W Alabamie, na leżącym nad oceanem skrawku ziemi, który przypływ regularnie odcina od stałego lądu, leży Beldame – jak przyjęło się mówić na trzy wiktoriańskie domy wybudowane w XIX wieku. Tam od lat wakacje spędzają dwie prominentne i spowinowacone ze sobą rodziny – Savage’ów i McCrayów.
Ale trzeci dom stoi pusty. Od lat nikt nie był w środku, a zachłanna wydma rok po roku pochłania budynek. Wiąże się z nim tajemnica, o której się nie mówi, nikt nie chce nawet o niej myśleć.
Pogrzeb matrony Savage’ów sprawia, że większość członków obu rodzin po latach znowu się spotyka i, korzystając z okazji, postanawia spędzić lato w Beldame. Wśród nich jest wychowana w Nowym Jorku nastoletnia India McCray. Nieświadoma przeszłości tego miejsca postanawia zbadać opuszczony dom. Znajduje w nim jedynie piasek. I coś jeszcze. Coś niesamowitego. Coś, co wcale nie chce, aby o nim zapomniano... Upale, duszne lato z dnia na dzień przeradza się w coraz większy koszmar.
Odnoszę wrażenie, że coś tylko czeka, żebym wróciła, a wtedy wszystkie trzy domy naraz zwalą się na mnie.
Moja opinia:
Po poznaniu okładkowego opisu spodziewałam się klasycznego horroru z nawiedzonym domem, ale ta historia ma kilka oryginalnych elementów, które zasługują na uwagę.
Ludzie teraz wolą jakieś atrakcje i jasne światła.
W nocy słychać było, jak dom osiada.
Ta książka ma przecudowne dialogi. Ich oryginalność wynika głównie z oryginalności samych bohaterów, którzy z szczerością, nie szczędząc przekleństw i złośliwości, co rusz obgadują bardziej wrednych członków rodziny. Tak rozmawiają jedynie ludzie bardzo zżyci lub całkowicie prostolinijni. Do tego mamy elementy poważnych, choć w sumie nie tak rzadkich problemów rodzinnych, jak alkohol czy problemy małżeńskie, zdrady i śmierć bliskich. Ci bohaterzy byli zabawni, mięsiści, tacy z krwi i kości.
W szumie fal można usłyszeć wszystko:
śpiew syren albo szuranie nóg umarłych na piasku.
Nie patrzcie za siebie, nigdy nie wiadomo,
co zobaczycie w oknie...
Żywiołaki to horror z elementami zarówno klasycznymi, jak i oryginalnymi. Zaskoczył mnie cudownymi dialogami i piękną scenerią. Na pierwszy rzut oka niepozorny, ale zdecydowanie godny polecenia.
Lubię bardzo takie wiktoriańskie klimaty. Tytuł zapisuję sobie. Świetna książka :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog i super recenzje :) Cenka.pl pozdrawia. :)
OdpowiedzUsuńJa raczej nie odnalazła bym się w tej książce.
OdpowiedzUsuńMiałam szansę przeczytać już tą książkę i chociaż to nie jest moja ulubiona powieść tego typu to całkiem dobrze ją wspominam.
OdpowiedzUsuńMam już na półce.
OdpowiedzUsuńMam na nią ogromną ochotę, ale boję się, że mnie rozczaruje :)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie, recenzja zachęca. :)
OdpowiedzUsuńHorrory wprawdzie to nie mój konik, ale wydawnictwo Vesper robi naprawdę znakomitą robotę wydając tak dobre książki!
OdpowiedzUsuńLubię horrory ❤
OdpowiedzUsuń