Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

czwartek, 6 sierpnia 2015

Książkowe Porządki - podsumowanie

źródło
Mija dziś miesiąc, odkąd w ramach wakacji wolno mi obijać się ile tylko dusza zapragnie. Wykorzystałam ten czas w pełni, leniąc się od rana do wieczora, w godzinach wolnych od spania i wylegiwania na sofie z zaangażowaniem kontemplując ścianę. W wolnych chwilach nadrabiałam zaległości wśród powieści z mojej biblioteczki w ramach wyzwania Książkowe Porządki. A zatem, chwila prawdy.
Zdołałam przeczytać sześć książek na dziesięć, a tym samym 2556 stron z 4042, czyli 63%. Udało mi się zrecenzować wszystkie, a listę linków umieszczam poniżej.

Nie do końca jestem zadowolona z wyniku. Czasami od czytania odciągało mnie lenistwo, czasami znajomi czy po prostu domowe obowiązki. Jednym z warunków wyzwania było zapoznanie się z konkretnymi, z góry ustalonymi pozycjami z biblioteczki, a jestem tym typem czytelnika, który woli spontanicznie wybierać lektury. Mogło być zdecydowanie lepiej, ale mogło być też gorzej, więc cieszę się z tych sześćdziesięciu trzech procent jak ze stu ;)


Pozdrawiam!


wtorek, 4 sierpnia 2015

"Wichrowe wzgórza" Emily Brontë

   
źródło
Opis:
Historia tragicznej miłości i zemsty osnuta na tle dziejów trzech pokoleń dwóch ziemiańskich rodzin, opowieść, której scenerię stanowią tajemnicze i urzekające wrzosowiska północnej Anglii.

Mały chłopiec, Heathcliff, jako osierocone dziecko trafia do domu Earnshawów. Wychowując się w tej zamożnej rodzinie, obdarza odwzajemnioną miłością Katarzynę, córkę swoich przybranych rodziców. Prześladowany przez przyszłego dziedzica Hindleya, poznaje też smak nienawiści. Gdy przekonuje się, że konwenanse mogą pokonać nawet najsilniejszą miłość, znika na trzy lata, aby powrócić jako dysponujący fortuną niewiadomego pochodzenia, demoniczny i bezwzględny mściciel. Od tego momentu nikomu w rodzinie nie będzie łatwo znaleźć własne szczęście.



Moja opinia:
To jedna z tych książek, które chciałam przeczytać od dawna, ale zawsze coś stało na przeszkodzie. Najczęściej po prostu inna powieść. Teraz, kiedy już jestem po lekturze Wichrowych wzgórz, nie żałuję, że tak długo czekałam. Wcześniej po prostu nie byłabym gotowa. Ta historia była tak piękna i tragiczna zarazem, że wywołała we mnie całą gamę uczuć bardzo, bardzo intensywnych.

   
źródło
Co wzbudziło we mnie najsilniejsze emocje? Historia Katarzyny i Heatcliffa. Właściwie tak na dobrą sprawę, mimo wielu innych bohaterów, to właśnie ich decyzje sprawiły, że historia potoczyła się tak, a nie inaczej. Czytałam te trzysta pięćdziesięcio stronicową powieść właściwie tylko po to, by dowiedzieć się, co jeszcze ten Heatcliff wymyśli. Właśnie jemu przypadła tutaj rola tego złego, ale tak naprawdę polubiłam go najbardziej. Był poniżany przez przybraną rodzinę, przez co zamkną się w sobie ze swoim gniewem. Katarzyna, choć odwzajemniała jego miłość, wybrała innego, jasno dając mu do zrozumienia, że nigdy nie miał najmniejszych szans. Knuł więc przez lata plan pozbawienia tych, którzy go skrzywdzili, wszystkiego, co mają. Nawet, gdy ranił tych niewinnych, nie potrafiłam go nienawidzić. Czułam współczucie i dziwny ból w okolicach brzucha.

Nie wyobrażaj sobie, proszę, że pod ponurą powierzchownością kryją się w nim głębie dobroci i serdeczności. To nie jest surowy diament ani ostryga z perłą w środku, to dziki, srogi człowiek o wilczym sercu. 


Nie zawsze potrafię przebrnąć przez tego typu powieści, bo zawierają w sobie tak silne uczucia, że wręcz przytłaczają. Musiałam sobie robić co chwilę przerwy w czytaniu. Ta pasja pomiędzy Katarzyną i Heatcliffem, ten ogień, miłość doprowadzająca do obłędu, to wszystko zbyt silnie oddziaływało na mnie. Zastanawiało mnie usposobienie ludzi w tamtej rzeczywistości. Dość rzadko spotykam w swoim życiu ludzi rozpieszczonych, a tutaj niewiele bohaterów było tak naprawdę dobrymi czy skromnymi. Może jedynie sama narratorka pani Dean, Linton no i oczywiście pan Lookwood. U pozostałych co chwilę ujawniały się cechy, które drażniły, jak wyniosłość, rozpieszczenie, gburstwo. Natomiast zakończenie bardzo mi się spodobało, a szczególnie młoda para, choć jedna prawdziwie szczęśliwa. Ale nie zdradzam już nic więcej.

Wydaje mi się, że można by tutaj prawie pokochać życie. 


Dziewiętnastowieczne życie wiejskie jest fascynujące. Jednocześnie trudne i proste. Dla naszych bohaterów było najczęściej trudne. Bardzo się cieszę, że nie przeszłam obok tej książki obojętnie. Raz przeczytana, na pewno zostanie w pamięci na długo. 

Moja ocena: 9/10.

Pozdrawiam!

sobota, 1 sierpnia 2015

"Szamanka od umarlaków" Martyna Raduchowska

   
źródło
Opis z okładki: 
Medium ma w życiu przerąbane. Medium, które nie chce być medium, ma przerąbane w dwójnasób.
Medium bez powołania, za to z awersją do duchów ma przerąbane wzdłuż, wszerz i naokoło.

Ida Brzezińska świetnie wie, czego chce: normalnego życia. I gdyby to od niej zależało, w jej rodzinie na pewno nie byłoby ojca maga, matki czarownicy, babki jasnowidzki ani ciotki medium. Ani bez mała dwudziestu pokoleń podobnych odmieńców. 

A geny sumiennie robią swoje, obdarzając Idę równie nadprzyrodzonym co niepożądanym szóstym zmysłem. Do tego jeszcze wredny, podły Pech o sadystycznych skłonnościach z upodobaniem krzyżuje jej plany, wpycha w szpony apodyktycznej ciotki, nęka stałą obecnością umarłych i wplątuje w aferę, od której na kilometry czuć pieprzem i imbirem - zapachem czarnej magii. 

Postawmy sprawę jasno - Ida nie ma Pecha. To Pech ma Idę. 


Moja opinia: 
To był kawał dobrej, polskiej powieści. Do tego fantastycznej. Żałuję, że czekała na mojej półce tak długo. 

Zacznijmy może od minusów Szamanki. Momentami czytało mi się ją świetnie, a czasami musiałam oderwać się od książki, bo za bardzo mnie irytowała. Jestem ogromną zwolenniczką szybkiej akcji, braku tchu i zaczytywaniu się w powieściach godzinami, aż oczy pieką. Ale Szamanka od umarlaków to praktycznie sama akcja. Momentami czułam zwyczajny przesyt tego świetnego humoru i nieoczekiwanych zwrotów akcji.  Nawet to, co wygląda jak opis przedstawione było raczej jako jedno wielkie zbiorowisko anegdotek i ironicznych komentarzy. Czasami już nie wiedziałam, czy ta Ida mówi poważnie, czy nie. Co było niezwykle irytujące, i ona nie wiedziała, czy to się naprawdę dzieje, czy nie. Jak tylko Tekla uczyła ją czegoś nowego na temat medium i ich fachu, ona odpowiadała "Co proszę?" lub "Że jak?". Miałam wrażenie, że byłabym lepszą uczennicą niż ona. 

         Pozory mylą - burknęła nachmurzona Ida. - W świecie czarodziejów moi bliscy to faktycznie VIP-y, ja akurat jestem czarną owcą. Skandale to moja specjalność. Nie potrzebuję do nich czarnej magii, możesz mi wierzyć. Niemagiczne dziecko urodzone w magicznej rodzinie to skandal sam w sobie.  

   
źródło
Jakie są więc plusy? Właściwie dokładnie to, co stanowiło minusy, gdyby tylko nie było tego tak strasznie dużo. Pani Martyna Raduchowska zasługuje na brawa, za stworzenie tak nietuzinkowej, zabawnej i odważnej postaci, jaką jest Ida Brzezińska. Ciętym język i oryginalnym humorem zaskarbiła sobie moją dozgonną przyjaźń. W połączeniu ze zrzędliwą Teklą stanowiły bezkonkurencyjnie najlepszy duet mediów w historii. Może jeszcze wyjaśnię skąd się wziął tytuł książki. W końcu wciąż wspominam o medium, a kim jest ta szamanka? Otóż szamanka od umarlaków to połączenie medium i banshee (czy tylko ja od razu pomyślałam o Teen Wolf??), przy czym ta pierwsza widzi zmarłych i odpowiedzialna jest za przeprowadzenie ich na druga stronę rzeki na wieczny spoczynek, natomiast druga przewiduje śmierć wybranych ludzi (tak, dokładnie jak Lydia). Wow, jaka mieszanka. Kto jest kim, musicie się jednak dowiedzieć sami, bo ja już nic więcej nie ujawnię.

         - Co mogło mnie spotkać? - zainteresowała się Ida.
      - Szaleństwo - skwitowała Tekla. - W jej przypadku gwarantowane. Przy odrobinie szczęścia można trafić na dobrego psychiatrę i jakoś się pozbierać, ale jak tak na nią patrzę, to coś mi się wydaje, że szczęście raczej jej nie sprzyja. 

Nie jestem do końca pewna czy nie namieszałam za bardzo z tymi plusami i minusami. Podsumowując, serdecznie polecam Szamankę. Ida to jedna z tych bohaterek, którą po prostu trzeba poznać. Dla niej warto pozbyć się wszelkich uprzedzeń wobec polskich autorów, jeśli jeszcze się takowe ma. Ja swoje porzuciłam już jakiś czas temu i jak dotąd nie pożałowałam.

Moja ocena: 8/10.

Pozdrawiam!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...