Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

Takiej huśtawki emocji dawno nie przeżyłam

środa, 21 czerwca 2023

"Królestwo Dusz" Rena Barron

Opis od wydawcy: 

Urodzona w rodzinie potężnych szamanów, szesnastoletnia Arrah zupełnie nie radzi sobie z magią, nie potrafi wróżyć z kości, nie umie przywoływać duchów przodków. Ku rozczarowaniu jej okrutnej matki, nie potrafi rzucić nawet najprostszej klątwy. Pewnego razu Arrah odkrywa, że jej matka kradnie dzieci, aby z pomocą czarnej magii stworzyć drugą, lepszą córkę. Kobieta planuje, że nowe, demoniczne dziecko obudzi Króla Demonów, którego nienasycone pragnienie dusz zniszczyło już niejedno królestwo. Tym razem, jeśli Król Demonów wróci, zniszczy wszystko na swojej drodze. Zanim Arrah zdąży kogokolwiek ostrzec, jej matka więzi ją w klątwie milczenia. Aby powstrzymać matkę i demoniczną siostrę, której moc dorównuje nieśmiertelnym orishom, Arrah musi poświęcić resztę pozostałych lat życia. Każdy wykonany rytuał coraz bardziej zbliża ją do śmierci, ale dla Arrah najważniejsze jest, aby powstrzymać siostrę i Króla Demonów.


Akcja powieści toczy się w fantastycznym, czarodziejskim świecie zbudowanym na bazie mitologii  i wierzeń Afryki Zachodniej: w Królestwie, nad którym góruje Wszechpotężna Świątynia, gdzie urzędują jasnowidze, i na plemiennych ziemiach, zamieszkałych przez plemiona o odrębnych językach i wierzeniach.


Magia nie jest ani dobra ani zła - to ludzie czynią ją niebezpieczną.


Moja opinia:

"Królestwo dusz" zaskoczyło mnie swym urokiem. Nie wiem czego się spodziewałam, ale dostałam znacznie więcej. Czerpałam z przyjemnością z piękna języka, jaki mogłam konsumować i wkrótce nie mogłam się od niego oderwać. Zaznaczyłam chyba z milion cytatów. 


Powinnam była obmyślić prawdziwy plan, ale jestem tu, gdzie jestem i nie zamieram się cofać.


Przyznaję, na początku było trudno. Zdania nie płynęły tak jak zwykle, musiałam się przyzwyczaić. Ale było warto dać sobie chwilę dłużej na wciągnięcie, na zrozumienie. 


Czuję głębszy związek ze światem - pojmuję, że jest znacznie więcej rzeczy, których nie potrafię zrozumieć.


Wierzenia afrykańskie są dla mnie zupełną nowością i to była chyba najbardziej fascynująca część tej historii. Arrah, Essnai, Fadyi Rudjek - góra ciekawych imion, które trzeba było nauczyć się wymawiać w myślach. Osana, ka, ado, yul to tylko kilka z wielu pojęć, które próbowałam poznać intuicyjnie, z kontekstu. Wrzucenie w nowy, tak bardzo nieznany mi temat było brutalne i fascynujące jednocześnie. Bardzo ciekawe doświadczenie.


Powtarzam sobie po raz setny, że wciąż jest nadzieja, że nie wolno mi się poddawać. Nadzieja jednak słabnie, gdy raz po raz spotyka się z porażką.


Na swoją porcję uwagi zasługuje też motyw porażki w tej książce, bardzo widoczny, wyraźnie wyeksponowany. Arrah, nasza główna bohaterka z uczuciem porażki żyje każdego dnia, co hartuje jej serce, buduje ducha. Nic tej dziewczyny nie złamie. Co wcale nie znaczy, że się nie boi, zwłaszcza kolejnego upokorzenia.


Trawią mnie rozczarowanie, strach i niedowierzanie, ale nie pozwalam im zwyciężyć. Jestem na to zbyt dumna. Zbyt uparta.


Po kolejny tom, "Żniwiarza burz", chyba sięgnę od razu, zanim odwyknę od magicznego języka tego świata. Zakończenie sugeruje, że będzie się działo!


Czasem sny są tylko snami, a czasem pozwalają wejrzeć w przyszłość.


Pozdrawiam!


wtorek, 13 czerwca 2023

"Ruiny" Scott Smith

Opis Wydawcy:

Sześcioro wiedzionych młodzieńczą fantazją i żądzą przygód ludzi wyrusza w głąb meksykańskiej dżungli. Ich celem jest odnalezienie brata jednego z nich, zaginionego podczas ekspedycji archeologicznej. Mimo ostrzeżeń młodzi podróżnicy zapuszczają się w głąb puszczy i znajdują tajemnicze, pokryte winoroślą wzgórze, które staje się dla nich śmiertelną pułapką. Pozbawieni wody i zapasów żywności, otoczeni przez agresywnych Indian, bez możliwości kontaktu z cywilizacją rozpoczynają śmiertelną rozgrywkę, której stawką jest życie...

Mimo z pozoru banalnej fabuły Smith przekazuje czytelnikom zaskakująco dobrze skonstruowany i rewelacyjnie napisany horror. Duszny, gęsty klimat, poczucie nieustającego zagrożenia, świetnie nakreślone postaci i oddane z kliniczną wręcz precyzją relacje, jakie je łączą, to jego największe zalety. Jeśli dodamy do tego stosunkowo rzadko eksplorowany przez twórców gatunku motyw inteligentnych i krwiożerczych roślin, dostajemy powieść, która zadowoli każdego miłośnika literackiej grozy.


Może pozostaje nam tylko czekać, mieć nadzieję i wytrwać jak najdłużej.


Moja opinia:

To była książka przepełniona beznadzieją do granic. Gdy wiadomo jak to się skończy, ale głupie serce nadal ma nadzieję.


Nie zamartwiaj się. Bądź jak zwierzę. Jak pies. Odpoczywaj, kiedy masz okazję. Jedz i pij, jeśli masz pokarm i wodę. Przetrwaj każdą chwilę.


W klimacie wakacji, nowo poznanych znajomych i małych szaleństw na plaży, czwórka bliskich przyjaciół spotyka pewnego Niemca, którego brat nie wrócił z wyprawy. Żądni przygody, jakiejś spektakularnej rozrywki, postanawiają pomóc mu go odnaleźć. Mają jedynie odręcznie skreśloną mapkę i chęci. Brną przez dżunglę, pokonują kilometry, chmary komarów, gdzie odnajdują wzgórze. Piękne, pokryte czerwonym dywanem kwiatów. Wchodzą na górę, ignorując wszelkie niejasne, niepokojące znaki i wpadają w pułapkę.


Czuł się głupio. I... co jeszcze? Zmęczony, tak, i więcej: pokonany. Może to rozpacz, najgorsze ze wszystkiego, przeciwieństwo przetrwania. Cokolwiek to było, owładnęło nim i nie potrafił się od tego uwolnić.


Tutaj  było dziesiątki scen, gdy krzyczysz do bohatera "Nie idź!", ale on i tak robi swoje. Wszystkie te momenty zanurzone były w takim zaduchu, gorącu meksykańskiej dżungli. Otoczenie było wielką niewiadomą, cel również. Bohaterzy dotarli na miejsce dzięki jakiemuś okrutnemu zbiegowi okoliczności. W tylu miejscach mogli zawrócić. Frustrowało mnie to niesamowicie i fascynowałam się tym uczuciem. Bo chyba tych ludzi nie polubiłam, ale byłam bardzo ciekawa jakie instynkty z nich wypłyną w obliczu zagrożenia.


Najważniejsze to nie rezygnować, nie zakładać niczego z góry, działać bez wahania i modlić się o ten cud, ten wybryk natury, ten nagły wdech.


Po okładce, po opisie wydawcy czuć, że tutaj chodzi o rośliny. Że będą tutaj miały dużo do powiedzenia. Że jakoś staną się bohaterem tej historii. Fascynująco to autor wymyślił. Bohaterzy wrzuceni w kontekst domyślali się razem z nami, do czego wzgórzowa winorośl jest zdolna. Natura przejęła tu kontrolę i pokazała swą potęgę. 


Zieleń to kolor zazdrości, kolor miłości.


W "Ruinach" klasyczne motywy literatury grozy zanurzają się w lepką dżunglę i wciągają, nie chcą wypuścić. Bardzo przyjemnie było dać się wciągnąć na chwilę. Dla mnie oczywiście, dla bohaterów zdecydowanie nie ;)


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!



środa, 31 maja 2023

"Mistrz Gry" Joanna Lampka

Opis Wydawcy:

Czy każda wiedza jest warta poznania? A co, jeśli odkryty sekret zmieni wszystko, w co wierzymy, zniszczy podstawy naszego jestestwa, sprawi, że osoby, które miały być dla nas oparciem, staną się największymi wrogami?

Krwawa wojna minęła, ale na Kontynencie Zachodnim wciąż panuje niepokój. Cesarstwo nie może stłumić zamachów dokonywanych przez partyzantów Czarnej Róży. Królestwo staje wobec konfrontacji z ponurym Kościołem Jedynego Boga. Ale przede wszystkim władcy największych potęg powoli zdają sobie sprawę z tego, że to nie oni rozdają karty. Chaos leży w interesie kogoś innego. 

Wojna zabrała wiele żyć. Choć Aline i Ian są lustrami, czyli jak mówi południowa Filozofia Równowagi, idealnymi połówkami, wykopali między sobą przepaść. Córa ultrakonserwatywnego Królestwa Żeglarzy i przyszły władca nowoczesnego Cesarstwa Słońca walczyli ze sobą, a przez ich kaprysy i namiętności ginęli wrogowie i przyjaciele. 

Czy mają szansę wrócić do tego, co było? A może Aline wybierze mężczyznę, którego uważa za swoje przeznaczenie – Michela? Ale czy naprawdę ma wpływ ma na swoje decyzje, czy jest tylko marionetką w dłoniach mrocznego Mistrza Gry?


Taka spokojna i mądra, pewna jak latarnia morska pośród sztormów. 



Moja opinia:

Dziś recenzja książki, której okładka całkowicie mnie zauroczyła. Najwyraźniej można streścić w jednym obrazie całą serię. Patrząc na nią widzę ogromne brzemię, sieć, z której nie ma ucieczki i nadzieję na lepszą przyszłość. Czy ostatni tom serii dowiózł godne zakończenie? 

Zachowujesz się jak maszyna, stara, dobrze naoliwiona maszyna, która działa z przyzwyczajenia, a nie dlatego, że ma jakiś cel. 


Aline jest tutaj bardziej rozdarta niż kiedykolwiek. Jest uprzedmiotowiona, podawana z rąk do rąk, unoszona do rangi świętego symbolu. Tymczasem jedyne czego pragnie, to spędzić resztę życia z synem i ukochanym mężczyzną. Tylko którym mężczyzną?


Była zła na siebie, bo historia wracała jak bumerang, a ona nie uczyła się na swoich błędach. 



O fabule niewiele mogę napisać, bo to co tu się dzieje, to plot twist wszechczasów. W życiu bym się nie domyśliła, nie ma szans. Wszystko jest tutaj płynne, zmienne i niesamowicie emocjonujące. Potrzebowałam miejscami czasu by dotarło do mnie, co się stało. Aline ma tyle odwagi, że czapki z głów. Całe ryzyko, które podejmuje, nie uchodzi jednak na sucho. Ludzie tracą swoje życie na różne sposoby - giną, szpiegują, składają się w ofierze. A Aline idzie do przodu. Wszystko dla wyższego celu - dla przyszłości.


Tylko kłopoty, wyzwania, niebezpieczeństwa i trudne decyzje. Tam, dokąd idę, będzie wyłącznie od górę. 



W tej książce postacie mają miliony wymiarów. Pięknie mówią o codzienności, o wspomnieniach i o tych najważniejszych chwilach. Są tacy ludzcy, fascynujący w swej niedoskonałości. Nie umiałabym wybrać tej jedynej ulubionej postaci. Na przestrzeni serii zmieniali się nieustannie. Jestem pewna, że gdybym sięgnęła znów po pierwszy tom, czytałoby mi się go już zupełnie inaczej niż kiedyś.


Trzeba być silnym, żeby pokazywać swoje słabości



Ta seria była dla mnie emocjonującą, pełną niespodzianek przygodą. Potrzebowałam tego tomu by pożegnać się z Michelem i Ianem, by zrozumieć ich i ich relację z Aline. By ułożyć wszystkie puzzle na swoich miejscach. Mogę już w spokoju odłożyć tę serię na półkę, od czasu do czasu sięgnąć, spojrzeć na okładki i przypomnieć sobie o inspirującej Czarnej Róży. 

 

Wszystko co dobre kiedyś się musi skończyć. 


Pozdrowienia! 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...