Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

czwartek, 31 grudnia 2020

Życzenia Noworoczne i małe podsumowanie

Wszystkiego co dobre w Nowym Roku. Oby był choć odrobinę szczęśliwszy i nieco bardziej owocny od poprzedniego. 

W 2020 miałam świetną passę do blogowania i niestety zawdzięczam to w dużej mierze pandemii. Choć wielu osobom ta sytuacja dała się we znaki, mnie nagrodziła większą ilością wolnego czasu oraz luźniejszym podejściem w pracy i na studiach. Jeszcze w lutym bałam się jak pogodzę 4/5 etatu z pełnymi studiami dziennymi i mocno ograniczałam wszelką aktywność w Internecie. Już w marcu, gdy pierwszy szok minął, mogłam rozwinąć skrzydła i w małe przerwy wciskałam coraz więcej czytania. Paradoksalnie to właśnie pandemia, kryzys światowy dał mi te kilka chwil dziennie, których brak dotąd nie pozwalał rozwinąć bloga czy Instagrama. 

Nie jest jednak zupełnie kolorowo. Ceny w sklepach rażą, ciągłe podwyżki przypominają o galopującej inflacji, a w marcu 2021 czeka mnie poszukiwanie nowej pracy, co zapowiada się na bardzo trudne wyzwanie. A moje problemy są niczym w porównaniu do historii, które trafiają do nas co dzień. Rok temu o tej porze nikt nie uwierzyłby, że 2020 będzie taki, jaki był. Mam wrażenie że tym razem, nauczeni doświadczeniem, wszyscy jesteśmy ostrożni w przewidywaniach na 2021 rok. 

Choć przeczucia co do nowego roku mamy różne, w życzeniach bądźmy wylewni. Oby było jak najlepiej, stabilniej i przede wszystkim zdrowo! Bo zdrowie rzeczywiście jest najważniejsze, z tym już chyba nikt nie polemizuje ;)

Pozdrawiam!

wtorek, 29 grudnia 2020

"Królowa niczego" Holly Black

Opis z okładki:

Władzę o wiele łatwiej zdobyć, niż utrzymać. Taką bolesną lekcję odebrała Jude, gdy w zamian za królewski tytuł zwolniła złego króla Cardana z przysięgi posłuszeństwa. 

Teraz jest królową elfów, lecz na wygnaniu i wyczekuje okazji, by odzyskać, co utraciła. Sposobność pojawia się w osobie Taryn, nielojalnej siostry bliźniaczki, której śmiertelnemu życiu zagraża teraz śmiertelne niebezpieczeństwo. 

Aby ją ratować, Jude ryzykuje własnym życiem; zakrada się w przebraniu na elfowy dwór, choć oznacza to konfrontację z Cardanem i własnymi uczuciami. Tymczasem w krainie elfów trwają przygotowania do krwawej wojny. Los rzuca Jude daleko na tyły przeciwnika, czego królowa nie omieszka wykorzystać w swojej własnej grze. 


Jak dobrze walczyć z kimś innym niż tylko z samą sobą. 

 

Moja opinia:

Świetne zwieńczenie świetnej serii. Znów zarwałam nockę i niczego nie żałuję ;)


W tej chwili pragnę wielu rzeczy, ale najbardziej ze wszystkiego, to znaleźć się gdziekolwiek indziej ... 



Na początku ostatniego tomu trylogii Okrutnego księcia Jude przebywa na wygnaniu w śmiertelnej części świata. Nie rozpacza jednak, znajduje sobie zajęcie wykonując zlecenia dla miejscowej elfiej społeczności. Taryn przybywa, by prosić ją o małą zamianę ról, co ma pomóc siostrze w pomyślnym przejściu przesłuchania. Niestety sprawy trochę się komplikują i Jude jest zmuszona udawać siostrę dłużej niż planowała... Tymczasem Cardan podczas konfrontacji z dziewczyną zachowuje się podejrzanie, jakby jednak cieszył się ze spotkania...


Kiedy za wszelką cenę próbujesz wygrać, nie ma czasu na zbędne żale. 



Jude znów zyskuje sobie moją sympatię siłą, uporem i konsekwencją. Chowa w sobie żal do Cardana, ale nie rozpacza, tylko dostosowuję się do sytuacji, nie poddaje się, nie zapomina. Podziwiam ją za to. Jest czasem lekkomyślna, trochę za bardzo ceni władzę jak na moje gusta, ale ciętym językiem i uporem zyskuje sobie specjalne miejsce w moim sercu. Wciąż się zastanawiam ile mogłabym osiągnąć w życiu, gdybym umiała równie skutecznie panować nad sobą. 


Miłość może jest głupia, ale ty nie jesteś. 


Relacja Jude i Cardana w tym tomie nabiera zdecydowanie cieplejszych barw. I dobrze, bo ileż można czekać ;) Cieszę się, że autorka zdecydowała się pójść w tym kierunku. Są świetną parą, niedoskonałą, ale pełną pasji i przez to hipnotyzującą. Głównie ze względu na nich żałuję, że to już ostatnia część. Będę tęsknić za obserwowaniem ich dojrzewającego uczucia. 


Wygrać, a przynajmniej nie dać się zabić. 


Trylogia Okrutnego księcia zdecydowanie zasługuje na uwagę. Wciąga niesamowicie w elfowy świat pełen intryg i okrutnych forteli. Złożeni i niesamowicie interesujący bohaterowie dają się zapamiętać. Wzbudza tak silne emocje, że trudno oderwać się od czytania, a myśli wracają do tych historii jeszcze na długo po zakończeniu. Z całego serca polecam i przestrzegam - najlepiej zaopatrzyć się w całą trylogię naraz, bo po lekturze pierwszego i drugiego tomu potrzeba poznania ostatniego nie daje spokoju.


Pozdrawiam!


Może bycie istotą ludzką nie zawsze oznacza słabość.


poniedziałek, 28 grudnia 2020

"Książę mgły" Carlos Ruiz Zafon

Opis z okładki:

Wiele lat musiało upłynąć, by Max zapomniał wreszcie owo lato, kiedy odkrył, właściwie przypadkiem, istnienie magii. 

Rodzina Carverów (trójka dzieci, Max, Alicja, Irina, i ich rodzice) przeprowadza się w roku 1943 do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku. Zamieszkuje w domu należącym niegdyś do rodziny Fleishmanów, których dziewięcioletni syn Jacob utonął w morzu. Od pierwszych dni dzieją się tutaj dziwne rzeczy; nocą w ogrodzie Max widzi posągi artystów cyrkowych. Dzieci poznają kilkunastoletniego Rolanda, od którego usłyszą różne ciekawostki o miasteczku i o zatopionym pod koniec pierwszej wojny statku. Poznają również dziadka Rolanda, latarnika Victora Kraya. To on opowie im o złym czarowniku, Księciu Mgły, który gotów jest spełnić każde życzenie lub każdą prośbę, ale w zamian żąda bardzo wiele. Coś, co dzieciom wydaje się jeszcze jedną miejscową legendą, niebawem okazuje się zatrważającą prawdą. 


Błędem, poważnym błędem jest wiara w to, że można ziścić swoje marzenia, 

nie dając nic w zamian. 


Opinia:

Jest to pierwsza książka autorstwa Carlosa Ruiza Zafona jaką miałam okazję przeczytać. Nazwisko nie raz i nie dwa obiło się o uszy, zatem skorzystałam z okazji, poznałam i zupełnie się zaskoczyłam.


Złych wspomnień nie musisz brać ze sobą. I bez tego będą cię prześladować. 


Po pierwszym zdaniu powieści i opisie z okładki spodziewałam się baśniowo napisanej fantastyki, tajemniczej, z małym dreszczykiem. Tymczasem Książę mgły to świetnie skonstruowany horror, który wzbudził mój niepokój już w pierwszym rozdziale. Historię poznajemy głównie z perspektywy Maxa, choć czasem patrzymy na wydarzenia również oczami Alicji, Rolanda i pozostałych bohaterów. Wszyscy doświadczają dziwnych zdarzeń, groźnych, niewytłumaczalnych. Tajemnicze głosy, chodzenie po ścianach, ruszające się posągi i upiorny klaun. Autor zmieścił w tej krótkiej powieści mnóstwo przerażających elementów. 


Czas nie istnieje, dlatego nie należy go tracić. 


Na szczególną uwagę zasługuje wątek miłosny między dwójką bohaterów. Na kartach tej dwustu stronicowej książki obserwujemy ich losy od poznania, przez stopniowe budzenie się uczucia i pierwszą bliskość, po tragiczny koniec. Nie mam pojęcia jak, ale autor zmieścił w tej krótkiej historii pełną historię miłosną, która mnie głęboko urzekła i gorąco kibicowałam bohaterom, licząc że jednak uda się im uciec przeznaczeniu.


Zastanowiłeś się już, jakie jest twoje życzenie?


Zdecydowanie polecam Księcia mgły, zwłaszcza fanom opowieści grozy. Gęsia skórka jest tutaj nieunikniona. Ja z pewnością zapoluję na kolejne tytuły od pana Zafona ;)


Pozdrawiam!


W nieskończonym wszechświecie było zbyt wiele rzeczy, których ludzki rozum nie ogarniał. 


wtorek, 22 grudnia 2020

"Sztuka przywództwa. Piłsudski" Piotr Gajdziński

Opis:

„Oto idzie cholerne Imperium Brytyjskie!” – krzyknął na widok Winstona Churchilla jeden z robotników. Taką charyzmę – a także wizję przyszłości – miał też Józef Piłsudski. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, późniejszy legionista, adiutant Marszałka i generał, po raz pierwszy zobaczył... 

... Piłsudskiego w Paryżu, dokąd ten przyjechał szukać żołnierzy do Legionów. „W tym okresie Komendant przypominał mi jednego z największych samotników. Kolumba, który błagał o okręty potrzebne mu do odkrycia nieznanego a wyczuwalnego lądu” – wspominał. Prawdziwi przywódcy rodzą się w trudnych czasach – to wówczas ich pewność siebie, wiara w sukces, konsekwencja i determinacja objawiają swoją sprawczą moc. Dla Polaków Piłsudski pozostaje kwintesencją tych cech. 

Sztuka przywództwa jest nie tyle książką o Piłsudskim, co raczej opowieścią o przywództwie realizowanym przez Piłsudskiego. Analizą metod i sposobu działania Komendanta, które jego samego wyniosły na szczyty władzy w Polsce, a Polskę przywiodły do niepodległości.


Bo drzemała w nim siła człowieka wiedzącego, do jakiego celu zmierza, a cel ten nazywał się Polska. 


Moja opinia:

Sztuka przywództwa to krótka, niepozorna książka, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Z historią nigdy nie było mi po drodze i zwykle nie sięgam po związane z nią pozycje. Przywództwo to jednak magnetyczne słowo, zainteresowało mnie i chciałam sprawdzić, co też ta opowieść ma do zaoferowania. 


W każdej działalności publicznej, polityki nie wyłączając, do osiągnięcia sukcesu niezbędne jest szczęście. 


Książka ma zaledwie sto osiemdziesiąt stron dość dużą czcionką. Jest więc stosunkowo krótka, napisana zwięźle i konkretnie, dzięki czemu wciąga i trudno nie pochłonąć ją w jeden wieczór. Autor przekazuje dokładnie, skrupulatnie i z przenikliwością swoje spostrzeżenia i zdobytą o Piłsudskim wiedzę językiem ciekawym, a zarazem prostym i płynnym. Czytałam więc szybko i z żywym zainteresowaniem, pochłaniając stronę za stroną. 


Analiza biografii największych przywódców nie pozostawia wątpliwości - warunkiem niezbędnym jest pracowitość i wytrwałość. 


Opowieść podzielona jest na siedem części, a każdy poprzedzony jest kilkoma zdaniami oddającymi główną myśl następującego rozdziału. Dawało to poczucie uporządkowania. Miałam odczucie, jakby historia była napisana w ten sposób, by samą formą reprezentować dyscyplinę i uwagę skupioną na celu, czyli coś co cenił sam Piłsudzki.


Charyzma Piłsudzkiego brała się z niezłomności jego przekonań, siły wiary w słuszność obranej drogi i spokoju, z jakim dążył do wybranego celu. 


Z kart historii wyłania się obraz Piłsudzkiego, który wzbudza podziw i respekt. Silny wolą, wyróżniający się zdecydowaniem i nadludzką wytrwałością. Nigdy nie pozwalał sobie na zmęczenie, pokazanie słabości. Autor nie odwracał też wzroku od mniej pochlebnych cech, jak skłonność do dyktatorstwa i okazywanie braku szacunku do najbliższych podwładnych. Postać Piłsudzkiego jest więc przedstawiona skrupulatnie i dokładnie, jakby z brutalną szczerością. 


... często nakłaniał swoich współpracowników do myślenia i działania niekonwencjonalnego, zawsze ostro krytykując swoich podwładnych za rutynę, przyzwyczajenie do automatycznego, bezpiecznego działania, za niesięganie do nowatorskich rozwiązań. 


Bardzo cieszę się, ze ta pozycja sama trafiła w moje ręce, bo będąc na książkowych zakupach nigdy nie wrzuciłabym jej do swojego koszyka. Mimo, że zupełnie nie jest w moim guście, spędziłam z nią kilka fascynujących godzin i z czystym sumieniem polecam każdemu, szczególnie tym nieprzekonanym, jak ja, do bardziej historycznych pozycji. Warto dać się pozytywnie zaskoczyć ;)


Pozdrawiam!


Przywództwo nie jest piękną opowieścią o władzy. To opowieść o autorytecie, wstrzemięźliwości, charyzmie i, przede wszystkim, o odpowiedzialności. 




piątek, 18 grudnia 2020

Rozdanie Sylwestrowe

W tym roku Sylwester zapowiada się zdecydowanie spokojniej i nieco smutniej niż zwykle. Zatem na dobry początek 2021 roku zapraszam do wzięcia udziału w Rozdaniu Sylwestrowym 🎁


Podobnie jak w świątecznej edycji, jedna osoba zgarnia dwie książki niespodzianki. Znajdą coś dla siebie fani lekkiej fantastyki i historii z dreszczykiem 😊


Chętnych do wzięcia udziału w zabawie zachęcam do zgłaszania się w komentarzu pod tym wpisem, gdzie należy zawrzeć również krótkie lub długie życzenia dla nas wszystkich na nadchodzący rok 😊


W rozdaniu można brać również udział zgłaszając się pod zdjęciem rozdaniowym na Instagramie, bo można zwiększyć swoje szanse dwukrotnie. Rozdanie trwa do końca roku 2020, czyli do 31 grudnia, a paczkę nadam Paczkomatem na dowolny adres na terenie Polski. 


Pozdrawiam!

środa, 9 grudnia 2020

"Akuszer bogów" Aneta Jadowska

Opis z okładki:

Wszystko, w co wierzyła, okazało się kłamstwem. Nie wie już, kim jest ani czemu przez większość życia karmiono ją bredniami. Była mistrzynią fałszywych tożsamości, a teraz na niczym nie zależy jej tak mocno, jak na poznaniu tej prawdziwej. 

Zdradzona przez najbliższych, ścigana przez płatnych zabójców i nękana przez domagające się uwagi duchy przeszłości, rusza do kolebki wszystkich strachów – do magicznej Norwegii, gdzie wszystko się zaczęło. 

Tam czekać będą na Nikitę ludożercze trolle, boskie pszczoły, niespuszczające jej z oka kruki i tajemniczy Akuszer Bogów. Odpowiedzi oczywiście też – ale czy takie, jakich oczekuje? 

Jedno jest pewne: nie będzie to spokojna i sentymentalna wyprawa do źródeł.


Tu starzy bogowie wciąż są czczeni, głodni uwielbienia i potężni. 


Moja opinia:

Kolejna powieść pani Jadowskiej, którą czytało mi się niezwykle szybko i przyjemnie. Drugi tom Cyklu o Nikicie niczym nie odstaje od pierwszego, a ja już zaczynam żałować, że są tylko trzy. 


Wszyscy zasługujemy na swoją porcję prawdy i odpowiedzi w miejsce niekończących się pytań. 


Akuszer Bogów skupia się na motywie powrotu do przeszłości i rozprawienia się z ukrywanymi demonami. Nikitę od lat napędza nienawiść do okrutnego ojca i żal do zapatrzonej w siebie matki. Tymczasem na końcu Dzielnicy cudów bohaterka spotkała brata, dotąd zupełnie nieświadoma o jego istnieniu. Odkrycie jego istnienia i fakt, że podczas spotkania strzeliła mu w głowę, nie daje dziewczynie spokoju. Nikita wybiera się w drogę do Norwegii, gdzie czekają na nią odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Partner z Zakonu o nieznanej przeszłości i tajemniczej magii towarzyszy jej w wyprawie. Zostawiają za sobą stosiki trupów najemników, którym ktoś mocno zdeterminowany słono zapłacił za schwytanie Nikity żywcem ...


To miasto dawało popalić optymistom jak żadne inne.


W Cyklu o Nikicie zawsze mnóstwo się dzieje. Akcja pędzi nieubłaganie a trup ściele się gęsto. W Akuszerze Bogów jest nie inaczej. Mamy okazję zobaczyć świat w zupełnie innej rzeczywistości, kolorowy, niebezpieczny i pełen magii. Aż chce się zostać tam jak najdłużej. Mamy okazję wrócić do starych bohaterów, dobrych przyjaciół Nikity z poprzedniej części, ale też poznać nowe postaci, równie ciekawe i barwne. Gang motocyklowy z Norwegii polubiłam najbardziej. Braterstwo i wspólnota, walka  na śmierć i życie u boku braci, poczucie przynależności - to przepis na ciekawe życie. 


Widzisz, Odynie, tak właśnie zyskuje się lojalność i oddanie. Nie groźbami, a miodem. 


Spędziłam z tą powieścią kilka miłych, ciepłych jesiennych wieczorów. Poznawanie wyczynów Nikity i jej życia pełnego niebezpieczeństw, ale i wrażeń działa na mnie odprężająco. Zawsze z uśmiechem na ustach sięgam po kolejną powieść pióra Pani Jadowskiej. Po prostu dobra, jakościowa polska fantastyka. 


Pozdrawiam!

Co może być prostszego niż prawda? Jest tylko jedna. 


sobota, 5 grudnia 2020

Instagramowe Rozdanie Świąteczne


Dziś przychodzę do Was z informacją o świątecznym rozdaniu, które trwa na Instagramie Znalezione Wśród Wielu do 18 grudnia 🎄 

Jedna osoba zgarnia dwie książki-niespodzianki 🎁 


Coś dla siebie znajdą fani fantastyki i thrillerów 👌 


Kto zostawi komentarz "Hoho" pod tym wpisem z podaniem nicku instagramowego zyska dodatkowy los 😉  


Powodzenia! ❤


P.S. 

Do nieposiadaczy kont na Instagramie - mam nadzieję, że nie sprawiłam, że poczuliście się urażeni lub pominięci. Mam w planie ogłoszenie Sylwestrowego Rozdania na Blogu 


piątek, 27 listopada 2020

"Manuskrypt" Wojciech Uszok

Opis:

Rok 1621, Horni Dunajowice, Morawy. Oddział strażników poszukujących syna burmistrza miasta wpada do pracowni żydowskiego alchemika Nikolasa Stroibera, stając się światkiem krwawego rytuału. 

Rok 1945, okolice Laskowic, Dolny Śląsk. Lew Borowski – pułkownik kawalerii Armii Czerwonej wraz ze swoim oddziałem zajmuje opuszczony przez nazistów obóz pracy. Na miejscu odkrywa makabryczną tajemnicę związaną z oddziałem hitlerowskich strażników. 

Rok 2013, Brzezinki. Podczas remontu zabytkowego budynku Urzędu Gminy Marek Broński znajduje doskonale zachowany, średniowieczny manuskrypt. Wkrótce do Brzezinek przybywa grupa Niemców, żywotnie zainteresowana pamiątkami z czasów wojny. Kim są? Dlaczego przybyli do Brzezinek akurat teraz? Jaką zagadkę skrywa stary spichlerz znajdujący się na posesji jednego ze znajomych Marka? Co z tym wszystkim ma wspólnego tajemnicza księga?


Strach za tymi firankami i tylko strach się kryje. 



Moja opinia:

Bardzo ciekawa pozycja. Na niecałych dwustu czterdziestu stronach przeplatają się trzy historie, które łączy pewien manuskrypt. Kryje on w sobie tajemnicę, za którą ludzie potrafią zabijać i przez całe dekady podążać...


Niech zatryumfuje sprawiedliwość! Śmierć mordercy!



Początki z tą lekturą były trudne i długie. Wprowadzenie trzech osi czasowych wymaga przedstawienia kilku zestawów bohaterów i różnych miejsc, co wymaga więcej czasu na wdrożenie się w każdą historię. Na szczęście czasy na tyle się zmieniły, a bohaterzy byli na tyle oryginalnie, że zapamiętanie szczegółów nie nastręczało trudności. Co rozdział narracja przechodzi do innej historii i nie raz akcja się rozkręcała, a ja miałam ochotę przeskoczyć o rozdział lub dwa do tego samego roku. Przyznaję się, raz uległam, bo rok 1945 rozkręcił się na dobre, a odpowiedzi na pytania były tuż tuż ;)


Wykonywać rozkazy potrafi prawie każdy, ale pan przejął inicjatywę. 


Bardzo, ale to bardzo podobali mi się bohaterowie. Oryginalni, świetnie skonstruowani i przedstawieni. W 1621 roku szczególną uwagę zwrócił pewien żandarm z policji, którego zwykłe wykonanie rozkazu, a następnie manipulacja i pragnienie rozwinięcia kariery doprowadziło do popełnienia strasznych czynów. W 1945 roku dowódca sowieckiej grupy zwiadowczej był dla mnie niesamowicie intersujący, pełen sprzeczności, na zmianę odpowiedzialny i okrutny. W 2013 roku głównymi bohaterami są trzej robotnicy z małej miejscowości, zdecydowanie nadużywający alkoholu, a jednak przedstawieni z pełną głębią, swoimi pragnieniami, tęsknotami i co niektórzy z niemałym intelektem. 


To tacy jak ty wyznaczają reguły i granice. 


Spędziłam z tą pozycją kilka pełnych napięcia chwil, a bohaterzy wzbudzili we mnie niemałą sympatię. Choć zakończenie jest zamknięte, wszystko już wiemy i zdecydowania nie ma pola do kontynuowania historii dla dotychczasowych bohaterów, chętnie spędziłabym z nimi więcej czasu ;) Polecam lekturę, fanom grozy i dreszczyku emocji na pewno przypadnie do gustu!





Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


sobota, 14 listopada 2020

"Zły król" Holly Black

Opis ze strony Wydawcy:

Najpierw bestialski mord, potem krwawa rzeź królewskiej rodziny i nieoczekiwana koronacja – ale tak, to był dopiero początek.

Niemało trzeba sił, by zadawać cios za ciosem i nigdy nie poddawać się znużeniu. O tak, to pierwsza i najważniejsza lekcja: musisz być silna. 

Gdy wyszło na jaw, że w żyłach Dęba płynie królewska krew, na Jude spoczęło brzemię odpowiedzialności za to, żeby jej braciszek po prostu dożył dnia, w którym będzie mógł przywdziać na swoje skronie koronę. 

Tymczasem na tronie elfów zasiada zły król, Cardan, a Jude przybiera niewdzięczną rolę szarej eminencji. Nie dość, że w świecie opętanych żądzą władzy magicznych istot wciąż zmieniają się sojusze i układy, to niełatwo jest zapanować nad kapryśnym władcą. Cardan nie zaniedbuje żadnej okazji, by sponiewierać i upokorzyć Jude, choć wcale nie słabnie jego deliryczna fascynacja dziewczyną. 

Gdy staje się aż nazbyt jasne, że za sprawą knowań kogoś z bliskiego otoczenia śmiertelne niebezpieczeństwo zagraża wszystkim, których Jude darzy miłością, nadchodzi pora, by zdemaskować zdradę, a przy tym przecież trzeba jakoś sobie radzić z mieszanymi i bardzo żywymi uczuciami, które w niej budzi Cardan – ongiś zepsute książątko, teraz król – król, nad którym należy panować, bo stawką jest utrzymanie się kruchej lecz zdeterminowanej ludzkiej istoty przy władzy (i przy życiu) w czarodziejskim świecie.


Jest tylko teraz. Tylko jutro, dziś wieczór i teraz oraz jeszcze wkrótce i nigdy. 



Moja opinia:

Pierwszą część trylogii Okrutnego Księcia pochłonęłam w jedną noc, nie mogąc się oderwać. Mając to w pamięci przygotowałam się do lektury kolejnego tomu, kończąc wcześniej pilne projekty ze studiów. I całe szczęście, bo Zły król znów wciągnął mnie w swój świat brutalnie i błyskawicznie. Nie sposób obok tej historii odejść obojętnie, choćby groziło to nieprzespaną nocą. 


Władza to nałóg. Żądzy władzy nigdy się nie da zaspokoić. 


Bohaterzy są hipnotyzujący. Nigdy nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. Niby wciąż powtarzają, że zależy im na młodym Dębie i jego bezpieczeństwie, ale złe instynkty nawet u w domyśle pozytywnych postaci dają o sobie znać. Żądza władzy i kontroli sprawia, że pokazują swe mroczne oblicza. Zdradzają i oszukują, choć elfy kłamać nie mogą. Paradoksy są wplecione w tę historię na każdym kroku i zdaje się, że właśnie one są przyczyną intensywnych emocji u czytelnika. 


Kiedy jestem z nim, czuję się jak główna bohaterka opowieści. 


Relacja Jude i Cardana swą nieprzewidywalnością przyciągała mnie najsilniej. Czytając fragmenty z ich udziałem skupiałam się najintensywniej, chłonęłam każde słowo ciekawa czy wreszcie powiedzą, co czują. Właściwie do końca nie wiem lub nie rozumiem na czym ta relacja polega, dlaczego wciąż utrzymuje się gdzieś napięcie między nimi i to nie daje mi spokoju. Koniecznie muszę dorwać kolejny tom, jak najszybciej.


Czymże dla postaci z legend jest taki drobiazg jak szczęście?


Seria Okrutny książę zawiera w sobie mieszankę pędzącej akcji, gąszczu podstępów i intrygujących bohaterów. Niezwykle trudno oderwać się od lektury. Również książkowy kac i potrzeba sięgnięcia po kolejną część są o wiele silniejsze, niż przy innych porównywalnie dobrych seriach. Zatem najrozsądniej od razu zaopatrzyć się w całą serię ;)


Pozdrawiam!


poniedziałek, 9 listopada 2020

"Moja przyjaciółka opętana" Grady Hendrix

Opis:

Jest rok 1988. Abby i Gretchen są najlepszymi przyjaciółkami już od czwartej klasy szkoły podstawowej. Pewien wieczór, wypełniony beztroską zabawą i nocnymi nagimi kąpielami w oceanie, nie kończy się jednak tak, jak by sobie tego życzyło rozbawione towarzystwo. Gretchen ginie w ciemności nocy, gdzieś w lesie, a gdy się odnajduje – nie jest już tą samą dziewczyną co kilka godzin wcześniej. Abby wyraźnie widzi, jak w najbliższych dniach Gretchen zamienia się w zaniedbaną, wulgarną, obcą jej osobę. Zaczynają się też dziać dziwne rzeczy za każdym razem, gdy Gretchen jest w pobliżu. Śledztwo podjęte przez Abby doprowadzi ją do zaskakujących odkryć. Zanim jednak ich historia dotrze do przerażającej kulminacji, o losie Abby i Gretchen zadecyduje jedno pytanie: Czy ich przyjaźń jest wystarczająco silna, by pokonać diabła?



Czasem stajesz w obliczu czegoś, co cię przerasta. 


Moja opinia:

To była od początku do końca świetnie skonstruowana i napisana historia o pięknej przyjaźni, która została poddana wielkiej próbie próbie. 


Obiecujesz, że mnie zabijesz, jeśli przestanę być szczęśliwa? 


Opowieść jest kompleksowa, od lat dziecięcych przez nastoletniość, kiedy mają miejsce najważniejsze wydarzenia, po podeszły wiek głównych bohaterek. Akcja na początku rozwijała się powoli, a przez pierwszych kilkadziesiąt stron czytało mi się przyjemnie choć bez zachwytu. Pewnej nocy Gretchen gubi się w lesie i udaje się ją odnaleźć dopiero po kilku godzinach. Nie ma pojęcia co się z nią działo i zachowuje się bardzo dziwnie. Początkowo dziewczyny zrzucają winę na emocjonującą noc, ale z czasem jest coraz gorzej i staje się jasne, że stan dziewczyny nie jest przejściowy, a akcja zaczyna się rozkręcać...


Tylko dzięki tobie jeszcze nie zwariowałam. 


Kreacja głównych bohaterek jest świetna. W ich zachowaniu, wspólnych rozmowach i w nawiązaniach do popkultury lat osiemdziesiątych czułam tamten klimat. Ich przyjaźń na kartach książki powoli składana jest w całość z wspólnie spędzonych chwil i przez lata dojrzewa, wzmacnia więzi. Z tego powodu dziwne zachowanie Gretchen tym bardziej raziło Abby, nie dawało spokoju. Wytrwałość i wierność dziewczyny zrobiły na mnie wrażenie. Ma wzloty i upadki, popełnia błędy i wykazuje się odwagą, analizuje rzeczywistość i walczy o to, w co wierzy. A przede wszystkim do końca się nie poddaje. 


Tacy jak oni nie słuchają zdania innych. 


Obok głównych bohaterek mamy wiele pobocznych postaci, równie dobrze wykreowanych i charakterystycznych. Z tekstu wyłania się obraz społeczeństwa od lat działającego w imię zasady kto ma pieniądze, ten może wszystko. Fałszywość i hipokryzję spotykamy na każdym kroku. Reputacja jest najważniejsza i bogaci rodzice bez wahania poświęcą dziecko, byleby nazwisko pozostało czyste. 


Uwierzyłem ci. A teraz ty musisz uwierzyć we mnie.


Relacje podobne do tej pomiędzy Abby a Gretchen powstają rzadko i zdecydowanie warto móc poznać historię ich więzi od pierwszego spotkania po ostatnie dni życia. Jeśli jednak ktoś sięgnie po książkę w poszukiwaniu dobrego horroru, również się nie zawiedzie. Opętana Gretchen nie raz wywoła u mnie dreszcze. Polecam!


A jeśli otworzą się drzwi percepcji i już nie uda mi się ich zamknąć?


   PREMIERA 12 listopada




Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


wtorek, 3 listopada 2020

"Szklany tron. Opowieść 1. Zabójczyni i władca piratów"

 Opis:

Groźna zabójczyni Celaena Sardothien pragnie dokonać odwetu. Gildia Zabójców wysyła ją na odległą wyspę na tropikalnych morzach, by odebrała dług od władcy piratów. Gdy dowiaduje się, że spłatę uzgodniono nie w pieniądzach, a w niewolnikach, charakter misji nagle ulega zmianie. Zabójczyni zrobi wszystko, by pokonać zło.


- Zdajesz sobie sprawę z tego, że to największe szaleństwo, na jakie się kiedykolwiek poważyliśmy?
- Niewykluczone. Ale z drugiej strony nigdy też nie próbowaliśmy zrobić niczego, co miałoby większe znaczenie. 



Moja opinia:

Bardzo przyjemnie było wrócić do jednej z ulubionych serii. Cieniutka książeczka, mniej niż sto stron, a dała mi wiele radości. 


Nie mam żadnych teorii. Mam jedynie pytania, które ty również powinnaś sobie zadać.


Celaena znów jest bezczelną, pewną siebie zabójczynią, którą dobrze poznaliśmy w głównej serii. Nowością natomiast jest Sam, jej kompan podczas odwiedzin u piratów. Od wielu lat wspólnie trenują pod okiem Arobynna, choć jedynie Celaena jest ulubieńcem i następczynią Króla Zabójców. Stąd czerpie pewność, że sprzeciwienie się woli mistrza może ujść jej na sucho. Relacja Sama i Celaeny na kartach historii powoli staje się nieco bardziej intymna, a wspólny cel zbliża ich ku sobie... 


Każde słowo smakowało gorzej od poprzedniego. 


Kilkadziesiąt stron to za mało, by zbudować silną historię, przedstawić dojrzewających bohaterów i jeszcze wpleść elementy zależności politycznych danego świata. Dlatego ta opowieść ma raczej sens tylko w momencie, gdy zna się główną serię. Nasuwa mi się porównanie do filmów animowanych, np. Kung Fu Pandy, na podstawie których powstały seriale. Kilkunastominutowe odcinki nie mogą się umywać do pełnego filmu, więc i historie zamknięte w nich są spłaszczone, nieraz dziurawe, ale przez wzgląd na świetny pierwowzór i już znanych bohaterów mimo wszystko ogląda się je dobrze. 


Była przecież zabójczynią, a nie bezwzględną morderczynią. 


Ta krótka historia niesie za sobą potężne przesłanie. Bohaterzy w walce o słuszną sprawę nie wahają się nadstawić karku. Warto ją poznać i nawet po zakończeniu serii wrócić raz jeszcze do ulubionych bohaterów.


Pozdrawiam!


piątek, 30 października 2020

"Miała umrzeć" Ewa Przydryga

Opis:

Spragniona mocnych wrażeń grupa znajomych tworzy nietypowy pakt. Regularnie testują granicę psychicznych i fizycznych możliwości, biorąc udział w ekstremalnej grze w wyzwania. Pieczę nad wypełnianiem zadań pełni liderka grupy – Ada. Jedno z wymyślonych przez nią zadań kończy się tragicznym wypadkiem. Ginie przypadkowy człowiek, a grupa przyjaciół ucieka z miejsca zdarzenia. A to tylko początek serii tragicznych zdarzeń… 

Mija dwadzieścia lat. Osierocona jako kilkumiesięczne niemowlę, wychowywana przez zimną i oschłą ciotkę, nękana nawracającymi stanami lękowymi Lena wciąż poszukuje swojej tożsamości. Gdy podczas wernisażu zupełnie obcy mężczyzna dotyka jej policzka i w sposób sugestywny twierdzi, że ją zna, a właściwie znał w dzieciństwie, dziewczyna angażuje się w poszukiwanie prawdy o sobie na własną rękę. 

Gdy Lena odkrywa kolejne elementy układanki, krok po kroku demaskuje opartą na misternie utkanym kłamstwie przeszłość. Kłamstwie, na którym swoje życie oparło troje nastolatków, by uniknąć poważnych konsekwencji. Kto tak naprawdę pociąga za sznurki, skrywając się za kulisami? Ile osób straci życie z powodu rozpoczętej przed laty i pozornie niegroźnej gry? I dlaczego wszystko jest okryte zmową milczenia?


Czy nikt nikomu nie ufał, nikt o nikogo tam nie dbał?!



Moja opinia:

Miała umrzeć jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki, o której słyszałam wiele pochlebnych opinii. Również ja spędziła z tą pozycją dwa pełne napięcia wieczory. 


Wolałam szokować, wkurzać i zadziwiać.



Akcja toczy się dwutorowo, w latach 1998 i 2019. Narratorkami są dwie kobiety, które łączą nie tylko więzy rodzinne. Lena jest spełnioną artystką z właściwym mężczyzną u boku, ale też wewnętrzną pustką, której nie potrafi wypełnić. Z kolei Ada to zbuntowana nastolatka. W poszukiwaniu wrażeń, ucieczki od toksycznego domu, sięga po używki i niebezpieczne wyzwania w gronie przyjaciół. Powoli uzależniają się od adrenaliny i nagle przekraczają granicę, zza której wrócić już nie mogą, a przyjaźń nie ma już znaczenia ...


Złe emocje są najgorszym doradcą. 


Największym plusem w moich oczach jest kreacja głównych bohaterek. Jednocześnie silne i zagubione, nie poddają się w walce o zrozumienie samej siebie. Popełniają błędy, często tragiczne i niosące za sobą poważne konsekwencje. Nawet w momentach największej próby nadal walczą, do końca. Zaangażowałam się w ich losy, wczułam i z wypiekami wypatrywałam finału. 


Bliskość to dla mnie obcy teren. 


Zakończenie historii, odkrycie mordercy zawiodło mnie jednak. Zbyt dużo zbiegów okoliczności i nieuzasadnione według mnie okrucieństwo. Reguła oko za oko, chęć zemsty była niewystarczająca w zestawieniu z nierozwiniętym przedstawieniem tej postaci, jej charakteru i skłonności do przemocy. Wyszło więc trochę naciąganie. 


Mam świadomość, że cały mój wysiłek pójdzie na marne. 
Że instynkt przetrwania jest gówno wart, jeśli szanse nie są równe. 


Z Miała umrzeć spędziłam dwa pełne napięcia wieczory, wciągnięta w rozwiązywanie zagadek przeszłości. Mimo niesatysfakcjonującego zakończenia, finalnie cieszę się, że miałam szansę poznać losy tych dwóch intrygujących, odważnych kobiet. 


 Nie marudzimy, jesteśmy nienasyceni i wciąż bierzemy więcej. 




Za egzemplarz powieści dziękuję serdecznie wydawnictwu 

czwartek, 22 października 2020

"Winda" Tomasz Sablik

Opis:

Robert Rot to cichy taksówkarz, którego dni wypełnia praca i życie rodzinne. Pod fasadą spokoju skrywa swoje słabości, silne migreny doprowadzające go na skraj agonii i paraliżujący lęk przed windą, którą mija za każdym razem w drodze do własnego mieszkania. Coś wyraźnie pragnie się z nim skomunikować. Nie jest jednak w stanie wyjaśnić, czy przerażające wizje, których doznaje, są wynikiem przemęczenia, czy zbyt silnych lekarstw. 

Czy wyjaśnienie swoich problemów odnajdzie na zapisie monitoringu z pewnej ciemnej, pamiętnej nocy? Czym jest tak naprawdę winda? 

Konfrontacja Roberta z własnym największym lękiem zdaje się być nieunikniona.



Od tego momentu liczyła się dla niego tylko miłość w swojej najczystszej postaci. 



Moja opinia:

Ta książka jest najlepszym, najbardziej angażującym horrorem, jaki czytałam. Strąca Wielki marsz Kinga z tego piedestału. Wciągnęła mnie i dogłębnie przeraziła. Nie mogłam oderwać się od lektury i bałam się okropnie tego, co przeczytam na kolejnej stronie. 


Żałowała wszystkich chwil, które mogła przeżyć inaczej. 


Główny bohater od razu wzbudził moją sympatię. Pracowity ojciec dwóch uroczych dziewczynek i kochający mąż, który wciąż myśli o tym, co by żonę ucieszyło, a czego nie lubi i nie powinien robić. Nie jest do końca zadowolony z tego, jak potoczyło się jego życie i wiele spraw mógłby zrobić inaczej. Choć jego małżeństwo przeszło kryzys, potrafił wybaczyć i kochać żonę dalej, mimo zdradzonego zaufania. Dla pasażerów swojej taksówki starał się być uprzejmy, a obsługa lokalów w których bywał wspominała go jako miłego faceta. Był ostatnio nieco przemęczony, doskwierały mu migreny i potrzebował przerwy. Słowem uczciwy obywatel z słabą kondycją, ale uroczą rodziną. Ale czy na pewno?


Patrzył na odbicie w lustrze, ale ono nie było jego już od bardzo dawna. 


Widać doskonale ile pracy autor musiał włożyć w ten tekst, by wszystko tak bardzo się zgadało. Każda strzelba Czechowa była użyta. Postacie ewoluowały i stawały się kimś innym, niż wskazywała na to początkowa ekspozycja. Bohaterzy, którzy dotąd zdawali mi się uosobieniem zła, okazywali się być bogu ducha winni. W pewnym momencie narracja zaczynała się drastycznie zmieniać w zależności od punktu widzenia i już nie wiedziałam, co miało miejsce naprawdę. Wtedy lektura zaczęła mnie naprawdę przerażać. Mogłam jedynie domyślać się najgorszego.


Co się ze mną dzieje?


Okładka Windy robi wrażenie, ale wnętrze zwala z nóg. W książce wykorzystano zabieg, który w horrorach przeraża mnie najbardziej - żonglowanie tym co jest prawdziwe, a co dzieje się tylko w naszej głowie. Zmasakrowane zwłoki wywołają u mnie żal i niepokój. Ale jeśli bohater musi sięgnąć po zapis z monitoringu, by wiedzieć co robił na klatce schodowej przez kilka godzin, mam ciarki na całym ciele. Jeśli szukacie angażującej i przerażającej lektury, to właśnie znaleźliście ;)


Światło zgasło i widział tylko ten czerwony numer. 



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



wtorek, 20 października 2020

"Upiorne święta" Artur Urbanowicz, Jakub Ćwiek, Tomasz Hildebrandt, Jakub Bielawski i inni

Opis: 

Najpopularniejsi autorzy i autorki polskiej literatury grozy połączyli siły, aby oddać w ręce czytelników zbiór najbardziej mrożących krew w żyłach opowieści świątecznych. 

W wyniku Strasznej Wojny świat zostaje spowity wieczną ciemnością. Kaleki sprzedawca Sergiusz musi przyzwyczaić się do nowej, groźnej rzeczywistości. W mrocznym mieście, które wypełniają pokrzywdzeni przez wojnę ludzie, nie jest to jednak łatwe. Formą ucieczki staje się dla mężczyzny alkohol oraz snucie opowieści o dawno utraconym świecie. Kilka dni przed wigilią na jego drodze staje niespodziewanie tajemnicza kobieta. Czy zdoła ona odmienić los Sergiusza? 

Aleksandra, zwana przez przyjaciół Aleksją, prowadzi życie typowej freelancerki, dzieląc czas między Niemcami, gdzie ma rodzinę, a Polską, z którą łączą ją silne wspomnienia z dzieciństwa oraz przyjaciele. Unormowane życie wywraca się jednak do góry nogami, gdy na jej drodze staje nieznany dotąd ojciec, a najlepsza przyjaciółka umiera w podejrzanych okolicznościach. Aleksja nie zdaje sobie nawet sprawy, że jest to dopiero początek dziwnych wydarzeń, a los szykuje dla niej najbardziej przerażającą Gwiazdkę w życiu. 

Dziesięcioletnia Ania wypatruje z niecierpliwością pierwszej gwiazdki, podczas gdy jej mama i babcia z troską nakrywają wigilijny stół. Nagle do drzwi mieszkania puka niezapowiedziany gość. Okazuje się nim pan Mieczysław – staruszek mieszkający w piwnicy tego samego bloku. Nie byłoby w tej historii nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Mieczysław okazuje się nie być człowiekiem. Jakiej przerażającej prawdy dowie się Ania i co będzie miał z nią wspólnego tajemniczy oddział piwnicznych? 

To tylko trzy z aż dziesięciu przykładów mrożących krew w żyłach opowieści składających się na antologię „Upiorne święta”. Jakub Bielawski, Robert Cichowlas, Jakub Ćwiek, Hanna Greń, Tomasz Hildebrandt, Graham Masterton, Adam Przechrzta, Artur Urbanowicz, Przemysław Wilczyński i Marek Zychla dotknęli w swoich tekstach wszystkich odcieni grozy, dzięki czemu każdy z czytelników znajdzie tam coś dla siebie. 

To będą przerażające Święta.


W skrajnych sytuacjach jesteśmy w stanie czynić cuda.

87 centymetrów, Artur Urbanowicz


Moja opinia:

Upiorne święta to zbiór opowiadań, który sprawił, że w październiku poczułam klimat świąt. Zwykle cukierkowo opisywany czas tutaj przedstawiony jest w nietypowym, upiornym świetle. Idealna świąteczna pozycja dla miłośników literatury grozy. 


To mnie się boją. To przeze mnie nie wychodzą z domów. 

87 centymetrów, Artur Urbanowicz


Książka zawiera rozmaite historie, które łączy akcent świąteczny i większa lub mniejsza dawka grozy. Na tym właściwie podobieństwa się kończą. Możemy tu znaleźć zarówno opowiadania typowo fantastyczne, jak i historię zwykłego żartu, który może się przeistoczyć w tragiczny wypadek. Czasem narratorami są oprawcy, innym razem ofiary. Mamy  pędzącą akcję, jak i spokój i nostalgię. Ucieczki przed potworami i gangsterami. Alternatywne wersje rzeczywistości rodem z Matrixa. Nawet wilkołaki. Tuż po skończeniu jednego opowiadania natychmiast przechodziłam do kolejnego, stale pod wrażeniem, na jak wiele stać ludzką wyobraźnię. 


Patrzy w górę, ale stamtąd nie nadejdzie pomoc. Jeszcze nigdy nie nadeszła, choć tyle razy o nią prosił.

Opowieść wigilijna, Tomasz Hildebrandt


Poziom opowiadań był na tyle wyrównany, że trudno mi wybrać ulubione. Wspomnę zatem więcej o pierwszym. Czytałam według kolejności wydawcy, zaczynając od Opowieści wigilijnej Tomasza Hildebrandta. 

Janek chcąc spędzać jak najmniej czasu w wigilijny wieczór ze swoją dysfunkcyjną rodziną bierze popołudniową zmianę w lokalu, w którym pracuje. Tuż przed zamknięciem pojawia się klient w stroju Mikołaja. Nie daje się wyprosić, więc w końcu zostaje obsłużony. Niezadowolony z usługi, nie szczędzi uwag. Zostaje więc wyrzucony brutalnie z lokalu. Karma jednak wraca, w Wigilijny wieczór szczególnie. Po skończeniu zmiany Janka czeka ponowne spotkanie z klientem i prezent adekwatny do jego zachowania... Akcja ruszyła z kopyta i nie mogłam się oderwać od lektury. Ledwie zaczęłam, a już kończyłam i z żalem popędziłam do kolejnego opowiadania. Mocny początek zrobił na mnie wrażenie i pozytywnie nastawił na resztę lektury. 

 

Człowiek jest tylko trybikiem w rozpędzonej maszynie, teraz już to wiedział. 

Dom na końcu ulicy, Przemysław Wilczyński


Jesień i zima to idealny czas, by zakopać się pod kocem z dobrą książką. Upiorne święta nadadzą się do tego doskonale. Momentalnie zainteresują, wciągną i zapewnią świetna rozrywkę. Polecam!



Za egzemplarz recenzencki dziękuję serdecznie wydawnictwu 



piątek, 16 października 2020

"Chodź ze mną" Konrad Możdżeń

 

Opis:

Zło istnieje! 

Nie jako przeciwwaga doba, czy owoc filozoficznych rozważań. Zło jest czystą i niczym nieskrępowaną mocą – siłą, która sprowadza na ziemię pierwiastek piekła. 

Zło jest wieczne i nieśmiertelne. Czasem trwa w uśpieniu przez lata, by w końcu objawić się w najohydniejszej ze swych postaci. 

Zło jest niezmienne, a jego najwierniejszym towarzyszem jest cierpienie. Jest wilgotne od ludzkich łez, zimne od strachu. Ma smak krwi, a smak ten – raz doświadczony – działa jak najsilniejszy narkotyk. Otumania zmysły, uzależnia i otwiera duszę na działanie piekielnych mocy. 

Czy jesteś gotowy, by poznać kolejne jego wcielenie i zanurzyć się w iluzorycznym świecie, w którym zacierają się kontury rzeczywistości? W świecie, w którym niewielkie pomieszczenie staje się bramą do sanktuarium najpodlejszego zła? Świątynią, której fundamenty toczy śmiertelna choroba przepoczwarzająca człowieka w bestię, a życie w koszmar? 

Poznaj historię zbrodni, której echa wybrzmiewają na przestrzeni całych pokoleń. 

Tylko uważaj i pamiętaj, że… 

Zło istnieje!


Fasadę można pomalować, ale nie zmienisz gnijących fundamentów. 



Moja opinia:

Bardzo mroczna i brutalna historia z wieloma istotnymi, dopracowanymi bohaterami. W centrum restauracja z mroczna historią, momentami wręcz obrzydliwą. Ta opowieść sprawiła, że nie raz skrzywiłam się  niesmakiem. 


Sponiewierany wewnętrznie przez życiowe perypetie wołał, prosił i błagał, Stwórca jednak milczał. 


Opowieść toczy się wokół nowo odremontowanej i otwartej wrocławskiej restauracji, która kiedyś, przed wojną miała wielu bywalców z wyższych sfer, a wnętrze zachwycało przepychem. Podziemie starej kamienicy, w której znajduje się lokal wzbudza niepokój wśród niektórych mieszkańców Wrocławia. Na przestrzeni lat działy się tam niepokojące rzeczy, jednak niewielu o tym opowiedziało, by uniknąć niezrozumienia czy wyśmiania. Właściciel i pracownicy lokalu nie są świadomi zagrożenia, ale niektórzy zaczynają czuć, że coś jest nie tak z jednym z pomieszczeń na zapleczu ...


Nie mamy tutaj wyraźnie istotniejszego głównego bohatera, a raczej grupę, z których jedni dostają więcej, inni mniej uwagi, jednak "grają" jedynie w grupie. Każdy jest solidnie skonstruowany, przemyślanie przedstawiony, a ich przemianie poświęca się wiele czasu. Czasem miałam dość rozwoju bohaterów, wyczekiwałam akcji, czułam, że zbyt wolno posuwamy się do przodu. W okolicy czterechsetnej strony byłam przekonana, że dotychczasową historię spokojnie można było zmieścić w trzystu stronach i wyszłoby równie dobrze.  


Stała teraz na przystanku chłostana zimnym wiatrem, lecz to nie niska temperatura, a dzika furia sprawiła, że zaczęła się trząść. 


Czy jednak te czterystu stronom mogę zarzuć coś więcej poza tym że nie jest ich mniej? Absolutnie nie. Wręcz rzuciła mi się w oczy ogromna dokładność autora. Każda scena miała dla mnie sens, nikt nie pojawiał się gdzieś z przypadku, żadnych nadmiarowych niepotrzebnych bohaterów. Wszystko się zgadzało i czułam, że to jedna wielka układanka, wyprodukowana z profesjonalną dbałością o szczegóły. A zakończenie jest mistrzowskie! Ostatnich kilka stron zostawia nas z przerażającym twistem, który odziera nas z resztek poczucia bezpieczeństwa. 

Przytulony do ściany zacisnął pięści i kołysząc się na drżących kolanach, modlił się w duchu, aby znów rozbłysły światła. 


Bohaterzy szli w te ciemne korytarze, choć mówiłam im, że nie powinni, jednak wcale nie byłam sfrustrowana ich zachowaniem. Wiedziałam, że ich postępowanie jest uzasadnione, bo to nie głupota, lecz coś znacznie większego i groźniejszego. Zło czające się w murach restauracji autentycznie mnie przerażało, bo i autor nie szczędził brutalnych, krwawych opisów. Zło nie było również przypisane do osoby czy miejsca, a rozprzestrzeniało się powoli i konsekwentnie, jak wirus. A objawy, świadczące o tym, że coś jest nie tak były nowe, niezrozumiałe, więc też bagatelizowane i stawały się widoczne, gdy było już za późno na ratunek. 


Jakiś wspólny, nieokreślony pierwiastek przyciągał ich ku sobie tylko po to, by wzbudzić wzajemną niechęć. 


Chodź ze mną to bardzo dobrze napisany i autentycznie przerażający horror. Choć ujęłabym mu kilkadziesiąt stron, dbałość o szczegóły w konstrukcji historii i budowaniu postaci zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Polecam wszystkim fanom dobrej grozy. 


Pozdrawiam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



niedziela, 4 października 2020

"Dunkel" Jakub Bielawski

Opis:

Mam na imię Dunkel. Jestem Dunkel. Posłuchaj mojej opowieści. Nie będzie łatwo, nie będzie przyjemnie. Zabiorę cię tam dokąd nie chcesz iść. Nie chcesz, ale i tak pójdziesz. Wiesz, że musisz. Słuchasz? Słuchaj. Jestem Dunkel, jestem ciemnością, twoją ciemnością. Poznasz mnie, a potem poznasz siebie. Chodź i słuchaj. Zabiorę cię na Dolny Śląsk, nach Niederschlesien cię zabiorę, do roku 1945. Zobaczysz jak to wszystko się skończyło, zobaczysz jak to wszystko się zacznie. Poznasz ich, poznasz ich wszystkich. Poznasz Franię i Franciszka, Kazię i Władka. Poznasz i już nigdy nie zapomnisz. Chodź ze mną. Będzie ciemno, chwyć mnie za rękę i chodź. Zobacz mnie w swoim lustrze.

 

Jestem Dunkel, a noc zawsze była częścią mnie.

 

Moja opinia:

Trudna, bardzo oryginalna w formie powieść. Ciężko dać się ponieść, zwłaszcza na początku. Gdy już troszkę się z nią oswoić, wciąga niesamowicie. 

 

Jak mam się nie bać, kiedy nie wiem, co znajdę w środku, co znajdę w sobie, czego się dowiem?

 

Dunkel to pierwsza książka, która niepokoiła mnie zarówno formą jak i treścią. Podzielona jest na siedem rozdziałów, a każde z nich składa się z monologów narratora, czyli tytułowego Dunkela. Jego wypowiedzi są chaotyczne, przeskakuje z tematu na temat. Z czasem jego intencje stają się jednak wyraźniejsze, a dotąd niezwiązanych bohaterów i przypadkowe wydarzenia zaczyna łączyć sieć połączeń. Wszystko utrzymane w klimacie okrutnej powojennej codzienności. 


Najbardziej bawiło mnie to ich parcie na życie, na przeżycie bez względu na popełnione grzechy i poniesione koszty.

 

Czytało mi się tę książkę trudno. Wymagała ode mnie skupienia, by dobrze zrozumieć znaczenie niestandardowych zdań, dziwnych słów i zapamiętać to, co narrator chciał, bym zapamiętała. Tempo czytania miałam więc wolniejsze niż zwykle, co nieco frustrowało, ale warto było przyzwyczaić się do tej formy, by dać się wciągnąć w mroczny świat i pozwolić ponieść się historii.


Szkoda, że nie dopytywała, bo wkrótce miała się przekonać, że trzeba było się zapytać, że lepiej byłoby wiedzieć. 

 

Trudno mi powiedzieć, czy przywiązałam się do któregoś bohatera. Głównie im współczułam życia jakie przyszło im żyć i zastanawiałam się, ile ludzi ma takiego pecha. I czy to na pewno pech? Może należy być wdzięcznym losowi za hartowanie. Czy sami byli sobie winni, bo dorośli nie mogą się usprawiedliwiać pokrzywionym dzieciństwem?  Wiele ciekawych pytań i mnóstwo refleksji. To najcenniejsze co wyniosę z tej powieści.


Nie ma innego świata, tak jak nie ma innego życia. Jest tylko tu i teraz.


Myślę, że trzeba mieć odpowiedni nastrój do czytania tej powieści, otwarty umysł i gotowość na nowe książkowe rozwiązania. Nie wszystkim zapewne przypadnie do gustu. Ja natomiast jestem ogromnie zadowolona z lektury i z całego serca polecam!


O wielu rzeczach zapomniałem, zapominam, z wieloma rzeczami się mijam. Ale jego nie zapomnę, już nigdy!

 


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



czwartek, 24 września 2020

"Paradoks" Artur Urbanowicz

Opis:

Jak sądzisz? Czy jesteś najlepszą wersją samego siebie? Najlepszą, na jaką cię stać…?

Maks Okrągły „Square” to najlepszy student matematyki na wydziale i chorobliwy perfekcjonista. Jego umysł, przesiąknięty królową nauk, przestawił się na skrajną efektywność – chłopak uczy się szybciej, robi więcej i osiąga lepsze wyniki niż rówieśnicy. Sytuacja ta ma jednak swoją ciemną stronę – Maks podświadomie gardzi innymi ludźmi i traktuje ich z góry. Paradoksalnie jednak najbardziej gardzi… samym sobą – zwłaszcza kiedy popełnia błąd, który jego zdaniem mu nie przystoi, i czuje z tego powodu potężną złość. Czasem przybiera to ekstremalne formy – Maks wymierza sobie coraz dotkliwsze kary poprzez samookaleczanie i dręczą go paranoiczne myśli przeplatane z przerażającymi wizjami, między innymi, że prześladuje go jego sobowtór, który go nienawidzi i chce go zabić. Nie wie jednak, że prawdziwy koszmar dopiero nadchodzi i na własnej skórze przekona się o dosłowności porzekadła „Lepsze jest wrogiem dobrego”. Czy sobowtór Maksa, uosobienie jego obsesji dążenia do doskonałości, naprawdę przestał być jedynie majakiem udręczonego umysłu?



Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że dowie się, jak to jest nie być najlepszym w tak podstawowej dziedzinie jak... bycie samym sobą. 


Moja opinia: 

Jestem fanką książek Autora. Ma niepodzielnie pierwsze miejsce w moim rankingu mistrzów zaskakujących zakończeń oraz właśnie od recenzji Gałęzistych zaczęła się moja przygoda z współpracą z wydawcami. Na trzecią książkę, po świetnym Inkubie, czekałam więc z ciekawością i sporymi oczekiwaniami. Czy było warto? Zdecydowanie tak!


Czy naprawdę zasługiwał na to, by czasami tak bardzo siebie nienawidzić? 


Płynny i przyjemny w odbiorze język sprawił, że przebrnęłam przez niemal sześciuset stronicową powieść w szybkim jak na mnie tempie. W trakcie ostatnich pięćdziesięciu stron już nie reagowałam na bodźce zewnętrzne, pożerana przez ciekawość, jak ta historia się skończy. A w książce dużo się działo. Pogłębiające się autodestrukcyjne zachowania głównego bohatera powodowały niesamowicie silne wrażenie zagrożenia, którego nie da się zwalczyć. Bo jak uciec od siebie? 


Ból go otrzeźwił. Ból go oczyszczał. 



Miałam poczucie, że ta powieść różni się wyraźnie poprzednich utworów Autora potrzebą przekazania ważnej myśli. Paradoks ma uczyć, pokazać do jak skrajnie niebezpiecznej sytuacji może doprowadzić pozostawiona sama sobie osoba z ogromnym poczuciem winy i potrzebą karania się przez samookaleczanie. Historia idzie dalej w elementy fantastyczne, jednak w centrum historii znajduje się po prostu osoba i jej problemy z postrzeganiem swojej własnej osoby, z solidnie skrzywiony systemem wartości oraz toksyczne relacje z otoczeniem. 


Czy to świat jest dziwny, czy to ja do niego nie pasuję? 


Zakończenie wyglądało inaczej niż się spodziewałam, znacznie bardziej abstrakcyjnie. Albo czegoś nie zrozumiałam. W Inkubie i Gałęzistych znalazłam bardzo sensowne, a zarazem całkowicie zaskakujące zakończenia, których ani odrobinkę się nie spodziewałam. Tym razem oczekiwałam czegoś podobnego, ale kwestia skali zjawiska (kto czytał będzie rozumiał) zostawiła rysę na prawdopodobności tej historii. Chętnie dowiedziałabym się więcej na temat konstrukcji tego wszechświata. Czuję, że jest tutaj jeszcze dużo do powiedzenia. 


To twoje autorskie dzieło. Twój własny potwór. 


Paradoks uznaję za kolejny godny polecenia tytuł od Pana Urbanowicza, już legendy polskiej literatury grozy. Głębszy, bardziej skupiony na konkretnym problemie, wzbudzający silne emocje. Zwłaszcza strach, na myśl o istnieniu Twojej idealnej kopii, która czai się w ukryciu i planuje Twoją śmierć ...



Perfekcjonizm jest chorobą. 




Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!


 

poniedziałek, 21 września 2020

"Demian" Hermann Hesse

 Opis z lubimyczytać.pl :

Spragniony sensu życia Sinclair, znudzony iluzorycznością świata, w którym się wychował, wyrusza w fascynującą duchową podróż. Stawia pytania, które mają go doprowadzić do prawdziwego oświecenia, a w poszukiwaniu niełatwych odpowiedzi wspomaga go niezwykły przyjaciel – Max Demian. Ta pasjonująca opowieść o budowaniu własnej tożsamości pióra noblisty Hermana Hessego porusza kwestie o wymiarze tak uniwersalnym, że niezmiennie chwyta za serce zarówno dojrzewających, jak i dojrzałych czytelników na całym świecie.


Nie pragnąłem przecież nic więcej, niż żyć tym, co samo chciało ze mnie się wydobyć. 


Moja opinia:

Jedna z bardziej wyjątkowych pozycji, jakie miałam okazję czytać. Opowieść o szukaniu swego miejsca w świecie, o potrzebie przynależności i akceptacji. Tematyka uniwersalna, napisana pięknym, lirycznym językiem.  


Istniały tajemnice, którymi gotów byłem znacznie chętniej podzielić się z najgorszymi ulicznikami niż z własnymi siostrami. 



Metaforycznym, wzniosły, pełen uczuciowych ekspresji język dał mi wrażenie czytania czegoś wyjątkowego. Główny bohater wciąż skupiał się na analizowaniu kluczowych wydarzeń z przeszłości, próbując samemu zrozumieć dlaczego w ten sposób postąpił, co czuł i pragnął. To dawało poczucie bardzo głębokiego wniknięcia we wnętrze bohatera, nawiązania intymnej więzi z jego umysłem, dostępu do rozważań, które zwykle przeprowadzamy tylko z samym sobą.


Widzę, że myślisz więcej, niż potrafisz powiedzieć. 



Sinclair jest osobą ufną i głęboko wrażliwą. Samotny, szantażowany, zagubiony, próbuje wyrwać się z tego impasu szukając nauczycie. Jest zauroczony tytułowym Demianem, jego siłą, pewnością siebie. Miejscami wynosi go do rangi proroka lub półboga. Pojawiają się motywy czytania w myślach czy tworzenia nowej religii. Często nie wiedziałam, gdzie kończy się realizm, a zaczyna bardzo rozbudowana metafora. Płynęłam z fabułą, nie próbując już zrozumieć przedstawiany obraz, ale skupiając się na odczuciach. 


Jeśli zwierzę jakieś lub człowiek skieruje całą swoją uwagę i całą wolę na pewną określoną sprawę, z pewnością ów cel osiągnie. 



Nie jest to książka lekka. Wymaga solidnego skupienia i raczej uczy niż dostarcza rozrywkę. Niemniej porusza bardzo ważny oraz uniwersalny problem poszukiwania drogi, którą można obrać i pozostać na niej do końca życia. Zdecydowanie warto ją poznać. 

Pozdrawiam!


Przypatrz się dokładnie jakiemuś człowiekowi,

 a będziesz o nim wiedział więcej, niż on sam. 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...