Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

niedziela, 8 grudnia 2013

Stosik nr 9

"Paradoks mojego życia? Nic nie robię i ciągle nie mam czasu."

Na początek chciałabym przeprosić za tak rzadkie udzielanie się na swoim, a przede wszystkim waszych blogach. Zabieganie związane ze zbliżającą się maturką (już tylko 147 dni!) daje mi się już ostro we znaki i czasu wciąż z tygodnia na tydzień ubywa. Jednak obiecuję poprawę - w końcu przerwa świąteczna tuż tuż ;)

Przedstawiam wam mój skromniutki grudniowy stosik z małym dodatkiem w postaci figurek (Spartanin, Minotaur i żołnierz ciężkozbrojnej piechoty greckiej) dla urozmaicenia.


Od góry:
1. Jakub Ćwiek Dreszcz
2. Jay Kristoff Tancerze Burzy
3. Peter Brett  Malowany człowiek
4. Julianna Baggott Nowa Ziemia
5. Janet Evanovich Po pierwsze dla pieniędzy
6. Stieg Larsson Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet

Jak widać jest dość skromy, więc mam nadzieję, że tym razem zdołam pochłonąć je w przyzwoitym terminie ;) Od której proponujecie zacząć?

Pozdrawiam!

poniedziałek, 2 grudnia 2013

"Rekrut" Robert Muchamore

Opis:
Terrorystka nie otwiera drzwi obcym w obawie przed tajnymi funkcjonariuszami policji i agentami służb bezpieczeństwa. Jednak jej dzieci przyprowadzają swoich kolegów i biegają z nimi po całym domu. 
Kobieta nie ma pojęcie, że jedno z dzieci założyło podsłuch w każdym pokoju, skopiowało zawartość dysku komputera i sfotografowało notes z adresami, To dziecko pracuje dla CHERUBA. 
Agenci CHERUBA mają od dziesięciu do siedemnastu lat. Ich zadaniem jest prześlizgiwanie się pod radarem uwagi dorosłych i zdobywanie informacji, dzięki którym przestępcy i terroryści posyłani są za kratki.




Moja opinia:
Już sięgając po tę książkę, nie miałam wobec niej wysokich oczekiwań. Czytałam o tej serii wiele dobrego, ale opowieść o dzieciach-agentach mnie nie przekonywała. Na szczęście Rekrut okazał się wciągającą, dobrze napisaną historią. O dzieciach, ale również o wysoko wykwalifikowanych szpiegach.


Mam wrażenie, że powieści o tajnych agentach nigdy się nie znudzą. Przeczytałam Rekruta w błyskawicznym tempie i już planuję wypraw do biblioteki po więcej.



O głównym bohaterze, nastolatku z problemami, czytało mi się całkiem przyjemnie. Twardy, uparty i nieustępliwy James od razu zdobył moją sympatię. W dodatku odznacza się niemałymi umiejętnościami matematycznymi, więc od razu poczułam z nim pewną więź ze względu na moje zainteresowanie przedmiotami ścisłymi.


Czytając Rekruta nie miałam wątpliwości, że gdzieś na Zmieni James właśnie trenuje, a oczami wyobraźni widziałam jak walczy oraz pokonuje tor przeszkód w deszczu i błocie. A chłopak ma tylko dwanaście lat. Ja w tym wieku co najwyżej biłam się z siostrami.


Serdecznie polecam Rekruta. Można z nim spędzić parę naprawdę miłych chwil.


Moja ocena: 8/10.

Pozdrawiam!





czwartek, 28 listopada 2013

"Zwiadowcy 5. Czarnoksiężnik z Północy" John Flanagan

Opis:
Will osiąga wymarzony cel - zostaje przyjęty w poczet zwiadowców i otrzymuje przydział do położonego na wyspie lenna Seacliff. Życie płynie tam spokojnie, nie dostarczając Willowi zbyt wielu okazji do wykorzystania nabytych podczas nauk u Halta umiejętności. Sytuacja ulega radykalnej zmianie, gdy Seacliff odwiedza dawno niewidziana towarzyszka dzieciństwa, Alyss. 
Piękna, pełna wdzięku dziewczyna ukończyła nauki u samej Mistrzyni Służb Dyplomatycznych Zamku Redmont. Alyss przekazuje Willowi pewną wiadomość. Młody zwiadowca musi opuścić swą przytulną chatę i udać się na Północ, do lenna Norgare. Czy tajemnicze i groźne wydarzenia, jakie ostatnio mają tam miejsce, wiążą się z czarną magią, czy może istnieje jakieś realne wytłumaczenie pozornie niepojętych spraw?


            Dziewięćdziesiąt pięć procent przypadków, jakie widziałem, nie oznacza nic innego, jak tylko hokus-pokus i czary mary - rzucił pogardliwie. -Nic, czego nie zdołałby załatwić celnie wypuszczona strzała. 


Moja opinia: 
To już piąta część jednej z moich ulubionych serii. Często spotykamy się z cyklami, których pierwsze części zapierają dech w piersiach, ale kolejne nie robią już na nas tak dobrego wrażenie. Zwiadowcy to dowód na to, że można utrzymać świetny poziom w każdej części serii.


Will zdążył już dojrzeć i zmężnieć, a jego przygody wciąż są wciągające i zabarwione odrobiną humoru. Cenię w powieściach pana Flanagana przede wszystkim ciekawe opisy, które sprawiają, że paręnaście stron ciągłego tekstu wywoła niemało napięcia i czystej ciekawości.


Jedynym mankamentem tego tomu była za mała ilość scen z udziałem Halta. Bardzo polubiłam tego cichego gbura. Niestety rozwój wydarzeń w Czarnoksiężniku z Północy nie pozwolił na jego obecność, dlatego pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że w kolejnej części będę się mogła nim nacieszyć.


Tych, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z przygodami zwiadowców, zachęcam do jak najszybszego udania się do najbliższej księgarni lub biblioteki. Mały spacerek na mrozie zahartuje, Halt na pewno będzie dumny z waszego poświęcenia ;)


Moja ocena: 8/10.

Pozdrawiam!




poniedziałek, 18 listopada 2013

"Burza" Julie Cross

Opis:
Dziewiętnastoletni Jackson Meyer jest zwyczajnym chłopakiem, studiuje, ma dziewczynę... i potrafi podróżować w czasie. Pewnego dnia nieznajomi mężczyźni napadają na Jacksona i jego ukochaną Holly, podczas brutalnej szarpaniny dziewczyna zostaje poważnie ranna. Przerażony i spanikowany Jackson cofa się w czasie o dwa lata, lecz ten skok okazuje się inny niż wszystkie. Chłopak zostaje uwięziony w przeszłości.

Jackson, chcąc ratować Holly, nie ustaje w rozpaczliwych próbach o odnalezienia drogi powrotnej do swojego czasu, lecz po serii niepowodzeń godzi się z losem i postanawia dowiedzieć się więcej o swych umiejętnościach. Jednak ludzie, którzy strzelali do Holly, depczą mu po piętach. Wrogowie Czasu zrobią wszystko, by wcielić młodego podróżnika w swoje szeregi. Przystąpi do nich albo zginie. Wciągnięty w wir tajemnic dotyczących swojej rodziny i Wrogów Czasu Jackson musi zdecydować, jak daleko się posunie, aby uratować Holly, a może i cały świat. 



Moja opinia:

Zacznę od zalet. Książkę czytało mi się całkiem przyjemnie. Nie mogę nić zarzucić stylowi pani Cross, jest prosty i zrozumiały. Poznawałam bohaterów z przyjemnością, ciesząc się, że nikt nie okazał się irytujący. Bardzo podobało mi się przedstawienie dwóch stron, agentów CSI i Wrogów Czasu, nie w naiwnie przejrzystym, czarno-białym zestawieniu, a w dwóch trudnych do odróżnienia odcieniach szarości. W szeregach jednych, jak i drugich są dobre i złe charaktery. Jackson musiał więc dobrze się zastanowić, zanim dokonał wyboru.


Mam natomiast zastrzeżenia co do fabuły. Koncepcja takiego przedstawienia podróży w czasie (z agentów CSI, Wrogami Czasu itd.) jest bez wątpienia oryginalna. Natomiast po opanowaniu podstawowych informacji o zasadach panujących w tym konkretnym książkowym świecie, przez akcje zaczyna się przebijać schematyczność i większość oczytanych w młodzieżowych powieściach moli książkowych z łatwością przewidzi w którą stronę dalej akcja się potoczy.


Całe wzburzenie i przeróżne uczucia spłynęły na mnie właśnie w finalnym rozdziale, jakby około czterysta stron historii było tylko wprowadzeniem do trzech ostatnich. Zakończenie zupełnie zabiło mi ćwieka. Byłam taka pewna siebie i swojej opinii po paru dobrze przewidzianych wątkach, że finalna scena zmieniła zupełnie moje spojrzenie na powieść. Tylko czy naprawdę warto czytać całą powieść dla kilku ostatnich stron? Na to pytanie musimy sobie sami odpowiedzieć.



Moja ocena: 7/10.


Pozdrawiam!


               Wyciągnąłem z leżącej w trawie torby mój dziennik i napisałem w nim jedynie trzy słowa. Miały nieść mi pociechę w chwilach trudniejszych niż ta. Bo prawda jest taka, że... nawet kiedy nie mam pojęcia, co zrobić dalej... mogę przyznać jedno... 
                                                                                 Niczego nie żałuję. 







sobota, 2 listopada 2013

"Jutro 2. W pułapce nocy" John Marsden

Opis:
Mam na imię Ellie. Coś wam opowiem. 
To były nasze najlepsze wakacje. Ale po powrocie zastaliśmy coś, co na zawsze zmieniło nasze życie. Jeszcze nigdy nie mieliśmy takich kłopotów. Na początku było nas ośmioro, teraz została szóstka. Nie wiemy, co się dzieje z dwójką naszych najlepszych przyjaciół. Umieramy ze strachu i bardzo za nimi tęsknimy. I dlatego, chociaż to niebezpieczne, a nasz plan nie jest idealny, spróbujemy ich odbić, nawet jeśli nie mamy pojęcia co przyniesie jutro.

A ja? Chyba się zakochałam. Nie wiem, czy to najlepszy czas na takie rzeczy.


Czasami po prostu trzeba być odważnym. Trzeba być silnym. Czasami nie można ulegać czarnym myślom. Trzeba pokonać te diabły, które wpychają się do twojej głowy i próbują wzbudzić paniczny strach. Przesz naprzód, krok za krokiem, z nadzieją, ze nawet jeśli się cofniesz, to tylko trochę, tak że kiedy znowu ruszysz przed siebie, szybko nadrobisz zaległości. 



Moja opinia:
Jutro to urzekająca, wyjątkowa seria. Sądzę, że jest to głównie zasługa sposobu, w jaki autor relacjonuje historię grupy nastolatków, która po powrocie z małej wycieczki zastaje cały świat obrócony do góry nogami.


Wiele razy spotkałam się z przesadzonym przedstawianiem wydarzeń, a zwłaszcza hiperbolizowaniem uczuć bohaterów. Przykładem takich powieści jest trylogia Więzień Labiryntu. Tam bohater co chwilę był zszokowany lub przerażony, a na każdym kroku spotykałam wyrażenia "nie mógł się ruszyć" czy "wmurowało go w ziemię". Takie zabiegi potrafią być irytujące. Ludziom podczas walki czy ucieczki nie przychodzą takie słowa pewnie w ogóle na myśl. Muszą działać szybko, myśleć jeszcze szybciej, a każde niepotrzebne opóźnienie może kosztować ich życie. Aby więc czytając o takich wydarzeniach można było poczuć się widzem lub samym uczestnikiem, zdania opisujące sytuacje powinny być krótkie i rzeczowe. Pan Marsden nie bawił się w budowanie napięcia i słusznie, bo byłaby to przeszkoda w rzucaniu się w wir wydarzeń.  



W Jutrze zachowanie Ellie i innych odpowiadało moim wyobrażeniom rzeczywistych reakcji ludzi w czasie wojny. Szybko pozbierali się po stracie i skupili na walce o przeżycie kolejnego dnia. W otaczającym ich chaosie uczą się miłości i poszukują siebie. Fascynujące jest życie ludzi, na których wojna wymusza ciągły stres i pracę na najwyższych obrotach. Te wymęczone, mieszkające w prymitywnych warunkach i wciąż ryzykujące osoby prowadzą życie o wiele pełniejszym niż nasze, bo wciąż pamiętają, że jutro może nigdy nie nadejść. 

Walcząc o wolność, jesteśmy wolni. 


Serdecznie polecam Jutro. Urzeka i wywołuje interesujące emocje. Jest jedną z tych powieści, przy których lekturze można się o sobie wiele dowiedzieć.


Moja ocena: 9/10.


I na koniec piosenka, która przez ostatnie dni nie opuszcza mnie nawet na krok ;)


Pozdrawiam!

poniedziałek, 7 października 2013

"Chłopcy" Jakub Ćwiek

Opis:
Rykiem silników, hukiem wystrzałów i głośnym: BANGARANG! – tak zwiastują swoje przybycie Zagubieni Chłopcy, najbardziej niezwykły gang motocyklowy na świecie. Niegdyś wierni towarzysze Piotrusia Pana, dziś odziane w skórzane kurtki zakapiory pod wodzą zabójczo seksownej Dzwoneczek. Zrobią wszystko, by przetrwać… i dobrze się przy tym bawić. Bez względu na cenę.


... gang wiecznych chłopców, który robi zadymę gdzie się da, dyma co się da i jest śmiesznie...




Moja opinia:
Po raz kolejny zachwyciłam się prozą pana Ćwieka. Mogę go spokojnie ogłosić moim ulubionym polskim autorem.


Zarówno czytając Chłopców, jak i Kłamcę, bawiłam się świetnie. Przygody Zagubionych Chłopców były opowiedziane z prostotą, charakterem i jednocześnie tajemniczo. Autor używał języka barwnego w wulgaryzmy i komiczne porównania, wykorzystującego wszystkie możliwości języka polskiego i z właściwą dla Polaków sporą dawką ironii.


Polska proza ma swój specyficzny klimat, charakterystyczny humor, którego bardzo trudno znaleźć w powieściach obcojęzycznych. Niektórym, owszem, może przeszkadzać dość częste wplatanie wulgaryzmów i obniżanie przez to wartości literackiej. Pan Ćwiek nie miał właściwie wyboru, w końcu opowiada historię o gangu harleyowców. Na szczęście Dzwoneczek trzymała chłopców na krótkich smyczach i pilnowała, by ich język zanadto się nie ubarwił.


Zdecydowanie najważniejszą zaletą Chłopców są bohaterowie. Oprócz czuwającej nad wszystkim Mamy (Dzwoneczek) są bliźniacy: Pierwszy i Drugi, którzy ze swoimi naprawdę głupimi i szalonymi pomysłami wpakowują się w niezłe problemy. Jest Stalówka - trochę przerażający albinos, jako jedyny z Chłopców już dorosły mentalnie, a więc i niepisany dowódca wszelkich operacji. Do tego mamy Kruszynę - pokaźnego i groźnego, a jednocześnie wrażliwego. Jest i Kędzior, czyli ten z szerokimi barami, rudymi włosami i może odrobinę misiowatym wyglądem, ale raczej umięśnionego niż przytulnego niedźwiedzia (choć osobiście bardzo chętnie bym się przytuliła ;D). No i ulubieniec wszystkich dziewcząt - Milczek. Cichy, ale z kobietami rozumie się bez słów...


Chłopcy to świetna, wciągająca historia gangu Zagubionych Chłopców, którzy są raz na wozie, raz pod wozem, plamią się przestępczością lub ratują damy w opresji, oczywiście licząc na ich wdzięczność. Tak czy owak, zdecydowanie mają to coś i można spędzić z nimi kilka przyjemnych chwil. Polecam, gorąco polecam. 


Moja ocena: 10/10.


Pozdrawiam!

wtorek, 1 października 2013

"Próby ognia" James Dashner

Opis:
Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych puzzli. I żadnego uciekania. Thomas był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają się wydostać, odzyskają swoje dawne życie i wspomnienia. 
W Labiryncie życie było łatwe. Mieli jedzenie, schronieni i względne bezpieczeństwo. Dopóki Teresa nie zapoczątkowała końca. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu. 
Spalona przez Pożogę i wysuszona z powodu nowego klimatu Ziemia stała się krainą zniszczenia, penetrowaną przez Poparzeńców, ludzi zarażonych Pożogą. 
Dlatego Streferzy wciąż nie mogą przestać uciekać . Zamiast upragnionej wolności, muszą stawić czoła jeszcze jednej próbie. Muszą przejść przez najbardziej spaloną część świata i dotrzeć do celu w ciągu dwóch tygodni. 
Ale DRESZCZ przygotował i na tej drodze wiele niespodzianek. Wiele krwawych niespodzianek...



Moja opinia:
Próby ognia, jako kontynuacja Więźnia Labiryntu, sprawdziły się po prostu świetnie. Były nawet lepsze niż pierwsza część.


Ta maegahipersuperszybka akcja, która mnie tak urzekła w poprzednim tomie jest jakimś cudem jeszcze szybsza. Jednocześnie w powieści jakby odrobinę się pozmieniało. Poprzednio Streferzy wydawali się odrobinę naiwni, a ich działania trochę bez sensu. Znaleźli się w wielkim Labiryncie, nikt nie wie dlaczego, a mimo to robili to, czego się od nich oczekiwało. Z drugiej strony, co innego im pozostało.


W drugiej części dowiadujemy się, że równocześnie prowadzono dwa eksperymenty, Grupa A składała się z chłopców, a Grupa B z dziewcząt. W obydwu zespołach był tylko jeden wyjątek. Grupy zachowały się w swoich Labiryntach tak samo, wydostali się w podobny sposób i w tym samym czasie, co wydało mi się odrobinę naciągane. Nie przejmowałam się jednak zdrowym zdrowym rozsądkiem i po prostu dałąm się wciągnąć. Bo trzeba przyznać panu Dashnerowi - jego powieści kipią akcją, jak mało które książki.


W Próbach ognia sceneria się zmienia. W pierwszej części chłopcy mieli do dyspozycji ograniczoną przestrzeń i chodziło o to, aby się wydostać. Tym razem przestrzeni jest zdecydowanie za dużo. Otaczają ich ogromne równiny, suche pustkowia, z nikłymi możliwościami ukrycia się przed niebezpieczeństwem i parzącym słońcem. To była całkiem miła odmiana. Sprawiła, że druga część nie była zbyt podobna do poprzedniej i powiało świeżością.


W tej części spodobał mi się również wątek miłosny. Na początku Teresa została oddzielona od chłopców i pojawiła się Brenda, Poparzeniec jeszcze w początkowym stadium choroby. Thomas nie potrafi zapomnieć o Teresie, ale mimo wyrzutów sumienia, przywiązuje się do Brendy, która od początku nie ukrywa, że coś do niego czuje. Ten miłosny trójkącik bardzo zgrabnie wplótł się w akcję i dodawał uroku. Jestem bardzo ciekawa jak ten wątek rozwinie się w kolejnej, ostatniej już części.


Zarówno Próby ognia, jak i Więzień Labiryntu są jak najbardziej godne polecenia ;)


Moja ocena 10/10. 



P.S. Z niecierpliwością czekam na ekranizację (w szczególności na Dylana O'briena <3).


Pozdrawiam!


Świetny głos, piękna gitara... po prostu musiałam dorzucić ;D


piątek, 27 września 2013

Stosik nr 8

A więc nadszedł czas na kolejny stoisk ;) Tym razem prosto z biblioteki. Już kończy się wrzesień, zaczynam naprawdę czuć, że matura nadchodzi wielkimi krokami, a moje nałogowe wypożyczanie książek nie ma najmniejszego zamiaru zaniknąć. Podejrzewam, że wraz z malejącą ilością czasu wolnego rośnie ilość książek, które wypożyczam ;) Wiadomo, nie ma żartów z nałogiem. Proszę, wskażcie mi jakąś skuteczną terapię odwykową.


Przechodząc do stosiku... od dołu:

1. Jamos Dashner Próby ognia
2. Julie Cross Burza
3. John Marsden Jutro 2
4. Mark Owen Niełatwy dzień
5. Simon R. Green Coś z Nightside
6. John Flanagan Zwiadowcy 5, Czarnoksiężnik z Północy
7. John Flanagan Zwiadowcy 6, Oblężenie Macindaw
8. Veronica Roth Niezgodna
9. Herman Melville Moby Dick

Postanowiłam jeszcze, skoro już tak narzekam na tę maturalną klasę, zdradzić, jakie przedmioty zdecydowałam się zdawać. Może was zaskoczę, a już na pewno zrozumiecie, skąd ten brak czasu. Otóż oprócz obowiązkowych matur zamierzam zdawać rozszerzenia z  matematyki, fizyki i.. języka polskiego. Podkreślam jednak, że rozszerzoną maturę z języka polskiego postanowiłam napisać jedynie dla własnej satysfakcji, czy raczej sprawdzenia swych umiejętności. Natomiast to fizyka i matematyka jest moją przyszłością. Mam nadzieję dostać się na fizykę stosowaną na krakowskim AGH, a żeby to osiągnąć będę musiała poświęcić większość wolnego czasu zadankom ;) Mimo wszystko wierzę, że się uda. Trzymajcie kciuki ;D

Pozdrawiam!


czwartek, 19 września 2013

"Niezgodna" Veronica Roth


Opis:
W dystopijnym Chicago w świecie Beatrice Prior społeczność jest podzielona na pięć odłamów, każda kształcąca konkretną cechę -Prawość (szczerość), Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwagę), Serdeczność (pokojowe nastawienie) i Erudycja (inteligencję). w wyznaczony dzień każdego roku wszyscy szesnastolatkowie muszą wybrać odłam Chicago, któremu poświęcą się na resztę swojego życia. Beatrice wybiera między pozostaniem z rodziną, a byciem sobą - nie może mieć tych dwóch rzeczy naraz. Więc dokonuje wyboru, który zadziwia wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i rodzinę by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość.

Ale Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć.



Jeśli w życiu brakuje miejsca na odwagę, to inne cnoty są bez znaczenia.
                                                                              Winston Churchill 



Moja opinia:
Ta powieść jest niesamowita. Przed sięgnięciem po nią czytałam całe mnóstwo pozytywnych opinii i naprawdę cieszę się, że i ja mogę taką napisać.


W Niezgodnej najważniejsza jest odwaga i myślę, że to dzięki temu tak świetnie trafiła do młodych odbiorców. Któż z nas nie chciałby być tak nieustraszonym jak Tris? Niesamowicie polubiłam tę bohaterkę, całą jej osobowość i sposób myślenia.


W Niezgodnej nie ma żadnych postojów w akcji, powieść od początku do końca zaskakuje i trudno wyczuć, kiedy znów coś przyspieszy bicie serca. Nie brakuje w niej wątków miłosnych, co raczej nie zdziwi. Na szczęście nie są to naiwne zauroczenia. Tris i Tobiasa łączy silna więź, bazująca na zrozumieniu i zaufaniu, które można osiągnąć jedynie w trakcie pokonywania wspólnie niebezpieczeństw i wewnętrznych lęków.


Szczerze podziwiam Nieustraszonych i jeśli musiałabym wybrać jedną z frakcji, podjęłabym taką decyzję, jak Tris. Wiele razy zastanawiałam się, czy byłabym gotowa do takich poświeceń. Czy byłabym w stanie znieść, aż tyle bólu co Tris? Wierzę, że nawet najbardziej monotonną i nudną codzienność należy sobie od czasu do czasu utrudnić, bo podczas rozwiązywania problemów rozwijamy swą osobowość.


Wracając do Niezgodnej, życie Nieustraszonych jest pełne niebezpieczeństw i ciągłego ryzyka, dzięki czemu również niesamowicie piękne i prawdziwe. To w końcu w obliczu strachu, silnych emocji, poznajemy samych siebie. Ten sposób bycia jest dla wielu ludzi nieosiągalny, a przez to niesamowicie kuszący i dzięki temu taka również jest powieść pani Roth. Autorka wyraźnie podkreśla, że odwaga to nie brak strachu, ale zmierzanie się z nim raz za razem oraz panowanie nad złem, które wciąż czai się gdzieś w naszym wnętrzu.


Niezgodna to jedna wielka metafora dojrzewania, drogi, którą wielu z nas właśnie pokonuje. Książka stanowi inspirację dla tych, którym brakuje odwagi, by walczyć o swoje życie. Polecam Niezgodną szczególnie młodym, ale też każdemu, kto zmierza się z trudną codziennością. Odwaga potrzebna jest na każdym etapie życia, a jej brak może nas hamować przez lata.


Moja ocena: 10/10.


Pozdrawiam!




poniedziałek, 16 września 2013

"Coś z Nightside" Simon R. Green

Opis: 
John Taylor, specjalista od spraw beznadziejnych, od pięciu lat skutecznie unika kłopotów. Błogi spokój kończy się wraz z chwilą, gdy próg jego biura przekracza obrzydliwie bogata Joanna Barrett. Za cenę odnalezienia jej córki enigmatyczny detektyw łamie daną sobie przysięgę i wyrusza tam, gdzie nie można polegać nawet na ciągłości czasu. 


Konie, które boją się dentysty, gazeta z przyszłego tygodnia, przeboje Dylana grane od tyłu przez ulicznego grajka i krzywizny czasoprzestrzeni... Żeby to przetrwać wstąp na szklaneczkę czegoś mocniejszego do Obcych Znajomków. Uważaj! Twoją moralność oceni sam Merlin... 



Nigthside to prawdziwie kosmopolityczne miejsce. Od zawsze. I zawsze panuje tam noc. Zawsze jest trzecia nad ranem, a świt nigdy nie nadchodzi. Ludzie przychodzą i odchodzą, gnani przez potrzeby, o których nikt nie ośmiela się mówić głośno, w poszukiwaniu przyjemności i usług, które w normalnym świecie są niewybaczalnym grzechem.



Moja opinia:
Coś z Nightside określiłabym jako stosunkowo krótką, wciągającą i świetnie napisaną powieść na wolny, jesienny (choć nie tylko) wieczór.


Opowiada o grozie podziemnego Nightside z bardzo interesującą nutką humoru. Wartka akcja wciąga i nie pozwoli się oderwać, podobnie jak niebezpieczne przyjemności, jakich można zaznać w tym ukrytym zakątku Londynu.


Choć główny bohater jest gburowatym samotnikiem, a większość pozostałych postaci niebezpiecznymi psychopatami, nie można ich nie polubić. Nawet ci wyglądający jak potwory z najgorszych koszmarów mają w sobie odrobinę człowieczeństwa. Podczas lektury Coś z Nightside można zatęsknić za czymś niebezpiecznym, ryzykiem, dającym poczucie, że się żyje. To miła odmiana w codziennej rutynie przygotowań do matury ;)


Serdecznie polecam Coś z Nigthside. Naprawdę warto poświęcić chwilkę na tę krótką ale nieszablonową powieść.


Moja ocena: 8/10.


Pozdrawiam!


                                            I jak zawsze dorzucam klimatyczny utwór ;)

piątek, 30 sierpnia 2013

"Intruz" Stephenie Meyer

Opis:
Nasz świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oaz umysły i wiodą w nich normalne życie.

Jedną z ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa duszy coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, który miał być jej wrogiem.

Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, którego obie kochają. 




Moja opinia:
Czytanie tej powieści zajęło mi wyjątkowo dużo czasu, głównie ze względu na jej gabaryty ( ponad pięćset stron przy egzemplarzu o większej wysokości niż przeciętna książka). Nie przepadam za tak pokaźnymi lekturami - występuje spore prawdopodobieństwo przeciągania fabuły. W dodatku cały ten wielki szum związany ze Stephenie Meyer i Zmierzchem wciąż drażni, więc długo się zastanawiałam, czy dać Intruzowi szansę. Po namowach siostry, która jest zauroczona tą powieścią, zdecydowałam się wreszcie po nią sięgnąć. Na szczęście (dla siostry), nie zawiodłam się.


W Intruzie pani Meyer popisała się swoim talentem do opisywania uczuć tak, by jednoczesne postoje w akcji nie nudziły. Powieść jest na wskroś przesycona emocjami. Króluje wśród nich miłość.


Dusze to pokojowe i bardzo uczuciowe istoty, które cenią sobie troskę o swoją rodzinę, uczciwość i bezkonfliktowość. Gdy przybyły na ziemię i obrały ludzi na swoich żywicieli, musiały poradzić sobie z ich gwałtownością i skłonnością do przemocy. Wnikając w ciało człowieka, dusza przejmowała nie tylko jego wspomnienia, ale również emocje żywiciela. Darzyła więc uczuciem ludzi, których wcześniej nawet nie znała. Ta zależność wydała mi się bardzo ciekawa, dodająca oryginalności i pomysłowości całej koncepcji. Pani Meyer skupiła się na złożoności i sile miłości - potęgi, której nie należy lekceważyć.


    Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest albo jej nie ma.



Intruz wciągnął mnie w swój świat właściwie od pierwszych stron. Mimo ogromne ich ilości, nie ma niepotrzebnego przeciągania. Nie brakuje tutaj wartkiej akcji, a przestoje są wypełnione emocjami, rozterkami i ciągłymi próbami podjęcia decyzji - lojalność wobec własnego gatunku czy wobec ludzi, których kochasz.


Szczerze polecam Intruza. Mimo, że autorka jest ta sama, nie ma on nic wspólnego ze Zmierzchem.


Moja ocena: 9/10.

Pozdrawiam!




poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Spóźniony Libster blog

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował."


Znów spotykamy się z Libster Blog. O ile pamięć mnie nie myli, brałam już raz udział w tej zabawie i całkiem nieźle się bawiłam. Bardzo dziękuję za nominację Kasi S. Ja natomiast już teraz dodam, że nominowanymi mogą się poczuć wszyscy, gdyż obawiam się, ze większość z was już była ostatnio nominowana  ;)


Przechodzę więc do pytań ;)

1. Jaka jest Twoja ulubiona lektura bądź seria?
Uwielbiam tak wiele książek :D Jednak jako ulubione podałabym powieści Ricka Riordana. One, choćby czytane po parę razy, nigdy mi się nie znudzą. 

2. Od kiedy tak bardzo lubisz czytać książki? Ile miałaś/łeś lat kiedy wzięłaś/łeś książkę, która zadecydowała o tym, czy lubisz czytać?
Od zawsze lubiłam czytać. Zawdzięczam to rodzicom, którzy od dziecka czytali mi mnóstwo książek, dopóki sama nie zaczęłam tego robić. A gdy już zaczęłam po prostu nie mogłam przestać :D

3. Jaka jest Twoja ulubiona pora dnia przeznaczana na czytanie?
Uwielbiam czytać jeszcze w łóżku tuż po przebudzeniu w soboty, kiedy mogę wstać o której tylko chcę. Potrafię obudzić się o ósmej i nawet nie wstając czytać do połódnia.

4. Maksymalnie do której godziny w nocy potrafisz czytać książkę? 
Różnie, to zależy jak bardzo jestem zmęczona. Pamiętam jednak, że czytając Las Zębów i Rąk zarwałam całą noc. Nie mogłam się żadną siłą oderwać od niej. Na drugi dzień w szkole było naprawdę ciężko ;)

5. W jaki sposób spędziłaś/łeś wakacje?
Leniuchowałam oczywiście. Obijałam się za wszystkie czasy, by we wrześniu wrócić z wystarczającą ilością energii na dobre przygotowanie się do matury.

6. Jaka książka na zawsze pozostanie w Twoim sercu i pamięci? 
Zdecydowanie Wielki Marsz Stephena Kinga. Poruszyła mnie jak żadna inna.

7. Gdybyś spotkał/a kogoś kto nie lubi czytać, ale musi zapoznać się z dowolną książką, jaką byś mu polecił, mając na celu również to, by polubił dzięki temu czytanie?
Harrego Pottera. Którąkolwiek część. Nie ma szans, że nie polubi ;)

8. Gdy myślisz o swoim dzieciństwie, co jako pierwsze nasuwa Ci się na myśl?
I tu was zaskoczę - książki :D

9. Dlaczego postanowiłaś/łeś założyć bloga z recenzjami?
By swoją miłość do książek wykorzystać do czegoś większego niż tylko własna przyjemność i by zapamiętać to co czułam tuż po przeczytaniu i po czasie porównać z tym co pamiętam.

10. W trakcie czytania jakiej książki jesteś teraz? Możesz ją polecić innym, czy raczej nie?
Czytam w tej chwili Intruza Stephanie Meyer. Wkrótce pojawi się recenzja, więc na razie niech opinia będzie taką małą tajemnicą ;)

11. Poza czytaniem książek co najbardziej lubisz robić w swoim wolnym czasie?
Uwielbiam śpiewać. Zwłaszcza pod prysznicem ;) Niestety inni domownicy już nie podzielają mojego entuzjazmu...


A oto moje pytania:
1. Jaką cechę cenisz w sobie najbardziej? 
2. Jaki jest jeden przedmiot, który był u cb na biurku od zawsze?
3. Ulubiony owoc?
4. Jaką książkę czytałaś najdłużej?
5. Kawa czy herbata?
6. Czy liczne rodzeństwo? Jeśli nie, czy chciałabyś mieć?
7. Kim chciałaś zostać w dzieciństwie?
8. Jaka jest twoja ulubiona książka?
9. Ile godzin dziennie spędzasz przed komputerem/laptopem?
10. Matematyka czy język polski?
11. Jaką książkę od zawsze chciałaś przeczytać, jednak do tej pory jeszcze ci się nie udało?

Pozdrawiam! ;)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

"Więzień Labiryntu" James Dashner

Opis:
Więzień Labiryntu to pełna akcji i nieustającego napięcia książka, która chwyci czytelnika za gardło i nie puści aż do ostatniej strony, ponieważ każde wejście do Labiryntu może stać się przepustką do koszmaru, i walką na śmierć i życie... Przetrwają tylko najlepsi.


Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Jakby ktoś wymazał mu wszystkie wspomnienia. Kiedy drzwi się otwierają, jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie - otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, która znajduje się w samym centrum wielkiego i przerażającego Labiryntu. 
Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich Labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem Labirynt skrywa swoje okrutne tajemnice.


Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna, przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, ze od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej.



Moja opinia:
Więzień Labiryntu czekał na mojej półce ponad rok. Po prostu zawsze znalazła się książka, którą trzeba przeczytać na wczoraj. Muszę jednak przyznać, że gdy już się za nią zabrałam, powieść spełniła wszystkie moje oczekiwania.


W powieści pana Dashnera przede wszystkim ciągle coś się dzieje. Nasza przygoda rozpoczyna się w momencie pojawienia się Thomasa w Strefie i z każdym nowym rozdziałem staje się coraz bardziej zaskakująca, porywająca, wciągająca. Zdarzały się momenty, kiedy rozpoczynałam kolejny rozdział i budziłam się nagle pięćdziesiąt stron później. Więźnia Labiryntu nie czytałam, a raczej pochłaniałam.


Wśród bohaterów istnieje spora różnorodność, od oddanych przyjaciół po zagorzałych wrogów. Chłopcy zamieszkujący Strefę tworzą dobrze funkcjonujące, małe społeczeństwo, w którym każdy musi wypełniać swoją rolę jak najlepiej, by wszyscy mogli przeżyć. Otacza ich jedna, wielka zagadka - Labirynt. Już długi czas się trudzą, by znaleźć wyjście, ale dopiero pojawienie się Thomasa i Teresy daje im rzeczywistą szansę, na rozwiązanie łamigłówki.


Pan Dashner dobrze dopracował każdy szczegół fabuły, nie przeszkadzały mi w trakcie lektury żadne niedociągnięcia. Natomiast irytowała mnie czasami skłonność do ciągłej hiperbolizacji. Thomas, czy to widział Bóldożercę przez okno, bezpiecznie od niego odgrodzony, czy stał tuż obok potwora, mającego zamiar go bezwzględnie zabić, był tak samo przerażony. Brakowało mi więc odpowiedniego stopniowania strachu i zaskoczenia. Jest to jednak naprawdę mała skaza na czterystostronicowej powieści, która równie dobrze może wcale nie przeszkadzać.


Zakończenie pozytywnie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się takiego finału i już nie mogę się doczekać, gdy druga część wpadnie w moje ręce. Próby ognia z pewnością nie będą tak długo czekały na półce. 


Moja ocena: 9/10.

Pozdrawiam!



środa, 7 sierpnia 2013

Stosik nr 7


To jest dość wyjątkowy stosik ;) Planuję przeczytać te powieści jeszcze do końca wakacji (dwie z nich są już za mną, a recenzje opublikowałam w lipcu). Zawiera zdobycze z paru lat wstecz, prezenty gwiazdkowe oraz jedną z książek mojej siostry. Na półce znajduje się jeszcze parę pozycji, które powinny również naleźć się na tym zdjęciu, ale przeczytanie ich do końca tych wakacji graniczy z cudem, więc zorganizuje je w osobny stosik we wrześniu. A więc przejdźmy do szczegółowego przedstawienia :)


Od dołu: 
1. David Louis Edellman "Infoszok"
2. James Dashner "Więzień labiryntu"
3. Susan Beth Peffer "Życie, które znaliśmy"
4. Martyna Raduchowska "Szamanka od umarlaków"
5. Mike Carey "Mój własny diabeł"
6. Cat Patrick "Zapomniane"
7. Rachel Ward "Numery"

      Więc co polecacie przeczytać jako pierwsze? ;)


wtorek, 30 lipca 2013

"Numery" Rachel Ward

Opis:
Jak to jest znać daty śmierci wszystkich ludzi na świecie? Jak to jest wiedzieć, że ukochana osoba umrze już za kilka dni? 
To, co widzi piętnastoletnia Jem, to dar, ale i przekleństwo. Numery są w jej głowie. Zna datę śmierci matki. Wie, kiedy w ataku terrorystów na Londyn zginą ludzie.
Nikogo nie umie obronić przed śmiercią, więc ucieka -  przed rówieśnikami, policją, innymi ludźmi.


    Nie miałam niczego, więc mogłam robić wszystko. Co tylko chciałam. Nie zostało mi nic do stracenia. 



Moja opinia:
Książka opowiada historię uczniów podrzędnej londyńskiej szkoły, których przyszłość to przestępstwa, gangi lub kasa fiskalna. Muszę przyznać, że po pierwszych trzydziestu stronach powieści mój na początku ogromny zapał do Numerów szybko osłabł.  Co jakiś czas przewijają się przekleństwa, język jest dopasowany do nastolatek, zbliżony do używanego przez gimnazjalistów slangu. Na początku drażnił mnie ten klimat i nie mogłam się skupić czy wczuć w położenie bohaterki.


Dopiero gdy przyzwyczaiłam się do klimatu książki, kiedy zaczynałam rozumieć psychikę ludzi żyjących na zasiłkach lub z kradzieży i dziewczyny, która po śmierci matki narkomanki była przekazywana z rąk do rąk i nie mogła znaleźć swojego miejsca w świecie, Numery zaczęły mnie wciągać.


Miłość jest tutaj przedstawiona po prostu niesamowicie. Aż mogłam poczuć tę więź, która łączyła Jem z Pająkiem podczas ucieczki, w chwilach ciągłego zagrożenia. I nagle wulgaryzmy w ogóle przestały mi przeszkadzać. Tak jak dla Jem i Pająka, dla mnie również zaczęły liczyć się tylko emocje. Piękne, czyste uczucie dwojga odrzuconych przez społeczeństwo ludzi.. Wile łez się polało w czasie lektury. 


     Wiemy, że życie każdego z nas kończy się pewnego dnia, ale nie powinniśmy pozwolić, by to nas przytłoczyło. Nie powinniśmy pozwolić, by to nam przeszkodziło żyć! (...) Zwłaszcza, jeśli znaleźliście kogoś, kto was kocha. To jest najważniejsze. Jeśli macie takiego kogoś, doceńcie każdą cholerną sekundę, jaką z nim spędzacie...


Z całego serca polecam powieść pani Ward. Wzbudza w sercu niesamowite emocje. 


Moja ocena: 9/10.

Pozdrawiam!


sobota, 27 lipca 2013

"Czarna szabla" Jacek Komuda

Opis:
Czarna szabla to biała broń do mokrej roboty. Dobywana z pochwy przez szlacheckich awanturników, rębajłów i zawodowych żołnierzy – wyjaśnia Jędrzej Kitowicz w „Opisie obyczajów za panowania Augusta III”.


W najnowszej książce Komudy powraca znany już Czytelnikom Jacek Dydyński, stolnikowic zwany w Ziemi sanockiej „Jackiem nad Jackami”. Szlachcic, który przewija się przez karty XVII-wiecznej historii zajazdów, procesów i zwad. To postać autentyczna, malownicza i honorowa; zaściankowy kondotier na usługach szlachty, były Lisowczyk, zaprawiony w dobrej szkole, ćwiczony na czatach, zasadzkach i podjazdach. A w opowiadaniach Komudy – co wynika z natury „szabli do wynajęcia” - uwikłany w waśnie sąsiedzkie, spory religijne i wojny prywatne, wśród których nie brakuje romansu.


W świecie „Czarnej szabli” kocha się na zabój. Walczy na śmierć i życie. W głowie buzuje spieniona sarmacka łacina, w uszach – o ile nie podgolono ich na sejmiku – słychać świst szabli, a w ustach czuć smak wina i świeżo przelanej krwi.



Moja opinia:
Niesamowicie klimatyczna książka. Potrafi wciągnąć, rozbawić i zadziwić.


Mimo, że jest to zbiór opowiadań, a ja jednak zdecydowanie wolę powieści, nie żałuję, że zdecydowałam się po niego sięgnąć. Język pana Komudy sprawił, że książką zainteresowała mnie od pierwszej strony. Bardzo dobrze oddaje klimat całej książki. Szyk wyrazów czy słowa charakterystyczne dla dawnej Rzeczypospolitej i żyjących w tych czasach ludzi nie pozwalają czytelnikowi zapomnieć, że znajduje się teraz w zupełnie innym świecie - brutalnym, pełnym krwi i sprawiedliwości egzekwowanej szablą.


Bohaterowie Czarnej szabli to ludzie honoru, którzy nie boją się przelewać krwi, zarówno swojej jak i cudzej. Bronią ojczyzny i tego, co kochają. Jednak równie często można spotkać wywołańców z krwi i kości, którzy palą i rabują wszystko co spotkają na swej drodze. Oni mogą już być pewni, że nie umkną karze, czy to z rąk pana Dydyńskiego, innych złoczyńców czy za sprawą Boga. Wszystkich bohaterów łączy polska miłość do ojczyzny i wódki.


Czarna szabla jest dobrym przykładem świetnej polskiej fantastyki. Może zainteresować wszystkich miłośników tego gatunku, jak również tych, którzy sięgnęli po tego typu książkę po raz pierwszy. 


Moja ocena: 8/10.

Pozdrawiam!


sobota, 20 lipca 2013

"Zapomniane" Cat Patric

Opis:
Mam problem: Widzę migawki przeszłości, jakby to były wspomnienia. Ale przeszłość jest dla mnie tajemnicą. Pamiętam, co będę miała na sobie jutro, i kłótnię, która zdarzy się dopiero po południu. Ale nie wiem, co jadłam wczoraj na kolację.

Radzę sobie dzięki notatkom, mamie i najlepszej przyjaciółce, Jamie, i system jakoś działa... Do czasu. Bo teraz wszystko się sypie. Jamie się buntuje. Mama mnie okłamuje. I nie widzę w swojej przyszłości chłopaka, za którym szaleję. Ale dzisiaj go kocham. I chciałabym zapamiętać na zawsze, jak bardzo...


    Pamiętam przyszłość. Pamiętam przyszłość i zapominam przeszłość. Moje wspomnienia - te złe, nudne i dobre - dotyczą tego, co jeszcze się nie wydarzyło. Więc czy chcę, czy nie - a nie chcę - będę pamiętać, jak stoję wśród ubranych na czarno postaci, otoczonych kamieniem i świeżo ściętą trawą, aż w końcu stanę wśród nich w rzeczywistości. Będę pamiętała pogrzeb póty, póki do niego nie dojdzie - póki ktoś nie umrze.
    A potem o nim zapomnę. 


Moja opinia:
Z powieścią Zapomniane spędziłam parę miłych chwil, choć spodziewałam się, że będzie ich więcej.


Książka wywarła na mnie ogólne wrażenie pisanej "na szybko". Tak jakby autorkę nagle nachodziły ciekawe pomysły, które chciałaby wykorzystać jak najszybciej i spisywała je na świeżo, aż w końcowym efekcie wyszła jej powieść.


Fabuła była nieco nieprzemyślana. Pomysł pamiętania przyszłości i zapominania przeszłości jest świetny i można było wyhodować wokół tego motywu bardziej rozbudowaną i interesującą akcję. Po małej przeróbce powieść bardziej nadaje się na bazę scenariusza filmu. Główna bohaterkę była zbyt samolubna, co rzuciło mi się w oczy podczas małego konfliktu z Luckiem w późniejszej części powieści. Mimo, że cały utwór kręci się wokół niej, jej osobowość nie jest dokładnie przedstawiona, jedynie zarysowana.


Mimo wszystko powieść Zapomniane pochłonęłam szybciutko, nie nudziłam się przy niej, potrafiła mnie rozbawić. Dlatego ocena siłą rzeczy nie może być niska. Miałam uczucie niedosytu. Mój czas z tą powieścią skończył się zbyt szybko, bym zdążyła się przywiązać do tego świata lub była nim oczarowana. Pewnie szybko o niej zapomnę. A szkoda, odrobinę więcej wyobraźni czy zaangażowania, a powieść mogła być naprawdę niesamowita.


Moja ocena: 7/10.


Pozdrawiam!


niedziela, 14 lipca 2013

"Gra Endera" Orson Scott Card

Opis:
Wobec śmiertelnego zagrożenia nadciągającego z kosmosy Ziemia przygotowuje swoją roń ostatecznej nadziei. Jest nią chłopiec, w którym odkryto niezwykły geniusz wojskowy.

Czas nagli, a przyszłość dwóch cywilizacji spoczywa w rękach dziecka...



Moja opinia:
Nieczęsto czytam powieści science fiction. Fantasy od zawsze jakoś bardziej do mnie przemawiało. Literatura science fiction wydaje mi się bardziej wymagająca.


Chyba trudniej jest przenieść się do świata robotów, innych planet, wojen w przestrzeni kosmicznej czy braku grawitacji, niż zobaczyć okiem wyobraźni choćby najdziwniejsze stwory żyjące w dziewiczych lasach czy w jaskiniach na stokach wysokich gór. Dodatkowo fabuła powieści science fiction przeważnie osadzona jest w przyszłości, czemu trudno się dziwić, to nieodzowny element, aby opisany poziom technologii był prawdopodobny. Natomiast nam dużo łatwiej wyobrażać sobie miejsca z przeszłości, bo o nich nie raz słyszeliśmy, choćby na historii.


Aby wyrobić sobie bardziej sprecyzowaną opinię na temat science fiction, sięgnęłam po Grę Endera, pierwszą część jednej z klasycznych serii tego gatunku. Na szczęście dla mnie, powieść bardzo miło mnie zaskoczyła.


Książka zawiera w sobie tyle treści, akcji i inteligencji, że najlepsze powieści jakiegokolwiek gatunku by się tego poziomu nie powstydziły. Fabule nie mogę absolutnie nic zarzucić, a pomysłowość autora wciąż mnie zaskakiwała.


Można powiedzieć, że powieść była przesiąknięta inteligencją. Nie mam pojęcia jak inaczej określić to odczucie. Mimo, że narracja jest trzecioosobowa, czytelnik towarzyszy Enderowi na każdym kroku, poznaje jego skomplikowane przemyślenia. Ten sześcioletni na początku utworu chłopiec jest niesamowicie spostrzegawczy, a co za tym idzie i twórca tej postaci taki musi być. Aż trudno uwierzyć, że autor rozpoczął pracę nad Grą Endera w wieku 26 lat. Szczerze podziwiam talent pana Carda. 


Polecam Grę Endera z całego serca nie tylko miłośnikom science fiction - oni zapewne już dawno zapoznali się z tą historię - ale również tym, którzy poszukują wartościowej, inteligentnej i bardzo wciągającej przygody. Na pewno się nie zawiedziecie ;)


Moja ocena: 10/10!


Pozdrawiam!

piątek, 5 lipca 2013

"Renegat" Magdalena Kozak


Opis:
Kiedyś Jerzy Arlecki, nowy nabytek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nie chciał wierzyć w wampiry, ani tym bardziej w ich doborową jednostkę, chroniącą ludzi przed spragnionymi świeżej krwi renegatami. Kiedy jednak sam obudził się dla Nocy przysięgał sobie i innym, że zawsze będzie po stronie tych dobrych i prawych. Czy zdoła dotrzymać swojej przysięgi?

Ranny Vesper trafia w ręce renegatów, ci zaś próbują utrzymać go przy życiu.

Młody nocarz jest przecież legendą, jest tym, który ośmielił się dokonać zamachu na samego Lorda Ultora. Renegacie nie mogą dopuścić, by zmarł w skutek odniesionych ran, poją go więc prawdziwą krwią. Vesper staje się pełnowymiarowym wampirem, uzależnionym od ludzkiej krwi.

Zycie w szeregach dotychczasowego przeciwnika stanowi nie lada wyzwanie. Dla jednych jest zdrajcą i mordercą, dla innych wrogiem, dla jeszcze innym niepokonanym desperado...

Jak Vesper odnajdzie się w nowej roli? Kto kłamie a komu można zaufać, gdzie kończy się dobro a zaczyna zło? Sytuacja wyda się bez wyjścia. Starzy przyjaciele dyszą żądzą zemsty, nowi przyjaciele to tak naprawdę starzy wrogowie, a ponad wszystkim stoją piękna kobieta i wielka polityka.



Moja recenzja:
Renegat to druga część Nocarza, która jest jeszcze bardziej wciągająca i zaskakująca niż poprzedni tom.


Bardzo szybko dałam się wciągnąć brutalnemu światu podziemi, broni, ciągłych ucieczek i strzelanin. Vesper po przejściu na stronę swoich wcześniejszych wrogów przechodzi przemianę od zdezorientowanego i oszukanego zdrajcy aż po generała najskuteczniejszego oddziału wśród renegatów.


Usiadł w powietrzu tuż przed więźniem. Wykrzywił wargi w wyrazie pełnym goryczy. 
     - Wiesz... - wyznał przenikliwym szeptem. - Też kiedyś taki byłem, pełen wiary i nadziei. Ale mój Pan jakoś nigdy nie przybył mi z odsieczą. I nawet nie powiedział czemu. Zostawił tak, w wiecznej męce, a ja nic na to nie mogłem poradzić. Nic a nic.
     Człowiek przekrzywił nieco głowę. Zawiesił spojrzenie na ustach mówiącego, zapewne starając się zrozumieć słowa, z trudem docierające doń spoza zasłony bólu. 
    - Niespełna parę miesięcy temu... - ciągnął Vesper powoli. - Byłem tutaj, w tym domu. W dokładnie takiej samej sytuacji jak ty. Skatowany, udręczony, oszalały z bólu, węże wyśpiewywały mi pod czaszką swoje złe sny. I wiedziałem że przede mną już tylko jedno: za chwilę zabiorą mi duszę. 


Świat Renegata jest brutalny i bezwzględny. Nie ma w nim podziału na białe i czarne, wszędzie występują szarości - ciągle nie wiadomo co jest prawdą i nie należy ufać nikomu. Akcja biegnie w zawrotnym tempie, kartki niesamowitym sposobem same się przewracają i nim się spostrzegłam, już czytałam ostatnią stronie. Już mogę się doczekać kolejnej części.


Książkę polecam wszystkim miłośnikom zawrotnej akcji i dymiącej broni. Zdecydowanie warto tej powieści poświęcić choć chwilę. 


Moja ocena: 8/10.

Pozdrawiam!




wtorek, 25 czerwca 2013

"Erebos" Ursula Poznanski

Opis:
Po jednej z londyńskich szkół krąży piracka wersja gry komputerowej Erebos. Kto raz zagra, nie może się od niej oderwać. Zasady gry są bardzo surowe: każdy ma tylko jedną szansę, nie można z nikim o grze rozmawiać i trzeba grać bez światków. Zadania wykonuje się w świecie rzeczywistym. Nick gra w Erebosa regularnie, aż dostaje rozkaz zabicia człowieka. Nie robi tego i wypada z gry. Kiedy jego bliski przyjaciel ulega ciężkiemu wypadkowi, Nick uświadamia sobie, że Erebos nie jest zwyczajną grą... i że niełatwo będzie ją zatrzymać. 


         Z każdym dniem moja rzeczywistość traci na znaczeniu. Jest głośna i nieuporządkowana; nieprzewidywalna i mozolna. 
     Co może ta rzeczywistość? Czyni człowieka głodnym, spragnionym, niezadowolonym. Zadaje ból, zsyła choroby, poddaje się śmiesznym prawom. Ale przede wszystkim zawsze ma swój koniec. Nieubłaganie prowadzi do śmierci. 
     To, co naprawdę się liczy i ma moc, to inne rzeczy: idee, namiętności, nawet szaleństwo. Wszystko z wyjątkiem rozumu. 
     Nie wyrażam zgody na rzeczywistość. Odmawiam jej współpracy. Uciekam od niej i całym sercem rzucam się w nieskończoność nierzeczywistości. 



Moja ocena:
Erebos tow yjątkowa i interesująca powieść. Autorka zasłużyła na aplauz na stojąco.


Zacznę od tego, że okładka w ogóle nie odzwierciedla zawartości książki. Właściwie nie wiem czy to dobrze czy źle, ale jest to dodatkowy element zaskoczenia. Momenty, w których Nick przebywał w świecie wirtualnym zostały opisane tak realnie jak świat rzeczywisty. Brak bardziej szczegółowych informacji o grze lub słownictwa typowego dla informatyków ułatwiał czytanie i dodatkowo nasilał wrażenie, że świat Erebosa jest równie prawdziwy dla bohaterów jak ich własne życie.


Powieść składa się z połączenia wielu odrębnych, ciągle splatających się wątków, których wspólnym punktem jest główny bohater Nick Dunmor. Cała fabuła jest przemyślana, działa jak dobrze naoliwiony mechanizm, który nie dopuszcza, by żaden z wątków był bezużyteczny lub bezsensowny.


Obserwując rozwój wydarzeń czułam przyjemne napięcie. Zło w Erebosie jest bardzo subtelne, często niezauważalne przez bohaterów, ale wciąż obecne, tak jak w prawdziwym życiu. Muszę przyznać, że na początku, czytając, miałam wrażenie, że jest to powieść dość szablonowa, a bohater przeniknie do świata wirtualnego i osiągnie co tylko autorka książki wyznaczy mu za cel. Tu jednak spotkało mnie miłe zaskoczenie. Nick nie tylko nie osiągnął tego, co zamierzał w świecie wirtualnym, ale jego przygoda na tym się nie kończyła. Autorka wyznaczyła mu nowy cel, tym razem już w świcie rzeczywistym i dała szansę na zdobycie dziewczyny, której pragnął.


     Koniec jest coraz bliżej. Wkrótce wykonam moją cześć i będę mógł odejść. Będą zwycięzcy i pokonani. Kto będzie zwycięzcą, nie ma znaczenia, najważniejsi będą ci drudzy i modlę się, żeby to byli ci, co trzeba. 


Mogę śmiało powiedzieć, że powieść Erebos zasługuje na uznanie podwójnie. Zachwyca dwoma genialnie skonstruowanymi i przeplatającymi się światami oraz wciąga z podwójną siłą. Polecam jak najbardziej. Warto dodać nadchodzącym leniwym wakacyjnym wieczorom odrobinę napięcia :)


Moja ocena: 10/10!

Pozdrawiam!





niedziela, 26 maja 2013

"Wielki Marsz" Stephen King

Opis książki: 
Mroczna, alegoryczna wizja przyszłości Stanów Zjednoczonych. Stu wybranych chłopców wyrusza w doroczny morderczy marsz - meta będzie tam, gdzie padnie przedostatni z nich. Tu nie ma miejsca na sportową rywalizację, ludzkie uczucia ani na zasady fair play, ponieważ gra toczy się o bardzo wysoką stawkę. Najwyższą z możliwych.


Zmarli są sierotami. Nie mają ojca, matki, dziewczyny, kochanki. Towarzyszy im tylko cisza, cisza jak skrzydełko ćmy. Koniec rozdzierającego bólu przy każdym ruchu, koniec długiego sennego koszmaru marszu drogą. Ciało w pokoju, w bezruchu. Cisza. Idealny mrok śmierci. 



Moja opinia:
Po przeczytaniu ostatniej strony tej książki, wierzcie mi lub nie, krążyłam po kuchni wymachując monotonnie drącymi rękami, zatopiona w myślach. Było to jakieś pół godziny temu. W głowie miałam kłębek chaotycznych myśli, zastawiałam się nie tyle nad drogą Garratiego, ile nad swoją własną.


Wielki Marsz, pierwsza powieść Stephena Kinga jaką miałam przyjemność poznać, to książka, której się nie rozważa czy rozpamiętuje. Ją się czuje. Po co pisać o autorze, bohaterach, fabule, gdy wystarczy wiedzieć, że ta książka poraża, opętuje, nie daje spokoju.


Nie jest tylko rozrywką która oderwie na moment od rzeczywistości, lecz wywołującą lekki stres drogą do własnego wnętrza. Czytelnik nie obserwuje, lecz idzie wraz ze stoma uczestnikami. Przeżywa swoje bóle i tęsknoty oraz przede wszystkim zastanawia się, po co w ogóle idzie.


Wielki Marsz to niesamowita metafora życiowej drogi. Warto, naprawdę warto przeczytać setki, tysiące książek, by odnaleźć tak rozwijającą czytelnika przygodę.


Na zakończenie tej w sumie krótkiej, ale pisanej prosto z wyrwanego z transu serca opinii, chcę dodać, że naprawdę nie rozumiem postępowania alkoholików i narkomanów niszczących sobie życia dla haju, gdy można tak odpłynąć po parusetstronicowej książce. 



Moja ocena: 100/10!

Pozdrawiam!

piątek, 1 marca 2013

"Rudowłosa" Jaye Wells

Opis:
Sabina nie pasuje do świata, w którym posiadanie mieszanej krwi jest poważnym grzechem.


To, że jest zabójczynią - jedyna profesja odpowiednia dla wyrzutka - nie poprawia sytuacji. Ostatnie zadanie, które ma wykonać na rozkaz babki Lawini, zagraża kruchemu pokojowi między wampirami i magami. Owładnięta wątpliwościami Sabina, próbując stwierdzić, po której jest stronie, z niespodziewaną pomocą kota-demona odkrywa splątaną sieć intryg, nieprzyjemne fakty dotyczące rodziny i... nowe umiejętności. Skutki tego wszystkiego mogą być fatalne...




Moja opinia:
Muszę szczerze przyznać, że ta powieść mnie nie wciągnęła.


Wprawdzie akcja była bardzo dynamiczna, bohaterzy ciekawi, a historia całkiem interesująca, to język, którym Rudowłosa została napisana, przeszkadzał mi na każdym kroku.


Oczekiwałam błyskotliwej kobiety, która pokazuje facetom, że od płci pięknej również mogą nieźle oberwać. Nie mogę zarzucić Sabinie, że nie jest odważna czy stanowcza, ale jej riposty są po prostu okropne. W powieści ciągle kłóciła się jej pierwszoosobowa narracja z inteligentnym sposobem wyrażania się Adama, Clovisa, czy Lawinii. Na przestrzeni ponad trzystu stron tekstu, które napisane są z perspektywy nadętej laski z bronią i ripostami na poziomie płytkich dziewczynek z gimnazjum, uwierzcie mi, można się nieźle zirytować. 


Jest to jedna z powieści wampirycznych, która na rynku czytelniczym jest dość zbędna. Można znaleźć naprawdę wiele powieści, które opowiadają podobną historię o wiele lepiej. Rudowłosą polecam zatem głównie zatwardziałym pochłaniaczom wampirycznych powieści ;) 


Moja ocena: 6/10. 


Pozdrawiam!


wtorek, 19 lutego 2013

Stosik nr 6

Bardzo przepraszam za moją ostatnio bardzo niską aktywność na blogu. Po feriach należało się wziąć do nauki. W dodatku niedawno kończyłam osiemnaście lat, a co za tym idzie trzeba się było zająć formalnościami i urodzinową imprezą ;) Jakby tego było mało, zaczęłam właśnie robić kurs prawa jazdy, a przygotowania do testu zajmują mi bardzo dużo już i tak uszczuplonego czasu wolnego. Tak więc, mimo iż przedstawiam wam w tym poście swój świeży stosik, recenzje będę pojawiać się rzadko. Z góry przepraszam :/
Wy również jesteście tak zabiegane jak ja?
Pozdrawiam :*


Od góry: 
1. Magdalena Kozak Renegat
2. Vanessa Diffenbaugh Sekretny język kwiatów
3. David Gilman Oddech diabła
4. Pierdomencio Baccalario Historia prawdziwa kapitana Haka
5. Damian Dibben Strażnicy historii. Nadciąga burza
6. Michael Grant Gone, Faza Czwarta: Plaga
7. Jaye Wells Rudowłosa
8. Cecilia Randall Hyperversum 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...