Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

czwartek, 4 sierpnia 2022

"Śmierć z zerem na koncie" Bill Perkins

Opis Wydawcy:

Czy zdarzyło ci się, że:
- odrzuciłeś ciekawą propozycję zawodową, bo bałeś się ryzyka, a potem tego żałowałeś?
- miałeś pomysł na biznes, a potem ktoś inny zrealizował coś takiego i odniósł sukces rynkowy?
- miałeś marzenie (niesamowita podróż, kupienie odjechanego samochodu, trip po Europie autostopem itp.), ale czas minął i teraz masz na to pieniądze, ale nie sprawi ci to już takiej frajdy, jak kiedyś, by zrobiło?
- żałowałeś, że nie podjąłeś ryzyka, nie zaangażowałeś się, nie wykorzystałeś momentu, bo musiałeś siedzieć w pracy lub się bałeś?
- chciałeś więcej korzystać z życia, ale nie wiesz jak to zrobić, a poza tym nie chciałeś wydawać ciężko zarobionych oszczędności?

Jeśli choć jedna odpowiedź jest twierdząca, to ta książka może ci pokazać, jak możesz działać inaczej i zyskać więcej, a przede wszystkim nie żałować straconych okazji.

Autor przekonuje, że nie warto odkładać cennych doświadczeń na później, bo jest to nie tylko niesatysfakcjonujące, ale i nieopłacalne. Zanurz się w jego intrygującej filozofii i dowiedz się, jak uwolnić się od nadmiernej finansowej ostrożności i w pełni zaangażować się we własne życie. 


Z czasem każdy z nas podupada na zdrowiu, a prędzej czy później wszyscy umrzemy. 


Moja opinia:

Umieranie bez grosza przy duszy wydaje się być idiotycznym pomysłem. W końcu wtedy wszyscy podupadamy na zdrowiu, leki i opieka medyczna stanowią lwią część budżetu, a rodzina rozrasta się do poziomu, gdzie trzeba pilnować, by nie zapomnieć o urodzinach każdego wnuczka. A jednak autor w tej książce krok po kroku rozprawia się z wątpliwościami i uświadamia dobitnie, że czas i zdrowie są znacznie ważniejszymi wartościami niż pieniądze. 


Maksymalizowanie poczucia spełnienia wynikającego z doświadczeń - poprzez planowanie, na co przeznaczyć czas i pieniądze, by osiągnąć możliwie jak najwięcej przy użyciu dostępnych zasobów - prowadzi do maksymalizacji życia. Przejmując kontrolę nad tymi kluczowymi decyzjami, przejmujesz kontrolę nad własnym życiem.


Książka składa się z dziewięciu rozdziałów, w których autor przytacza anegdoty ze swego życia lub zasłyszane od otoczenia. Wyjaśnia, co sprawiło, że postanowił odważniej i zarazem bardziej optymalnie wydawać pieniądze. Analizuje spojrzenia na finanse charakterystyczne dla osób młodych, w średnim wieku, czy już starszych. Autor poświęcił cały rozdział na rozprawienie się z pytaniem "co z dziećmi?" i dlaczego warto podarować im majątek jeszcze za życia, a nie czekać na śmierć. 


Bez świadomego planowania jesteśmy skazani na podążanie często uczęszczaną, domyślną życiową ścieżką - czyli na jazdę na autopilocie. 


"Śmierć z zerem na koncie" otworzyła mi nieco oczy na problemy, które dopiero będą mnie dotyczyć. Jeszcze jestem przed trzydziestką, bez dzieci, mam w miarę dobre zdrowie. Ale to się zmieni. Rzadko o tym rozmyślam, bo kończy się to nostalgią, smutkiem, nadmiernym rozpamiętywaniem i tęsknotą za dzieciństwem. Tutaj autor podchodzi do tematu logicznie, rzeczowo. Nie jesteśmy w stanie wrócić do przeszłości, nie ma szans na oszukanie śmierci, ale możemy wykorzystać w pełni czas, który mamy teraz. 


Uważam, że powinno się świadomie i ceowo wybierać własne doświadczenia, zamiast żyć na autopilocie, jak robi zbyt wielu z nas.


Dzięki tej książce inaczej spojrzałam na swoje życie. W ciągu jego trwania zużywamy zdrowie i czas na gromadzenie majątku i doświadczeń. Zarzuceni ogromem rzeczy do zrobienia zapominamy, że pieniądze same w sobie nie stanowią wartości. O ich znaczeniu decyduje to, na co je wymienimy. Niby logiczne, ale trudno konsekwencje tej prawdy wprowadzić w życie. Dlatego będę potrzebowała master planu! Czuję, że będę wracać do tej książki nie raz w swoim życiu. Lepiej niech się w nim rozgości :D 


Pozdrawiam!


wtorek, 5 lipca 2022

"Wrona" Margaret Owen

Opis:

Wyobraź sobie, że musisz żyć w społeczeństwie podzielonym na kasty… Że to, do której z nich należysz, ma wpływ na całe twoje życie i określa twoją wartość w oczach innych. Gdyby przyszło ci należeć do królewskich Feniksów, twoje życie byłoby pełne przepychu, jako wojowniczy Sokół brałbyś udział w walkach, będąc uczoną Sową, zgłębiałbyś wiedzę. Jeśli jednak, tak jak Fe i jej stado, wywodziłbyś się z kasty Wron, twoje zadanie polegałoby na paleniu zwłok ofiar trawiącej kraj zarazy, a społeczeństwo odnosiłoby się do ciebie z pogardą. Mimo że Wronom Litości przypadła w udziale najgorsza robota, to podczas stanowiącej treść ich życia niekończącej się podróży po królestwie Saboru wspólnie stawiają czoła napotkanym trudnościom, wspierając się nawzajem. Nie są też zupełnie bezbronne – część z nich potrafi czerpać magię z zębów i kości członków innych kast, a dzięki temu unikalnemu darowi są w stanie korzystać z ich przyrodzonych talentów.

Fe, tak jak inne Wrony, jest w pełni oddana swojemu stadu, a jako czarownica przygotowuje się do przyszłej roli wodza, Pewnego dnia staje na czele nieoczekiwanej misji, w której stawką jest los jej kasty i… całe królestwo.

Czy uprzedzenia i nienawiść okażą się silniejsze niż dobro Saboru? Czy w obliczu niewyobrażalnego zła bohaterowie znajdą w sobie dość siły, żeby się zjednoczyć? Oto fascynująca opowieść o trawiącej świat zarazie. Przekonaj się, ile współczesności jest w tym magicznym uniwersum…


Nikt nie wierzył, że Wrona może wygrać. 


Moja opinia:

Ale brakowało mi takiej fantastyki! Ciekawy, świeży pomysł na świat zachwycił mnie, wciągnął i pozwolił się odprężyć. 


Fe jest członkinią kasty Wron. Przyucza się do roli wodza, która jest jej przeznaczona z powodu przyrodzonego daru do korzystania z mocy członków innych kast. Każdy wódz wron może wskrzeszać iskrę ze zdobytego zęba innego maga, dopóki ten się nie wyczerpie. Ta umiejętność ratuje stado nie raz, nie dwa, gdy muszą przemierzać gościńcem krainę. Wypatrują zwiastunów moru i przybywają na wezwanie, by zneutralizować zagrożenie poprzez zabicie i spalenie zarażonego. Coś jednak idzie mocno nie tak, gdy stado Fe zostaje wezwane na królewski dwór. Stado czeka długa i niebezpieczna wyprawa, a stawką jest życie nie tylko ich, ale przyszły los wszystkich Wron i królestwa.


Nie możesz nagle zacząć być dla mnie miła. To przerażające.


Bohaterzy w tej książce wygrali moje serce! Fe była silna, sprytna i niesamowicie odważna. Inspirująca. Całe życie przygotowywała się do roli wodza, ale gdy nadszedł jej czas, jeszcze nie była gotowa. Pełna obaw, wątpliwości, strachu o życie swoje i swojego stada, nadal parła przed siebie. 


Relacje bohaterów były nieraz napięte, pełne docinek i humoru. W tych luźnych rozmowach wciąż wypływały trudne społeczne tematy. Ogromna niesprawiedliwość, rasizm, ból bezsilności. Mimo wszystko bawiłam się świetnie i po kolejną część sięgnę w ciemno jeśli się w Polsce pojawi. Jeśli fantastykę czytacie chętnie to śmiało sięgajcie po "Wronę", a przyjemny wieczór gwarantowany. 


Pozdrawiam!


wtorek, 21 czerwca 2022

"Czarna ambrozja" Elizabeth Engstrom

Opis:

Nastoletnia Angelina Watson traci matkę i wyrusza samotnie w podróż przez kraj. Już wkrótce jednak pojawiają się ludzie aż nazbyt chętni, by wykorzystać jej bezbronność. Po spotkaniu z nimi odkrywa w sobie moc, z której nigdy wcześniej nie korzystała, a która budzi w niej pragnienie krwi. Nieustępliwie ścigana przez młodego człowieka ze swojej przeszłości, nie przebywa nigdy zbyt długo w jednym miejscu i z każdą konfrontacją staje się silniejsza i śmielsza.


Jakże łatwo manipulować kimś tak bezbronnym. Był przy tym piękny i dostępny, a jak tak bardzo, bardzo sama.


Moja opinia:

"Czarna ambrozja" to mroczna, klimatyczna opowieść o prawdziwym złu. O nałogu, któremu nie da się oprzeć.


Nagle pobiegłam myślami do swobody, jakiej miałam zaznać już tego wieczoru, i moje wnętrze zadrżało z niecierpliwego oczekiwania. 


Akcja rozpoczyna się tuż po śmierci Alice, matki Angeliny. Niedługo potem dziewczyna postanawia wyruszyć w drogę. Jej ojciec nie żyje od dawna, a ojczym, a do ojczyma Rolfa nie czuje przywiązania. Wolna od zobowiązań Angelina włóczy się po kraju, porusza się pieszo lub stopem, śpi gdzie się da i nie prosi się o kłopoty. Te jednak wkrótce ją znajdują. Wtedy w jej otoczeniu zaczynają znikać ludzie, a to nie pozostaje niezauważone. Jeden ze zapoznanych mężczyzn, łowca, rozpoczyna polowanie...


Zostałam wybrana, by objąć w posiadanie tę wieczną eteryczną muzykę i czynić z niej użytek. 


Ta historia była bardzo ciekawie poprowadzona. Mamy okazję poznać wydarzenia z punktu widzenia Angeliny i oczami ludzi, których napotkała. A te relacje różniły się diametralnie. Spokojna, skryta dziewczyna z tajemniczym błyskiem w oku przekształca się powoli w potwora, trudno powiedzieć kiedy. Od nieświadomości, przez zaprzeczenie, racjonalizowanie, po pełnię zrozumienia i akceptacji wobec zła skrytego we własnym wnętrzu. Był to długi, fascynujący proces, który miałam okazję obserwować.


Znalazł cel godny swoich łowczych talentów. 


Angelina dużo mówi o miłości, która ma mało wspólnego z jakąkolwiek dobrocią. Jest obsesją, brutalną potrzebą zaspokojenia mrocznych żądz. Z czasem dziewczyna staje się nie tylko drapieżnikiem, ale i zwierzyną. Musi uciekać przed sprawiedliwością. Staje się zwierzyną, obsesją urodzonego łowcy, obiektem pożądania. W pewnym momencie nie wiedziałam już czy kibicuję Angelinie, czy jej tropicielowi. Po prostu obserwowałam i chłonęłam emocje. 


Będę dążyć do wewnętrznego spokoju, zwykłych więzów z innymi, normalność... i nigdy nic z tego nie znajdę. 


Ta książka była dla mnie bardzo ciekawym przeżyciem. Mroczny styl, ogrom emocji pochłonął mnie na moment i wypluł po drugiej stronie z głową pełną refleksji. Było warto ;)




Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



wtorek, 14 czerwca 2022

"Iksy i zera" Malorie Blackman

Opis:

Miłość nigdy nie jest czarno-biała

Europa podbita i skolonizowana przez afrykańskie imperium jest miejscem ponurym, pełnym uprzedzeń i segregacji rasowej. Bogaci obywatele afrykańskiego pochodzenia nazywani są iksami, natomiast zera to biali podludzie usługujący swoim panom. W podzielonym społeczeństwie, gdzie narastają konflikty i codziennie dochodzi do aktów przemocy, rodzi się zakazane uczucie, które nigdy nie powinno zapłonąć. Sephy - córkę wybitnego polityka i członkini czarnej klasy rządzącej, oraz Calluma – potomka białych niewolników, połączy miłość, która sprowadzi na nich gniew oraz śmiertelne niebezpieczeństwo.


Bóg jeden wie, jak bardzo miałem dość tego ciągłego strachu. 


Moja opinia:

Czułam, że ta książka spodoba mi się bardzo. Do przeczytania przekonała mnie ciekawym pomysłem, nowym spojrzeniem na znane motywy, ale ma w sobie znacznie więcej. Uprzedzenia i nienawiść są tutaj jednymi z bohaterów głównych, tuż obok pięknego uczucia, dojrzewającego w ich cieniu.


Sephy, czy kiedykolwiek marzyłaś, żeby po prostu... uciec?


Sephy jest czarnoskórą córką popularnego polityka i jego nieco zbyt pijącej żony. Należy do iksów, potomków afrykańskiego imperium, które kiedyś zajęło tereny białoskórych rdzennych mieszkańców Europy. Dziś tych drugich nazywa się zerami, lub, bardziej obraźliwie, białasami. Mieszkają w gorszych warunkach, wykonują mniej płatne prace, im przypisuje się każde przestępstwo. Callum jest jednym z nich i właśnie dostaje szansę nauki w szkole dla iksów! Sephy cieszy się z sukcesu przyjaciela, nie domyślając się nawet jak to się skończy. Nastolatków czeka wciągnięcie w zaciekłą walkę o równość, której obydwie strony są gotowe na wszystko.. 


Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jak wielką siłę mają słowa. 


Miłość, głębokie, dorastające przez lata uczucie jest tutaj na pierwszym planie, jest siłą spychającą na bohaterów lawinę wydarzeń, które już się nie odstaną. Te dzieciaki, potem nastolatkowie i dorośli ludzie nie raz, nie dwa wywoływali u mnie frustrację. Dlaczego nie pomyśleli, nie pohamowali emocji? Przecież to było oczywiste, jak to się skończy! A może tak mi się tylko wydaje, bo jedynie obserwuję. 


Bałem się wydać zbyt wielki, bałem się wydać za mały. 


Super, że autorka nie oszczędzała czytelnika, nie wymuszała zakończenia szczęśliwego dla wszystkich, gdzie świat uczy się na błędach, źli dostają nauczkę, a do dobrych los wreszcie się uśmiecha. Było autentycznie, było smutno i ściskało się serce, ale wiedziałam, że tak po prostu miało być.


Może jestem zerem, ale jestem wart więcej niż nic.


To była długa książka. Na tych prawie pięciuset stronach wydarzyło się wiele dobrego, wiele złego. Świat obrócił się do góry nogami, a koniec końców nie zmieniło się nic. Zakończenie było otwarte, mocne i zaskoczyło mnie bardzo. Chciałabym zobaczyć kontynuację! 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Nowa Baśń!


czwartek, 9 czerwca 2022

"Długa noc" Wojciech Chmielarz

Opis:

W Komendzie Stołecznej Policji na kolejne przesłuchanie oczekuje mężczyzna, który jest świadkiem w sprawie zabójstwa. Co do tej pory powiedział? Co zataił? Do czego nie chce się przyznać? Młoda dziewczyna po raz pierwszy w życiu wychodzi na ulicę, żeby zarobić na utrzymanie. Ciągle się waha, ale potrzebuje pieniędzy dla swojego małego syna. Kogo spotka tej nocy? Jaką decyzję podejmie? Po mieście w białym, terenowym samochodzie krąży mężczyzna, który wie, że to jest jego ostatnia noc na wolności. Ma tylko jeden cel. Zabić tak wiele osób, jak to tylko możliwe. Kto jeszcze padnie jego ofiarą? I jest jeszcze komisarz Jakub Mortka, który staje przed największym wyzwaniem w swoim życiu. A stawką są najbliższe mu osoby. Jak daleko jest się w stanie posunąć, żeby ich ocalić? To będzie długa noc. Dla wszystkich. Najważniejsza noc w życiu.



To się nie wydarzyło i już się nie wydarzy.


Moja opinia:

To moje pierwsze spotkanie z twórczością pana Chmielarza, choć to już szósty tom serii! Na szczęście nieznajomość poprzednich części w niczym nie przeszkadzała. Polubiłam Jakuba Mortkę i po udanym pierwszym spotkaniu, chętnie poznam poprzednie sprawy komisarza.


Pewnej listopadowej nocy w warszawskiej komendzie trwa bardzo długie przesłuchanie. Wezwany jest ponownie świadek w sprawie, która zdaje się być już niemal rozwiązana. Rozmowa ma trwać stosunkowo krótko, ale tej nocy na komendzie jest sporo zamieszania. Po mieście grasuje zabójca. Metodycznie, chłodno morduje kobiety, które już go znają i ufają mu. 


Tacy byli w tej rodzinie. Bez zastanowienia robili to, co trzeba zrobić. Jak idioci.


Jest tutaj wiele wątków i linii czasowych, które spotykają się dopiero w finale. Mamy okazję zajrzeć do umysłu mordercy, dla którego satysfakcja z zabójstwa jest ważniejsza niż wolność. Obserwujemy młodą kobietę, którą problemy z samotnym utrzymaniem dziecka popychają ją do pracy na ulicy. Spędzamy ciężkie chwile na komendzie, gdzie aż wrze od pracy. Trwają mozolne przesłuchania i poszukiwania seryjnego mordercy. A do tego komisarz Mordka i jego trochę smutne, trochę zagmatwane życie prywatne. Sporo się dzieje!


Jednocześnie nie ma chaosu, nie ma nudy, wciąż dowiadujemy się coś nowego. Nawet historia o Ani, która w wielkim mieście szuka pracy i nieco szczęścia, jakoś mnie zainteresowała i naprawdę kibicowałam tej dziewczynie. 


O to w tym wszystkim chodzi. O ten spokój, ciszę i  harmonię, które opanowują cały świat.


Nie wiem (jeszcze) jaki był Mordka kiedyś, wiele lat temu. Wyciągając wnioski po obecnym stanie jego życia prywatnego, pewnie zbyt pochłonięty pracą. Teraz jest nieco dojrzalszy, bardziej świadomy upływających lat i relacji, które jeszcze jest szansa naprawić. Próbuje, czasem z lepszym skutkiem, ale głównie nieudolnie. Jest pewny siebie w pracy, wieloletnie doświadczenie widać przy każdym jego ruchu, ale w relacjach międzyludzkich ledwie raczkuje. Świetnie obserwowało się jego burzliwe dojrzewanie w tym obszarze. 


Fani serii długo i niecierpliwie czekali na szósty już tom. Premiera już 15go czerwca! Ja pierwsze spotkanie z twórczością autora uznaję za udane. Kryminał wciągający, zaskakujący, z dreszczykiem emocji jest zawsze mile widziany.



Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Marginesy!


sobota, 4 czerwca 2022

"Słoneczny" Andrzej Wardziak

Opis wydawcy:

Sławek Szatkowski, czterdziestoletni rozwiedziony programista, rusza z Warszawy do Pragi, by odwiedzić ciężko chorego ojca. Jego podróż rozpoczyna się w ciemnościach, zimnie i ciszy na niemal opustoszałym dworcu. Wczesna pora, stare wagony, długie korytarze i nieuprzejma kelnerka w warsie nie poprawiają mu nastroju. W przedziale, gdzie wkrótce daje o sobie znać zmęczenie, dręczą go dziwne sny, wracają przykre wspomnienia. Aby je odegnać, rozpoczyna wędrówkę między wagonami, obserwując innych pasażerów. Gdy zaczyna nawiązywać z nimi kontakt, sprawy przybierają nieoczekiwany obrót. Każda upływająca minuta, każdy przejechany kilometr, precyzyjnie odmierzane monotonnym stukotem kół pędzącego w mroku pociągu, przybliżają Sławka do odkrycia upiornej tajemnicy, której korzenie tkwią w bolesnym wydarzeniu z przeszłości.


Czy można usnąć we śnie? 


Moja opinia:

No, to był kawał dobrego horroru. Bałam się bardzo. Do tego trochę pozastanawiałam się nad podejściem do błędów życiowych, nad egoizmem i karmą. Przyjemne z pożytecznym :) 


Że niby to wszystko istnieje naprawdę? 

Jest tuż obok nas, ukryte za jakąś niewidzialną zasłoną utkaną z czasu i przestrzeni? 


Sławek pojawia się na dworcu kolejowym o nieludzko wczesnej porze. Czeka na pociąg do Pragi, gdzie mieszka jego ciężko chory ojciec. Już na peronie towarzyszy mu dziwny niepokój. Jest sam, w chłodzie i mroku, każdy dziwny dźwięk wywołuje dreszcze. Ale to dopiero początek. W pociągu czekają go o wiele bardziej niepokojące sytuacje. Przyglądające mu się postacie, upiorne uśmiechy, halucynacje. I współpasażerowie, którzy zdają się wiedzieć o czymś, co Sławkowi umknęło...


Spokój, skup się, opanuj myśli. Oddychaj. Na spokojnie. 


Ta książka momentami była naprawdę przerażająca. Gdy dałam się wciągnąć i opisywany obraz malował się w mojej głowie, czasem musiałam przystanąć i ochłonąć. Miałam odczucie, że jestem bardziej przestraszona niż bohater! To pomieszanie wściekłości, radości i złośliwości osaczające Sławka było przytłaczające. Nie wiedziałam skąd spodziewać się kolejnego ataku. Z biegiem czasu już nie wiedziałam czy lubię tego bohatera. Współczułam mu, wczuwałam się w jego konsternację sytuacją, ale dostał to, na co zasłużył. 


Życie poza pociągiem toczyło się spokojnie dalej. Nikt nie był świadom dramatu, jaki przeżywał spanikowany mężczyzna. 


Autor niespiesznie, małymi porcjami ujawnia tajemnice pociągu. Wraz z bohaterem odkrywamy, o co w tym wszystkim chodzi. Osobiście uwielbiam pociągi i najchętniej wszędzie poruszałabym się właśnie nimi. Tym bardziej byłam zainteresowana wydarzeniami, moja wyobraźnia szalała i przyznaję, znów zarwałam nockę by dokończyć książkę :D 


To, co za nim, nie miało znaczenia. Liczyło się tylko to, co było przed nim. 


Niech moja nieprzespana noc będzie dowodem, że jeśli lubisz horrory lub nie wiesz jeszcze, że lubisz :D, ta pozycja jest obowiązkowa! Emocje gwarantowane ;)



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


wtorek, 31 maja 2022

"14-14. Przyjaźń ponad czasem" Silene Edgar, Paul Beorn

Opis: 

Hadrian i Adrian to dwaj trzynastoletni chłopcy, którzy mieszkają w Pikardii, we Francji. Obaj mają problemy w szkole, w domu, i z dziewczynami – jak każdy chłopak w ich wieku. Dzieli ich tylko jedno – Hadrian żyje w roku 1914, a Adrian w 2014. Chłopcy korespondują ze sobą, a każdy z nich myśli, że pisze do dalekiego kuzyna. Kiedy odkrywają, co tak naprawdę się dzieje, Adrian zdaje sobie sprawę, że musi ostrzec Hadriana przed nadchodzącym wybuchem I wojny światowej, by zapewnić mu bezpieczeństwo.


Długa cisza otacza dwoje młodych ludzi jak szal z zimnego wiatru.



Moja opinia:

Ta książka to piękna opowieść, nie tylko dla nastolatków, o dojrzewaniu, miłości i przyjaźni, która pokona czas i przestrzeń, by zmienić bieg historii.


„Drogi Hadrianie, dokonałem dziś kompletnie szalonego odkrycia. Nie wiem nawet, jak Ci o tym powiedzieć, to niesamowite…”


Życie Adriana w ciągu kilku minut legło w gruzach. Przyjaciółka, która od dawna jest dla niego kimś więcej, właśnie oznajmiła mu, że chodzi ze starszym, przystojniejszym, tym bardziej cool. Chłopak jest zdruzgotany, zwłaszcza, że właśnie dziś planował wyznać swoje uczucia. Naciskany przez mamę pisze kartkę z życzeniami do kuzyna z Corbeny. Wrzuca ją do nowej skrzynki na listy, która pojawiła się znikąd tuż przed jego domem. Niby wygląda dziwnie, jest nieco staroświecka, pordzewiała i innym kolorze, ale z napisem "Poczta". Nie zastanawia się zbyt długo, wrzuca do niej swój list, nawiązując tym samym kontakt z przeszłością. 


To nie jest to, co chciał jej powiedzieć, ale kiedy jest się wściekłym, nie da się dobierać słów. 


Tę historię czytało mi się niesamowicie lekko. Płynęła szybko, była bardzo ciepła i szczera. Chłopcy od gniewu i przechwałek przeszli długą drogę ku prawdziwej przyjaźni. Wypracowali silną więź, wspólne zaufanie, które pozwoliło im ratować życia i zmieniać bieg historii. Wykazując się siłą i odwagą pomagali bliskim, narażali życie, pokonywali wszelkie ograniczenia, które wcześniej ich przytłaczały. Kibicowałam im z całego serca na tej trudnej, ale satysfakcjonującej drodze.


Adrian ma w końcu przyjaciela i sprawia mu to niesamowitą radość. 


Do tej lektury przyciągnął mnie pomysł na opowieść o podróży listów w czasie. Po przeczytaniu, myślę, że najbardziej zapamiętam ogromną siłę szczerej przyjaźni, która potrafi czynić cuda. Polecam ją wszystkim, nie tylko młodzieży. Warto pamiętać, by dbać o relacje, bo nic nie trwa wiecznie. 


Pozdrawiam!


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Nowa Baśń!


piątek, 20 maja 2022

"Cisza" Marcin Majchrzak

Opis:

Niebanalna kompozycja światów i stylów – od refleksyjnych historii o przemijaniu, poprzez treści żywo zaangażowane w palące problemy współczesności, aż do wartkich fabuł szokujących swoją brutalnością.

Te opowiadania łączy jeden pierwiastek: w obszarze zainteresowania autora pozostaje niedoskonałość naszych procesów myślowych, iluzoryczny charakter rzeczywistości i zło powołane do życia jako często niezawiniona konsekwencja dwóch poprzednich. Majchrzak zabiera nas w podróż po brudnych ulicach małych miast, po szpitalnych salach, po wąskich korytarzach mrocznych domów i hoteli – po świecie, o którym staramy się nie myśleć zbyt często.

Porzuć przyzwyczajenia i oczekiwania, wsłuchaj się w „Ciszę”. To, co usłyszysz, zostanie z Tobą na długo, być może na zawsze.


Nie wiemy, co skrada się w naszym kierunku, lecz to właśnie perspektywa rychłego poznania przeraża nas wówczas najbardziej.


Moja opinia:

"Cisza" to zbiór opowiadań mrocznych, zagnieżdżających się w umyśle. Do tego wciągających i zaskakujących. Już jakiś czas nie miałam w ręce tak klimatycznej lektury i nie wiedziałam, że za taką tęskniłam. 


Naraz poczułem, jak bardzo jest mi na tej łajbie niewygodnie, ciasno, dziwnie. 


Książka składa się z dziesięciu opowiadań, z czego pierwsze i ostatnie, "Cisza I" i "Cisza II (Grawitacja słów)" to dwie części tej samej historii. W trakcie czytania każdego opowiadania szukałam w nich wspólnego mianownika, tej tytułowej ciszy w różnych formach. I rzeczywiście, wszędzie się ona pojawia, czasem na pierwszym planie, czasem gdzieś w tle. Jednak dopiero w ostatnim rozdziale pełni ona rolę głównego motywu, celu wręcz i nabiera ogromnego znaczenia.


... jest środek nocy, jest lekki, choć mroźny wiatr, jestem ja. 

 

Trudno mi wskazać ulubione opowiadanie, bo byłoby ich kilka. "Cisza I" była świetnym tekstem na start. Wciągnął mnie on, dał poczuć komfort plenerowej imprezki, po czym rozśmieszył, chlasnął prosto w twarz i przekształcił w groteskową makarbę. Po takiej huśtawce wrażeń od razu ruszyłam do kolejnego. Drugie opowiadanie, "Podróż służbowa" było spokojniejsze, tajemnicze. Trzecie - "Miłość płonie" - znów poruszyło mnie głęboko przekształceniem człowieka pod wpływem tragedii w prawdziwego potwora. Kolejne opowiadanie, "Transgresja", było najkrótsze, zajęło ledwie trzy strony, przepełniło je żalem do własnej ufności. 


Gdy jesteś najmarniejszym z robaków, bezpiecznie jest tylko pod najciemniejszym z kamieni. 


"Antropologia stosowana" to kolejny kandydat na pierwsze miejsce wśród ulubieńców. Opowiada o pewnym sparaliżowanym człowieku, który od lat patrzy na tę samą salę szpitalną pod różnymi kątami, zależy na który bok tym razem zostanie przewrócony. Mimo niesprawności ciała, jego umysł pozostaje czujny i zauważa w swym otoczeniu pewne dziwne istoty. Ten tekst przeraził mnie najbardziej, gdy wczułam się w bohatera i jego niemożność spojrzenia przez ramię.


Istnieją rzeczy permanentnie zepsute, na zawsze, których naprawić nikt nie zdoła. 


"Eksperyment profesora" to opowieść o ambicjach i przykrych konsekwencjach testowania niepewnych wynalazków na sobie. "Ostatni kolejarz" zaskoczył mnie swym zakończeniem, tego się nie spodziewałam. Opowiadanie "118" zachwyciło mnie pomysłem, epicko piękną klamrą kompozycyjną, a do tego w mojej rodzinie mam przypadki lunatykowania, więc wczułam się tym bardziej. Dwa ostatnie, "Strach" i "Cisza II" pozwoliły mi się uspokoić w klimacie grozy, braku kontroli nad sobą i z mroczną siłą przejmującą umysły.


Związani byliśmy więzami strachu, które oplotły nas ciasno niczym macki jakiejś morskiej istoty, uzależniając od siebie na dobre. 


Bawiłam się świetnie czytając ten zbiór, o ile można tak powiedzieć, biorąc pod uwagę cały ból, strach, grozę wydarzeń w nim opisanych. Wciągnął mnie w inny świat. Polecam wszystkim miłośnikom gatunku.


Pozdrawiam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


niedziela, 15 maja 2022

"Światła w oknach" Patrycja Żurek

Opis:

Wielowątkowa opowieść o ludziach, którzy mieszkają w jednym bloku w Mysłowicach. Pozornie nic ich nie łączy, każdy ma swoje życie, problemy, z któymi się zmaga, codzienne zmartwienia, drobne troski. Ot, życie. Mają jednak też jedną wspólną cechę. Samotność. Każdy z bohaterów doświadcza jej na swój sposób i na swój sposób sobie z nią radzi - bądź nie. Niektórzy wyrywają się z jej szponów, inni dają się pożreć.

"Światła w oknach" to powieść o zwyczajnych ludziach, o naszych sąsiadach, o nas samych...


Jak można było aż tak pragnąć końca?


Moja opinia:

Zbiór historii ludzi z jednego bloku, których życia przeplatają się, zderzają, łączą w poczuciu samotności. Funkcjonują w toksycznych relacjach, trafiają do więzień, które sami wybrali. Ta wielowątkowa opowieść niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny i ważne przesłanie - mimo przytłaczających trudności, da się uciec od samotności. 


Stawała się niewidzialna, przezroczysta niczym szyba, znikała z tego świata. 


Siostra Elektra, przed wstąpieniem do zakonu Anna, zamieszkuje u siostry, by ulżyć jej w cierpieniu podczas ostatnich dni życia. Patrzy na organizm powoli umierający, trawiony rakiem. Hanna żyje cicho, spokojnie, zatracając się w nawykach, które pozostały jej po kontrolującym mężu. Ten od lat nie żyje, ale pustka po nim nadal pozostała. Rajmund, niespełnione rockmen, żyje od wieczora do wieczora. Każdy jest wypełniony alkoholem, przypadkowymi kobietami, występami z cudzymi przebojami. Lucyna zmaga się z samotnym wychowaniem dziecka, którego urodzenie przekreśliło jej wszystkie plany i marzenia. Janusz nie może znieść trajkotania władczej żony i widoku synów, którzy wcale nie są do niego podobni. Krystian jest mordercą, a przynajmniej sam o sobie tak sądzi, podobnie jak jego rodzice i środowisko.      


Każdemu z bohaterów jest trudno, każdy wciąż walczy, niestety z różnym skutkiem.       


Zabłysł i zgasł, ot tyle. 



Tylko niektórym bohaterom wyszło. Życzyłam wszystkim pokonania swych demonów, ale nie było tak kolorowo, zupełnie jak w życiu. Autorka zachowuje formę krótkich, góra czterostronicowych rozdziałów z życia kolejnych bohaterów. Wszyscy dostają w przybliżeniu tyle samo uwagi. Każdy niesie ze sobą demony z przeszłości, przemilczany ból lub wieloletnie konflikty. Ich samotności są na pierwszy rzut oka różne, ale wszystkie charakteryzuje głębokie poczucie beznadziei, uwięzienia w stanie, z którego nie da się już uciec. Bardzo cieszę się, że kilku z nim się to jednak udało. Dzięki wielkiej sile miłości.      


Nie ma rzeczy, której bym nie zrobiła, byle tylko przestało boleć. 



Zakończenie bardzo mnie usatysfakcjonowało, zostawiło z wieloma niedokończonymi myślami. Ostatni rozdział zawiera finał historii o Annie Elektrze. Życie tej kobiety zdecydowanie nie oszczędzało. Miałam względnie przeciętne, szczęśliwe życie i trudno było mi się wczuć w jej położenie. Dom rodzinny pełen przemocy, ucieczka od tego schematu w ramiona kościoła, ciężka choroba siostry, ostatniego żyjącego członka rodziny. Zakończenie dla niej nie wróży dobrej przyszłości. I choć lubiłam ją, życzyłam jej lepiej, wiedziałam, że kierunek jaki obrała ta opowieść jest niestety bardziej realistyczny.      


Samotność ciążyła jej niczym kula u nogi, przyspawana mocno i nie do zdjęcia. 



Na pierwszy rzut oka ta książka wydawała mi się niepozorna i nie dawała oznak ładunku emocjonalnego, jaki ze sobą niesie. Zapamiętam ją na długo i inaczej spojrzę na relacje w moim życiu prywatnym. Być może nie jest jeszcze za późno, by naprawić to i owo.       



Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Empik Go


czwartek, 12 maja 2022

Stosik nr 18

Dziś mam dla Was mój majowy stosik świeżynek w wiosennej scenerii 😊


Właśnie zabrałam się za "Światła w okach" od Empik Go. To opowieść o pewnych mieszkańcach bloku w Mysłowicach, których łączy samotność, a różnią sposoby radzenia sobie z tym ciężkim stanem emocjonalnym.


"14-14 przyjaźń ponad czasem" i "Iksy i Zera" od wydawnictwa Nowa Baśń urzekły mnie ciekawymi twistami w pozornie oklepanych już fabułach. Pierwsza opowiada o przyjaźni dwóch nastolatków, których dzieli dystans 100 lat. Druga to historia o zakazanej miłości ponad podziałami społecznymi, gdzie bogaci to obywatele afrykańscy, a biali są usługującymi im podludźmi.


"Cisza", "Słoneczny" i "Czarna ambrozja" od wydawnictwa Vesper to majowe premiery, niebanalne horrory o ciszy, która niepokoi, o samotnej podróży prosto w szpony niebezpieczeństwa, o tajniczym pociągu pełnym nieznajomych. Zapowiada się mrocznie 🤗


Którą chętnie zobaczylibyście na swojej półce? 


Pozdrawiam!

wtorek, 10 maja 2022

"Królowa Dzikusów" Joanna Lampka

Opis z okładki:

Skostniała tradycja Królestwa Żeglarzy czy nowoczesność Cesarstwa Słońca? Już wiadomo. Krwawa wojna dobiega końca i armia pod dowództwem Iana Lancastera miażdży wszystko, co napotka na swojej drodze. Ostatnim celem jest zaniedbana, dzika prowincja Północy, broniona przez Armię Cieni. Zdawałoby się, że żołnierze Cesarstwa połkną ją na śniadanie. Ta jednak nie daje za wygraną i broni się ostatkiem sił, wciąż nie pozwalając ostatecznie przechylić szali zwycięstwa na korzyść perfekcyjnie wyszkolonej armii.

Mimo że Północ strategicznie nie jest ważna, dla dowódcy i przyszłego cesarza znaczy najwięcej. W końcu na czele dzikusów, jak ich pogardliwie nazywa, stoi jego była kochanka – Aline – wygnana córka największego wroga, obecnie obiekt zaciekłej nienawiści. Konfrontacja jest nieunikniona. Pierwszy raz w historii Kontynentu Zachodniego wychowanka ultrakonserwatywnego Królestwa, kobieta, która w swoim kraju nic nie znaczy, pełni rolę przywódczyni. Dlatego dźwiga na barkach odpowiedzialność nie tylko za losy Północy, lecz także za ludzi, którzy walczą o zmianę. Ruch Czarnej Róży rozrasta się, ale jest podatny na dezinformację. Wszak propaganda to potężna i skuteczna broń.

Królowa Północy, Czarna Róża, legenda za życia – czy Aline ma dość siły, żeby sprostać pokładanym w niej nadziejom? Czy Michel, jej mąż, stanie u boku dziewczyny w każdej sytuacji? I co wyniknie ze spotkania byłych kochanków, zważywszy na to, że w mrocznych podziemiach Aline skrywa coś, czego Ian się nie spodziewa?


A kto nie idzie do przodu, ten się cofa. 



Moja opinia:

"Królowa Dzikusów" to trzecia część serii "Mistrz Gry". Najlepsza i najdłuższa jak dotąd. Dużo się dzieje, mimo że Aline właściwie ukrywa się pod ziemią. Wciąż wychodzi na powierzchnię dokonać kilku brawurowych akcji, pomóc swym ludziom jak może. Wróg zbliża się nieubłaganie, czuje już oddech Iana na karku. Trudno nie dać się wciągnąć w tę historię.


Napatrzyłam się już na krew swoich i napatrzyłam się już na krew wrogów.


Cesarstwo niemal wygrało. Królestwo zmuszone jest podpisać akt kapitulacji. Rodzina Lemercierów ma jednak jeszcze jeden as w rękawie - Aline. Dziewczyna zostaje przywódczynią wciąż wolnej Północy, która jako ostatni bastion broni się przed potęgą Cesarstwa. Kryją się w podziemiach i nękają najeźdźców jak mogą, ale otwarta konfrontacja to tylko kwestia czasu. Pewne jest, że Ian Lancaster, przywódca sił Cesarstwa i były kochanek Aline, napędzany żywą nienawiścią, zrobi wszystko by ją wreszcie dopaść...


Jej życie to tylko suma oddechów. Wygląda normalnie, ale nikt nie wie, co jest w środku. 


Autorka robi świetną robotę w kreowaniu silnych, nieugiętych i kobiecych bohaterek. Popełniają błędy, potrzebują pomocy, panikują, ale wciąż prą do przodu i w tym ich moc. Upór nie przychodzi im łatwo, muszą do niego dojrzeć. Otoczone są równie silnymi mężczyznami i potrafią wzajemnie, we współpracy, wyciągać się na wyżyny swoich możliwości. Przed Aline zadania niezwykle trudne do wykonania. Musi dźwigać na swych barkach losy całej Północy. Nie na wszystkich może liczyć, o szacunek ludzi walczy każdego dnia, choć sama nie jest pewna, czy może im zaufać. Z każdą kolejną historią, lepiej poznanym bohaterem przekonywałam się, że po tej serii wszystkiego się można spodziewać.

   

Zdrada ojczyzny w takich okolicznościach nie brzmiała tak paskudnie.


Bohaterów tutaj mamy przeróżnych. Jest kim się pozachwycać, o kogo pomartwić i za kim potęsknić. Losy Mii złamał mi serce. Biedna dziewczyna, musiała się zmagać z samotnością, niesprawiedliwą, niepotrzebną stratą, powrócić myślami do dawno zmarłego syna, a nowa relacja przychodziła jej z takim oporem. Kibicowałam tej dziewczynie z całych sił, by wreszcie się w jej życiu jakoś ułożyło. Z kolei Jessego najchętniej walnęłabym prosto w ten głupi czerep. Skrajne emocje przychodziły do mnie na zmianę przy tej lekturze.


Dam mu wieczność. Dam mu opowieść.


Spędziłam z "Królową Dzikusów" mnóstwo napiętych chwil. Niecierpliwie przewracałam kolejne strony. Nie wiem co ja będę robiła czekając na kolejny, ostatni już tom. Nie mam pojęcia co się po nim spodziewać, ale wierzę, że będzie epicko.




Pozdrawiam!


Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie Autorce


sobota, 30 kwietnia 2022

"Modlitwa do Boga Złego" Krzysztof Kotowski

Opis z okładki:

Mieszkające na odludziu małżeństwo znajduje przed drzwiami swojego domu nieprzytomnego, zagadkowo wyglądającego, dziwnie ubranego chłopca. Natychmiast wzywają swoją przyjaciółkę - lekarkę Aleksandrę Sambierską. Szybko odkrywa ona, że oprzytomniały nastolatek nie tylko mentalnie, lecz także anatomicznie bardzo różni się od zwykłych chłopców w jego wieku. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że dzieciak jest śmiertelnym zagrożeniem dla grupy bezwzględnych i bardzo potężnych ludzi, którzy będą go ścigać i nie cofną się przed niczym, by chłopca unicestwić. Na ich drodze stają Krzysztof Lorent oraz Haiku - niegdyś zawodowa zabójczyni, dziś wspólniczka Kapłana Wiedzy. Wspólnie walczą oni już nie tylko z Aurelitami, lecz także zupełnie nowym - być może jeszcze groźniejszym - przeciwnikiem. 


Nikt nie jest doskonały.


Moja opinia:

Druga część serii z Kapłanem Wiedzy w centrum uwagi. Jest równie pełna akcji co poprzedni tom i jeszcze bardziej zaskakująca. Autor poszedł o krok dalej w kierunku fantastyki, a że to mój ulubiony gatunek, mówię zdecydowane Tak! 


Kilka lat po wydarzeniach z pierwszego tomu, w pobliżu ekscentrycznej chatki Cipuchy i Bzdeta pojawia się nastolatek w dziwnie przylegającym białym stroju. Nie mówi, wygląda na chorego i przerażonego, wyraźnie przed kimś ucieczka. Nauczeni dziwnymi doświadczeniami, hipisi zamiast z policją kontaktują się z doktor Aleksandrą Sambierską i próbują pomóc chłopakowi. Szybko robi się jeszcze dziwniej. Po kilku badaniach bohaterzy odkrywają, że nastolatek ma inaczej zbudowane serce, trzy nerki i kilka innych podrasowanych części organizmu. W dodatku jest ścigany. Jedynie Kapłan może mu pomóc w walce z prześladowcami. Wraz z Haiku wracają do Polski, by wspólnie stawić czoła nowemu przeciwnikowi.


Przypadek to Bóg... przechadzający się incognito.


Tajemniczy nastolatek zaintrygował mnie z miejsca. Zastanawiałam się, czy to miejsce, w którym autor wprowadzi kosmitów i nie mogłam się zdecydować, czy jeszcze jestem to w stanie akceptować, czy jednak obcy to za dużo. Nie zawiodłam się jednak, autor dał popłynąć swojej wyobraźni w niespodziewanym przeze mnie kierunku. Rozwiązania tej zagadki podane dopiero na końcu książki się nie spodziewałam i okazało się całkiem satysfakcjonujące.


Super, że znów mogłam poprzebywać z Kapłanem i jego przyjaciółmi. Były znane już osoby, ale też sporo nowych, równie barwnych. Do Czesia, ekscentrycznego wynalazcy z miejsca poczułam sympatię. Ciekawi bohaterowie to największy plus tej trylogii.


"Modlitwa do Boga Złego" to godna kontynuacja "Kapłana". Utrzymała poziom i otwartym zakończeniem zachęciła do sięgnięcia po ostatni tom. Już się nie mogę doczekać :D 


Pozdrawiam!


piątek, 22 kwietnia 2022

" Strażnicy Ga'Hoole 1. Porwanie" Kathryn Lasky

Opis z okładki:

Wypchnięty z gniazda i skazany na pewną śmierć, Soren zostaje uratowany przez członków Akademii Osieroconych Sów imienia świętego Ajgoliusza. Wraz z nową przyjaciółką, sprytną i uszczypliwą Gylfie, odkrywa prawdziwe i złowieszcze przeznaczenie tej niezwykłej szkoły. Soren ma odtąd tylko jeden cel - ucieczkę!

Seria „Strażnicy Ga'Hoole” to klasyczna opowieść o męstwie i bohaterstwie w starciu dobra ze złem. To przygoda pełna adrenaliny, napięcia, a także miłości i lojalności. W 2010 roku Zack Snyder (300, Sucker Punch, Liga Sprawiedliwości) nakręcił świetnie przyjętą filmową adaptację trzech pierwszych tomów serii pod tytułem "Legendy Sowiego Królestwa".



Skakanie to pierwszy krok poprzedzający latanie. 


Moja opinia:

Obok historii wprost z sowiego królestwa nie mogłam przejść obojętnie. Te ptaki zawsze miały w moim sercu specjalne miejsce, głównie dzięki serii o Harrym Potterze. "Porwanie" pochłonęłam w zawrotnym tempie, zaskoczona oryginalnością pomysłu i zachęcona do sięgania po kolejne tomy. 


Ale lot to uczucie, coś, czego nie da się przekazać słowami. 


Głównego bohatera poznajemy jeszcze w jego miejscu urodzenia, gnieździe rodziców, gdzie wraz z starszym bratem i młodszą siostrą wiedli dość spokojne życie. Młode od początku były przestrzegane o niebezpieczeństwach tego świata, a przede wszystkim o rychłej śmierci, która spotyka każdą małą sowę znajdującą się poza bezpiecznym gniazdem. Soren na własnej skórze doświadcza upadku i samotności. Zostaje porwany do Akademii, w której za zadawanie pytań wymierzane są dotkliwe kary, a młode sowy poddawane są praniu mózgu... 


Nie zadawaj pytań, wypełniaj rozkazy - 
To dobrego życia niezbędne nakazy.


"Porwanie" to średnia objętościowo książka, do tego z stosunkowo dużymi literami, prostym językiem i krótkimi rozdziałami. Jest skierowana przede wszystkim do młodszych czytelników. Mimo wszystko odnalazłam prawdziwą przyjemność w poznawaniu oczami Sorena Akademii Osieroconych Sów. To miejsce prawdziwie klaustrofobiczne, kontrolowane stale przez starsze sowy, które uparcie wprowadzają bezsensowne reguły i odmawiają odpowiadania na pytania. Soren wie, że gdzieś tam wciąż żyją jego rodzice, rodzeństwo, martwią się o jego bezpieczeństwo, tymczasem w Akademii uporczywie przekonywany jest, że właśnie stał się sierotą. 


Nagle nie wiesz, co się dzieje naprawdę. Nie odróżniasz prawdy od kłamstwa. 


Soren i Gylfie, mała sóweczka kaktusówka, nie poddają się. Wspólnie walczą z systemem. Obserwują swych oprawców i próbują znaleźć logikę w tym szaleństwie. Z całego serca kibicowałam im w wysiłkach ogarnięcia tego chaosu i podziwiałam autora za tak oryginalny pomysł na fabułę. Kompletnie nie wiedziałam, jaki jest cel tej Akademii i dochodziłam do prawdy wspólnie z bohaterami.


Ja potrzebuję ciebie bardziej, niż ty mnie. 


Polecam tę książkę z całego serca. Spędziłam z nią kilka ciekawych godzin, towarzysząc dwóm odważnym sowom w walce o wolność. To będzie idealna książka dla nieco starszych dzieci, ale i wielu dorosłym może się spodobać. 


Pozdrawiam!


piątek, 8 kwietnia 2022

"Harda Horda" antologia opowiadań

Opis z okładki:

Kiedy kilkanaście kobiet łączy siły, powstają rzeczy wyjątkowe.

Dwanaście niesamowitych historii pełnych nostalgii i grozy. Wyrusz w niezwykłą podróż po zdumiewających światach, w których ludzkość próbuje radzić sobie ze skutkami katastrof spowodowanych przez naturę lub własną ignorancję, gdzie czasem pojawiają się chmury będące portalem do innego uniwersum, a w słowach niewinnej piosenki dla dzieci „Jaworowi ludzie” ukrywa się mrożąca krew w żyłach tajemnica.

Pierwsze wspólne dzieło stowarzyszenia Harda Horda. Grupy dwunastu znakomitych i nagradzanych polskich pisarek. Poznaj ich zjawiskową antologię o przekraczaniu granic.

Od kobiet dla kobiet. Ale nie tylko. Porywająca lektura dla wszystkich wielbicieli mrocznych klimatów.

Autorki: Agnieszka Hałas, Aleksandra Janusz, Aleksandra Zielińska, Aneta Jadowska, Anna Hrycyszyn, Anna Kańtoch, Anna Nieznaj, Ewa Białołęcka, Magdalena Kubasiewicz, Marta Kisiel, Martyna Raduchowska, Milena Wójtowicz.


Kiedy anioł stukał do mych drzwi, kazałam mu zostawić awizo.



Moja opinia:

Trochę polowałam na tę antologię, ale wreszcie mam, przeczytałam i trochę się pozachwycałam. 


Pierwszy tekst o tytule "Jawor" napisała Marta Kisiel. Już na starcie nakreślił baśniowy klimat, który utrzymywał się do samego końca. Opowiadania "Ognisty warkocz" Anny Nieznaj i "Z góry nie patrzą" Anny Harcyszyn czytało mi się trudno, mozolnie i niewiele z nich zapamiętałam. Najbardziej czekałam na tekst Anety Jadowskiej "Zielona zemsta". Ponowne spotkanie z Maliną i Klonem uznaję za bardzo udane, ale mogę być nieobiektywna, bo uwielbiam styl autorki i pochłaniam każdą jej książkę w zawrotnym tempie. Znam również twórczość Maryny Raduchowskiej. W "Hardej Hordzie" autorka przedstawiła spin-off drugiej części "Szamanki od umarlaków", czyli "Demona luster". Świetnie się złożyło, bo właśnie w tym miejscu zatrzymała się moja przygoda z serią. Opowiadanie "Bezduch" przybliża tragiczną historię rodziny Marka, Lajly i Róży. Mężczyzna podejmuje walkę o odzyskanie bliskich i gotowy jest zapłacić przerażającą cenę za przywrócenie ich do świata żywych. 


Nic nie zdarza się dwa razy, a niektóre rzeczy niepotrzebnie zaistniały nawet raz jeden jedyny. 


Opowiadanie "Dróżniczka" Aleksandry Janusz sprawiło, że łezka zakręciła mi się w oku. "Tylko nie w głowę" Ewy Białołęckiej dla kontrastu wprowadził solidną dawkę humoru, przedstawił apokalipsę zombie w świeży sposób, a do tego główna bohaterka z miejsca zaskarbiła sobie moje uznanie za ciekawą mieszankę odwagi z nieogarnięciem. "Dokąd odeszły cienie" Magdaleny Kubasiewicz to opowiadanie o nekromancie Noah, który ze swą towarzyszką Lilijas podejmuje się niebezpiecznego zlecenia oczyszczenia posiadłości Treylów z mieszkających tam duchów. Czytało mi się ciekawie i chętnie poznam tych bohaterów bliżej, a że to pierwszy tekst z serii, mam na co polować.


Był pan jednym z tych ludzi, którzy robią to, co chcą, i nikogo nie pytają o zdanie;


Tekst Aleksandry Zielińskiej "Po drugie" był dla mnie bardzo poruszający, nieskończenie smutny. Dziewczynka tęskni za siostrą, która przedwcześnie odeszła i trudno jej się pogodzić z nową rzeczywistością. Podobnie czytało mi się "Jest nad zatoką dąb zielony" Agnieszki Hałas. Mamy tu młodego chłopca z ciężką nieuleczalną chorobą i rodziców, którzy próbują sobie z tym radzić. Do tego rosyjski głód i mróz, no i immortalizacja ludzi, dzięki której mogą zredukować się do hologramu z pamięcią zapisaną w sieci. Bardzo ciekawy koncept. "Szanowny Panie M." Anny Kańtoch miał bardzo intersującą formę, mroczny nastrój i powolne wyniszczenie finansowe rodziny borykającej się z nieuleczalną chorobą. 


Moja siostra była wolna, bo nic nie wyzwala bardziej niż wiszące nad człowiekiem widmo śmierci. 


Dwanaście oryginalnych tekstów już za mną. Twórczość niektórych autorek dobrze znam i lubię bardzo, ale większość jednak wciąż przede mną. Najszybciej wrócę do Maliny i Klona, bo książka "Cud Miód Malina" już czeka na mojej półce. Warto poznać "Hardą hordę", dla różnorodności, kreatywności, niesamowicie ciekawych pomysłów. 


Pozdrawiam!

czwartek, 31 marca 2022

"Kobiety ze słynnych polskich obrazów. Boskie, natchnione, przeklęte" Iwona Kienzler

Opis z okładki:

Kim była nieszczęśliwa dziewczyna z portretów Wyspiańskiego? Dlaczego Podkowiński pociął nożem swoje słynne płótno? Czytją twarz mają mityczne postacie na obrazach Malczewskiego?

Kolejna książka z bestsellerowej serii biografii historycznych wydawnictwa Lira zabiera czytelników w krainę polskiego malarstwa. Publikację wzbogacają kolorowe reprodukcje. 

Iwona Kienzler zdradza tajemnice kobiet patrzących na nas od stuleci ze słynnych polskich obrazów. Boskie, natchnione, przeklęte...

Czy na pewno wiemy, kim były? 



Moja opinia:

Nie spodziewałam się, że ta książka tak bardzo mi się spodoba. Historia to był zawsze mój najmniej lubiany przedmiot w szkole i od powieści z jej elementami zwykle stronię. Ten egzemplarz otrzymałam w prezencie, który był strzałem w dziesiątkę!


W tej książce znajdziemy osiem opowieści o polskich obrazach, które skojarzy nawet taki historyczny nieuk jak ja. Ich twórców również w większości znamy. Ale już o paniach, które na nich widnieją, mało kto słyszał. A wielka szkoda, bo historie tych kobiet i ich adoratorów są niesamowicie ciekawe, w większości skandaliczne i pikantne. Niejedna nadałaby się na hollywoodzki film. 


Nie ma tutaj suchych faktów czy mnóstwa dat. Autorka opowiada o bohaterach, którzy kochali, zdradzali, a przede wszystkim inspirowali z wyczuciem, pasją i humorem. Udzieliło mi się to samo zainteresowanie, które kiedyś napędzało fale plotek w społeczeństwach, w których funkcjonowali. Historia, która zwykle wydaje mi się nudna, tutaj nabrała kolorów, postaciom nie zabrakło głębi, a ja chętnie przechodziłam do kolejnych rozdziałów. 


Moim ulubionym był rozdział trzeci o tytule "Teodora Matejkowa - żona jak narkotyk". Nie miałam pojęcia, że ta kobieta miała tak wybuchowy charakter! Rozbawiło mnie stwierdzenie autorki, że być może dzięki ciągłym silnym emocjom towarzyszącym awanturom w domu malarz stronił od używek bardzo popularnych wtedy wśród jego kolegów artystów. Im brnęłam dalej w tę historię było mi go jednak coraz bardziej żal. Jego życie nie należało do najłatwiejszych. 


Polecam tę książkę z całego serca. Jeśli nie lubicie historycznych pozycji równie mocno jak ja, to jest świetna pozycja startowa do rozpoczęcia przygody z gatunkiem ;) 


Pozdrawiam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...