Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

wtorek, 10 maja 2022

"Królowa Dzikusów" Joanna Lampka

Opis z okładki:

Skostniała tradycja Królestwa Żeglarzy czy nowoczesność Cesarstwa Słońca? Już wiadomo. Krwawa wojna dobiega końca i armia pod dowództwem Iana Lancastera miażdży wszystko, co napotka na swojej drodze. Ostatnim celem jest zaniedbana, dzika prowincja Północy, broniona przez Armię Cieni. Zdawałoby się, że żołnierze Cesarstwa połkną ją na śniadanie. Ta jednak nie daje za wygraną i broni się ostatkiem sił, wciąż nie pozwalając ostatecznie przechylić szali zwycięstwa na korzyść perfekcyjnie wyszkolonej armii.

Mimo że Północ strategicznie nie jest ważna, dla dowódcy i przyszłego cesarza znaczy najwięcej. W końcu na czele dzikusów, jak ich pogardliwie nazywa, stoi jego była kochanka – Aline – wygnana córka największego wroga, obecnie obiekt zaciekłej nienawiści. Konfrontacja jest nieunikniona. Pierwszy raz w historii Kontynentu Zachodniego wychowanka ultrakonserwatywnego Królestwa, kobieta, która w swoim kraju nic nie znaczy, pełni rolę przywódczyni. Dlatego dźwiga na barkach odpowiedzialność nie tylko za losy Północy, lecz także za ludzi, którzy walczą o zmianę. Ruch Czarnej Róży rozrasta się, ale jest podatny na dezinformację. Wszak propaganda to potężna i skuteczna broń.

Królowa Północy, Czarna Róża, legenda za życia – czy Aline ma dość siły, żeby sprostać pokładanym w niej nadziejom? Czy Michel, jej mąż, stanie u boku dziewczyny w każdej sytuacji? I co wyniknie ze spotkania byłych kochanków, zważywszy na to, że w mrocznych podziemiach Aline skrywa coś, czego Ian się nie spodziewa?


A kto nie idzie do przodu, ten się cofa. 



Moja opinia:

"Królowa Dzikusów" to trzecia część serii "Mistrz Gry". Najlepsza i najdłuższa jak dotąd. Dużo się dzieje, mimo że Aline właściwie ukrywa się pod ziemią. Wciąż wychodzi na powierzchnię dokonać kilku brawurowych akcji, pomóc swym ludziom jak może. Wróg zbliża się nieubłaganie, czuje już oddech Iana na karku. Trudno nie dać się wciągnąć w tę historię.


Napatrzyłam się już na krew swoich i napatrzyłam się już na krew wrogów.


Cesarstwo niemal wygrało. Królestwo zmuszone jest podpisać akt kapitulacji. Rodzina Lemercierów ma jednak jeszcze jeden as w rękawie - Aline. Dziewczyna zostaje przywódczynią wciąż wolnej Północy, która jako ostatni bastion broni się przed potęgą Cesarstwa. Kryją się w podziemiach i nękają najeźdźców jak mogą, ale otwarta konfrontacja to tylko kwestia czasu. Pewne jest, że Ian Lancaster, przywódca sił Cesarstwa i były kochanek Aline, napędzany żywą nienawiścią, zrobi wszystko by ją wreszcie dopaść...


Jej życie to tylko suma oddechów. Wygląda normalnie, ale nikt nie wie, co jest w środku. 


Autorka robi świetną robotę w kreowaniu silnych, nieugiętych i kobiecych bohaterek. Popełniają błędy, potrzebują pomocy, panikują, ale wciąż prą do przodu i w tym ich moc. Upór nie przychodzi im łatwo, muszą do niego dojrzeć. Otoczone są równie silnymi mężczyznami i potrafią wzajemnie, we współpracy, wyciągać się na wyżyny swoich możliwości. Przed Aline zadania niezwykle trudne do wykonania. Musi dźwigać na swych barkach losy całej Północy. Nie na wszystkich może liczyć, o szacunek ludzi walczy każdego dnia, choć sama nie jest pewna, czy może im zaufać. Z każdą kolejną historią, lepiej poznanym bohaterem przekonywałam się, że po tej serii wszystkiego się można spodziewać.

   

Zdrada ojczyzny w takich okolicznościach nie brzmiała tak paskudnie.


Bohaterów tutaj mamy przeróżnych. Jest kim się pozachwycać, o kogo pomartwić i za kim potęsknić. Losy Mii złamał mi serce. Biedna dziewczyna, musiała się zmagać z samotnością, niesprawiedliwą, niepotrzebną stratą, powrócić myślami do dawno zmarłego syna, a nowa relacja przychodziła jej z takim oporem. Kibicowałam tej dziewczynie z całych sił, by wreszcie się w jej życiu jakoś ułożyło. Z kolei Jessego najchętniej walnęłabym prosto w ten głupi czerep. Skrajne emocje przychodziły do mnie na zmianę przy tej lekturze.


Dam mu wieczność. Dam mu opowieść.


Spędziłam z "Królową Dzikusów" mnóstwo napiętych chwil. Niecierpliwie przewracałam kolejne strony. Nie wiem co ja będę robiła czekając na kolejny, ostatni już tom. Nie mam pojęcia co się po nim spodziewać, ale wierzę, że będzie epicko.




Pozdrawiam!


Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Autorce


8 komentarzy:

  1. Ja jestem oczarowana tą serią. I nie mogę się doczekać czwartego, finałowego tomu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszy fakt, że takie książki na rodzimym rynku - odnoszą sukces. Dotychczas zaczytywałem się obcojęzycznymi. Z podobnych polecam Agnieszkę Steur - trylogię "Wojna w Jangblizji" - mam trzy tomy wersji papierowej. Powyższą będę mieć na uwadze, poza tym polecam Liliany Bodoc - "Sagę o Rubieżach" . Pozdrowienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam tej serii ale jestem pewna, że wielu czytelników po przeczytaniu Twojej recenzji sięgnie po nią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam i raczej nie zamierzam sięgać po tę serię

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam jeszcze tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie dla mnie, ale być może dla mojego młodszego rodzeństwa, lubią podobne klimaty. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tej serii, ale czytam o niej wiele pozytywnych recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mój typ, ale recenzja ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...