Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

wtorek, 14 września 2021

"Lęk" Tomasz Sablik

Opis Wydawcy:

W Księdze Rodzaju zapisano, że na początku była ciemność. Ale to nieprawda. Na początku i na końcu zawsze jest tylko lęk.

Ludzkość spowił mroczny całun śmierci, a wraz z nim świat ogarnęła przytłaczająca cisza…

Na skraju pustyni, w sąsiedztwie mrocznego lasu stoi niewielka, drewniana chata. Mieszkają w niej Jakub oraz Julia, małżeństwo od lat bezskutecznie starające się o dziecko. W ich niedalekim sąsiedztwie żyją Daniel z Martą – jak się wydaje jedyni prócz nich, którzy przeżyli pandemię śmiertelnego wirusa. Ta zaprzyjaźniona, wspomagająca się czwórka od lat nie widziała innych żywych ludzi.

Pewnej deszczowej nocy do drzwi chaty puka młoda, bosa dziewczyna w żółtej pelerynie, prosząc o pomoc. Wbrew logice i obawom Jakub wpuszcza ją do środka. Wraz z przybyciem tego niespodziewanego gościa zaczynają się dziać niepokojące rzeczy…


Moja wiara bierze się ze mnie, ona zaczyna się we mnie i kończy na mnie. 


Moja opinia:

"Winda" zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Sięgałam po "Lęk" z ciekawością, czy uda się powtórzyć tę podróż przez grozę dla mnie najstraszniejszą, bo zaczynającą się od ludzkiej słabości. 


Tracił szacunek dla siebie samego.


Julia i Jakub to małżeństwo w podeszłym już wieku, którym przyszło spędzić te lata życia w odosobnieniu. Wirus wykończył ich świat, przeżyli tylko dzięki konsekwentnej izolacji. Z wyboru decydują się na skromne życie, z blaskiem świec po zmroku i ciepłą wodą z paleniska. Każdą ich rozmowę trawią jednak żal, niedomówienia i pasywna agresja, która nie znalazła ujścia. Niespodziewanie do ich chaty puka nieznajoma dziewczyna. Mówi, że straciła rodziców i nie ma dokąd iść. Mimo intuicji, podskórnego poczucia zagrożenia, wpuszczają ją do środka, czego szybko pożałują. 


W odczuciu Jakuba czas biegł teraz szybciej niż kiedykolwiek. 


Ta książka swym powolnym, konsekwentnym wciąganiem w sidła nieuchronnej grozy sprawiła, że myślałam o niej nie tylko w trakcie czytania. Bohaterzy uwięzieni pomiędzy swymi powinnościami a pragnieniami inspirowali do rozmyślania nad upływem czasu i zbliżającym się finałem. To jedna z tych historii, które przerażają swą tymczasową stabilnością. Czytelnik czeka, wypatruje wybuchu i przechodzi przez pozornie neutralne, codzienne rozmowy z niesamowicie wywindowanym napięciem. 


Czuł, że po wczorajszej rozmowie kamień spadł mu z serca. 


Bohaterzy są tutaj przedstawieni po mistrzowsku, szczególnie Jakub. Głęboko wierzący mężczyzna w podeszłym wieku żyjący w spartańskich warunkach jest gruntownie różny od dwudziestoparolatki, której nic nie brakuje. A jednak czułam jego pragnienia, obawy, ograniczenia. Czułam, że go rozumiem i mocno się angażuję. To wywindowało wszystkie mocne sceny grozy na prawdziwe wyżyny emocjonalne.


Miej w sobie trochę wiary.


Podsumowując, "Lęk" to kolejna świetna jakościowo pozycja grozy spod pióra Pana Sablika. Będę sięgać w ciemno po kolejne. A premiera "Lęku" już jutro ;)


Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


niedziela, 5 września 2021

"Ja, diablica" Katarzyna Berenika Miszczuk

Opis z lubimyczytac.pl:

Piekielny urząd ds. Rekrutacji nie robi najlepszego pierwszego wrażenia. Nieuprzejmy demon za biurkiem, mnóstwo papierkowej roboty i tandetne obrazki na ścianach. Do tego jeszcze te kolejki! Jednak, aby stać się pełnoprawną diablicą należy spełnić dwa zasadnicze warunki. Podpisać czerwonym atramentem cyrograf i... umrzeć. A tego Wiktoria z pewnością nie planowała! To miał być kolejny wieczór w warszawskim klubie, spędzony na robieniu maślanych oczu do Piotrka, kolegi z roku. Tragiczny zbieg okoliczności? Zaplanowana intryga? Ostatnie, co Wiktoria pamięta to kilka pchnięć nożem w ciemnym parku. Na szczęście nie takie piekło straszne, jakim je malują: Los Diablos, miasto potępionych, kusi grzeszników ofertą wiecznych wakacji w śródziemnomorskim klimacie i nieziemskimi imprezami u samego Szatana. Nawet Śmierć jest całkiem sympatyczna. Jednak znudzone demony planują wywołać rewolucję w krainie Lucyfera, i niczym u Bułhakowa, zrobić trochę zamieszania wśród śmiertelników. Jaka w tym rola Wiktorii? Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy pojawia się uwodzicielski, złotooki i diablo przystojny upadły anioł Beleth, a młoda adeptka Piekieł postanawia wrócić na ziemię, aby rozwiązać zagadkę swojej śmierci. W końcu... gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.


Nie jesteś już człowiekiem. Nie żyjesz. Nie możesz cofnąć czasu.



Moja opinia:

Sięgnęłam po tę książkę we właściwym miejscu i czasie dla mnie. Lekka, ciekawa i wesoła. Pełna nawiązań do popkultury. Pozwoliła się odprężyć i przenieść do piekła zupełnie innego niż wszystkie. 


Wiązało mnie przyrzeczenie. 


Wiktorię poznajemy kilka sekund po jej śmierci. Mgliście pamięta tą chwilę, zaabsorbowana nową sytuacją. Trafia do urzędu, gdzie po kilku niezwykle niewygodnych krzesłach i szorstkich urzędnikach dowiaduje się, że właśnie została diablicą. Jedną z nielicznych. Ta sytuacja stawia przed nią zupełnie nowe możliwości. Piekło nie wygląda wcale tak jak opowiadano na Ziemi. Stylowane na Los Angeles podziemne Los Diablos to miasto pełne demonów, diabłów i potępionych ludzi, którym niczego tam nie brakuje. Jak w niebie, tylko nikt nie zmusza do śpiewania w chórku...

Zastanów się, czym jest zło.



Pomysł na fabułę jest świetny. Temat nieba i piekła, aniołów i demonów był już przedstawiany na przeróżne sposoby, ale jak widać, nadal można stworzyć coś nowego, świeżego. Miałam wrażenie, że autorka po prostu świetnie bawiła się wymyślając ten świat. 


Zanim pomyślałam o tym, co robię, 

wyciągnęłam rękę w stronę jego twarzy i zrobiłam krok do przodu. 



              
Narrację określiłabym jako infantylną, choć zabawną. Nie przeszkadzał mi ten styl wcale. Główna bohaterka nie raz wychodziła na totalną idiotkę, innym razem zaskakiwała trafnymi spostrzeżeniami. Długo nie mogłam zdecydować się czy ją lubię, czy też nie. Finalnie dochodzę do wniosku, że był to świetny w tym przypadku zabieg. W tej dość przerysowanej historii bohaterka ze swoimi odcieniami szarości była najbardziej autentyczna. Sprawiła, że uwierzyłam w tę opowieść.

              

Gdybym go nie kochała, toby tak cholernie nie bolało, 
że on nic do mnie nie czuje. 


Rzadko sięgam po podszyte romansem, przerysowane fantasy, ale chyba muszę to zmienić, bo bawiłam się z tą pozycją świetnie. Była dla mnie odskocznią, rozrywką w rutynowej codzienności i ciężko mi teraz rozstać się z Weroniką. Chyba czas rozpocząć polowanie na drugi tom. Na szczęście autorka wyprodukowała już cztery ;)


Pozdrawiam!

              

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...