ta sama, książkę czytało mi się zupełnie inaczej niż za pierwszym razem. Wtedy nie liczyłam na zbyt wiele. Spodziewałam się nie najgorszej, ale też nie wyróżniającej się z tłumu książki i tym więcej radości przyniosło mi cieszenie się tą perełką. Dużo szczegółów pomijałam, bo nie znając zakończenia nie wiedziałam na co zwracać uwagę. Tym razem mogłam wszystko nadrobić i wypatrywać przesłanek, jakie autor powtykał w różne zakamarki. Cechy charakteru, które kiedyś denerwowały mnie w bohaterach, teraz nabierały znaczenia. Mogłam się pozachwycać jak świetnie skonstruowana jest to historia, spójna od początku do końca. 



Tak jak materia krąży po wszechświecie, zmieniając tylko swoją formę, 
tak również zło nie znika, a jedynie wędruje. 
Czasem jednak skupia się, kumuluje w jednym miejscu.



To, co najlepiej zapamiętałam z poprzedniego spotkania z tą powieścią, to niesamowity klimat tajemniczych lasów Suwalszczyzny ukazany przez autora. Muszę się tam wybrać i przekonać na własnej skórze, ile w tych opisach baśni, a ile realnie odczuwalnej tajemniczości. Dać się ponieść wyobraźni. Miejsce sprawia wrażenie dzikiego, pierwotnego i niebezpiecznego, przez co pociąga i wzbudza szacunek. Poprawność ekologiczna nabiera tutaj wyższej rangi. Książka zmusza do zastanowienia się nad własnymi zachowaniami wobec otaczającej nas natury. 



Opieranie życia na bycie wyższego rzędu to dla mnie oznaka słabości. Lenistwa. 
Takie zrzucanie z siebie odpowiedzialności za samodzielne myślenie.



Autor ustami bohaterów porusza istotny temat wiary i jej sensu. Pozwala słownie ścierać się ateistom i katolikom w mniej lub bardziej merytorycznych kłótniach. Przedstawia wiele postaw, od spokojnych i pewnych siebie, przez prześmiewcze, ironizujące, na agresywnych kończąc. Myślę, że każdy znajdzie kogoś, z kim może się utożsamić. Jednocześnie autor wodzi za nos, nie dając jasno do zrozumienia, która z ideologii jest mu bliższa. Pozostaje obojętny, choć zdaje się celowo wprowadzać w błąd, sugerować, która z postaw jest zła, która dobra, by później wszystko zmienić i nie dać łatwej odpowiedzi. 


Wiedziała, że jest zdana wyłącznie na siebie.



Bardzo jestem wdzięczna, że wydanie zostało nie tylko wznowione, ale również przeredagowane. Dzięki temu z czystym sercem Gałęziste stawiam na swoim prywatnym podium jako wzór, jeśli kiedyś zapragnę stworzyć swoją historię. W moim przekonaniu ta powieść ma w sobie wszystko, co dobra książka powinna mieć - ważne problemy w tle, dopracowaną historię i niepowtarzalny charakter, który nie pozwala o niej zapomnieć. Mam nadzieję, że nikt się już nie zastanawia, czy warto po Gałęziste sięgnąć. Pierwsza ku temu okazja będzie na tegorocznych Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie (24-27 października), gdzie powieść będzie miała swoją huczną premierę!





Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...