Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

piątek, 30 października 2020

"Miała umrzeć" Ewa Przydryga

Opis:

Spragniona mocnych wrażeń grupa znajomych tworzy nietypowy pakt. Regularnie testują granicę psychicznych i fizycznych możliwości, biorąc udział w ekstremalnej grze w wyzwania. Pieczę nad wypełnianiem zadań pełni liderka grupy – Ada. Jedno z wymyślonych przez nią zadań kończy się tragicznym wypadkiem. Ginie przypadkowy człowiek, a grupa przyjaciół ucieka z miejsca zdarzenia. A to tylko początek serii tragicznych zdarzeń… 

Mija dwadzieścia lat. Osierocona jako kilkumiesięczne niemowlę, wychowywana przez zimną i oschłą ciotkę, nękana nawracającymi stanami lękowymi Lena wciąż poszukuje swojej tożsamości. Gdy podczas wernisażu zupełnie obcy mężczyzna dotyka jej policzka i w sposób sugestywny twierdzi, że ją zna, a właściwie znał w dzieciństwie, dziewczyna angażuje się w poszukiwanie prawdy o sobie na własną rękę. 

Gdy Lena odkrywa kolejne elementy układanki, krok po kroku demaskuje opartą na misternie utkanym kłamstwie przeszłość. Kłamstwie, na którym swoje życie oparło troje nastolatków, by uniknąć poważnych konsekwencji. Kto tak naprawdę pociąga za sznurki, skrywając się za kulisami? Ile osób straci życie z powodu rozpoczętej przed laty i pozornie niegroźnej gry? I dlaczego wszystko jest okryte zmową milczenia?


Czy nikt nikomu nie ufał, nikt o nikogo tam nie dbał?!



Moja opinia:

Miała umrzeć jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki, o której słyszałam wiele pochlebnych opinii. Również ja spędziła z tą pozycją dwa pełne napięcia wieczory. 


Wolałam szokować, wkurzać i zadziwiać.



Akcja toczy się dwutorowo, w latach 1998 i 2019. Narratorkami są dwie kobiety, które łączą nie tylko więzy rodzinne. Lena jest spełnioną artystką z właściwym mężczyzną u boku, ale też wewnętrzną pustką, której nie potrafi wypełnić. Z kolei Ada to zbuntowana nastolatka. W poszukiwaniu wrażeń, ucieczki od toksycznego domu, sięga po używki i niebezpieczne wyzwania w gronie przyjaciół. Powoli uzależniają się od adrenaliny i nagle przekraczają granicę, zza której wrócić już nie mogą, a przyjaźń nie ma już znaczenia ...


Złe emocje są najgorszym doradcą. 


Największym plusem w moich oczach jest kreacja głównych bohaterek. Jednocześnie silne i zagubione, nie poddają się w walce o zrozumienie samej siebie. Popełniają błędy, często tragiczne i niosące za sobą poważne konsekwencje. Nawet w momentach największej próby nadal walczą, do końca. Zaangażowałam się w ich losy, wczułam i z wypiekami wypatrywałam finału. 


Bliskość to dla mnie obcy teren. 


Zakończenie historii, odkrycie mordercy zawiodło mnie jednak. Zbyt dużo zbiegów okoliczności i nieuzasadnione według mnie okrucieństwo. Reguła oko za oko, chęć zemsty była niewystarczająca w zestawieniu z nierozwiniętym przedstawieniem tej postaci, jej charakteru i skłonności do przemocy. Wyszło więc trochę naciąganie. 


Mam świadomość, że cały mój wysiłek pójdzie na marne. 
Że instynkt przetrwania jest gówno wart, jeśli szanse nie są równe. 


Z Miała umrzeć spędziłam dwa pełne napięcia wieczory, wciągnięta w rozwiązywanie zagadek przeszłości. Mimo niesatysfakcjonującego zakończenia, finalnie cieszę się, że miałam szansę poznać losy tych dwóch intrygujących, odważnych kobiet. 


 Nie marudzimy, jesteśmy nienasyceni i wciąż bierzemy więcej. 




Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu 

czwartek, 22 października 2020

"Winda" Tomasz Sablik

Opis:

Robert Rot to cichy taksówkarz, którego dni wypełnia praca i życie rodzinne. Pod fasadą spokoju skrywa swoje słabości, silne migreny doprowadzające go na skraj agonii i paraliżujący lęk przed windą, którą mija za każdym razem w drodze do własnego mieszkania. Coś wyraźnie pragnie się z nim skomunikować. Nie jest jednak w stanie wyjaśnić, czy przerażające wizje, których doznaje, są wynikiem przemęczenia, czy zbyt silnych lekarstw. 

Czy wyjaśnienie swoich problemów odnajdzie na zapisie monitoringu z pewnej ciemnej, pamiętnej nocy? Czym jest tak naprawdę winda? 

Konfrontacja Roberta z własnym największym lękiem zdaje się być nieunikniona.



Od tego momentu liczyła się dla niego tylko miłość w swojej najczystszej postaci. 



Moja opinia:

Ta książka jest najlepszym, najbardziej angażującym horrorem, jaki czytałam. Strąca Wielki marsz Kinga z tego piedestału. Wciągnęła mnie i dogłębnie przeraziła. Nie mogłam oderwać się od lektury i bałam się okropnie tego, co przeczytam na kolejnej stronie. 


Żałowała wszystkich chwil, które mogła przeżyć inaczej. 


Główny bohater od razu wzbudził moją sympatię. Pracowity ojciec dwóch uroczych dziewczynek i kochający mąż, który wciąż myśli o tym, co by żonę ucieszyło, a czego nie lubi i nie powinien robić. Nie jest do końca zadowolony z tego, jak potoczyło się jego życie i wiele spraw mógłby zrobić inaczej. Choć jego małżeństwo przeszło kryzys, potrafił wybaczyć i kochać żonę dalej, mimo zdradzonego zaufania. Dla pasażerów swojej taksówki starał się być uprzejmy, a obsługa lokalów w których bywał wspominała go jako miłego faceta. Był ostatnio nieco przemęczony, doskwierały mu migreny i potrzebował przerwy. Słowem uczciwy obywatel z słabą kondycją, ale uroczą rodziną. Ale czy na pewno?


Patrzył na odbicie w lustrze, ale ono nie było jego już od bardzo dawna. 


Widać doskonale ile pracy autor musiał włożyć w ten tekst, by wszystko tak bardzo się zgadało. Każda strzelba Czechowa była użyta. Postacie ewoluowały i stawały się kimś innym, niż wskazywała na to początkowa ekspozycja. Bohaterzy, którzy dotąd zdawali mi się uosobieniem zła, okazywali się być bogu ducha winni. W pewnym momencie narracja zaczynała się drastycznie zmieniać w zależności od punktu widzenia i już nie wiedziałam, co miało miejsce naprawdę. Wtedy lektura zaczęła mnie naprawdę przerażać. Mogłam jedynie domyślać się najgorszego.


Co się ze mną dzieje?


Okładka Windy robi wrażenie, ale wnętrze zwala z nóg. W książce wykorzystano zabieg, który w horrorach przeraża mnie najbardziej - żonglowanie tym co jest prawdziwe, a co dzieje się tylko w naszej głowie. Zmasakrowane zwłoki wywołają u mnie żal i niepokój. Ale jeśli bohater musi sięgnąć po zapis z monitoringu, by wiedzieć co robił na klatce schodowej przez kilka godzin, mam ciarki na całym ciele. Jeśli szukacie angażującej i przerażającej lektury, to właśnie znaleźliście ;)


Światło zgasło i widział tylko ten czerwony numer. 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



wtorek, 20 października 2020

"Upiorne święta" Artur Urbanowicz, Jakub Ćwiek, Tomasz Hildebrandt, Jakub Bielawski i inni

Opis: 

Najpopularniejsi autorzy i autorki polskiej literatury grozy połączyli siły, aby oddać w ręce czytelników zbiór najbardziej mrożących krew w żyłach opowieści świątecznych. 

W wyniku Strasznej Wojny świat zostaje spowity wieczną ciemnością. Kaleki sprzedawca Sergiusz musi przyzwyczaić się do nowej, groźnej rzeczywistości. W mrocznym mieście, które wypełniają pokrzywdzeni przez wojnę ludzie, nie jest to jednak łatwe. Formą ucieczki staje się dla mężczyzny alkohol oraz snucie opowieści o dawno utraconym świecie. Kilka dni przed wigilią na jego drodze staje niespodziewanie tajemnicza kobieta. Czy zdoła ona odmienić los Sergiusza? 

Aleksandra, zwana przez przyjaciół Aleksją, prowadzi życie typowej freelancerki, dzieląc czas między Niemcami, gdzie ma rodzinę, a Polską, z którą łączą ją silne wspomnienia z dzieciństwa oraz przyjaciele. Unormowane życie wywraca się jednak do góry nogami, gdy na jej drodze staje nieznany dotąd ojciec, a najlepsza przyjaciółka umiera w podejrzanych okolicznościach. Aleksja nie zdaje sobie nawet sprawy, że jest to dopiero początek dziwnych wydarzeń, a los szykuje dla niej najbardziej przerażającą Gwiazdkę w życiu. 

Dziesięcioletnia Ania wypatruje z niecierpliwością pierwszej gwiazdki, podczas gdy jej mama i babcia z troską nakrywają wigilijny stół. Nagle do drzwi mieszkania puka niezapowiedziany gość. Okazuje się nim pan Mieczysław – staruszek mieszkający w piwnicy tego samego bloku. Nie byłoby w tej historii nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Mieczysław okazuje się nie być człowiekiem. Jakiej przerażającej prawdy dowie się Ania i co będzie miał z nią wspólnego tajemniczy oddział piwnicznych? 

To tylko trzy z aż dziesięciu przykładów mrożących krew w żyłach opowieści składających się na antologię „Upiorne święta”. Jakub Bielawski, Robert Cichowlas, Jakub Ćwiek, Hanna Greń, Tomasz Hildebrandt, Graham Masterton, Adam Przechrzta, Artur Urbanowicz, Przemysław Wilczyński i Marek Zychla dotknęli w swoich tekstach wszystkich odcieni grozy, dzięki czemu każdy z czytelników znajdzie tam coś dla siebie. 

To będą przerażające Święta.


W skrajnych sytuacjach jesteśmy w stanie czynić cuda.

87 centymetrów, Artur Urbanowicz


Moja opinia:

Upiorne święta to zbiór opowiadań, który sprawił, że w październiku poczułam klimat świąt. Zwykle cukierkowo opisywany czas tutaj przedstawiony jest w nietypowym, upiornym świetle. Idealna świąteczna pozycja dla miłośników literatury grozy. 


To mnie się boją. To przeze mnie nie wychodzą z domów. 

87 centymetrów, Artur Urbanowicz


Książka zawiera rozmaite historie, które łączy akcent świąteczny i większa lub mniejsza dawka grozy. Na tym właściwie podobieństwa się kończą. Możemy tu znaleźć zarówno opowiadania typowo fantastyczne, jak i historię zwykłego żartu, który może się przeistoczyć w tragiczny wypadek. Czasem narratorami są oprawcy, innym razem ofiary. Mamy  pędzącą akcję, jak i spokój i nostalgię. Ucieczki przed potworami i gangsterami. Alternatywne wersje rzeczywistości rodem z Matrixa. Nawet wilkołaki. Tuż po skończeniu jednego opowiadania natychmiast przechodziłam do kolejnego, stale pod wrażeniem, na jak wiele stać ludzką wyobraźnię. 


Patrzy w górę, ale stamtąd nie nadejdzie pomoc. Jeszcze nigdy nie nadeszła, choć tyle razy o nią prosił.

Opowieść wigilijna, Tomasz Hildebrandt


Poziom opowiadań był na tyle wyrównany, że trudno mi wybrać ulubione. Wspomnę zatem więcej o pierwszym. Czytałam według kolejności wydawcy, zaczynając od Opowieści wigilijnej Tomasza Hildebrandta. 

Janek chcąc spędzać jak najmniej czasu w wigilijny wieczór ze swoją dysfunkcyjną rodziną bierze popołudniową zmianę w lokalu, w którym pracuje. Tuż przed zamknięciem pojawia się klient w stroju Mikołaja. Nie daje się wyprosić, więc w końcu zostaje obsłużony. Niezadowolony z usługi, nie szczędzi uwag. Zostaje więc wyrzucony brutalnie z lokalu. Karma jednak wraca, w Wigilijny wieczór szczególnie. Po skończeniu zmiany Janka czeka ponowne spotkanie z klientem i prezent adekwatny do jego zachowania... Akcja ruszyła z kopyta i nie mogłam się oderwać od lektury. Ledwie zaczęłam, a już kończyłam i z żalem popędziłam do kolejnego opowiadania. Mocny początek zrobił na mnie wrażenie i pozytywnie nastawił na resztę lektury. 

 

Człowiek jest tylko trybikiem w rozpędzonej maszynie, teraz już to wiedział. 

Dom na końcu ulicy, Przemysław Wilczyński


Jesień i zima to idealny czas, by zakopać się pod kocem z dobrą książką. Upiorne święta nadadzą się do tego doskonale. Momentalnie zainteresują, wciągną i zapewnią świetna rozrywkę. Polecam!



Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie wydawnictwu 



piątek, 16 października 2020

"Chodź ze mną" Konrad Możdżeń

 

Opis:

Zło istnieje! 

Nie jako przeciwwaga doba, czy owoc filozoficznych rozważań. Zło jest czystą i niczym nieskrępowaną mocą – siłą, która sprowadza na ziemię pierwiastek piekła. 

Zło jest wieczne i nieśmiertelne. Czasem trwa w uśpieniu przez lata, by w końcu objawić się w najohydniejszej ze swych postaci. 

Zło jest niezmienne, a jego najwierniejszym towarzyszem jest cierpienie. Jest wilgotne od ludzkich łez, zimne od strachu. Ma smak krwi, a smak ten – raz doświadczony – działa jak najsilniejszy narkotyk. Otumania zmysły, uzależnia i otwiera duszę na działanie piekielnych mocy. 

Czy jesteś gotowy, by poznać kolejne jego wcielenie i zanurzyć się w iluzorycznym świecie, w którym zacierają się kontury rzeczywistości? W świecie, w którym niewielkie pomieszczenie staje się bramą do sanktuarium najpodlejszego zła? Świątynią, której fundamenty toczy śmiertelna choroba przepoczwarzająca człowieka w bestię, a życie w koszmar? 

Poznaj historię zbrodni, której echa wybrzmiewają na przestrzeni całych pokoleń. 

Tylko uważaj i pamiętaj, że… 

Zło istnieje!


Fasadę można pomalować, ale nie zmienisz gnijących fundamentów. 



Moja opinia:

Bardzo mroczna i brutalna historia z wieloma istotnymi, dopracowanymi bohaterami. W centrum restauracja z mroczna historią, momentami wręcz obrzydliwą. Ta opowieść sprawiła, że nie raz skrzywiłam się  niesmakiem. 


Sponiewierany wewnętrznie przez życiowe perypetie wołał, prosił i błagał, Stwórca jednak milczał. 


Opowieść toczy się wokół nowo odremontowanej i otwartej wrocławskiej restauracji, która kiedyś, przed wojną miała wielu bywalców z wyższych sfer, a wnętrze zachwycało przepychem. Podziemie starej kamienicy, w której znajduje się lokal wzbudza niepokój wśród niektórych mieszkańców Wrocławia. Na przestrzeni lat działy się tam niepokojące rzeczy, jednak niewielu o tym opowiedziało, by uniknąć niezrozumienia czy wyśmiania. Właściciel i pracownicy lokalu nie są świadomi zagrożenia, ale niektórzy zaczynają czuć, że coś jest nie tak z jednym z pomieszczeń na zapleczu ...


Nie mamy tutaj wyraźnie istotniejszego głównego bohatera, a raczej grupę, z których jedni dostają więcej, inni mniej uwagi, jednak "grają" jedynie w grupie. Każdy jest solidnie skonstruowany, przemyślanie przedstawiony, a ich przemianie poświęca się wiele czasu. Czasem miałam dość rozwoju bohaterów, wyczekiwałam akcji, czułam, że zbyt wolno posuwamy się do przodu. W okolicy czterechsetnej strony byłam przekonana, że dotychczasową historię spokojnie można było zmieścić w trzystu stronach i wyszłoby równie dobrze.  


Stała teraz na przystanku chłostana zimnym wiatrem, lecz to nie niska temperatura, a dzika furia sprawiła, że zaczęła się trząść. 


Czy jednak te czterystu stronom mogę zarzuć coś więcej poza tym że nie jest ich mniej? Absolutnie nie. Wręcz rzuciła mi się w oczy ogromna dokładność autora. Każda scena miała dla mnie sens, nikt nie pojawiał się gdzieś z przypadku, żadnych nadmiarowych niepotrzebnych bohaterów. Wszystko się zgadzało i czułam, że to jedna wielka układanka, wyprodukowana z profesjonalną dbałością o szczegóły. A zakończenie jest mistrzowskie! Ostatnich kilka stron zostawia nas z przerażającym twistem, który odziera nas z resztek poczucia bezpieczeństwa. 

Przytulony do ściany zacisnął pięści i kołysząc się na drżących kolanach, modlił się w duchu, aby znów rozbłysły światła. 


Bohaterzy szli w te ciemne korytarze, choć mówiłam im, że nie powinni, jednak wcale nie byłam sfrustrowana ich zachowaniem. Wiedziałam, że ich postępowanie jest uzasadnione, bo to nie głupota, lecz coś znacznie większego i groźniejszego. Zło czające się w murach restauracji autentycznie mnie przerażało, bo i autor nie szczędził brutalnych, krwawych opisów. Zło nie było również przypisane do osoby czy miejsca, a rozprzestrzeniało się powoli i konsekwentnie, jak wirus. A objawy, świadczące o tym, że coś jest nie tak były nowe, niezrozumiałe, więc też bagatelizowane i stawały się widoczne, gdy było już za późno na ratunek. 


Jakiś wspólny, nieokreślony pierwiastek przyciągał ich ku sobie tylko po to, by wzbudzić wzajemną niechęć. 


Chodź ze mną to bardzo dobrze napisany i autentycznie przerażający horror. Choć ujęłabym mu kilkadziesiąt stron, dbałość o szczegóły w konstrukcji historii i budowaniu postaci zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Polecam wszystkim fanom dobrej grozy. 


Pozdrawiam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



niedziela, 4 października 2020

"Dunkel" Jakub Bielawski

Opis:

Mam na imię Dunkel. Jestem Dunkel. Posłuchaj mojej opowieści. Nie będzie łatwo, nie będzie przyjemnie. Zabiorę cię tam dokąd nie chcesz iść. Nie chcesz, ale i tak pójdziesz. Wiesz, że musisz. Słuchasz? Słuchaj. Jestem Dunkel, jestem ciemnością, twoją ciemnością. Poznasz mnie, a potem poznasz siebie. Chodź i słuchaj. Zabiorę cię na Dolny Śląsk, nach Niederschlesien cię zabiorę, do roku 1945. Zobaczysz jak to wszystko się skończyło, zobaczysz jak to wszystko się zacznie. Poznasz ich, poznasz ich wszystkich. Poznasz Franię i Franciszka, Kazię i Władka. Poznasz i już nigdy nie zapomnisz. Chodź ze mną. Będzie ciemno, chwyć mnie za rękę i chodź. Zobacz mnie w swoim lustrze.

 

Jestem Dunkel, a noc zawsze była częścią mnie.

 

Moja opinia:

Trudna, bardzo oryginalna w formie powieść. Ciężko dać się ponieść, zwłaszcza na początku. Gdy już troszkę się z nią oswoić, wciąga niesamowicie. 

 

Jak mam się nie bać, kiedy nie wiem, co znajdę w środku, co znajdę w sobie, czego się dowiem?

 

Dunkel to pierwsza książka, która niepokoiła mnie zarówno formą jak i treścią. Podzielona jest na siedem rozdziałów, a każde z nich składa się z monologów narratora, czyli tytułowego Dunkela. Jego wypowiedzi są chaotyczne, przeskakuje z tematu na temat. Z czasem jego intencje stają się jednak wyraźniejsze, a dotąd niezwiązanych bohaterów i przypadkowe wydarzenia zaczyna łączyć sieć połączeń. Wszystko utrzymane w klimacie okrutnej powojennej codzienności. 


Najbardziej bawiło mnie to ich parcie na życie, na przeżycie bez względu na popełnione grzechy i poniesione koszty.

 

Czytało mi się tę książkę trudno. Wymagała ode mnie skupienia, by dobrze zrozumieć znaczenie niestandardowych zdań, dziwnych słów i zapamiętać to, co narrator chciał, bym zapamiętała. Tempo czytania miałam więc wolniejsze niż zwykle, co nieco frustrowało, ale warto było przyzwyczaić się do tej formy, by dać się wciągnąć w mroczny świat i pozwolić ponieść się historii.


Szkoda, że nie dopytywała, bo wkrótce miała się przekonać, że trzeba było się zapytać, że lepiej byłoby wiedzieć. 

 

Trudno mi powiedzieć, czy przywiązałam się do któregoś bohatera. Głównie im współczułam życia jakie przyszło im żyć i zastanawiałam się, ile ludzi ma takiego pecha. I czy to na pewno pech? Może należy być wdzięcznym losowi za hartowanie. Czy sami byli sobie winni, bo dorośli nie mogą się usprawiedliwiać pokrzywionym dzieciństwem?  Wiele ciekawych pytań i mnóstwo refleksji. To najcenniejsze co wyniosę z tej powieści.


Nie ma innego świata, tak jak nie ma innego życia. Jest tylko tu i teraz.


Myślę, że trzeba mieć odpowiedni nastrój do czytania tej powieści, otwarty umysł i gotowość na nowe książkowe rozwiązania. Nie wszystkim zapewne przypadnie do gustu. Ja natomiast jestem ogromnie zadowolona z lektury i z całego serca polecam!


O wielu rzeczach zapomniałem, zapominam, z wieloma rzeczami się mijam. Ale jego nie zapomnę, już nigdy!

 


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...