Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

wtorek, 30 lipca 2019

"Milion nowych chwil" Katherine Center

Opis z okładki:
Młoda, piękna i zdolna Margaret właśnie skończyła studia i zaraz rozpocznie wymarzoną pracę. Do tego jest w szczęśliwym związku z Chipem – przystojniakiem, który wkrótce ma otrzymać licencję pilota. Są walentynki i spodziewa się, że podczas wycieczki samolotem Chip jej się oświadczy. Potem wezmą ślub i będą żyli długo i szczęśliwie. 

Jednak najpiękniejszy dzień w jej życiu zamienia się w koszmar. Romantyczny lot cessną kończy się wypadkiem, a Margaret odnosi poważne obrażenia i jest sparaliżowana. W jednej chwili traci wszystko. W szpitalu musi zmierzyć się z bolesną prawdą, że nic już nie będzie takie samo jak dawniej. Czy będzie potrafiła znaleźć własny sposób na życie, a po drodze zmierzyć się z rodzinnymi tajemnicami, uleczyć złamane serce i zrozumieć, że miłość można znaleźć w najmniej oczekiwanym miejscu?

Czytałam artykuł, że jeżeli ktoś ma talent i nie robi z niego użytku, 

jego życie zapadnie się, tworząc czarną dziurę.



Moja opinia:
Bardzo przyjemna obyczajówka. Obecnie rzadko sięgam po ten gatunek, będąc nastolatką robiłam to dużo częściej. Wciąż ciągnie mnie do fantastyki, a tu trafiła mi się taka perełka z zupełnie innej bajki. Potrzebowałam przerwy, czegoś nowego i ta książka sprawdziła się idealnie.


Przyglądanie się nowej, uszkodzonej wersji mojego ciała nadawało mu ważność, 

na którą, moim zdaniem, nie zasługiwało.



Milion nowych chwil jest opowieścią godzeniu się z nową wersją siebie, która w wyniku wypadku pozbawiona jest części funkcjonalności. Bliscy i znajomi reagują różnie. Bohaterka musiała się zmierzyć z nieraz bardzo chamskimi komentarzami, opuszczeniem i całkowitym brakiem zrozumienia. Rodzice wspierali ją na swój sposób, nie zawsze pomagając. Przekrój charakterów i zachowań ukazanych przez autorkę bardzo urzeczywistnił historię, pozwolił wczuć się w nią i czerpać frajdę z śledzenia fabuły.


Myślałam, że niedługo wróci, lecz tak się nie stało. Odeszła, nie oglądając się za siebie. 



Głowna bohaterka jest świetnie wykreowana. To pracowita i silna dziewczyna, która w obliczu tragedii podejmuje walkę. Ma swoje wzloty i upadki, nie raz traci nadzieję na lepszą przyszłość. Walczy jednak do końca i za to należą się jej oklaski. Jej cięte riposty i dialogi z udziałem Kit oraz Iana to istna wisienka na torcie. Wątki romansowe również uznaję za udane. Nic zaskakującego, jako film na pewno trafiłoby do gatunku komedii romantycznych, czytało się bardzo przyjemnie.


Wiedziałam tylko, że chcę być tak blisko niego, jak to tylko możliwe. 

Najchętniej weszłabym mu do środka.



Dawno nie pochłonęłam książki tak szybko. Bawiłam się świetnie, naszło mnie kilka głębszych życiowych refleksji i dałam się zmotywować do walki o lepszą wersję siebie. Polecam każdemu!




Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu 



oraz agencji



piątek, 26 lipca 2019

"Adwokat diabła" Andrew Neiderman

Opis z okładki:
Kiedy Kevin Taylor dołącza do wziętej, ekskluzywnej firmy prawniczej na Manhattanie, specjalizującej się w prawie karnym spółki John Milton i Wspólnicy, oznacza to dla niego długo wyczekiwaną poprawę losu. Wreszcie może się wraz z żoną cieszyć wszystkimi luksusami, jakich oboje pragnęli – pieniędzmi, limuzyną z szoferem, a nawet olśniewającą siedzibą w strzelistym apartamentowcu w samym sercu Nowego Jorku. Kevin nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że związał się właśnie z podejrzanym, mrocznym stowarzyszeniem…

Jego nowy szef, John Milton, z miejsca przydziela mu zapowiadającą się na jedną z najgłośniejszych spraw roku, wręczając mu w tym celu dokumentację sporządzoną jeszcze przed popełnieniem zbrodni. Kevin rzuca się w wir pracy, lecz rychło dostrzega niepokojące, wręcz złowrogie szczegóły, jakie stopniowo wyłaniają się spod atrakcyjnej fasady jego nowej firmy. Gdy zauważa, że jego współpracownicy zwyciężają w każdej potyczce na sali sądowej, a wszyscy ich klienci zostają oczyszczeni z zarzutów, jego narastające podejrzenia przeobrażają się w autentyczny strach. Kevin, nie wiedząc o tym jeszcze, został ADWOKATEM DIABŁA i nie ma dla niego ratunku przed światem potępionych…

Zachowaj tę ekscytację, to nienasycenie, 

a zawsze będziesz postrachem na sali sądowej. 



Moja opinia:
Odkąd doczytałam się, że w 1997 roku powstała filmowa adaptacja powieści z takimi gwiazdami jak Keanu Reeves i Al Pacino, spodziewałam się po Adwokacie diabła świetnej rozrywki. Mogło być różnie, bo fakt zekranizowania nie świadczy o niczym. Intuicja mnie jednak nie zawiodła, a czytanie tej powieści sprawiło mi wiele przyjemności na kilka różnych sposobów. 


Od pierwszej chwili, gdy cię ujrzałem, złamałem pierwsze przykazanie: 

nie będziesz miał innych bogów przede mną. 



Przede wszystkim, styl autora i język wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. To ponadczasowa literatura, bardzo inteligentna i pełna wielopłaszczyznowych metafor. Od początku wiadomo, że główny bohater pakuje się w podejrzany układ, ale chęć sławy i bogactwa jest zbyt pociągająca, zbyt silna. Nie każdy jest na tyle silny, by oprzeć się pokusie, choć to nie znaczy, że nie powinien próbować. Czasem jest jednak za późno na nawrócenie.


... praktycznie umierali, pławiąc się w swej wygodzie.



Autor kładzie nacisk, moim zdaniem bardzo słusznie, na fakt, że samo bogactwo i chęć odniesienia sukcesu nie jest problemem. To bezwzględność w dążeniu do niego powoduje najwięcej szkód. Należy słuchać sumienia i nie ignorować zła, nawet gdy nam za to słono płacą. Charakter, osobiste standardy i etyka pracy są istotniejsze, niż wydawało się Kevinowi Taylorowi, o czym bardzo boleśnie się przekonał.


Zachowaj tę ekscytację, to nienasycenie, a zawsze będziesz postrachem na sali sądowej. 



Sam główny bohater od początku zdaje się być przeciętnym młodym adwokatem, ciężko pracującym na swój sukces. Ma oddaną, kochającą żonę, więc starcza mu również czasu na życie osobiste. Pieniędzy również nie brakuje. Nie wyróżnia go nic, każdy ambitny młody człowiek mógłby być na jego miejscu. Podjął się jednak prowadzenia kontrowersyjnej sprawy i doprowadził ją do końca mimo sumienia, które podpowiadało mu, że broni winnego człowieka. Wykonywał tylko swój zawód, taka praca. Ale zło nie patrzy na wymówki i kusi bez względu na okoliczności. 


W życiu trzeba zapamiętać jedną ważną nauczkę: każdy ma swoją cenę. 



Napięcie w powieści wyczuwalne jest niemal od początku i z każdą stroną rośnie coraz bardziej. Piękna szata graficzna wydania wprawiała mnie dodatkowo w klimatyczny nastrój. Wiele razy przyglądałam się mrocznym rysunkom, które nawiązywały do treści powieści. Adwokat diabła zwraca uwagę na ważny problem zła biernego, ukrytego pod warstwą ambicji zmieszanej z ignorancją. Uniwersalność tego motywu i kunszt literacki autora sprawia, że powieść jest ponadczasowa i prawdziwie warta uwagi. 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!

czwartek, 11 lipca 2019

"Ostatnie dni Jacka Sparksa" Jason Arnopp

Opis z okładki:
W 2014 roku, Jack Sparks – kontrowersyjny dziennikarz i celebryta – zginął w tajemniczych okolicznościach...

Wcześniej zasłynął książkami o gangach i narkotykach, teraz zaś pisał książkę o zjawiskach nadprzyrodzonych. Wywołał nawet burzę w mediach społecznościowych, kpiąc z egzorcyzmów, które obserwował w kościele na włoskiej prowincji. 

Potem był filmik – czterdzieści sekund przerażającego materiału, od którego Jack wielokrotnie się odcinał, twierdząc, że nie ma z nim nic wspólnego. A jednak został on opublikowany na jego kanale YouTube. 

Nikt nie wiedział, co działo się z dziennikarzem w kolejnych dniach. Aż do teraz. Książka, którą trzymacie w rękach, ujawnia mrożące krew w żyłach szczegóły ostatnich dni i godzin Jacka Sparksa.


Jeżeli ktoś twierdzi, że widział ducha, i nie kłamie ani nie jest okłamywany przez innych, to w takim razie okłamuje sam siebie. 




Moja opinia:
Ostatni dni Jack Sparksa zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Opis i okładka zaintrygowały już przy pierwszym spotkaniu. Tak naprawdę nie wiedziałam czego się spodziewać, oprócz ewidentnie oryginalnego podejścia do opowiadania historii. To nie przesądza o jakości powieści, ale w tym wypadku absolutnie się nie zawiodłam. 


Nasza epoka lubi poczucie pewności. Wszystko jest tak pokręcone i nieprzewidywalne, że ludzie trwają przy swoich poglądach, jakby od tego zależało ich życie.



Historię ostatnich dni bohatera poznajemy z jego perspektywy z wyjątkiem przedmowy, posłowia i kilku przypisów, będących wstrąceniami jego brata, który po śmierci Jacka udostępnił tekst fanom pisarza. Książka jest jednocześnie relacją kilku dni z życia autora i jego studium prawdziwości istnienia sił nadprzyrodzonych. 


Wszystkie słowa, które wystrzeliliśmy jedno w drugie, leżą teraz niczym zwiędłe liście pod naszymi nogami. 



Tytułowy bohater podchodzi do problemu sceptycznie. W bardzo niezdrowy, nieracjonalny sposób, zaprzeczając absolutnie wszystkim dwuznacznym sytuacjom. Wszędzie widzi spisek. Jest w stanie uwierzyć, że dziesiątki ludzi zmówiło się miedzy sobą i zorganizowało kilkudniową, międzynarodową akcję prankową, byleby nie dopuścić do siebie myśli o istnieniu duchów i demonów. Jest egocentrycznym cynikiem zdolnym do manipulacji nawet wobec najbliższych. Trudno lubić takiego bohatera, ale wcale nie tak trudno śledzić jego poczynania. Nasz czytelniczy związek nie opierał się na podobieństwach a różnicach. Potrzebę utożsamiania się z postacią zamieniła fascynacja niezrozumiałym dla mnie sposobem myślenia i działała równie przyciągająco. Gdyby nie sesja nie odchodziłabym od książki. 


Jestem dobry w zamiataniu pod dywan niechcianych uczuć, szczególnie poczucie winy i wstydu. 



Dużą rolę w historii pełnią social media i egoistyczne zachowania, które napędzają. Wpływy Jacka, jego władza płynąca z popularności, którą traktuje jak karta przetargowa, istnieją głownie w internecie, a prowokacje pozwalają mu dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Dla wszystkich, którzy szukali sensacji i igrali z siłami nadprzyrodzonymi by zyskać sławę w social media, eksperymenty nie skończyły się dobrze. Ostatnie dni Jacka Sparksa są przestrogą, ukazującą konsekwencje ignorancji i szyderstw ze zjawisk niezrozumiałych w pełni dla ludzkości.


Podobno niczego nie pamiętamy. Pamiętamy jedynie wspomnienie wspomnienia wspomnienia wspomnienia ... 
Umysł gra z nami w głuchy telefon.



Ta książka to opowieść przede wszystkim o ślepym uporze, bezwzględności i braku szacunku wobec sił wyższych. Konsekwencje ignorancji były bardzo poważne dla głównego bohatera i wielu osób w jego otoczeniu. W prawdziwym życiu również mogą takie być. Zachęcam do lektury i refleksji nad naszym stosunkiem wobec tego, co wiemy i tego, co poza naszym zasięgiem.


Tylko ja będę mógł opowiedzieć tę historię. I wszyscy będą mnie słuchać, choćbym mówił bardzo długo.






Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...