Po wielu latach tęsknoty za darem magii, Arrah zdobyła to, czego zawsze pragnęła – ale zapłaciła za to zbyt wysoką cenę. Teraz ostatnia znachorka ma uratować tę samą rodzinę, która ją zdradziła, pogrążone w chaosie królestwo i niemożliwą do spełnienia miłość.
Kiedy Arrah wróciła na plemienne ziemie, by odnaleźć tych, którzy przeżyli atak demonów, jej ukochany Rudjek poluje na ostatnich ocaleńców z demonicznej armii – i odkrywa intrygę, która ma zniszczyć wszystko, co pozostało z ich świata.
Król Demonów pragnie Arrah, a jeśli ona i Rudjek nie rozwikłają jego planów, zniszczy wszystko i wszystkich, którzy staną mu na drodze.
Słońce zawsze świeci dla tych, którzy są gotowi spojrzeć w niebo.
Moja opinia:
Czas staje się podstępny, kiedy tkwisz w pułapce własnego umysłu, więzieniu swoich myśli.
Pierwszą bitwę wygrali, ale wojna wciąż pozostaje nierozstrzygnięta. Król Demonów szuka wolności. Arrah znów mierzy się z samotnością. Kiedyś jej źródłem był brak magii. Teraz dziewczyna marzy o odnalezieniu ludzi plemion, by nie być ostatnią szamanką, by móc zrzucić choć część ciężaru ze swych barków. By nie czuć już też przytłaczającej samotności.
Nie włożę ładniejszej twarzy. Oto, kim teraz jestem.
"Żniwiarz dusz" został przetłumaczony przez inną osobę i to widać bardzo bardzo. Język jest już zupełnie inny, prostszy. Nie jest zły, może nawet pozwala przyspieszyć czytanie nieco bardziej, ale jakim kosztem...
Nie chcę tego ciężaru, ale muszę go unieść.
Co do samej akcji - kontynuujemy w miejscu, gdzie pierwszy tom ją zakończył i to całkiem fajnie grało z czytaniem książek jedna po drugiej. Dużo się dzieje, bardzo dużo. Na przyspieszenie trzeba było poczekać te kilkadziesiąt stron, zupełnie jak w "Królestwie dusz", ale było warto. Co tu się działo w drugiej części książki to głowa mała. Przyznaję, dałam się oszukać, dałam się zwieść i dobrze mi z tym :D
Noc bywa długa, dziecko, ale po niej zawsze przychodzi poranek.
Pozostało mi tylko polecać. Koniecznie trzeba najpierw poznać tom pierwszy, ale każdy fan fantastyki, szczególnie tej mitycznej, wyjdzie z tej przygody z nowym doświadczeniem. Bo jak często można poczytać o afrykańskich wierzeniach?
Pozdrawiam!
Recenzja świetna, ale to nie mojej klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuńSporo już słyszałam o tym cyklu. Może kiedyś sięgnę... :)
OdpowiedzUsuńAle jaka to jest doskonała okładka!
OdpowiedzUsuńSwego czasu miałam w planach tę serię, ale o niej zapomniałam. Na szczęście przypomniałaś mi o niej, za co Ci bardzo dziękuję. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach.
OdpowiedzUsuń