Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą romans. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą romans. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 14 czerwca 2022

"Iksy i zera" Malorie Blackman

Opis:

Miłość nigdy nie jest czarno-biała

Europa podbita i skolonizowana przez afrykańskie imperium jest miejscem ponurym, pełnym uprzedzeń i segregacji rasowej. Bogaci obywatele afrykańskiego pochodzenia nazywani są iksami, natomiast zera to biali podludzie usługujący swoim panom. W podzielonym społeczeństwie, gdzie narastają konflikty i codziennie dochodzi do aktów przemocy, rodzi się zakazane uczucie, które nigdy nie powinno zapłonąć. Sephy - córkę wybitnego polityka i członkini czarnej klasy rządzącej, oraz Calluma – potomka białych niewolników, połączy miłość, która sprowadzi na nich gniew oraz śmiertelne niebezpieczeństwo.


Bóg jeden wie, jak bardzo miałem dość tego ciągłego strachu. 


Moja opinia:

Czułam, że ta książka spodoba mi się bardzo. Do przeczytania przekonała mnie ciekawym pomysłem, nowym spojrzeniem na znane motywy, ale ma w sobie znacznie więcej. Uprzedzenia i nienawiść są tutaj jednymi z bohaterów głównych, tuż obok pięknego uczucia, dojrzewającego w ich cieniu.


Sephy, czy kiedykolwiek marzyłaś, żeby po prostu... uciec?


Sephy jest czarnoskórą córką popularnego polityka i jego nieco zbyt pijącej żony. Należy do iksów, potomków afrykańskiego imperium, które kiedyś zajęło tereny białoskórych rdzennych mieszkańców Europy. Dziś tych drugich nazywa się zerami, lub, bardziej obraźliwie, białasami. Mieszkają w gorszych warunkach, wykonują mniej płatne prace, im przypisuje się każde przestępstwo. Callum jest jednym z nich i właśnie dostaje szansę nauki w szkole dla iksów! Sephy cieszy się z sukcesu przyjaciela, nie domyślając się nawet jak to się skończy. Nastolatków czeka wciągnięcie w zaciekłą walkę o równość, której obydwie strony są gotowe na wszystko.. 


Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jak wielką siłę mają słowa. 


Miłość, głębokie, dorastające przez lata uczucie jest tutaj na pierwszym planie, jest siłą spychającą na bohaterów lawinę wydarzeń, które już się nie odstaną. Te dzieciaki, potem nastolatkowie i dorośli ludzie nie raz, nie dwa wywoływali u mnie frustrację. Dlaczego nie pomyśleli, nie pohamowali emocji? Przecież to było oczywiste, jak to się skończy! A może tak mi się tylko wydaje, bo jedynie obserwuję. 


Bałem się wydać zbyt wielki, bałem się wydać za mały. 


Super, że autorka nie oszczędzała czytelnika, nie wymuszała zakończenia szczęśliwego dla wszystkich, gdzie świat uczy się na błędach, źli dostają nauczkę, a do dobrych los wreszcie się uśmiecha. Było autentycznie, było smutno i ściskało się serce, ale wiedziałam, że tak po prostu miało być.


Może jestem zerem, ale jestem wart więcej niż nic.


To była długa książka. Na tych prawie pięciuset stronach wydarzyło się wiele dobrego, wiele złego. Świat obrócił się do góry nogami, a koniec końców nie zmieniło się nic. Zakończenie było otwarte, mocne i zaskoczyło mnie bardzo. Chciałabym zobaczyć kontynuację! 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Nowa Baśń!


czwartek, 17 lutego 2022

"Siedem sióstr" Lucinda Riley

Opis z lubimyczytac.pl:

Sześć sióstr. Choć urodziły się na różnych kontynentach, wychowały się w bajecznej posiadłości Atlantis na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Adopcyjny ojciec, nazywany przez nie Pa Saltem, nadał im imiona mitycznych Plejad. Każda ułożyła sobie życie po swojemu i rzadko mają okazję spotkać się wszystkie razem. Do domu ściąga je niespodziewana śmierć ojca, który zostawił każdej list i wskazówki mogące im pomóc w odkryciu własnych korzeni. I w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie, co się stało z siódmą siostrą.

Maja, najstarsza z sióstr, idąc za wskazówkami Pa Salta, dociera do Rio de Janeiro, gdzie przystojny brazylijski pisarz pokazuje jej uroki miasta i pomaga odkryć zagmatwaną przeszłość jej rodziny.

Osiemdziesiąt lat wcześniej jej prababka Izabela, córka plantatora kawy, na życzenie ojca zaręczyła się z arystokratą, którego nie kochała. Narzeczony był na tyle wspaniałomyślny, ze zgodził się na jej wyjazd z przyjaciółka do Paryża. W tętniącym życiem Mieście Światła spragniona przygód dziewczyna spotkała ambitnego młodego rzeźbiarza. I poczuła, ze nic już nie będzie takie jak wcześniej.

Czy historia prababki i matki pozwoli Mai odnaleźć drogę do własnego szczęścia?


Miłości nie ogranicza odległość ani żaden kontynent. Oczyma sięga gwiazd.



Moja opinia:

Dotąd jeszcze nie zdarzyło mi się czytać sagi rodzinnej. Tom pierwszy tego cyklu przekonał mnie do siebie pomysłem, wzbudził ciekawość. Po lekturze mam jednak mieszane uczucia i nie jestem przekonana do gatunku.


Nigdy nie pozwól, aby twoim losem rządził strach.


Historia rozpoczyna się w chwili śmierci Pa Salta, który był dla swych córek wymarzonym ojcem. Mężczyzna zjeździł cały świat w poszukiwaniu siedmiu dziewczynek. Każda z nich jest wyjątkowa i każda otrzymała imię jednej z mitycznych plejad. Ojciec oprócz ogromnego majątku zostawił córkom wskazówki dotyczące ich pochodzenia. To od nich zależy, czy zechcą odszukać swą biologiczną rodzinę. Pierwsza część serii poświęcona jest najstarszej córce, Maji, która jest odpowiedniczką Merope. Dojrzała i spokojna, lecz w głębi duszy bojąca się życia i ryzyka, które ze sobą niesie. Strach wypchnie ją ze strefy komfortu i zmusi do rozpoczęcia podróży w przeszłość. 


Często otrzymujemy coś na co nie zasłużyliśmy.

Ale może w przyszłości dostaniemy też coś, na co zasłużymy.


Ta książka zamęczyła mnie naprawdę powolną akcją. Często odpływałam myślami i dziwiłam się, jak emocjonalnie wszyscy bohaterowie podchodzą do każdej rozmowy. Na początku sądziłam, że to kwestia punktu widzenia narratorek, ale z każdą rozmową robiło się sztuczniej, coraz bardziej patetycznie i zwyczajnie nudno. 


Życie jest krótkie, a małżeństwo z kimś, kogo się nie kocha, bardzo długie.


Miejscami akcja przyspieszała, a historia robiła się coraz ciekawsza w obydwóch liniach czasowych. Mimo, że dialogi wypadały nieco zbyt patetycznie, zbyt sztucznie, bohaterowie wydawali się być pełnokrwiści, a ich historie nieprzerysowane. Nudny początek i niepotrzebne wstawki przeplatały stopniowo ukazywane elementy historii pięknych, ponadczasowych i niespełnionych miłości. Bohaterzy walczą z demonami przeszłości i pokonują swoje ograniczenia.


Musisz uwierzyć we wrodzoną dobroć każdego z nas.


Podsumowując, raczej nie sięgnę po kolejne tomy, choć nie żałuję, że poznałam Siedem sióstr. Zaspokoiłam ciekawość i wyszłam z mojej fantastyczno-horrorowej strefy komfortu. Lubiącym spokojne tempo ta seria na pewno przypadnie do gustu, ale tym wolącym wartką akcję stanowczo odradzam ;)


Pozdrawiam!


wtorek, 25 maja 2021

"Siedem mężów Evelyn Hugo" Tylor Jenkins Reid

Opis Wydawcy:

To spotkanie zmieni życie Monique. Młoda dziennikarka dostaje propozycję przeprowadzenia wywiadu z Evelyn Hugo – aktorką, która ma za sobą imponującą karierę w Hollywood. Warunek jest jeden: ta rozmowa nie może zostać opublikowana przed śmiercią artystki. Evelyn opowiada o tym, jak wyrwała się z biedy i trafiła do wymarzonego świata kina. Sława, pieniądze, skandale i blask reflektorów… 

W Hollywood nikt nie jest bez grzechu. Dlaczego Evelyn ma za sobą aż siedem małżeństw? Kogo kochała naprawdę? Jej życie kryje tajemnice, które nigdy nie powinny trafić na pierwsze strony gazet.


Ponieważ całość, jaką tworzymy, jest potężniejsza 

niż suma naszych części. 


Moja opinia:

To była piękna, inspirująca historia o niezwykłej kobiecie. Uwierzyłam w każde słowo, jak gdyby jej postać wcale nie była fikcyjna. Uroniłam nawet łzę raz czy dwa. Zupełnie nie spodziewałam się, że spodoba mi się aż tak bardzo. 


Wygląda równie olśniewająco jak na zdjęciach. 


Fabuła książki toczy się w dwóch liniach czasowych. Współczesna prowadzona jest z punktu widzenia Monique, która właśnie dostała szansę na przeprowadzenie wywiadu swego życia z Evelyn Hugo, skrytą, od dawna wycofaną z życia publicznego legendarną gwiazdą kina. Druga linia płynie znacznie szybciej, obejmuje wiele dekad i opowiada jest z punktu widzenia tytułowej bohaterki, która w podeszłym już wieku chce przekazać dla potomnych historię swego życia. Niebanalnego, pełnego wzlotów i upadków, zupełnie innego niżby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka...


Świat niczego nie d a j e, musisz sama po to s i ę g n ą ć. 


Być może powinnam się spodziewać tylu inspirujących przemyśleń i zdań zapadających w pamięć po książce, która bazuje na fikcyjnej opowieści biograficznej. Mimo to nie spodziewałam się i zaskoczyła mnie tym niesamowicie pozytywnie. Płynęłam szybko po pięknych zdaniach i emocjonujących dialogach. Chłonęłam każde słowo. Prosty, czasem zbyt szybki język podkręcał tempo i trudno się było oderwać. Wciąż było mało i mało. Zżerała mnie ciekawość, co zastanę w kolejnym rozdziale. 


Jak blisko jest zbyt blisko?


Wydaje mi się, że cokolwiek napiszę nie oddam w pełni jak bardzo warta przeczytania jest ta historia. A co gorsza, piękno kluczowych fragmentów tkwi w wielkiej tajemnicy tej książki, do której nawiązanie byłoby masywnym spojlerem. Nie mogę więc do końca wyjawić o co mi chodzi. Po opiniach w sieci widzę, że niektórych powieść nie poruszyła wcale, a inni wymieniają ją jako tytuł wybitny. Zachęcam do sięgnięcia i przekonania się, do której z grup należycie. 


Pozdrawiam!


piątek, 31 lipca 2020

"Miłość z widokiem na morze" Ilona Gołębiewska, Magda Knedler, Agnieszka Krawczyk i inni


Opis z okładki:

Spacery w świetle zachodzącego słońca. Pierwsze nieśmiałe zauroczenia, niewinne flirty i niespodziewane wybuchy uczuć. Wakacje, słońce i obudzone po latach wspomnienia. 

Mistrzynie polskiej literatury obyczajowej stworzyły zbiór opowieści o miłości, która przydarzyła się nad morzem. Ich bohaterki spotkają tam swojego wymarzonego mężczyznę, czasem zdecydują się na krok, który zupełnie zmieni ich losy, lub przeżyją chwilę zapomnienia. Niektóre z kobiet wrócą pamięcią do dobrych czasów i ponownie odkryją, co jest w życiu najważniejsze. 


Być może byliśmy w pewnym sensie na siebie skazani. 

Wtedy użyłabym raczej słowa "przeznaczeni". 



Moja opinia:
Ależ mi się przyjemnie tę książkę czytało! Ciepła atmosfera, odważni bohaterowie i szum fal w tle.  Rozmarzyłam się i zapragnęłam odwiedzić Bałtyk jeszcze w te wakacje.


Boję się, że zamknę oczy i już tego morza nie będzie!



Nie wiem dlaczego spodziewałam się podobnych do siebie, nierealistycznych historii miłosnych z  nieprawdopodobnym happy endem. Tymczasem każde z ośmiu opowiadań było całkowicie inne, zarówno pod względem historii, bohaterów, jak i przesłania. Tylko zakończenie jakoś niezmiennie napawało optymizmem :)


Nie kłócić się. A to niby dlaczego?



Myślałam, że nie wybiorę ulubionej historii. Są zabawne, oryginalne i jednocześnie zwyczajne w tak unikalny a zarazem podobny sposób, że nie mogłam się zdecydować. Jednak pierwsze opowiadanie na liście, Pokój z widokiem na morze Natalii Sochy, wyróżnia się w mojej głowie. Od niego zaczęłam i zrobiło na mnie największe wrażenie pięknie skonstruowaną historią z nawiązaniem do lock-downu, który przeżywaliśmy od marca do czerwca. Często słyszałam o dużej liczbie rozwodów, do których mogą doprowadzić kłótnie małżeństw zamkniętych w swoich domach na wiele tygodni. Dla mnie ten czas był wybawieniem, okazją do zwolnienia tempa, zaciśnięcia więzi z rodziną i do powrotu do zapomnianych pasji. Naprawdę miło czytało się więc o relacji, której zamknięcie również nie zaszkodziło.


A jeśli dałam się schwytać w pułapkę?



Niestety nie obyło się bez wrażenia, że niektóre kwestie, zwłaszcza mężczyzn, jakoś tutaj nie pasują. Czasem na początku relacji zaskakiwali wylewnością, na którą po latach związku bym się nie zdobyła. A szkoda, bo pomijanie słów, które czynią nas bardziej podatnym na zranienie, a powinny być powiedziane, jest największą plagą w związkach. Więc może warto wziąć z nich przykład? 


To wtedy usłyszałam po raz pierwszy "kocham cię". Potem, w całym moim życiu, żadne "kocham cię" nie brzmiało już tak samo. 



Miłość z widokiem na morze to idealna lektura na jeden lub dwa wakacyjne wieczory. Szczególnie, jeśli z jakichś powodów nie można się wybrać na wymarzony urlop. Polecam serdecznie i zabieram się za poszukiwanie kolejnej historii miłosnej na moim stosiku wstydu, bo mój apetyt na happy endy został właśnie rozbudzony ;)


Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu 


wtorek, 30 lipca 2019

"Milion nowych chwil" Katherine Center

Opis z okładki:
Młoda, piękna i zdolna Margaret właśnie skończyła studia i zaraz rozpocznie wymarzoną pracę. Do tego jest w szczęśliwym związku z Chipem – przystojniakiem, który wkrótce ma otrzymać licencję pilota. Są walentynki i spodziewa się, że podczas wycieczki samolotem Chip jej się oświadczy. Potem wezmą ślub i będą żyli długo i szczęśliwie. 

Jednak najpiękniejszy dzień w jej życiu zamienia się w koszmar. Romantyczny lot cessną kończy się wypadkiem, a Margaret odnosi poważne obrażenia i jest sparaliżowana. W jednej chwili traci wszystko. W szpitalu musi zmierzyć się z bolesną prawdą, że nic już nie będzie takie samo jak dawniej. Czy będzie potrafiła znaleźć własny sposób na życie, a po drodze zmierzyć się z rodzinnymi tajemnicami, uleczyć złamane serce i zrozumieć, że miłość można znaleźć w najmniej oczekiwanym miejscu?

Czytałam artykuł, że jeżeli ktoś ma talent i nie robi z niego użytku, 

jego życie zapadnie się, tworząc czarną dziurę.



Moja opinia:
Bardzo przyjemna obyczajówka. Obecnie rzadko sięgam po ten gatunek, będąc nastolatką robiłam to dużo częściej. Wciąż ciągnie mnie do fantastyki, a tu trafiła mi się taka perełka z zupełnie innej bajki. Potrzebowałam przerwy, czegoś nowego i ta książka sprawdziła się idealnie.


Przyglądanie się nowej, uszkodzonej wersji mojego ciała nadawało mu ważność, 

na którą, moim zdaniem, nie zasługiwało.



Milion nowych chwil jest opowieścią godzeniu się z nową wersją siebie, która w wyniku wypadku pozbawiona jest części funkcjonalności. Bliscy i znajomi reagują różnie. Bohaterka musiała się zmierzyć z nieraz bardzo chamskimi komentarzami, opuszczeniem i całkowitym brakiem zrozumienia. Rodzice wspierali ją na swój sposób, nie zawsze pomagając. Przekrój charakterów i zachowań ukazanych przez autorkę bardzo urzeczywistnił historię, pozwolił wczuć się w nią i czerpać frajdę z śledzenia fabuły.


Myślałam, że niedługo wróci, lecz tak się nie stało. Odeszła, nie oglądając się za siebie. 



Głowna bohaterka jest świetnie wykreowana. To pracowita i silna dziewczyna, która w obliczu tragedii podejmuje walkę. Ma swoje wzloty i upadki, nie raz traci nadzieję na lepszą przyszłość. Walczy jednak do końca i za to należą się jej oklaski. Jej cięte riposty i dialogi z udziałem Kit oraz Iana to istna wisienka na torcie. Wątki romansowe również uznaję za udane. Nic zaskakującego, jako film na pewno trafiłoby do gatunku komedii romantycznych, czytało się bardzo przyjemnie.


Wiedziałam tylko, że chcę być tak blisko niego, jak to tylko możliwe. 

Najchętniej weszłabym mu do środka.



Dawno nie pochłonęłam książki tak szybko. Bawiłam się świetnie, naszło mnie kilka głębszych życiowych refleksji i dałam się zmotywować do walki o lepszą wersję siebie. Polecam każdemu!




Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu 



oraz agencji



niedziela, 19 października 2014

"Samotność w sieci" Janusz L. Wiśniewski

Opis:
To powieść tak współczesna, że bardziej nie można: z Internetem, pagerem, elektronicznymi biletami lotniczymi, dekodowaniem genomu i SMS-ami. A przy tym tak tradycyjna jak klasyczna historia miłosna. Powieść o miłości w Internecie, Tej ostatecznej, tej o Której się marzy, Wiśniewski analitycznie i urzekająco relacjonuje tę miłość wprowadzając na przemian nastrój to niemal uroczystej czułości, aby kilka linijek dalej zadziwić odważnym erotyzmem, To także hołd składany wiedzy - splecione z wątkiem miłosnym historie o molekułach emocji, o tym, kto odkrył DNA i co się stało z mózgiem Einsteina. 

    Miała rację. Internet był taki. Przypominał trochę konfesjonał, a rozmowy - rodzaj grupowej spowiedzi. Czasami było się spowiednikiem, czasami spowiadanym. To czyniła ta odległość i ta pewność, że zawsze można wyciągnąć wtyczkę z gniazdka.  

Moja opinia:
Mam pewne trudności w opisaniu słowami swych odczuć wobec tej książki. Nie zrezygnuję jednak, nie pozostawię jej bez recenzji i zdecydowanie o niej nie zapomnę. Już zdążyła zapaść mi głęboko w pamięć.

To powieść tak współczesna, że bardziej nie można: z Internetem, pagerem, elektronicznymi biletami lotniczymi, dekodowaniem genomu i SMS-ami. A przy tym tak tradycyjna jak klasyczna historia miłosna. Powieść o miłości w Internecie, Tej ostatecznej, tej o Której się marzy, Wiśniewski analitycznie i urzekająco relacjonuje tę miłość wprowadzając na przemian nastrój to niemal uroczystej czułości, aby kilka linijek dalej zadziwić odważnym erotyzmem, To także hołd składany wiedzy - splecione z wątkiem miłosnym historie o molekułach emocji, o tym, kto odkrył DNA i co się stało z mózgiem Einsteina.

Zacznę chyba od tego, że pomysł na przedstawienie "internetowej" miłości jest jak najbardziej interesujący, ale samo wykonanie trochę kiczowate. Poruszające, ale wciąż kiczowate. Kobieta w średnim wieku rozpoczynająca rozmowę przez Internet, o jej problemach, ze zbyt pochłoniętym pracą mężem, z zupełnie obcym mężczyzną, który przypadkiem okazuje się być inteligentnym, czułym naukowcem z czterema tytułami... Zbyt piękne, żeby mogło choć wydawać się, że prawdziwe. Spodziewałam się mniejszej ilości niezwykłych zbiegów okoliczności. W dodatku on i ona są Polakami. No ja się pytam gdzie i kiedy takie historie mogą mieć miejsce i takie rozmowy jakie oni toczyli toczyć się mogą wśród dwóch osób polskiej narodowości. Nie żebym kwestionowała płomienną siłę naszych polskich uczuć, ale takie pokłady czułości i zaufania do nigdy nie widzianej na oczy osoby zdają się być bardzo nieprawdopodobne. Jakby nikt tutaj nie został ostrzeżony o niebezpieczeństwach płynących z takiego zachowania. Poprawcie mnie, jeśli tylko szukam dziury w całym, bo tak jak napisałam na początku, nie do końca wiem, co piszę. 
Ale wracając do bohaterów. Nie czułam niestety do nich sympatii. Podziw a nawet zazdrość owszem, ponieważ jego inteligencja a jej atrakcyjność to coś o czym marzę dniem i nocą, ale pokłady kiczowatości po prostu mnie rozbrajały. Jakub, niesamowicie inteligentny informatyk, matematyk, filozof, umiejący mnóstwo erotyków na pamięć jeszcze z czasów liceum, kochający muzykę poważną, którego największą miłością była głuchoniema studentka Natalia (zarówno poznanie się z nią jak i jej śmierć aż raziły po prostu śmieszną przesadą tudzież dramatyzmem) i ona, żyjąca na co dzień z mężczyzną, którego nie kocha, który praktycznie nie zwraca na nią uwagi, pisząca o swoich problemach z zupełnie obcym mężczyzną. Próbowałam mi, uwierzcie, z całych sił się z nimi zaprzyjaźnić, ale gdzie nie spojrzałam pojawiała się jakiś karykaturalny szczegół jak te erotyki, który doprowadzał mnie do szyderczego śmiechu. jakby autor wcisnął w tych bohaterów tyle romantyzmu i ckliwych cech, że już dawno przekroczył granicę przyzwoitości. No i oczywiście, jeśli mowa już o przyzwoitości, to nawet na moment nie dało się zapomnieć, że to opowieść o romansie. Nawet jeśli byli oddaleni od siebie o setki kilometrów, erotyzm kipiał z każdej ich rozmowy. Tego jednak do wad zaliczyć nie mogę. Podobnie jak tego, że momentami Samotność w sieci doprowadzała mnie do łez. Wtedy już kiczowatość nie miała dla mnie znaczenia i zaczynałam się zastanawiać, czy życie naprawdę może być takie śmiesznie, tandetnie emocjonujące. 

     Czy wiesz, że samotność to w przekonaniu ludzi najgorszy rodzaj cierpienia? To jest uniwersalne dla świata. W Nowym Jorku tak samo jak na Nowej Gwinei ludzie truchleją ze strachu przed samotnością i opuszczeniem, Czy wiesz, że według jednego z najstarszych hinduskich mitów stwórca powołał świat do istnienia tylko dlatego, że czuł się samotny? Czy wiesz, że amerykańskie podręczniki psychiatrii kwalifikują pustelnictwo jako form obłędu?


Widzę, że namieszałam nieźle w tej notce. W końcu sama nie wiem, czy polecam tę książkę czy nie. Decyzja czy po nią sięgnąć i tak od zawsze należy do was. Mogę zapewnić natomiast, że gdy przeczytacie ją, na miłość spojrzycie zupełnie innej, "internetowej" perspektywy.

Pozdrawiam!

Ocena: 6/10.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...