Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

wtorek, 31 maja 2022

"14-14. Przyjaźń ponad czasem" Silene Edgar, Paul Beorn

Opis: 

Hadrian i Adrian to dwaj trzynastoletni chłopcy, którzy mieszkają w Pikardii, we Francji. Obaj mają problemy w szkole, w domu, i z dziewczynami – jak każdy chłopak w ich wieku. Dzieli ich tylko jedno – Hadrian żyje w roku 1914, a Adrian w 2014. Chłopcy korespondują ze sobą, a każdy z nich myśli, że pisze do dalekiego kuzyna. Kiedy odkrywają, co tak naprawdę się dzieje, Adrian zdaje sobie sprawę, że musi ostrzec Hadriana przed nadchodzącym wybuchem I wojny światowej, by zapewnić mu bezpieczeństwo.


Długa cisza otacza dwoje młodych ludzi jak szal z zimnego wiatru.



Moja opinia:

Ta książka to piękna opowieść, nie tylko dla nastolatków, o dojrzewaniu, miłości i przyjaźni, która pokona czas i przestrzeń, by zmienić bieg historii.


„Drogi Hadrianie, dokonałem dziś kompletnie szalonego odkrycia. Nie wiem nawet, jak Ci o tym powiedzieć, to niesamowite…”


Życie Adriana w ciągu kilku minut legło w gruzach. Przyjaciółka, która od dawna jest dla niego kimś więcej, właśnie oznajmiła mu, że chodzi ze starszym, przystojniejszym, tym bardziej cool. Chłopak jest zdruzgotany, zwłaszcza, że właśnie dziś planował wyznać swoje uczucia. Naciskany przez mamę pisze kartkę z życzeniami do kuzyna z Corbeny. Wrzuca ją do nowej skrzynki na listy, która pojawiła się znikąd tuż przed jego domem. Niby wygląda dziwnie, jest nieco staroświecka, pordzewiała i innym kolorze, ale z napisem "Poczta". Nie zastanawia się zbyt długo, wrzuca do niej swój list, nawiązując tym samym kontakt z przeszłością. 


To nie jest to, co chciał jej powiedzieć, ale kiedy jest się wściekłym, nie da się dobierać słów. 


Tę historię czytało mi się niesamowicie lekko. Płynęła szybko, była bardzo ciepła i szczera. Chłopcy od gniewu i przechwałek przeszli długą drogę ku prawdziwej przyjaźni. Wypracowali silną więź, wspólne zaufanie, które pozwoliło im ratować życia i zmieniać bieg historii. Wykazując się siłą i odwagą pomagali bliskim, narażali życie, pokonywali wszelkie ograniczenia, które wcześniej ich przytłaczały. Kibicowałam im z całego serca na tej trudnej, ale satysfakcjonującej drodze.


Adrian ma w końcu przyjaciela i sprawia mu to niesamowitą radość. 


Do tej lektury przyciągnął mnie pomysł na opowieść o podróży listów w czasie. Po przeczytaniu, myślę, że najbardziej zapamiętam ogromną siłę szczerej przyjaźni, która potrafi czynić cuda. Polecam ją wszystkim, nie tylko młodzieży. Warto pamiętać, by dbać o relacje, bo nic nie trwa wiecznie. 


Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Nowa Baśń!


piątek, 20 maja 2022

"Cisza" Marcin Majchrzak

Opis:

Niebanalna kompozycja światów i stylów – od refleksyjnych historii o przemijaniu, poprzez treści żywo zaangażowane w palące problemy współczesności, aż do wartkich fabuł szokujących swoją brutalnością.

Te opowiadania łączy jeden pierwiastek: w obszarze zainteresowania autora pozostaje niedoskonałość naszych procesów myślowych, iluzoryczny charakter rzeczywistości i zło powołane do życia jako często niezawiniona konsekwencja dwóch poprzednich. Majchrzak zabiera nas w podróż po brudnych ulicach małych miast, po szpitalnych salach, po wąskich korytarzach mrocznych domów i hoteli – po świecie, o którym staramy się nie myśleć zbyt często.

Porzuć przyzwyczajenia i oczekiwania, wsłuchaj się w „Ciszę”. To, co usłyszysz, zostanie z Tobą na długo, być może na zawsze.


Nie wiemy, co skrada się w naszym kierunku, lecz to właśnie perspektywa rychłego poznania przeraża nas wówczas najbardziej.


Moja opinia:

"Cisza" to zbiór opowiadań mrocznych, zagnieżdżających się w umyśle. Do tego wciągających i zaskakujących. Już jakiś czas nie miałam w ręce tak klimatycznej lektury i nie wiedziałam, że za taką tęskniłam. 


Naraz poczułem, jak bardzo jest mi na tej łajbie niewygodnie, ciasno, dziwnie. 


Książka składa się z dziesięciu opowiadań, z czego pierwsze i ostatnie, "Cisza I" i "Cisza II (Grawitacja słów)" to dwie części tej samej historii. W trakcie czytania każdego opowiadania szukałam w nich wspólnego mianownika, tej tytułowej ciszy w różnych formach. I rzeczywiście, wszędzie się ona pojawia, czasem na pierwszym planie, czasem gdzieś w tle. Jednak dopiero w ostatnim rozdziale pełni ona rolę głównego motywu, celu wręcz i nabiera ogromnego znaczenia.


... jest środek nocy, jest lekki, choć mroźny wiatr, jestem ja. 

 

Trudno mi wskazać ulubione opowiadanie, bo byłoby ich kilka. "Cisza I" była świetnym tekstem na start. Wciągnął mnie on, dał poczuć komfort plenerowej imprezki, po czym rozśmieszył, chlasnął prosto w twarz i przekształcił w groteskową makarbę. Po takiej huśtawce wrażeń od razu ruszyłam do kolejnego. Drugie opowiadanie, "Podróż służbowa" było spokojniejsze, tajemnicze. Trzecie - "Miłość płonie" - znów poruszyło mnie głęboko przekształceniem człowieka pod wpływem tragedii w prawdziwego potwora. Kolejne opowiadanie, "Transgresja", było najkrótsze, zajęło ledwie trzy strony, przepełniło je żalem do własnej ufności. 


Gdy jesteś najmarniejszym z robaków, bezpiecznie jest tylko pod najciemniejszym z kamieni. 


"Antropologia stosowana" to kolejny kandydat na pierwsze miejsce wśród ulubieńców. Opowiada o pewnym sparaliżowanym człowieku, który od lat patrzy na tę samą salę szpitalną pod różnymi kątami, zależy na który bok tym razem zostanie przewrócony. Mimo niesprawności ciała, jego umysł pozostaje czujny i zauważa w swym otoczeniu pewne dziwne istoty. Ten tekst przeraził mnie najbardziej, gdy wczułam się w bohatera i jego niemożność spojrzenia przez ramię.


Istnieją rzeczy permanentnie zepsute, na zawsze, których naprawić nikt nie zdoła. 


"Eksperyment profesora" to opowieść o ambicjach i przykrych konsekwencjach testowania niepewnych wynalazków na sobie. "Ostatni kolejarz" zaskoczył mnie swym zakończeniem, tego się nie spodziewałam. Opowiadanie "118" zachwyciło mnie pomysłem, epicko piękną klamrą kompozycyjną, a do tego w mojej rodzinie mam przypadki lunatykowania, więc wczułam się tym bardziej. Dwa ostatnie, "Strach" i "Cisza II" pozwoliły mi się uspokoić w klimacie grozy, braku kontroli nad sobą i z mroczną siłą przejmującą umysły.


Związani byliśmy więzami strachu, które oplotły nas ciasno niczym macki jakiejś morskiej istoty, uzależniając od siebie na dobre. 


Bawiłam się świetnie czytając ten zbiór, o ile można tak powiedzieć, biorąc pod uwagę cały ból, strach, grozę wydarzeń w nim opisanych. Wciągnął mnie w inny świat. Polecam wszystkim miłośnikom gatunku.


Pozdrawiam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


niedziela, 15 maja 2022

"Światła w oknach" Patrycja Żurek

Opis:

Wielowątkowa opowieść o ludziach, którzy mieszkają w jednym bloku w Mysłowicach. Pozornie nic ich nie łączy, każdy ma swoje życie, problemy, z któymi się zmaga, codzienne zmartwienia, drobne troski. Ot, życie. Mają jednak też jedną wspólną cechę. Samotność. Każdy z bohaterów doświadcza jej na swój sposób i na swój sposób sobie z nią radzi - bądź nie. Niektórzy wyrywają się z jej szponów, inni dają się pożreć.

"Światła w oknach" to powieść o zwyczajnych ludziach, o naszych sąsiadach, o nas samych...


Jak można było aż tak pragnąć końca?


Moja opinia:

Zbiór historii ludzi z jednego bloku, których życia przeplatają się, zderzają, łączą w poczuciu samotności. Funkcjonują w toksycznych relacjach, trafiają do więzień, które sami wybrali. Ta wielowątkowa opowieść niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny i ważne przesłanie - mimo przytłaczających trudności, da się uciec od samotności. 


Stawała się niewidzialna, przezroczysta niczym szyba, znikała z tego świata. 


Siostra Elektra, przed wstąpieniem do zakonu Anna, zamieszkuje u siostry, by ulżyć jej w cierpieniu podczas ostatnich dni życia. Patrzy na organizm powoli umierający, trawiony rakiem. Hanna żyje cicho, spokojnie, zatracając się w nawykach, które pozostały jej po kontrolującym mężu. Ten od lat nie żyje, ale pustka po nim nadal pozostała. Rajmund, niespełnione rockmen, żyje od wieczora do wieczora. Każdy jest wypełniony alkoholem, przypadkowymi kobietami, występami z cudzymi przebojami. Lucyna zmaga się z samotnym wychowaniem dziecka, którego urodzenie przekreśliło jej wszystkie plany i marzenia. Janusz nie może znieść trajkotania władczej żony i widoku synów, którzy wcale nie są do niego podobni. Krystian jest mordercą, a przynajmniej sam o sobie tak sądzi, podobnie jak jego rodzice i środowisko.      


Każdemu z bohaterów jest trudno, każdy wciąż walczy, niestety z różnym skutkiem.       


Zabłysł i zgasł, ot tyle. 



Tylko niektórym bohaterom wyszło. Życzyłam wszystkim pokonania swych demonów, ale nie było tak kolorowo, zupełnie jak w życiu. Autorka zachowuje formę krótkich, góra czterostronicowych rozdziałów z życia kolejnych bohaterów. Wszyscy dostają w przybliżeniu tyle samo uwagi. Każdy niesie ze sobą demony z przeszłości, przemilczany ból lub wieloletnie konflikty. Ich samotności są na pierwszy rzut oka różne, ale wszystkie charakteryzuje głębokie poczucie beznadziei, uwięzienia w stanie, z którego nie da się już uciec. Bardzo cieszę się, że kilku z nim się to jednak udało. Dzięki wielkiej sile miłości.      


Nie ma rzeczy, której bym nie zrobiła, byle tylko przestało boleć. 



Zakończenie bardzo mnie usatysfakcjonowało, zostawiło z wieloma niedokończonymi myślami. Ostatni rozdział zawiera finał historii o Annie Elektrze. Życie tej kobiety zdecydowanie nie oszczędzało. Miałam względnie przeciętne, szczęśliwe życie i trudno było mi się wczuć w jej położenie. Dom rodzinny pełen przemocy, ucieczka od tego schematu w ramiona kościoła, ciężka choroba siostry, ostatniego żyjącego członka rodziny. Zakończenie dla niej nie wróży dobrej przyszłości. I choć lubiłam ją, życzyłam jej lepiej, wiedziałam, że kierunek jaki obrała ta opowieść jest niestety bardziej realistyczny.      


Samotność ciążyła jej niczym kula u nogi, przyspawana mocno i nie do zdjęcia. 



Na pierwszy rzut oka ta książka wydawała mi się niepozorna i nie dawała oznak ładunku emocjonalnego, jaki ze sobą niesie. Zapamiętam ją na długo i inaczej spojrzę na relacje w moim życiu prywatnym. Być może nie jest jeszcze za późno, by naprawić to i owo.       



Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Empik Go


czwartek, 12 maja 2022

Stosik nr 18

Dziś mam dla Was mój majowy stosik świeżynek w wiosennej scenerii 😊


Właśnie zabrałam się za "Światła w okach" od Empik Go. To opowieść o pewnych mieszkańcach bloku w Mysłowicach, których łączy samotność, a różnią sposoby radzenia sobie z tym ciężkim stanem emocjonalnym.


"14-14 przyjaźń ponad czasem" i "Iksy i Zera" od wydawnictwa Nowa Baśń urzekły mnie ciekawymi twistami w pozornie oklepanych już fabułach. Pierwsza opowiada o przyjaźni dwóch nastolatków, których dzieli dystans 100 lat. Druga to historia o zakazanej miłości ponad podziałami społecznymi, gdzie bogaci to obywatele afrykańscy, a biali są usługującymi im podludźmi.


"Cisza", "Słoneczny" i "Czarna ambrozja" od wydawnictwa Vesper to majowe premiery, niebanalne horrory o ciszy, która niepokoi, o samotnej podróży prosto w szpony niebezpieczeństwa, o tajniczym pociągu pełnym nieznajomych. Zapowiada się mrocznie 🤗


Którą chętnie zobaczylibyście na swojej półce? 


Pozdrawiam!

wtorek, 10 maja 2022

"Królowa Dzikusów" Joanna Lampka

Opis z okładki:

Skostniała tradycja Królestwa Żeglarzy czy nowoczesność Cesarstwa Słońca? Już wiadomo. Krwawa wojna dobiega końca i armia pod dowództwem Iana Lancastera miażdży wszystko, co napotka na swojej drodze. Ostatnim celem jest zaniedbana, dzika prowincja Północy, broniona przez Armię Cieni. Zdawałoby się, że żołnierze Cesarstwa połkną ją na śniadanie. Ta jednak nie daje za wygraną i broni się ostatkiem sił, wciąż nie pozwalając ostatecznie przechylić szali zwycięstwa na korzyść perfekcyjnie wyszkolonej armii.

Mimo że Północ strategicznie nie jest ważna, dla dowódcy i przyszłego cesarza znaczy najwięcej. W końcu na czele dzikusów, jak ich pogardliwie nazywa, stoi jego była kochanka – Aline – wygnana córka największego wroga, obecnie obiekt zaciekłej nienawiści. Konfrontacja jest nieunikniona. Pierwszy raz w historii Kontynentu Zachodniego wychowanka ultrakonserwatywnego Królestwa, kobieta, która w swoim kraju nic nie znaczy, pełni rolę przywódczyni. Dlatego dźwiga na barkach odpowiedzialność nie tylko za losy Północy, lecz także za ludzi, którzy walczą o zmianę. Ruch Czarnej Róży rozrasta się, ale jest podatny na dezinformację. Wszak propaganda to potężna i skuteczna broń.

Królowa Północy, Czarna Róża, legenda za życia – czy Aline ma dość siły, żeby sprostać pokładanym w niej nadziejom? Czy Michel, jej mąż, stanie u boku dziewczyny w każdej sytuacji? I co wyniknie ze spotkania byłych kochanków, zważywszy na to, że w mrocznych podziemiach Aline skrywa coś, czego Ian się nie spodziewa?


A kto nie idzie do przodu, ten się cofa. 



Moja opinia:

"Królowa Dzikusów" to trzecia część serii "Mistrz Gry". Najlepsza i najdłuższa jak dotąd. Dużo się dzieje, mimo że Aline właściwie ukrywa się pod ziemią. Wciąż wychodzi na powierzchnię dokonać kilku brawurowych akcji, pomóc swym ludziom jak może. Wróg zbliża się nieubłaganie, czuje już oddech Iana na karku. Trudno nie dać się wciągnąć w tę historię.


Napatrzyłam się już na krew swoich i napatrzyłam się już na krew wrogów.


Cesarstwo niemal wygrało. Królestwo zmuszone jest podpisać akt kapitulacji. Rodzina Lemercierów ma jednak jeszcze jeden as w rękawie - Aline. Dziewczyna zostaje przywódczynią wciąż wolnej Północy, która jako ostatni bastion broni się przed potęgą Cesarstwa. Kryją się w podziemiach i nękają najeźdźców jak mogą, ale otwarta konfrontacja to tylko kwestia czasu. Pewne jest, że Ian Lancaster, przywódca sił Cesarstwa i były kochanek Aline, napędzany żywą nienawiścią, zrobi wszystko by ją wreszcie dopaść...


Jej życie to tylko suma oddechów. Wygląda normalnie, ale nikt nie wie, co jest w środku. 


Autorka robi świetną robotę w kreowaniu silnych, nieugiętych i kobiecych bohaterek. Popełniają błędy, potrzebują pomocy, panikują, ale wciąż prą do przodu i w tym ich moc. Upór nie przychodzi im łatwo, muszą do niego dojrzeć. Otoczone są równie silnymi mężczyznami i potrafią wzajemnie, we współpracy, wyciągać się na wyżyny swoich możliwości. Przed Aline zadania niezwykle trudne do wykonania. Musi dźwigać na swych barkach losy całej Północy. Nie na wszystkich może liczyć, o szacunek ludzi walczy każdego dnia, choć sama nie jest pewna, czy może im zaufać. Z każdą kolejną historią, lepiej poznanym bohaterem przekonywałam się, że po tej serii wszystkiego się można spodziewać.

   

Zdrada ojczyzny w takich okolicznościach nie brzmiała tak paskudnie.


Bohaterów tutaj mamy przeróżnych. Jest kim się pozachwycać, o kogo pomartwić i za kim potęsknić. Losy Mii złamał mi serce. Biedna dziewczyna, musiała się zmagać z samotnością, niesprawiedliwą, niepotrzebną stratą, powrócić myślami do dawno zmarłego syna, a nowa relacja przychodziła jej z takim oporem. Kibicowałam tej dziewczynie z całych sił, by wreszcie się w jej życiu jakoś ułożyło. Z kolei Jessego najchętniej walnęłabym prosto w ten głupi czerep. Skrajne emocje przychodziły do mnie na zmianę przy tej lekturze.


Dam mu wieczność. Dam mu opowieść.


Spędziłam z "Królową Dzikusów" mnóstwo napiętych chwil. Niecierpliwie przewracałam kolejne strony. Nie wiem co ja będę robiła czekając na kolejny, ostatni już tom. Nie mam pojęcia co się po nim spodziewać, ale wierzę, że będzie epicko.




Pozdrawiam!


Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Autorce


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...