Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

niedziela, 29 grudnia 2019

"Wiedźmin. Krew elfów" Andrzej Sapkowski

Opis z lubimyczytać.pl:
Krew Elfów- pierwszy tom sagi o wiedźminie. Geralt wraz z Ciri osiadają w wiedźmińskiej warowni. Tam Dziecko - Niespodzianka uczy się jak walczyć, jak radzić sobie z mieczem i przeciwnikiem, ale Ciri ma też inne umiejętności, które przerażają nawet Vesemira. Przy jej magicznych zdolnościach pomoc czarodziejki okazuje się niezbędna.


Co trzeba zrobić człowiekowi, by tak krzyczał?



Moja opinia:
Dwa tomy opowiadań, Ostatnie życzenie i Miecz przeznaczenia mam za sobą od lat. Po pierwszą część właściwej historii sięgnęłam dopiero czując na karku gorący oddech nadchodzącej premiery serialu. Pierwszy sezon już za mną, Krew elfów też. A jak wrażenia?


Natura rządzi się własnymi prawami i choć są to prawa okrutne i bezwzględne, 

nie ma co ich poprawiać. 



Zdecydowanie pozytywne. Książkowa seria od lat należy do kanonu polskiej fantastyki i nie bez powodu. Wartka akcja, wyraziste postacie oraz złożone problemy, polityczne i te bardziej ludzkie. Autor poruszył właściwie każdy punkt widzenia, zmuszając czytelnika do refleksji i próby wybrania strony. Założę się, że większość poszła w ślady Geralta i zachowała neutralność, choć trudno zachować obojętność w obliczu wielu tragedii ludzkich, elfich czy krasnoludzkich.


Nie trzeba zabijać w sobie uczuć. Wystarczy zabić w sobie nienawiść.



Głównych postaci po prostu nie da się nie lubić. Oczywiście w mojej opinii, jeśli komuś się udało proszę o informacje w komentarzu :) Wyrazistość, oryginalność działa na ich korzyść. Trudno przejść obok nich obojętnie, nawet cechy fizyczne takie jak białe włosy czy fiołkowe oczy mają wyróżnić ich z tłumu pozostałych, nieraz równie charyzmatycznych postaci. Silne emocje we wszystkich barwach towarzyszą im na każdym kroku, nie ma czasu na nudę. Gdybym musiała powiązać jedną emocję, która najbardziej kojarzy mi się z historią to tęsknota. Za straconymi bliskimi, zniszczoną ojczyzną i niemożliwym do odbudowania zaufaniem.


   - A ty zawsze przeciw niemu - uśmiechnęła się kapłanka. 

   - Jak zwykle obdarzasz go silną emocją. I bronisz się z całych sił, by emocji tej nie nazwać przypadkiem właściwym imieniem. 



Czy serialowa adaptacja spełniła moje oczekiwania? Zdecydowanie tak, choć muszę przyznać, że oczekiwania nie były zbyt wygórowane. Miałam ogromną nadzieję, że odtwórca Geralta nie padnie tu ofiarą własnej urody i zyska szacunek fanów. Mój zdecydowanie zdobył. Serialowego Wiedźmina uznaję za udanego, a pomruki Geralta ustawiam na nowy dzwonek SMS. 



Byle się nie poślizgnąć... Bo wiedźmin potyka się tylko raz...




środa, 11 grudnia 2019

Stosik nr 16 (Mikołajkowy)


Dziś przychodzę z nieco spóźnionym stosikiem mikołajkowym. 
Wszystkie od tego jedynego najlepszego faceta pod słońcem ;)

Książkę To nie koniec świata napisaną przez twórców Grupy Filmowej Darwin udało się odstać jeszcze z przedsprzedażowej puli z autografami autorów. Wydana jest przepięknie, z ciekawymi rysunkami w środku. Stanowi zbiór opowieści z wykreowanego przez GF Darwin świata. Zawiera nawet kilka scenariuszy napisanych przez Marka i Janka jeszcze w okresie studiów. Już się nie mogę doczekać tej lektury :D

Nic bardziej mylnego Radka Kotarskiego to klasyk, którego jak dotąd brakowało na mojej półce. Teraz, gdy pustka została zapełniona, pozostaje mi tylko rozprawić się z wszystkimi niesławnymi mitami.

Harry Potter i Więzień Askabanu w nowym wydaniu dołączy do mojej kolekcji jako trzeci tom. Brakuje na mojej półce jeszcze czterech. Powoli, cierpliwie zbieram, nie śpiesząc się za bardzo. Liczę, że w przyszłe wakacje zabiorę się za swoją ulubioną serię już w całości. 

Demon luster to kontynuacja Szamanki od umarlaków, o której pisałam o tutaj. Bardzo miło ją wspominam, jedna z najlepszych książek polskiej fantastyki, jaką miałam przyjemność czytać. Tym bardziej cieszę się, że już wkrótce zapoznam się z kolejną częścią ;)

Żniwiarz. Pusta noc to pierwszy tom serii, o której dowiedziałam się niedawno i od razu poczuła, że to coś dla mnie. Wystarczyła informacja, że zawiera motywy ze słowiańskich wierzeń. O mitologii rzymskiej, greckiej, skandynawskiej naczytałam się sporo, ale naszą rodzimą się jeszcze nie nasyciłam.

Mam nadzieję, że i wy dostaliście od Mikołaja wymarzone prezenty ;) Przyznajcie się, jakie? 
Pozdrawiam!

czwartek, 5 grudnia 2019

"Kobieta z blizną" Katarzyna Dacyszyn, Irena A. Stanisławska


Opis z okładki:

Korytarz łódzkiego sądu. Przed procesem o stalking do Katarzyny Dacyszyn podchodzi Robert W. i oblewa ją kwasem siarkowym. 

Kobieta z blizną to opowieść o tym, jak nieprzewidywalne bywa życie. Opowieść o zmaganiach zawodowych i wytrwałości w dążeniu do realizacji marzeń, odnajdywaniu w sobie siły do mierzenia się z najbrutalniejszymi okolicznościami.

Projektantka odnosząca sukcesy w świecie mody, pełna energii, marzeń i planów na przyszłość, wskutek ataku stalkera doznaje rozległych i głębokich oparzeń ciała. W jednej chwili wszystko, na co ciężko pracowała, obraca się wniwecz. Teraz zmuszona jest walczyć o życie. Musi uporać się z targającymi nią emocjami i obawami przed przyszłością. Zaakceptować swoje oszpecone ciało. Znaleźć energię na walkę o sprawiedliwość i walkę, by stać się na powrót silną. Być może silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej.


Wiesz, co się dzieje w głowie, kiedy masz świadomość, 

że ktoś cie obserwuje, śledzi każdy twój krok?



Moja opinia:
Ta opowieść wciągnęła mnie bardzo mocno i poruszyła do głębi. Zmobilizowała do walki o siebie i ze sobą. Jestem pewna, że zachowam ją w pamięci na długo, by w trudniejszych chwilach przypomnieć sobie, jakie zachowania charakteryzują prawdziwie silną kobietę. 


Obcowanie z bólem, ze śmiercią, z przemijaniem, sprawia, 

że czujesz, jak doświadczasz życia. 

Już nie unosisz się lekko nad ziemią, tylko szorujesz po niej gębą. 




Na zaledwie dwustu pięćdziesięciu stronach zapisanej rozmowy Katarzyna Dacyszyn opowiada nie tylko o samym ataku, ale również prześladowaniu, które ciągnęło się przez lata. We wspomnieniach z tego okresu skupia się przede wszystkim na przebiegu swojej kariery i staraniach o zaistnienie na międzynarodowym rynku bieliźniarskim. Jest projektantką-artystką, pracoholiczką, biznesmenką. Opis życia takiej osoby już budzi we mnie ciekawość, a nawet nie dotknięto jeszcze relacji z ataku. Jednocześnie historia jest tak autentyczna, jak to tylko możliwe, z opisami zarówno sukcesów, jak i porażek. 


Wtedy pierwszy raz poczułam, 

że nawet kiedy wkładasz w swoją pracę całe serce i wszystkie siły, 

po prostu może zabraknąć ci szczęścia. 



Relacja z wydarzeń w sądzie i wszystkich implikacji ciągnących się miesiącami nie skupia się wcale na stalkerze. Jego osoba jest irytująca, niechciana, a jednak wpychająca się w historię wprost z ubłoconymi butami, wyłamując przy tym drzwi. Bohaterka jednak nie poświęca mu tyle uwagi, ile by chciał. Skupia się na działaniu, walce o zmniejszenie skutków i robi wszystko, by przeciwdziałać szkodom. Miałam wrażenie, że w trakcie czytania jej wewnętrzna siła przelewa się na czytelnika, dodaje otuchy, pomaga podjąć działanie mimo wszelkich przeciwności. Nawet w tych, w porównaniu z atakiem, błahych chwilach, gdy trzeba wstać o szóstej rano do pracy czy spędzić cały wieczór na nauce. Postawa pani Dacyszyn jest inspirująca, podbudowująca. Jeśli osoba głęboko zraniona, do kości, walczy, dlaczego ja tego nie robię?


Przypomniały mi się słowa Leszka, że aby być szczęśliwym w życiu, 

musisz uwzględniać w nim siebie. 



Uwielbiam książki o takiej sile przekazu. Po takiej sesji czytelniczej napływa poczucie, że rzeczywiście zyskało się coś namacalnego, coś więcej niż rozrywkę. Polecam tę pozycję absolutnie każdemu i siadam z nowo nabytą motywacją do nauki materiału, który mnie przeraża, na zbliżające się wielkimi krokami kolokwium.


Pozdrawiam!



Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu 



oraz agencji



wtorek, 3 grudnia 2019

Wyniki Debiutanckiego Rozdania


Dziś przychodzę do was nie z recenzją, a wynikami rozdania. W komentarzach na Blogu i Instagramie wpłynęło dwadzieścia zgłoszeń. 80% osób preferowało Inkuba, stąd dysproporcja w wielkościach stosików na zdjęciu obok ;)

Zwycięscy wybrani na drodze losowania to:

mil_book, któa otrzyma Milion nowych chwil
oraz kesik_czyta, do której trafi Inkub.

Gratuluję i pozdrawiam!

piątek, 29 listopada 2019

"PS Kocham Cię na zawsze" Cecelia Ahern

Opis z okładki:
Akcja PS Kocham Cię na zawsze rozpoczyna się siedem lat po śmierci Gerry'ego. Jego żona - dobrze znana z pierwszej części - Holly Kennedy poukładała swoje życie na nowo. Ma stabilną pracę i zamierza zamieszkać ze swoim nowym partnerem, Gabrielem. Ciara, siostra Holly, namawia ją do udziału w podcaście, w którym miałaby opowiedzieć o swoich doświadczeniach po śmierci Gerry'ego i o listach, które jej zostawił. 

Jedną ze słuchaczek podcastu jest Angela. Zainspirowana pomysłem listów Gerry'ego postanawia założyć Klub "PS Kocham Cię". Członkami klubu są osoby, które Angela poznała na terapii grupowej dla nieuleczalnie chorych, jego celem jest zaś pozostawienie wiadomości dla bliskich. Dokładnie tak, jak zrobił to Gerry dla Holly. Do Klubu "PS Kocham Cię" zapraszają Holly. Ta jednak obawia się powrotu do traumatycznych wydarzeń, które zostawiła już za sobą ...



A ja je chwytałam, mocno zaciskałam palce na jego listach, aż bielały mi knykcie, 

a paznokcie wbijały się w skórę dłoni. 



Moja opinia:
PS Kocham Cię na zawsze to książka niosąca bardzo duży ładunek emocjonalny. Sporo popłakałam czytając ją. Wiele razy zrobiło mi się cieplutko na serduszku. Często nachodziły mnie refleksje dotyczące przeszłości i przyszłości mojej rodziny. Wielu nieokazanych uczuć pożałowałam. Wyszłam z lektury tej książki bogatsza o doświadczenia, których się nie spodziewałam.


Powinnam wyjść, ale kiedy jest dobry moment, żeby wstać i wyjść, 

gdy młody facet mówi ci, że ma raka?



PS Kocham cię na zawsze jest kontynuacją książki PS Kocham cię, na której podstawie powstał film w 2007 roku z Gerardem Butlerem i Hilary Swank w rolach głównych. Nie miałam okazji jej czytać ani oglądać kinowej wersji, ale nie odczułam, aby to przeszkadzało mi w poznawaniu późniejszej historii Holly. Wszystkie jej problemy związane były bezpośrednio z listami od zmarłego męża, do których pojawiało się wiele nawiązań.Tak jak to w życiu bywa, niektóre wspomnienia wracały po latach i mimo wszystko miały wpływ na jej życie. Holly pod wpływem podcastu, w którym otwarła się przed dużą publicznością, naraziła się na powrót do zdarzeń sprzed lat i okazało się, że wielu osobom jej rady mogą pomóc w pogodzeniu się z nieuniknionym...


Zawsze czułam, że więcej chłonę od innych, niż daję z siebie. 



PS Kocham cię na zawsze jest pełna mądrości, która każdemu w życiu się przyda. Prędzej czy później wszyscy spotykamy się ze śmiercią kogoś bliskiego naszemu sercu. Tutaj czytelnik ma okazje zobaczyć, jak odejście nieuleczalnie chorej osoby wygląda z różnych punktów widzenia. Holly spotyka na swej drodze zarówno chorych, jak i ich najbliższych. Trudno było mi nie myśleć i wyobrażać sobie, jak zachowałabym się w każdej z tych ról. W książce roi się od mądrych sentencji i rad na życie, które aż chce się zanotować. Autorka posługuje się pięknym językiem. Bardzo trudno było mi zdecydować się na optymalną ilość cytatów do tego wpisu. Najchętniej przepisałabym co dziesiąte zdanie.


Ludzie, którzy do siebie nie pasują, nagle zaczynają pasować, 

a potem w ogóle nie potrafimy sobie wyobrazić, że pasowałby też ktoś inny. 



Historia Holly pokazuje, że czasem z tragedii może urodzić się coś pięknego. Jest jednocześnie przepełniona smutkiem i tęsknotą, ale też daje nadzieje, że czas leczy rany i z wszystkiego można się podnieść. Rzadko czytam wyciskacze łez, ale bardzo się cieszę, że tym razem dałam się skusić. Polecam wszystkim, o ile nie zapomnicie zaopatrzyć się w zapas chusteczek!



Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie agencji:



piątek, 15 listopada 2019

"Rytuały wody" Eva Garcia Saenz de Urturi


Opis:
W górach zostaje znalezione ciało zamordowanej kobiety w ciąży. Została utopiona w zabytkowym celtyckim kotle z wodą i powieszona za nogi na drzewie. Sprawca ewidentnie inspirował się pochodzącym sprzed wieków rytuałem potrójnej śmierci. Okazuje się, że śledczy Kraken znał ofiarę — to jego pierwsza dziewczyna. 
Już pierwsze zabójstwo nasuwa przypuszczania, że mogą nastąpić kolejne. Wszystko wskazuje też na to, że na celowniku mordercy znajdują się przyszli rodzice, a jego ofiarą może stać się także sam Kraken. Śledztwo zostaje utajnione, policjanci boją się zbiorowej paniki, która ogarnęła Vitorię zaledwie kilka miesięcy wcześniej... 
W Rytuałach wody Eva García Sáenz de Urturi w mistrzowski sposób łączy trzymające w napięciu wątki seryjnych morderstw i rodzinnych tajemnic z niezwykłymi opisami zabytkowego miasta i emblematycznych miejsc prowincji Álava.


I zdałem sobie sprawę, 

że kiedy nie blokuje mnie wstyd, mówię więcej. 



Moja opinia:
Rytuały wody to drugi tom Trylogii Białego Miasta i pierwszy jaki miałam przyjemność czytać. Nieznajomość poprzedniej części zupełnie nie przeszkodziła mi w zorientowaniu się w fabule i relacjach między bohaterami. Czy warto było trochę zaryzykować i zacząć serię od środa? Zdecydowanie tak!


W moim przekonaniu nie oczekiwałem od życia zbyt wiele. 

Odrobiny normalności. 



Mam wrażenie, że ta pozycja to typowy, dobrze napisany kryminał z kilkoma szczegółami, które go wyróżniają. Wyszedł spod pióra hiszpańskiej autorki i odniósł w tym kraju spory sukces. Inspektor Unai Lopez de Ayala, główny bohater, kojarzy mi się z męskimi bohaterami norweskich kryminałów, ale u niego milczenie wynika z urazu po postrzale, a nie zamknięciu w sobie i izolacji. Szczerze kibicowałam mu w walce o powrót do pełni formy.


I na krótką chwilę uwierzyłem, że znowu jestem sobą. 



W kryminałach przeważnie panuje chłodna, wręcz depresyjna atmosfera. Nic dziwnego, wszystko obraca się wokół zbrodni, śmierci, już wyrządzonych krzywd, których sprawców szukamy. W Rytuałach wody jest nie inaczej, a w dodatku giną znajomi głównego bohatera, więc śmierć zdaje się być jeszcze bliższa i dotkliwsza. Tym, co wyróżnia powieść jest szeroki przekrój relacji rodzic - dziecko. Sama autorka wspomniała w podziękowaniach, że "to powieść o macierzyństwie i ojcostwie". Skupienie się na tych relacjach sprawiło, że atmosfera powieści była w pewnym sensie cieplejsza niż się spodziewałam.


Ceniła swoją samotność i rozpieszczała ją jak niektóre wdowy swoje rasowe koty:
poświęcała jej wiele czasu i uwagi.



Na kartach Rytuałów spotkamy kochającego dziadka, dbającego o dawno dorosłych wnuków i ojca wykorzystującego seksualnie swą nieletnią córkę. Jest ciotka kryjąca pedofilskie zachowania brata, ale też taka, która wyjechała z kraju by wyrwać siostrzenicę z patologicznego domu. Mamy nawet chorobę rodzica oraz syna, który nie może sobie z tym poradzić i walczy z nałogiem przez całe życie. A tym, co najbardziej ociepliło czytanie tego w gruncie rzeczy brutalnego kryminału jest para bohaterów, która od pierwszego do ostatniego rozdziału walczy o jeszcze nienarodzone dziecko i przedefiniowanie łączących ich relacji, by stworzyć dla malucha wspólny dom.


Tutaj kończy się twoje polowanie, tutaj zaczyna się moje.



Rytuały wody to ciekawy, szybko wciągający kryminał z oryginalnym motywem celtyckich rytuałów. Rodzicielstwo sportretowane w tej książce z wielu różnych perspektyw urzekło mnie zdecydowanie najbardziej. Świetnie wpleciono te postacie w dobrą, choć schematyczną historię ścigania seryjnego zabójcy. Jako jedyny minus wymieniam fakt, że po przeczytaniu około siedemdziesięciu procent książki zgadłam, kto tutaj morduje. Czy miało to być oczywiste już na tym etapie lektury? Nie wiem i pewnie się już nie dowiem.


I na koniec pytanie do tych, którzy mają już książkę za sobą - czy jeszcze ktoś kojarzył Rebecę z bohaterką z ostatniego sezonu Sherlocka? :D  



Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu 



oraz agencji


piątek, 25 października 2019

KSIĄŻKOWE ROZDANIE



Dziś chciałbym ogłosić pierwsze rozdanie w historii Znalezione wśród wielu. Lepiej późno niż wcale!
Oto dwa wyjątkowe egzemplarze, Inkub (recenzja) oraz Milion nowych chwil (recenzja), którymi chętnie się z wami podzielę. Obydwa tytuły miałam przyjemność czytać i wspominam bardzo, bardzo dobrze ;)



Zapraszam do udziału!


REGULAMIN

1. Organizatorem jest właścicielka blogu Znalezione wśród wielu.
2. Przedmiotami rozdania są książki Inkub Artura Urbanowicza oraz Milion nowych chwil Katherine Center.
3. Aby wziąć udział należy stać się obserwatorem bloga Znalezione Wśród Wielu oraz wyrazić chęć wzięcia udziału w rozdaniu w komentarzu pod tym postem z podaniem nazwy użytkownika, pod jaką blog jest obserwowany. Udostępnienie banera rozdaniowego na swoim blogu wraz z odnośnikiem do posta konkursowego mile widziane, choć nieobowiązkowe. Nagradzane jest dodatkowym losem.
4. Uczestnik może wybrać jedną lub więcej książek. Pierwsza wylosowana osoba otrzyma tę, którą wybrała w komentarzu jako preferowaną. W wypadku braku wyboru - decyzja należy do organizatora
5. W głosowaniu biorą również osoby zgłoszone w poście rozdaniowym na profilu instagramowym znalezionewsrodwielu. Wygrany będzie losowany z wspólnej puli blogowej i instagramowej.
6. W rozdaniu mogą brać udział jedynie osoby o adresie korespondencyjnym na terenie Polski oraz dostępem do Paczkomatu, ponieważ tą drogą będzie nadawana przesyłka.
7. Rozdanie trwa od dnia opublikowania posta konkursowego do 1 grudnia.
8. Ogłoszenie wyników nastąpi do 5 dni po zakończeniu rozdania.
9. Organizator zastrzega sobie prawo do doprecyzowywania i niewielkich modyfikacji regulaminu, jeśli zajdzie taka potrzeba.



Zapraszam i życzę powodzenia ;)



niedziela, 20 października 2019

"Flawia de Luce. Zatrute ciasteczko" Alan Bradley


Opis z okładki:
Jest początek lata w sennej angielskiej wiosce Bishop's Lacey. W wielkim domu Buckshaw ambitna młoda odkrywczyni Flawia de Luce przeprowadza eksperymenty chemiczne w laboratorium odziedziczonym po ekscentrycznym wuju. Pracuje nad truciznami. Pewnego ranka na grządce z ogórkami odkrywa trupa. Zostawia probówki i palniki Bunsena, postanawia rozwiązać osobiście kryminalną zagadkę, ku utrapieniu miejscowej policji. Ale czyż można ją winić? Czy jedenastoletnie cudowne dziecko ma inny wybór? Tym bardziej, że zostawione jest samo sobie i zmaga się z jawną wrogością sióstr i obojętnością owdowiałego ojca, którego całym światem jest kolekcja znaczków.


Wiedziałam już, że kłamstwo nafaszerowane szczegółami, jak prosię jabłkiem, jest stokroć łatwiejsze do przełknięcia. 



Moja opinia: 
Gdy na tylnej okładce książki czytam, że jest to powieść dla dzieci i dorosłych, patrzę na to z przymrużeniem oka. Taki "chwyt reklamowy" by zwiększyć grupę docelową. Jednak ta książka rzeczywiście jest uniwersalna. Niby o dwunastolatce, ale niezwykle inteligentnej, przebiegłej i wciskającej się w świat dorosłych z przytupem.


- Panno Flawio - wycharczał. - Są pytania, które trzeba zadawać, 

i takie, których zadawać nie trzeba. 



Urocza dziewczyna. Dorośli są zaskoczeni jej inteligencją. Nie doceniają jej. Często czują się z tym nieswojo, nie dowierzają. Flawia umie to doskonale wykorzystać na swoją korzyść, wyprzedzając wszystkich w swym śledztwie, nawet zawodowców. Zamiłowanie do chemii pozwala jej patrzeć na świat inaczej. Dla niej to zbiór pierwiastków łączących się w związki, które potem tworzą mniej lub bardziej przydatne roztwory. Wszędzie powplatane są jej ciekawe skojarzenia ze sławnymi chemikami czy fizykami, co dla młodszych czytelników może mieć duże znaczenie dydaktyczne. Nie ma takiej trucizny, której ona by nie znała, a o wszystkim opowiada z takim entuzjazmem, że książkę czyta się bardzo szybko i płynnie.


Zamiast biec z krzykiem, dokąd oczy poniosą, wpatrywałam się z trwogą w umierającego, 

chłonąc każdy szczegół ...



Bardzo spodobała mi się jej mała przemiana w zakresie świadomości uczuć do najbliższej rodziny, jaką można obserwować w Zatrutym ciasteczku (apropo tytułu tego tomu, ma mało wspólnego z historią w środku). Z przeważnie nieobecnym ojcem nie wiąże ją silna więź. Z siostrami jest zdecydowanie mocniejsza, ale oparta na ciągłych złośliwościach. Jednak w obliczu zagrożenia, gdy ojciec trafia do aresztu, a siostry nie radzą sobie z sytuacją, Flawia robi wszystko, by pomóc swojej rodzinie.


Byłam sobą! Byłam Flawią! I kochałam siebie, bo nikt inny nie chciał tego robić. 



Inteligencja Flawi, niezwykła jak na jej wiek, sprawia, że jest samotna w swoich zainteresowaniach. Czuje się niezrozumiana, inna. Ciekawość pakuje ją w niebezpieczeństwo, ale w chwili próby wykazuje się niezwykłą przytomnością umysłu. Mam nadzieję, że ta ciekawość świata zostanie z nią również w dorosłości. Polecam tę książkę serdecznie!


Niepoddawanie się było kluczem do wszystkiego. 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



poniedziałek, 14 października 2019

Non/fiction PRACA nieregularnik reporterski Dorota Groyecka, Karolina Bednarz

Opis:
Na ponad 140 stronach przeczytacie: 
Praca to my – wywiad z Olgą Gitkiewicz, autorką książki „Nie hańbi” 
Na szczęście są jeszcze ryby – reportaż Bartosza Józefiaka o pracy emerytów w Pabianicach 
Zawodowcy – reportaż Martyny Wojtkowskiej o pracy zawodowego respondenta 
Skazany na pracę – reportaż Niny Olszewskiej o pracy polskich więźniów 
Bez wypowiedzenia – reportaż Joanny Mikulskiej o pracy matek w domach 
Cierpienia wewnętrznego krytyka – reportaż Justyny Mazur o „syndromie oszusta” 
Przeznaczeniem są nowe idee – wywiad Kamili Kundy z Rutgerem Bregmanem o tym, dlaczego wielu z nas tkwi w „gównianych zawodach” 
Przełykając księżyc z żelaza – reportaż Beaty Wasilewskiej o migrantach zarobkowych w Pekinie 
Praca u podstaw – reportaż Kamili Kowalewskiej z Timoru Wschodniego 
Wiem już, które szydło do czego – wywiad Doroty Barczak-Perfikowskiej z Magdaleną Grzebałkowską 
Duńczycy podobno nie lubią rozmachu – esej Magdaleny Maksimiuk o jednym z najsłynniejszych duńskich architektów 
Pichcimy? – felieton Przemka Dębowskiego o projektowaniu okładek książek 
Nie jesteśmy tacy sami – rozmowa z założycielami rumuńskiego magazynu „KAJET”


Paradoksalnie dumy i zadowolenia z siebie też trzeba się uczyć. 



Moja opinia:
Zdecydowałam się sięgnąć po ten tytuł po obejrzeniu jednego z filmików Kasi Gandor. Zwykle nie czytuję reportaży, z przyzwyczajenia, więc to dla mnie jedno z pierwszych spotkań z tym gatunkiem. Musze przyznać, że bardzo udane. Spędziłam z tym tytułem kilka chwil pełnych refleksji nad sytuacją osób zupełnie różnych niż ja, których w innych okolicznościach byłoby mi bardzo trudno poznać. Z drugiej strony sytuacje, które już widziałam i emocje, które kiedyś miałam dostały swoją nazwę i przestały być tak wyjątkowe, jak mi się wydawało. Poniżej kilka spostrzeżeń na temat reportaży, które szczególnie zwróciły moją uwagę. 


Krytykę Ewa mnoży razy dziesięć, a pochwałę dzieli na pół. 



Cierpienia wewnętrznego krytyka
To studium zjawiska zwanego syndromem oszusta, który jest bardziej popularne, niż mogłoby się wydawać. Jeśli kiedyś miałeś/aś wrażenie, że ktoś bezpodstawnie przecenia twoje możliwości, uzyskałeś/aś dyplom magistra, który ci się nie należał lub stanowisko w pracy nie ma nic wspólnego z umiejętnościami, a raczej wynika z czystego przypadku to prawdopodobnie stałeś/aś się ofiarą własnego mózgu. 


To idiotyczne, że miliony ludzi marnują swój czas, robiąc zupełnie bezsensowne rzeczy. 




Przeznaczeniem są nowe idee
Wywiad, który zmusza do zastanowienia się nad tym, po co w ogóle się pracuje. Czy to na pewno tylko sposób na przeżycie? Czy można nie być egoistą, przysłużyć się pracą i jednocześnie godnie żyć? Kto tak naprawdę może decydować, która praca jest "gówniana", a która nie? Czy jestem na najlepszej z możliwych dla mnie ścieżek kariery? Te pytania wciąż krążą z tyłu mojej głowy i nadal nie znam odpowiedzi. 


Pieniędzy z tego nie było, ale nikt mnie nie ganiał. 



Skazani na pracę 
Dość krótki reportaż przybliżający historię kilku więźniów. Nie odkrywczy, tak w sumie wyobrażałam sobie ich rzeczywistość. Stara się spojrzeć na tych ludzi jak na zwykłych robotników pracujących za grosze w "gównianych pracach". Miałam lekki zgrzyt miedzy obrazem ich życia w tym tekście a w serialach czy filmach, które przyszło mi oglądać. Na kolejne na pewno będę patrzeć już nieco inaczej. 


Na sobie mam prawie 4000 złotych, a zasuwam na badanie po stówkę. 



Zawodowcy 
Dla mnie temat zupełnie nowy i zaskakujący. Nie wiedziałam, że ludzie zawodowo zajmują się chodzeniem na badania klientów korzystających z różnych produktów i zarabiają ładne sumki na ciągłym kłamaniu o swojej tożsamości konsumenckiej. Nigdy o tym nie myślałam, choć teraz istnienie takiego zawodu wydaje mi się logiczne. 


Ja to zawsze mówiłam, że w życiu nie chcę być pielęgniarką (...). 

A na koniec okazało się, że muszę być SOR-em. 



Bez wypowiedzenia
Reportaż o tym co to znaczy być matką w wielodzietnej rodzinie. Sama z takiej pochodzę, mam cztery młodsze siostry, a rodzice przez całe życie pracują na pełnych etatach. Zawsze podziwiałam swoją mamę, a po tej lekturze podziw wzrósł jeszcze bardziej. Ludzie, którzy radzą sobie z taką odpowiedzialnością na co dzień, a na koniec dnia mówią, że niczego nie żałują, to prawdziwi bohaterzy tego świata.



Polecam serdecznie tę lekturę. Nieregularnik reporterski non/fiction jest dość trudny do zdobycia stacjonarnie. Linkuję listę, gdzie można go zakupić. Sama odeszłam z kilku placówek w Krakowie z kwitkiem, ale wreszcie udało mi się dorwać dwa numery. Można również zamówić non/fiction u źródła, jednak nie wszystkie wydania są dostępne. Warto czatować, bo czasem wrzucane są stare numery po kilka egzemplarzy, ale szybko znikają. Polecam serdecznie!


czwartek, 3 października 2019

"Gałęziste" Artur Urbanowicz PREMIERA 24-27.10 Targi Książki w Krakowie

Opis z okładki:
Nie wierz w nic, co widzisz, słyszysz… i w co do tej pory wierzyłeś. 

Jest taki dom, w którym nie chciałbyś spędzić nocy. Z jakiegoś powodu ciemność w nim jest inna. Jeszcze bardziej złowroga niż gdziekolwiek indziej. 

Jest takie jezioro, w którym mieszkają nieumarli. Ich przewaga nad Tobą jest prosta – oni nie potrzebują nabierać powietrza. 

Jest taki demon, o którym wolałbyś nie wiedzieć. Niematerialne uosobienie zła, przed którym nie sposób uciec. 

Jest takie miejsce, w którym znajdziesz ten dom. Miejsce, które skrywa też to jezioro, miejsce, w którym ten demon był od zawsze. To las. Las, w którym za nic w świecie nie chciałbyś się zgubić. Kiedy już raz do niego wejdziesz, nie pozwoli Ci wyjść. 

Jest taka historia, której nie chciałbyś poznać. Opowieść, która Cię zaintryguje, zaskoczy i przerazi do szpiku kości. Powieść grozy na baśniowych ziemiach Suwalszczyzny, z zaskakującym zakończeniem godnym mistrzów gatunku. 

Odważysz się?



Zakładacie, że wszystko można opisać, zmierzyć, zbadać, dotknąć i logicznie wytłumaczyć tego działanie. Macie mylne wrażenie, że nad wszystkim panujecie. 




Moja opinia:
Do tego tytułu mam ogromny sentyment. Zajmuje zaszczytne miejsce pierwszej książki przysłanej do recenzji, która naprawdę zaskarbiła sobie moje serce. W swoim pierwszym wydaniu Gałęziste nie były bez wad (o czym pisałam tutaj). Tym razem książka została przeredagowana i, o czym mówię z radością i dumą (trochę nieuzasadnioną), zostały wyeliminowane całkowicie. W moim odczuciu choćbym chciała, nie ma się do czego przyczepić. 




Słyszysz, ale nie słuchasz.




Zaczynając lekturę drugiego wydania ciekawa byłam bardzo, czy autor oprócz redakcji zmienił coś jeszcze. Może dodał jakieś mniej istotne zdarzenie, coś pominął, popchnął w innym kierunku. Niestety nie jestem z tych, którzy po latach ze szczegółami pamiętają co przeczytali. Dużo częściej koduję emocje jakie mi towarzyszyły, dzięki czemu wiele zdarzeń kojarzyłam, części kompletnie nie pamiętałam, a na wszystko patrzyłam przez pryzmat znanego mi już zakończenia z podejrzeniem, że jednak mnie oszukali i czeka mnie tu jakieś zaskoczenie. Dla informacji wszystkich, którzy pierwsze wydanie mieli w ręce - nie wyłapałam żadnej zmiany w fabule. Mogłam czegoś nie zauważyć, bo by dać się wciągnąć w historię i czerpać z tego przyjemność, nie porównywałam wszystkiego z pierwowzorem. Na początku każde zdanie wydawało mi się podejrzane i sprawdzałam skrupulatnie, jednak po czasie stawało się to uciążliwe. Tym, którzy czytają po raz drugi polecam po prostu czerpać radość z powrotu do tego świata, bo dzięki dopieszczeniu języka łatwo dać się wciągnąć w opowieść, aż szkoda się wybudzać.


Nie lubiła jego beztroski, lecz w tym momencie strasznie mu jej zazdrościła.




Choć historia ta sama, książkę czytało mi się zupełnie inaczej niż za pierwszym razem. Wtedy nie liczyłam na zbyt wiele. Spodziewałam się nie najgorszej, ale też nie wyróżniającej się z tłumu książki i tym więcej radości przyniosło mi cieszenie się tą perełką. Dużo szczegółów pomijałam, bo nie znając zakończenia nie wiedziałam na co zwracać uwagę. Tym razem mogłam wszystko nadrobić i wypatrywać przesłanek, jakie autor powtykał w różne zakamarki. Cechy charakteru, które kiedyś denerwowały mnie w bohaterach, teraz nabierały znaczenia. Mogłam się pozachwycać jak świetnie skonstruowana jest to historia, spójna od początku do końca. 



Tak jak materia krąży po wszechświecie, zmieniając tylko swoją formę, 
tak również zło nie znika, a jedynie wędruje. 
Czasem jednak skupia się, kumuluje w jednym miejscu.



To, co najlepiej zapamiętałam z poprzedniego spotkania z tą powieścią, to niesamowity klimat tajemniczych lasów Suwalszczyzny ukazany przez autora. Muszę się tam wybrać i przekonać na własnej skórze, ile w tych opisach baśni, a ile realnie odczuwalnej tajemniczości. Dać się ponieść wyobraźni. Miejsce sprawia wrażenie dzikiego, pierwotnego i niebezpiecznego, przez co pociąga i wzbudza szacunek. Poprawność ekologiczna nabiera tutaj wyższej rangi. Książka zmusza do zastanowienia się nad własnymi zachowaniami wobec otaczającej nas natury. 



Opieranie życia na bycie wyższego rzędu to dla mnie oznaka słabości. Lenistwa. 
Takie zrzucanie z siebie odpowiedzialności za samodzielne myślenie.



Autor ustami bohaterów porusza istotny temat wiary i jej sensu. Pozwala słownie ścierać się ateistom i katolikom w mniej lub bardziej merytorycznych kłótniach. Przedstawia wiele postaw, od spokojnych i pewnych siebie, przez prześmiewcze, ironizujące, na agresywnych kończąc. Myślę, że każdy znajdzie kogoś, z kim może się utożsamić. Jednocześnie autor wodzi za nos, nie dając jasno do zrozumienia, która z ideologii jest mu bliższa. Pozostaje obojętny, choć zdaje się celowo wprowadzać w błąd, sugerować, która z postaw jest zła, która dobra, by później wszystko zmienić i nie dać łatwej odpowiedzi. 


Wiedziała, że jest zdana wyłącznie na siebie.



Bardzo jestem wdzięczna, że wydanie zostało nie tylko wznowione, ale również przeredagowane. Dzięki temu z czystym sercem Gałęziste stawiam na swoim prywatnym podium jako wzór, jeśli kiedyś zapragnę stworzyć swoją historię. W moim przekonaniu ta powieść ma w sobie wszystko, co dobra książka powinna mieć - ważne problemy w tle, dopracowaną historię i niepowtarzalny charakter, który nie pozwala o niej zapomnieć. Mam nadzieję, że nikt się już nie zastanawia, czy warto po Gałęziste sięgnąć. Pierwsza ku temu okazja będzie na tegorocznych Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie (24-27 października), gdzie powieść będzie miała swoją huczną premierę!





Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


wtorek, 30 lipca 2019

"Milion nowych chwil" Katherine Center

Opis z okładki:
Młoda, piękna i zdolna Margaret właśnie skończyła studia i zaraz rozpocznie wymarzoną pracę. Do tego jest w szczęśliwym związku z Chipem – przystojniakiem, który wkrótce ma otrzymać licencję pilota. Są walentynki i spodziewa się, że podczas wycieczki samolotem Chip jej się oświadczy. Potem wezmą ślub i będą żyli długo i szczęśliwie. 

Jednak najpiękniejszy dzień w jej życiu zamienia się w koszmar. Romantyczny lot cessną kończy się wypadkiem, a Margaret odnosi poważne obrażenia i jest sparaliżowana. W jednej chwili traci wszystko. W szpitalu musi zmierzyć się z bolesną prawdą, że nic już nie będzie takie samo jak dawniej. Czy będzie potrafiła znaleźć własny sposób na życie, a po drodze zmierzyć się z rodzinnymi tajemnicami, uleczyć złamane serce i zrozumieć, że miłość można znaleźć w najmniej oczekiwanym miejscu?

Czytałam artykuł, że jeżeli ktoś ma talent i nie robi z niego użytku, 

jego życie zapadnie się, tworząc czarną dziurę.



Moja opinia:
Bardzo przyjemna obyczajówka. Obecnie rzadko sięgam po ten gatunek, będąc nastolatką robiłam to dużo częściej. Wciąż ciągnie mnie do fantastyki, a tu trafiła mi się taka perełka z zupełnie innej bajki. Potrzebowałam przerwy, czegoś nowego i ta książka sprawdziła się idealnie.


Przyglądanie się nowej, uszkodzonej wersji mojego ciała nadawało mu ważność, 

na którą, moim zdaniem, nie zasługiwało.



Milion nowych chwil jest opowieścią godzeniu się z nową wersją siebie, która w wyniku wypadku pozbawiona jest części funkcjonalności. Bliscy i znajomi reagują różnie. Bohaterka musiała się zmierzyć z nieraz bardzo chamskimi komentarzami, opuszczeniem i całkowitym brakiem zrozumienia. Rodzice wspierali ją na swój sposób, nie zawsze pomagając. Przekrój charakterów i zachowań ukazanych przez autorkę bardzo urzeczywistnił historię, pozwolił wczuć się w nią i czerpać frajdę z śledzenia fabuły.


Myślałam, że niedługo wróci, lecz tak się nie stało. Odeszła, nie oglądając się za siebie. 



Głowna bohaterka jest świetnie wykreowana. To pracowita i silna dziewczyna, która w obliczu tragedii podejmuje walkę. Ma swoje wzloty i upadki, nie raz traci nadzieję na lepszą przyszłość. Walczy jednak do końca i za to należą się jej oklaski. Jej cięte riposty i dialogi z udziałem Kit oraz Iana to istna wisienka na torcie. Wątki romansowe również uznaję za udane. Nic zaskakującego, jako film na pewno trafiłoby do gatunku komedii romantycznych, czytało się bardzo przyjemnie.


Wiedziałam tylko, że chcę być tak blisko niego, jak to tylko możliwe. 

Najchętniej weszłabym mu do środka.



Dawno nie pochłonęłam książki tak szybko. Bawiłam się świetnie, naszło mnie kilka głębszych życiowych refleksji i dałam się zmotywować do walki o lepszą wersję siebie. Polecam każdemu!




Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu 



oraz agencji



piątek, 26 lipca 2019

"Adwokat diabła" Andrew Neiderman

Opis z okładki:
Kiedy Kevin Taylor dołącza do wziętej, ekskluzywnej firmy prawniczej na Manhattanie, specjalizującej się w prawie karnym spółki John Milton i Wspólnicy, oznacza to dla niego długo wyczekiwaną poprawę losu. Wreszcie może się wraz z żoną cieszyć wszystkimi luksusami, jakich oboje pragnęli – pieniędzmi, limuzyną z szoferem, a nawet olśniewającą siedzibą w strzelistym apartamentowcu w samym sercu Nowego Jorku. Kevin nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że związał się właśnie z podejrzanym, mrocznym stowarzyszeniem…

Jego nowy szef, John Milton, z miejsca przydziela mu zapowiadającą się na jedną z najgłośniejszych spraw roku, wręczając mu w tym celu dokumentację sporządzoną jeszcze przed popełnieniem zbrodni. Kevin rzuca się w wir pracy, lecz rychło dostrzega niepokojące, wręcz złowrogie szczegóły, jakie stopniowo wyłaniają się spod atrakcyjnej fasady jego nowej firmy. Gdy zauważa, że jego współpracownicy zwyciężają w każdej potyczce na sali sądowej, a wszyscy ich klienci zostają oczyszczeni z zarzutów, jego narastające podejrzenia przeobrażają się w autentyczny strach. Kevin, nie wiedząc o tym jeszcze, został ADWOKATEM DIABŁA i nie ma dla niego ratunku przed światem potępionych…

Zachowaj tę ekscytację, to nienasycenie, 

a zawsze będziesz postrachem na sali sądowej. 



Moja opinia:
Odkąd doczytałam się, że w 1997 roku powstała filmowa adaptacja powieści z takimi gwiazdami jak Keanu Reeves i Al Pacino, spodziewałam się po Adwokacie diabła świetnej rozrywki. Mogło być różnie, bo fakt zekranizowania nie świadczy o niczym. Intuicja mnie jednak nie zawiodła, a czytanie tej powieści sprawiło mi wiele przyjemności na kilka różnych sposobów. 


Od pierwszej chwili, gdy cię ujrzałem, złamałem pierwsze przykazanie: 

nie będziesz miał innych bogów przede mną. 



Przede wszystkim, styl autora i język wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. To ponadczasowa literatura, bardzo inteligentna i pełna wielopłaszczyznowych metafor. Od początku wiadomo, że główny bohater pakuje się w podejrzany układ, ale chęć sławy i bogactwa jest zbyt pociągająca, zbyt silna. Nie każdy jest na tyle silny, by oprzeć się pokusie, choć to nie znaczy, że nie powinien próbować. Czasem jest jednak za późno na nawrócenie.


... praktycznie umierali, pławiąc się w swej wygodzie.



Autor kładzie nacisk, moim zdaniem bardzo słusznie, na fakt, że samo bogactwo i chęć odniesienia sukcesu nie jest problemem. To bezwzględność w dążeniu do niego powoduje najwięcej szkód. Należy słuchać sumienia i nie ignorować zła, nawet gdy nam za to słono płacą. Charakter, osobiste standardy i etyka pracy są istotniejsze, niż wydawało się Kevinowi Taylorowi, o czym bardzo boleśnie się przekonał.


Zachowaj tę ekscytację, to nienasycenie, a zawsze będziesz postrachem na sali sądowej. 



Sam główny bohater od początku zdaje się być przeciętnym młodym adwokatem, ciężko pracującym na swój sukces. Ma oddaną, kochającą żonę, więc starcza mu również czasu na życie osobiste. Pieniędzy również nie brakuje. Nie wyróżnia go nic, każdy ambitny młody człowiek mógłby być na jego miejscu. Podjął się jednak prowadzenia kontrowersyjnej sprawy i doprowadził ją do końca mimo sumienia, które podpowiadało mu, że broni winnego człowieka. Wykonywał tylko swój zawód, taka praca. Ale zło nie patrzy na wymówki i kusi bez względu na okoliczności. 


W życiu trzeba zapamiętać jedną ważną nauczkę: każdy ma swoją cenę. 



Napięcie w powieści wyczuwalne jest niemal od początku i z każdą stroną rośnie coraz bardziej. Piękna szata graficzna wydania wprawiała mnie dodatkowo w klimatyczny nastrój. Wiele razy przyglądałam się mrocznym rysunkom, które nawiązywały do treści powieści. Adwokat diabła zwraca uwagę na ważny problem zła biernego, ukrytego pod warstwą ambicji zmieszanej z ignorancją. Uniwersalność tego motywu i kunszt literacki autora sprawia, że powieść jest ponadczasowa i prawdziwie warta uwagi. 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!

czwartek, 11 lipca 2019

"Ostatnie dni Jacka Sparksa" Jason Arnopp

Opis z okładki:
W 2014 roku, Jack Sparks – kontrowersyjny dziennikarz i celebryta – zginął w tajemniczych okolicznościach...

Wcześniej zasłynął książkami o gangach i narkotykach, teraz zaś pisał książkę o zjawiskach nadprzyrodzonych. Wywołał nawet burzę w mediach społecznościowych, kpiąc z egzorcyzmów, które obserwował w kościele na włoskiej prowincji. 

Potem był filmik – czterdzieści sekund przerażającego materiału, od którego Jack wielokrotnie się odcinał, twierdząc, że nie ma z nim nic wspólnego. A jednak został on opublikowany na jego kanale YouTube. 

Nikt nie wiedział, co działo się z dziennikarzem w kolejnych dniach. Aż do teraz. Książka, którą trzymacie w rękach, ujawnia mrożące krew w żyłach szczegóły ostatnich dni i godzin Jacka Sparksa.


Jeżeli ktoś twierdzi, że widział ducha, i nie kłamie ani nie jest okłamywany przez innych, to w takim razie okłamuje sam siebie. 




Moja opinia:
Ostatni dni Jack Sparksa zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Opis i okładka zaintrygowały już przy pierwszym spotkaniu. Tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać, oprócz ewidentnie oryginalnego podejścia do opowiadania historii. To nie przesądza o jakości powieści, ale w tym wypadku absolutnie się nie zawiodłam. 


Nasza epoka lubi poczucie pewności. Wszystko jest tak pokręcone i nieprzewidywalne, że ludzie trwają przy swoich poglądach, jakby od tego zależało ich życie.



Historię ostatnich dni bohatera poznajemy z jego perspektywy z wyjątkiem przedmowy, posłowia i kilku przypisów, będących wstrąceniami jego brata, który po śmierci Jacka udostępnił tekst fanom pisarza. Książka jest jednocześnie relacją kilku dni z życia autora i jego studium prawdziwości istnienia sił nadprzyrodzonych. 


Wszystkie słowa, które wystrzeliliśmy jedno w drugie, leżą teraz niczym zwiędłe liście pod naszymi nogami. 



Tytułowy bohater podchodzi do problemu sceptycznie. W bardzo niezdrowy, nieracjonalny sposób, zaprzeczając absolutnie wszystkim dwuznacznym sytuacjom. Wszędzie widzi spisek. Jest w stanie uwierzyć, że dziesiątki ludzi zmówiło się miedzy sobą i zorganizowało kilkudniową, międzynarodową akcję prankową, byleby nie dopuścić do siebie myśli o istnieniu duchów i demonów. Jest egocentrycznym cynikiem zdolnym do manipulacji nawet wobec najbliższych. Trudno lubić takiego bohatera, ale wcale nie tak trudno śledzić jego poczynania. Nasz czytelniczy związek nie opierał się na podobieństwach a różnicach. Potrzebę utożsamiania się z postacią zamieniła fascynacja niezrozumiałym dla mnie sposobem myślenia i działała równie przyciągająco. Gdyby nie sesja nie odchodziłabym od książki. 


Jestem dobry w zamiataniu pod dywan niechcianych uczuć, szczególnie poczucie winy i wstydu. 



Dużą rolę w historii pełnią social media i egoistyczne zachowania, które napędzają. Wpływy Jacka, jego władza płynąca z popularności, którą traktuje jak karta przetargowa, istnieją głownie w internecie, a prowokacje pozwalają mu dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Dla wszystkich, którzy szukali sensacji i igrali z siłami nadprzyrodzonymi by zyskać sławę w social media, eksperymenty nie skończyły się dobrze. Ostatnie dni Jacka Sparksa są przestrogą, ukazującą konsekwencje ignorancji i szyderstw ze zjawisk niezrozumiałych w pełni dla ludzkości.


Podobno niczego nie pamiętamy. Pamiętamy jedynie wspomnienie wspomnienia wspomnienia wspomnienia ... 
Umysł gra z nami w głuchy telefon.



Ta książka to opowieść przede wszystkim o ślepym uporze, bezwzględności i braku szacunku wobec sił wyższych. Konsekwencje ignorancji były bardzo poważne dla głównego bohatera i wielu osób w jego otoczeniu. W prawdziwym życiu również mogą takie być. Zachęcam do lektury i refleksji nad naszym stosunkiem wobec tego, co wiemy i tego, co poza naszym zasięgiem.


Tylko ja będę mógł opowiedzieć tę historię. I wszyscy będą mnie słuchać, choćbym mówił bardzo długo.






Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


niedziela, 2 czerwca 2019

"Biegacz" Bartłomiej Grubich


Opis z okładki:
Fragmenty życia, epizody składające się na jedną, spójną historię. Wiele historii... W Poznaniu odbywa się maraton. Rywalizacja z innymi biegaczami, z czasem i samym sobą. Czas przemyśleń, rachunku sumienia. W trakcie biegu przeszłość wraca, wracają bolesne wspomnienia, szkolne perypetie, wybryki, pierwsze naiwne miłości i zdrady... od tajemnic pogrzebanych głęboko w umyśle ciężko uciec. Jednocześnie trwa inny, swoisty bieg. Pościg za seryjnym, nieuchwytnym mordercą, którego ofiarą padają młode kobiety. Miasto. Przemoc. Pożądanie.


Ile historii może się pomieścić w jednym mieście, kiedy mieszka w nim kilkanaście milionów osób?




Moja opinia:
Dość nieoczywista i bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Podzielona jest na dwie części poświęcone dwóm różnym osobom. Poprowadzone są w miarę chronologicznie, od dzieciństwa po dzień maratonu. Wspólny bieg jest tym co łączy dwie główne postaci, wokół tego dnia oplatają się historie i do niego zmierzają, krok po kroku ujawniając czytelnikowi coraz więcej szczegółów.


Biegnę tak, jak chciałem. Nie. Chciałem szybciej. Biegnę tak, jak mogę. 



Podczas czytania tej książki towarzyszyła mi mieszanka niepokoju i nostalgii. Często miałam ochotę wypomnieć bohaterowi, że to głupota, ewidentny błąd i to może się skończyć tylko źle. Ale nawet gdyby stał obok mnie i miałabym taką możliwość, wątpię by to cokolwiek pomogło. Obojętność, apatia, ignorowanie konsekwencji - obserwowałam jak powoli dążą do upadku. 


Wydawało mi się, że ma wygodne życie, ale naprawdę takie nie było. Było nijakie, pozbawione jakichkolwiek emocji, dobrych czy złych, chociaż ona tak nie uważała.



Gdzieś w połowie pierwszej połowy zaczęło to wszystko wyglądać jak opowieść o zobojętniałych facetach i bezsilnych kobietach. Szybko okazało się jednak, że kobiety w Biegaczu też mają destruktywne tendencje. Tylko Kamil, bohater pierwszej części, wykazywał zaangażowanie w stosunku do siostry, która starała się utrzymywać z nim jak najmniej kontaktu. Pozostałe relacje sprowadzały się do mniej lub bardziej toksycznych związków, które skazane były na dramatyczny koniec.


Wróciłem do domu. Usiadłem na krześle, przy stole w kuchni i siedziałem tak prawie pięć lat.



Czytało mi się ją przyjemnie, szybko i płynnie. Ciągłe napięcie i poczucie jakiejś zbliżającej się życiowej katastrofy skutecznie utrzymywało moje zainteresowanie na wysokim poziomie. Biegacz nie zmienił mnie raczej, za to dostarczył bardzo dobrej rozrywki. Polecam wszystkim zapracowanym - by na chwilę oderwać się od swojej rzeczywistości.


 Cieszę się, że zawsze coś się kończy, bo będzie coś nowego. 




Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!

środa, 29 maja 2019

Stosik nr 15


Dziś przychodzę do was z małym stosikiem. Jako że nadal jestem studentką równolegle na dwóch kierunkach dziennie, do tego dorabiającą, czasu mam niewiele. Na szczęście, sytuacja ta kończy się za miesiąc, kiedy to bronię swojego pierwszego w życiu  magistra (myślę, że może być więcej). Będzie smutno, już jest nostalgicznie, ale może nie dziś czas na rozpamiętywanie. 


Pierwsze trzy od góry książki dostałam od Wydawnictwa Vesper, za co serdecznie dziękuję. Matka (notka) S. E. Lynes już za mną. Zrobiła na mnie wrażenie i nadal zdarzy mi się w ciągu dnia o niej pomyśleć. Też o tym, ile miałam szczęścia rodząc się w kochającej, tradycyjnej, dużej rodzince, którą pozdrawiam!
Biegacza (notka) Bartłomieja Grubicha właśnie skończyłam i recenzja już niebawem. Musze jeszcze w głowie ułożyć to, co chcę o niej powiedzieć. 
Ostatnie dni Jacka Spraksa (notka) Jasona Arnoppa przypominają mi filmy Alfreda Hitchcocka z jakiegoś powodu i jestem jej bardzo ciekawa. 
Getting Things Programmed i Pełną Moc Możliwości zamówił dla mnie chłopak w wydawnictwie Helion, które co roku z okazji Dnia Książki organizuje promocję dwie książki za cenę jednej. Zawsze staram się z niej skorzystać.

Wyjątkowo bardzo cieszę się tymi książkami. Wciąż nie trafiły na półkę, tylko patrzą na mnie z biurka i czekają, aż sięgnę po kolejną. Tempo jak na mnie uważam za całkiem dobre i mam szczere zamiary je utrzymać, więc już niedługo ;)


Pozdrawiam!


wtorek, 21 maja 2019

"Matka" S. E. Lynes

Opis z okładki:
Christopher nie skrzywdziłby nawet muchy. W każdym razie nie celowo. Nadal w to wierzę. Nawet pomimo tych wszystkich wydarzeń… 

Christopher Harris jest samotnym chłopakiem. Chłopakiem, który nigdy nie pasował do swojej rodziny i od zawsze czuł, że coś go w życiu omija. Aż do dnia, w którym odkrył aktówkę na strychu rodzinnego domu. Poznał wówczas sekret o swojej matce. Tego dnia wszystko się zmieniło. Oto w końcu Christopher ma szansę na szczęście. Szczęście, którego będzie bronił za wszelką cenę. A jaką cenę ty byłbyś skłonny zapłacić za idealną rodzinę?

   Teraz, po latach, jestem przekonana, że niemożność znalezienia odpowiednich słów, żeby powiedzieć to, co powinniśmy powiedzieć, jest jedną z największych życiowych tragedii, jakie mogą nas spotkać.



Moja opinia:
Świetna książka, wciągnęła mnie od pierwszych stron! Od razu też rzucił się w oczy mroczny klimat, budzący niepokój, który gdzieś w tle rósł wraz z rozwijającą się historią. 

Okładka od początku napawała mnie niepokojem i jakoś nie lubiłam na nią spoglądać. Teraz, po lekturze całości, mogę potwierdzić, że bardzo dobrze pasuje do zawartości. W jednocześnie ciepłych i groźnych barwach, przerażająca "pusta" twarz na postarzałej fotografii podobnej do wielu rodzinnych zdjęć. Nie wyróżniałoby jej nic, gdyby twarz kobiety znajdowała się na swoim miejscu. Ta myśl napawa mnie jeszcze większym niepokojem. 


I przez cały czas ten węzeł, przez cały czas ta lina.


Wciągająca, miejscami przerażająca, ale przede wszystkim niezwykle inteligentna książka. Miałam wrażenie, że autorka, jak tytułowa matka, gdy nadarza się odpowiednia okazja, przemyca nam między nami życiowe mądrości. Niektóre przemówiły do mnie bardziej, drugie mniej, ale wszystkie zapisałam w moim zeszycie z sentencjami. Czuję, że jeszcze kiedyś się przydadzą.


Przekonała go, że tak naprawdę kłamstwo jest potrzebne niezwykle rzadko, a prawda niemal zawsze jest prostsza.



Nie utożsamiałam się z bohaterem, bo jego sposób bycia, charakter, praktycznie całe życie było zupełnie inne od mojego. To jednak sprawiło, że byłam żywo zainteresowana doświadczaniem czegoś zupełnie nowego, patrzeniem na świat z punktu widzenia człowieka, którego wyborów nie rozumiem, nie "czuję". 


Będziesz miał dobre życie, Christopher. Nic nie stoi temu na przeszkodzie.



Jeszcze raz wrócę do kunsztu pisarki pod względem językowym. Ma fascynującą umiejętność malowania obrazów słowem. Przywoływanie zapachów, kolorów, smaków. Opisy dźwięków. Czułam niektóre sceny kilkoma zmysłami. Wyjątkowe i bardzo przyjemne dla mnie doświadczenie. 


Wtedy, mój Boże, słowa zaczęły padać jak deszcz.



Matka to powieść o wielkim oszustwie, które zniszczyło życie kilku osobom. Dzieciństwo i charakter zmarnowane przez niedomówienia. Ciekawe ile okrucieństw na świecie można byłoby uniknąć, gdyby rodzice nie powstrzymywali się od pokazywania się z tej wrażliwej, kochającej strony.

Bardzo cieszę się, że miałam przyjemność tę książkę przeczytać. Nie była to łatwa i szybka rozrywka, raczej studium jednego z żyć, którego na pewno nie doświadczę w inny sposób, jak przez słowa kogoś innego. Czuję się bogatsza o nowe doświadczenia i inne spojrzenie na świat. Serdecznie polecam wszystkim! Zaręczam, że warto.



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


sobota, 27 kwietnia 2019

"Mózg odporny na stres" Melanie Greenberg

Opis z okładki:
Naucz się kontrolować własne reakcje na stres, tak by nie niszczył twojego życia Nie da się uniknąć rzeczy, które nas stresują, można jednak kontrolować własne reakcje na stres, tak aby nie zdominował on naszego życia. Z tej przełomowej książki, opartej na najnowszych badaniach dotyczących neuroplastyczności mózgu i koncepcji uważności, dowiesz się m.in., jak:

- przezwyciężać pierwotną reakcję mózgu na stres, polegającą na walce, ucieczce lub zamarciu w bezruchu,
- porzucić niezdrowe sposoby radzenia sobie ze stresem (objadanie się, sięganie po używki),
- wypracować zdrowe nawyki łagodzenia napięcia,
- przekształcić negatywne schematy myślowe.

Z tym skutecznym, zawierającym mnóstwo przydatnych technik i ćwiczeń poradnikiem nauczysz się radzić sobie zarówno z poważnymi, jak i codziennymi wyzwaniami i staniesz się szczęśliwszą i zdrowszą osobą.


Twoje ciało i umysł mają niesamowitą zdolność samoleczenia. 


Moja opinia:
Mam co do tego poradnika mieszane uczucia. Momentami zaciekawiał mnie szczegółowym omówieniem budowy mózgu i opisami mechanizmów stresowych w bardziej naukowej, ale wciąż przystępnej formie. Innym razem irytował mnie powtarzalnością tematów i oczywistością omawianych wniosków. 

Pierwsze siedemdziesiąt stron zawierało obszerną analizę różnych rodzajów stresu i po nich powinno się już wiedzieć, które z nich dotyczą naszego życia. Następnie omawiane są techniki radzenia sobie ze stresem, przeplatane ćwiczeniami do wykonania przez czytelnika.


Budda uważał, że ból wprawdzie jest nieunikniony, ale cierpienie nie.


Najbardziej przemawiały do mnie fragmenty dotyczące uważności. Od dawna stykałam się w różnych miejscach z radami w stylu Skup się na teraźniejszości! albo Liczy się dziś, nie myśl o jutrze! I choć zdecydowanie zgadzam się, że czas płynie nieubłaganie i Nic dwa razy się nie zdarza* (jeden z najpiękniejszych wierszy ever!), to oprócz suchych rad wypada również powiedzieć, jak zmusić mózg by zapomniał o planach, obowiązkach i by robił to, co powinien. Kto próbował wie, że to nie jest proste. A Mózg odporny na stres zawiera w jednej ze swych porad ciekawą technikę, która pozwoliła mi na chwilę osiągnąć stan skupienia na chwili obecnej. Angażuje ona całe ciało i najbliższe otoczenie i, co najważniejsze, działa.

Z drugiej strony pozostałe segmenty z ćwiczeniami były dla mnie zupełne nieprzydatne. Napisane na podstawie praktykowanych przez psychologów terapii, zawierały zdecydowanie zbyt wiele pytań do każdego podpunktu, a podpunktów było zwykle dziesięć. Każde z nich powinno się przemyśleć, odpowiedź zapisać na kartce, a potem przeanalizować... Zdecydowanie brakowało mi cierpliwości.



Kiedy okoliczności są skrajnie trudne, musisz wyrazić sobie uznanie już za samo przetrwanie. 


Jest bardzo niewiele książek, które zawierają materiał prawdziwie esencjonalny, w większości przydatny. Zazwyczaj każdy wyciąga jedną perełkę dla siebie, a resztę liczy, że zapamięta, choć raczej z czasem zapomni. Najważniejsze, by ta jedna informacja z nami została i w jakiś sposób rozwinęła. Mózg odporny na stres zwrócił moją uwagę na chwilę obecną i podsunął technikę, której naprawdę używam w chwilach wewnętrznego chaosu. Pozwala się uspokoić i z jakiegoś powodu wywołuje uśmiech na mojej twarzy, gdy już się uda :) Za to jestem wdzięczna i z tego powodu polecam serdecznie. 


Pozdrawiam!

*Wisława Szymborska, Nic dwa razy się nie zdarza


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...