Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

środa, 30 czerwca 2021

"Psychopata w pracy, w rodzinie i wśród znajomych. Instrukcja obsługi" Jarosław Gibas

Opis Wydawcy:

Psychopaci są wśród nas. Trafiamy na nich w relacjach prywatnych i zawodowych, spotykamy ich na swojej drodze, czasem funkcjonujemy z nimi na co dzień. Często nieświadomie, ponieważ inteligentny psychopata potrafi bardzo dobrze się kamuflować i udawać kogoś, kim nie jest: na przykład przyjaciela lub troskliwego opiekuna. Oczywiście do czasu. W pewnym momencie maski opadają, tamy puszczają i pan P. odsłania przed nami swoją prawdziwą twarz. Zapytany o radę psycholog powie wówczas: "Nie czekaj, uciekaj. Rzuć go i ratuj siebie". Tyle że to nie zawsze jest takie proste. Nie zawsze możliwe. 

Są sytuacje, w których rozstanie z psychopatą nie jest realną opcją. Bo łączą nas więzi rodzinne, zawodowe albo towarzyskie. Wówczas nie ma innego wyjścia, jak nauczyć się radzić sobie z panem P. Żeby jednak było to możliwe, musimy umieć prawidłowo go rozpoznawać. A co, jeśli pan P. świetnie się kamufluje i potrafi skutecznie mylić tropy podczas testów psychologicznych i kwalifikacji? Na szczęście istnieje jeden niezawodny sposób: możemy go rozpoznać po narzędziach i technikach, które stosuje. Poznanie tych narzędzi, zrozumienie ich mechaniki i konstrukcji daje nam dodatkową broń: możemy stać się sprytniejsi niż pan P., a to najlepsza metoda, by się przed nim chronić. I temu właśnie poświęcona jest ta książka!



Znacie takich właśnie panów P. ze swojego otoczenia? Oczywiście, że tak - ale nie dlatego, że jest ich tak wielu. Wyłącznie dlatego, że są sprytnie rozstawieni...



Moja opinia:

Bardzo przystępnie napisany podręcznik, pełen praktycznej wiedzy o tym, jak sobie radzić z manipulacją. Rady tutaj zawarte naprawdę nadają się do wprowadzenia w życie. Na konkretne techniki wywierania wpływu dostajemy dokładnie opisane sposoby radzenia sobie z niechcianą presją. 


Bo psychopaci przegrywają jedynie z większymi psychopatami od siebie. 


Czyta się tę książkę niezwykle szybko. Wiele trafnych, obrazowych, rozbudowanych porównań ułatwiało zrozumienie tematu. Język jest bardzo przystępny, miejscami potoczny tam, gdzie to pasuje.  Konstrukcja jest prosta i raczej nie poradnikowa. Nie mamy tutaj podsumowań, dodatkowych ćwiczeń czy punktów do przemyślenia. Rozdział po rozdziale, każdy z tytułem i sugestywnym cytatem na początku, prowadzi nas w głąb świata, w którym Pan P. manipuluje i gra na emocjach, by osiągnąć swe cele, a my mamy za zadanie dbać o siebie, nie dać się oszukać i zapomnieć o ucieczce - walczyć!


Dzięki temu znacznie zmniejszysz prawdopodobieństwo wypowiedzenia kiedyś formuły: "Jak mogłem tego wcześniej nie widzieć?". 


Często w materiałach dotyczących psychopatów pierwszą, główną radą jest odcięcie się od nich i ich toksycznego wpływu. Tylko że nie zawsze jest to możliwe. Ten tytuł skupia się na tym, jak żyć z taką relacją i nie dać się stłamsić. Jak nie pozwolić się zamknąć w fikcyjnym świecie, w którym jesteśmy słabi i nieudolni? Trwać w kontakcie ze znajomymi i rodziną, prosić ich o opinię. Jak nie dać sobie wmówić, że odczuwamy jakąś emocję, na przykład gniew czy zdenerwowanie, gdy tak nie jest? Skierować uwagę na atakującego i potraktować go jego własną bronią. Te i wiele innych pasywno-agresywnych zachować psychopatów i manipulatorów autor rozkłada na czynniki pierwsze i wskazuje dokładnie, w którym miejscu jak możemy zareagować, by się bronić. Nie uciekać, tracić siebie w próbie odpłacenia psychopacie, po prostu się obronić. 


...ale przecież jesteśmy na wojnie, a nie u babci na imieninach, prawda?


Temat psychopatii przyciąga mnie i fascynuje już od jakiegoś czasu, ale jak dotąd nie natrafiłam na takie źródło dokładnie opisywanych taktyk wraz z radami jak się bronić. Do tego wiedza podana jest w sposób ciekawy i wciągający, po prostu przyjemny w odbiorze. Warto sięgnąć po ten tytuł i uzbroić się z wyprzedzeniem. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać ;)

Pozdrawiam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Onepress.

niedziela, 27 czerwca 2021

"Battle Royale" Koushum Takami

Opis Wydawcy:

Grupa gimnazjalistów Republiki Wielkiej Azji Wschodniej zostaje uprowadzona ze szkolnej wycieczki i skierowana przez autorytarny rząd na niewielką, ewakuowaną z mieszkającej tam ludności wyspę. Pozostawieni sami sobie, dysponując dostarczonym im uzbrojeniem, mają tylko jedno zadanie: tak długo mordować się nawzajem, aż przeżyje tylko jeden. W tym czasie przeprowadzane są liczne pomiary, między innymi czasu potrzebnego na wykonanie zadania. Ostatnia pozostała przy życiu osoba z klasy (zwycięzca) otrzymuje zabezpieczenie na całe życie oraz dyplom gratulacyjny z podpisem Wodza. Nie ma możliwości sprzeciwu. Nie ma możliwości odmówienia udziału w „programie” bez groźby natychmiastowej śmierci – do szyj nastolatków przymocowano bowiem specjalne obroże z ładunkiem wybuchowym. Mogą albo poddać się grze i zabijać, albo samemu zginąć… 

Osławiony, wysokooktanowy thriller Koushuna Takamiego opiera się na prostym, acz porywającym założeniu: Jak zachowają się nastolatki, które – by przetrwać – muszą się nawzajem zabijać? To przekonująca i poruszająca alegoria młodości i warunków (nie)życia w świecie napędzanym korporacyjnym wyścigiem szczurów.


Wszyscy walczyli o jedno krzesło, które oznaczało przeżycie. 


Moja opinia:

Byłam zaintrygowana Battle Royale odkąd dotarła do mnie informacja, że na tym tytule wzorowała się Suzanne Collins tworząc Igrzyska śmierci (choć oficjalnie się do tego nie przyznaje). Internet zawrzał , zagotowało się od recenzji. Pojawiły się zarówno opinie, że Igrzyska w świetle Battle Royale to totalny plagiat. Inni widzieli lekkie podobieństwo i zero podstaw do szkalowania Suzanne Collins (chyba tu pasuję bardziej). Jednak wszyscy, jak jeden mąż, Battle Royale zachwalali. I zupełnie się temu nie dziwię. 


Nie oceniał, kto jest wrogiem, a kto sprzymierzeńcem. 

Był pewien, ze wszyscy są przeciwko niemu. 


Głównym "bohaterem" jest jedna z trzecich  klas gimnazjum, która została wybrana do udziału w eksperymencie. Corocznym, przeprowadzanym równolegle na pięćdziesięciu klasach w całym kraju. Wybierane są losowo i nikt nie wie, na którą padnie tym razem. Nikt nie jest chroniony, dzieci polityków i bogaczy. Nie ma litości. Porwane, zastraszane nastolatki muszą odnaleźć się w rzeczywistości, w której zabiją lub zostaną zabite. Każdy sprzeciw kończy się brutalnym stłumieniem. Nie mają wyboru.


To, że się kogoś kocha, oznacza, 

że nie kocha się kogoś innego. 


Jest kilka elementów w tej historii, które mnie fascynują. Różnorodność bohaterów, poświęcenie chwili na pokazanie ich głębi robi wrażenie. Czułam, że autorowi udało się zawrzeć każdą możliwą kombinację wyboru dobra lub zła z danym zestawem cech charakteru. Choć pewnie to niemożliwe. Jednak różnorodność jest imponująca. Są samobójcy, są dobrzy, choć tchórzliwi, są zimni mordercy, są herosi próbujący uratować całą klasę, ale też oślizgli podstępni zdrajcy. Ten tom jest na tyle gruby, że zmieściło się tu wszystko. Wielu kibicowałam, innymi gardziłam, a najczęściej było mi ich żal. Bo autor zupełnie nie miał dla swych postaci litości. 


Zniszczenie funkcjonującego systemu to coś, o czym łatwiej jest mówić, niż to zrobić. 


Dodatkowej warstwy i głębi ta historia dostała, gdy dwójka bohaterów zaczęła zastanawiać się nad tym, co doprowadziło ich kraj do tego stanu. Dlaczego te walki w ogóle mają miejsce i jak to możliwie, że nadal się temu skutecznie nie sprzeciwiono. Ta rozmowa zapadła mi w pamięć. Trudno wyobrazić sobie świat, w którym całe klasy co roku zmuszane są do walki na śmierć i życie. To nie ma przecież sensu. Tylko że historia nie raz pokazała, że okrucieństwo nie zawsze ma sens. Często wystarczy zastraszyć społeczeństwo, zniekształcić rzeczywistość propagandą i chory system może utrzymywać się przez lata. Bo ludzie wiedzą, że tak nie powinno być, ale boją się sprzeciwić. Po tym fragmencie tekstu uwierzyłam, że ta historia mogłaby przydarzyć się naprawdę.


Zawsze chciałoby się, żeby to dobrzy zostali ocaleni, ale tak nie jest.


Ten tytuł ma wiele do zaoferowania. Trzyma w napięciu. Ukazuje całą gamę różnych ludzkich obliczy. Porusza w sercu strunę sprzeciwu, które nadal wybrzmiewa po zakończeniu lektury. Warto tę książkę poznać i o niej pamiętać!




Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


poniedziałek, 21 czerwca 2021

"Jak zostać stoikiem" Matthew J. Van Natta

Opis:

Oto inspirujący podręcznik, który uczy przyjmowania pozytywnego nastawienia do świata i samokontroli. Przedstawia proste techniki panowania nad swoimi emocjami i podążania ścieżką do poczucia trwałego szczęścia i spokoju. Pokazuje strategie i ćwiczenia duchowe, prowadzące do przebudowy sposobu percepcji, aby każdy mógł tworzyć lepsze związki, czerpać zadowolenie z codziennych spraw i stać się aktywnym członkiem społeczeństwa. Łatwo się przekonać, jak bardzo ta starożytna koncepcja filozoficzna pomaga w odnalezieniu spokoju. Wystarczy opanować trzy dyscypliny: dyscyplinę pragnienia, dyscyplinę działania i dyscyplinę akceptacji, a ich zastosowanie w codziennym życiu okaże się naturalne - i niezwykle satysfakcjonujące!


Żadna to siła, jeżeli znosisz coś, czego nie czujesz.


Moja opinia:

Sięgnęłam po tę pozycję w poszukiwaniu inspiracji do walki z rozdrażnieniem, irytacją i niepotrzebnymi negatywnymi emocjami, zatruwającymi od czasu do czasu moją codzienność. I dokładnie to otrzymałam. 


Nie potrzeba głębszej znajomości zagadnień teoretycznych tej filozofii, by w pełni skorzystać z jej nauk.


Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza wyjaśnia definicję i zarysowuje historię stoicyzmu. Po opisie głównych postaci nurtu mogłam się sprawdzić w krótkim quzie ile zapamiętałam z przeczytanego tekstu. Oczywiście nieco pomieszałam, więc za duży plus liczę, że mogłam zweryfikować swój poziom koncentracji :) W drugiej części autor przedstawia narzędzia, którymi stoicy operują, by wprowadzać idee w swoje życie, a w trzeciej porusza kilka tematów dotyczących codziennego funkcjonowania, jak walka z negatywnym nastawieniem i odporność emocjonalna. Czytelnik dostaje więc uporządkowany, konkretny poradnik, do którego można sięgać wiele razy kierując się wprost do potrzebnego w danym momencie fragmentu. 


Pamiętaj: jedynym, co w pełni możesz kontrolować, jesteś Ty sam.


Ta pozycja przede wszystkim wypleniła ze mnie wszelkie błędne przekonania o tym, że stoik musi zachować obojętność ponad wszystko i z kamienną twarzą iść przez życie. Co zdaje się być niesamowicie smutnym sposobem funkcjonowania. Jednak w stoicyzmie nie chodzi o obojętność, a o wybór. Właściwe rozdysponowywanie swoimi największymi zasobami, czyli czasem i energia. Ich, raz utraconych, nie odzyskamy. Stoicyzm uczy jak nie marnować i efektywnie przekształcać je w coś dobrego. 


Stoicyzm uczy, że można rozwijać się w życiu i czerpać z niego pełnymi garściami bez względu na okoliczności. 


Lektura tej książki wzbudziła we mnie głód wiedzy. Chętnie sięgnę po jeszcze jedną lub dwie pozycje i ogarnę wreszcie swoje emocje. Czas przejąć stery i jeszcze bardziej świadomie przeżywać każdy dzień. Jeśli czujesz podobnie, ta pozycja to całkiem dobry początek ;)


Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu OnePress.


wtorek, 15 czerwca 2021

"Eksperyment" Grzegorz Kopiec

Opis:

Troje młodych ludzi z Lublińca wybiera się na krakowski festiwal miłośników grozy. Gdy nie wracają na noc do domów, zaniepokojeni rodzice zgłaszają zaginięcie. Policja jest jednak bezsilna, w sprawę zaangażowany zostaje więc prywatny detektyw Michał Majer. Jego śledztwo także nie przynosi rezultatów, aż do momentu, gdy odzywa się do niego francuska policjantka Christine Benoit. Okazuje się, że w Paryżu doszło do zaginięcia młodego człowieka w bardzo podobnych okolicznościach. Majer wyrusza do Francji i razem z Benoit starają się rozwikłać zagadkę porwań. Rozpoczyna się wyścig z czasem, a para detektywów stanie w obliczu zagrożenia rodem z najgorszych koszmarów.


W takiej sytuacji ofierze nie pozostaje nic innego, 

jak posunąć się do niewyobrażalnego.



Moja opinia:

Złożona, wciągająca historia z niezwykle ciekawą fabułą. Pomysł na książkę wyśmienity. Mocny horror z kryminalnym dochodzeniem i międzynarodową intrygą. Pozycja idealna dla fanów grozy.


Będziesz uczestniczyć w nader ważnym eksperymencie. 


Historie wszystkich postaci krążą wokół spotkań z kultowymi pisarzami horrorów. Trójka bohaterów wyrusza do Krakowa na festiwal miłośników literatury grozy. Tam znikają bez śladu, a do prywatnego detektywa prowadzącego tę sprawę zgłasza się francuska policjantka, której bratanek również zaginął w podobnych okolicznościach. Równocześnie pewna lokalna dziennikarka, z sukcesem prowadząca program o tajemnicach Krakowa, odkrywa miłość do horroru. Wbrew przeciwnościom, dociera na festiwal, by zrelacjonować wydarzenie. Tam dostaje zaproszenie na kolejne spotkanie, tym razem we Francji. Ścieżki wszystkich wątków prowadzą do Paryża, którego podziemia skrywają pewną mroczną tajemnicę...


Nie istniało nic poza nim i stojącym na końcu tego samego tunelu mężczyzną...


Bardzo, bardzo ciekawa fabuła. Wielowątkowa, skomplikowana, wyjątkowo złożona jak na horror, a jednak ani przez moment nie czułam się zagubiona. Historia opowiadana jest z punktu widzenia wielu bohaterów, co musiało być bardzo wymagające dla autora. Każda postać jest na tyle oryginalna, by nie zgubić się w tłumie. Jedne lubiłam bardzo, inne mnie irytowały, a część była mi obojętna. Nie miała wrażenia, że któraś jest zbędna. Finalnie każda zagrała swoją rolę doskonale i miała mniej lub bardziej znaczący wpływ na dalszy rozwój wydarzeń.


Byli ofiarami, a wróg czaił się za drzwiami i ostrzył sobie na nich pazury. 


Historia jest dość brutalna. Krwawe sceny, amputacje, wnętrzności na podłodze opisane barwnie, dokładnie, mocno działając na wyobraźnię. Autor nie szczędził miejsca na długie sekwencje pełne fizycznego cierpienia. Tortury zadawane bohaterom są więc zarówno psychiczne, jak i fizyczne i sięgając po tę pozycję trzeba być na to przygotowanym.

Mógłby nic nie mówić, tyko słuchać i słuchać, i słuchać...



"Eksperyment" to ciekawie napisany, wielowątkowy, krwawy horror z bardzo mocnym zakończeniem. Finał, odpowiedź na pytanie dlaczego to wszystko się dzieje jest oryginalna i satysfakcjonująca, skierowana wprost do fanów literatury grozy. Solidny, mięsisty horror, który poznawałam z przyjemnością. Pozostaje mi tylko polecać ;)


Idźcie! Niech prowadzi was wyobraźnia!





Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


czwartek, 10 czerwca 2021

"Dom Maynarda" Herman Raucher

Opis:

Zima na przełomie 1972 i 1973 roku. Cierpiący na zespół stresu pourazowego, wycieńczony psychicznie i fizycznie weteran wojny wietnamskiej, Austin Fletcher, dziedziczy po swoim zmarłym w walce przyjacielu Maynardzie dom, mieszczący się w lesie na głębokiej prowincji stanu Maine. Budynek jest bardzo stary i rzekomo nawiedzony – legenda głosi, że w czasach, gdy purytanie urządzali procesy czarownic, na drzewie znajdującym się w okolicy posesji powieszono wiedźmę. Podobno drzewo to nie rzuca cienia… 

Austin nie wierzy w duchy, nawiedzenia i czarownice, jednak gdy potężna burza śnieżna odcina go od świata, w domu zaczyna dochodzić do zdarzeń, przy których piekło wojny w Wietnamie wydaje się być niewinną igraszką.



Uważam, że karty już dawno rozdano, 

a my tylko podbijamy stawkę i nie mówimy pas.


Moja opinia:

Na początku zadziwiająco spokojna, a z czasem niezwykle angażująca historia. Napięcie budowała powoli, ale konsekwentnie i bardzo skutecznie. Od połowy do finału właściwie nie mogłam się oderwać.


Jako żołnierz wiedział, że szybka i bezosobowa śmierć lepsza jest 

niż śmierć, która wyróżnia nas z tłumu, 

przychodzi powoli i przedłuża swoją obsceniczną obecność. 


Austin jest typem samotnika. Trudno mu odnaleźć swoje miejsce w świecie i nawiązać stałe relacje. Dlatego, gdy dziedziczy dom po towarzyszu walk, Meynardzie, ma nadzieję, że wreszcie odnajdzie swój kąt. Dotarcie na miejsce nie jest jednak takie proste. Chata schowana jest na śnieżnym pustkowiu, gdzie będzie skazany na samotność. Ale czy na pewno? Dom i jego tajemnice chętnie dotrzymają mu towarzystwa...


Myślę, że żeby go zobaczyć, trzeba uwierzyć.


Bohater do tytułowego domu dociera dopiero w okolicy siedemdziesiątej strony. Do tego czasu w drodze do celu zdążył już poznać kilku ciekawych bohaterów i przeprowadzić wiele bardzo interesujących rozmów. Dialogi są dla mnie największą zaletą tej powieści. Niezwykle błyskotliwe, szybko wymieniane krótkie zdania. Każda z rozmów to gra słów, zabawa, w której wszyscy bohaterzy są zwycięzcami. 


Austin, mówię ci, mam przeczucie, że będę żyć wiecznie, 

ale równie dobrze mogę się mylić. 


Austin wzbudził moją sympatię. Dobrowolnie wyniósł się na odludzie do ewidentnie podejrzanej okolicy, a jednak jego porywczy charakter, brak swojego miejsca w świecie i tęsknota za utraconym przyjacielem uzasadniały mi tę irracjonalną decyzję. Nie miał nic do stracenia i lubił samotność. Już dawno się z nią oswoił, ale walka z zaspami w wyścigu do wychodka była dla niego zupełnie nowym doświadczeniem. Z przyjemnością wraz z nim dowiadywałam się jak wygląda samotne życie w małej chatce na odludziu. 


Dobrze wiedział, że podjął się niewykonalnego zadania, 

że myśliwy był zdobyczą, a strzała - celem. 



To jeden z tych horrorów, w którym ma się wrażenie, że wszyscy bohaterzy, poza główną postacią, są wtajemniczeni i wiedzą, co się święci. Bohater ulega swej impulsywności i idzie tam, gdzie nie powinien, pchany jakąś niezrozumiałą siłą, której istota zostanie ujawniona dopiero w finale. A finał okazał się dla mnie w pełni satysfakcjonujący. Wszystko, co dotąd wydawało się dziwne, niezrozumiałe nabrało głębi i sensu. 


Dom to coś w rodzaju specjalnego kącika we wszechświecie. 


Polecam tę lekturę gorąco. "Dom Maynrda" to pozycja zdecydowanie warta uwagi. Choćby dla dialogów, które są po prostu złotem. Dla nich kiedyś chętnie zrobię reread. 


Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


piątek, 4 czerwca 2021

"Czekając na Armagedon" Grażyna Stachowicz

Opis:

Akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, kiedy to wszystkie religie zostają zdelegalizowane, a dotychczasowy system ulega rozpadowi. Grupa Świadków Jehowy ucieka do leśnej osady, gdzie próbuje, w trudnych warunkach, przeczekać czas pozostały do bliskiego, według nich, Armagedonu. Niestety koniec świata nie nadchodzi, a ich problemy narastają. Mieszkańcy osady powoli ukazują swoje prawdziwe oblicza - jedni dobre, drudzy złe. Zachodzi w nich również przemiana duchowo-moralna.



Nie da się tego zatrzymać.


Moja opinia:

Przyjemna, ciepła i bardzo pouczająca historia o ludziach, którym przyszło żyć w trudnych okolicznościach. W każdym ujawniły się uśpione dotąd cechy, dobre lub złe. Wciągnęłam się w ich historię bardziej, niż się spodziewałam.


Liczyło się tylko tu i teraz.


Książka opowiada o losach grupy ludzi, którzy z powodu delegalizacji religii i represji władzy wobec wszelkich wyznań szukają schronienia w pewnej leśnej osadzie. Niektórzy znali się wcześniej, inni nie. Dobrzy ludzie przygarniają przybyłych pod swój dach, i choć warunki są trudne, muszą się zmieścić na bardzo małej przestrzeni, próbują współpracować i przetrwać w oczekiwaniu na nadchodzący Armagedon. 


Takim rozpieszczonym przez życie osobom 

nie da się pomóc.


Tak, jak autorka zapewniała, relacje międzyludzkie są elementem napędzającym tę historię. Konflikty, które pod wpływem presji trudnych warunków narastały w bohaterach były tym, co przyciągało mnie do tej książki i nie dawało się oderwać. W tej historii nie brakuje postaci szlachetnych, pomocnych, o kochających sercach. Jednak u kilku osób ujawniła się samolubność, słabość, brak poczucia wspólnoty. Odmienne punkty widzenia ścierały się bezlitośnie, a ja z ciekawością śledziłam, kto tym razem będzie górą.


Każdy ma w sobie i dobro, i zło, 

zależy, co w danej chwili do siebie dopuści. 


Niekiedy język sprawiał, że traciłam wątek. Część zdań była w moim odczuciu skonstruowana nieintuicyjnie. Niektóre skróciłabym lub miejscami użyłabym innego słowa. Wybijały mnie z rytmu na moment. Zaraz jednak wracałam myślami do osady, ciekawa jakież to ziółko tym razem wyjdzie z tych ludzi. Była to więc wada, na którą przymykałam oko i nie dawałam się zrazić. Z drugiej strony widać, że autorka chciała w swym tekście przekazać jak najwięcej życiowej mądrości, uniwersalnej względem religii, prawdziwej w każdych okolicznościach. To ważna zaleta tej pozycji. Zaznaczyłam znacznie więcej ciekawych cytatów, niż zawarłam w tym wpisie.


Jednak to, czy będziemy się cieszyć, czy smucić, zależy wyłącznie od nas samych.


"Czekając na Armagedon" to pozycja oryginalna, lekka, a jednocześnie z godnym zapamiętania przesłaniem. Cieszę się bardzo, że miałam szansę ją poznać. Polecam gorąco - czasem warto wyjść poza swoją strefę komfortu i poszerzać czytelnicze horyzonty ;)


Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Autorce. 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...