Opis Wydawcy:
Kapitan Woodrow Call – za młodu wspólnik Gusa McCrae i strażnik Teksasu – został łowcą nagród i właśnie zlecono mu wytropienie groźnego meksykańskiego bandyty. W wyprawie towarzyszy mu mieszczuch ze Wschodniego Wybrzeża, niezbyt rozgarnięty zastępca szeryfa i jeden z ostatnich członków ekipy Kapeluszników, niejaki Ślepki Parker, ożeniony z Loreną, dawną kochanką Gusa.
Podczas długiego i niebezpiecznego pościgu przemierzają ostatnie dzikie tereny Zachodu. Akcja na pewien czas przenosi się do bandyckiej ostoi zwanej Miastem Wron, a w finale bohaterowie odwiedzają rozległe i okrutne równiny teksaskiego pogranicza.
"Ulice Laredo" zamykają tetralogię, której pierwszy tom nosił tytuł "Na południe od Brazos". To porywająca i przejmująca elegia o bohaterstwie i przyjaźni.
Moja opinia:
Specyficzna książka. Nie czytało się jej prosto czy szybko. Dużo w niej przemocy, zbędnego okrucieństwa i naprawdę twardych ludzi.
Kto podejdzie do mordercy na odległość strzału z rewolweru, zwykle się przekonuje, że podszedł za blisko.
Nie najmłodszy już kapitan Woodrow Call kompletuje ekipę, z którą wyrusza na niebezpieczną podróż. Podjął się zlecenia schwytania Joey’a Garzy, młodego przestępcy, który już ma wiele odebranych żyć na swoim koncie. Rozpoczyna się długi, niebezpieczny pościg, w którym stawką są nie tylko pieniądze, ale również życie.
Ludzie wszystko potrafią przeżyć.
Zacznę od zalet. Czuć w tym westernie western, ten surowy klimat, skały, piasek i prażące słońce. Z tym gatunkiem miałam bardzo mało do czynienia, ale dokładnie tak go sobie wyobrażałam. Jest coś surowego, przyziemnego w przedstawianych bohaterach. Życie ich nie rozpieszczało, doświadczali tragedii po których trudno się nie załamać. Oni tylko zaciskają żeby, wzruszają ramionami i żyją dalej. Narracja tez zrobiła swoje w budowaniu klimatu. Akcja płynie niespiesznie, ale każdy bohater dostaje swój zestaw rozdziałów i mnóstwo anegdotek z przyszłości, przemyśleń, rozterek.
Istotą lojalności była przecież stałość, trwanie u boku tych, którzy przy nas trwają.
Przechodząc płynnie do wad, ta nieśpieszność narracji stanowiła dla mnie wadę. Bardzo trudno było mi się wciągnąć. Czułam, że czytam coś wyjątkowego i z czasem będę wspominać te książkę jako pierwszy western jaki przeczytałam. Ale do gatunku mnie nie przekonał. Choć kto wie, może kiedyś sprawdzę czy powolna akcja i potężnie rozbudowani bohaterowie to reguła w westernach. Na razie mówię pass i wracam do ukochanej fantastyki.
Pozdrawiam!
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu In Rock - Vesper!
Niestety, raczej nie dla mnie. Nie mam ostatnio silnych nerwów ;-) > Pozdrawiam zalatany dzień - najpierw - sprzątanie, potem zakupy i pogrzeb. Serdecznie pozdrawiam :) Ps. Takie lektury zostawiam na lato :-)
OdpowiedzUsuńTym razem odpuszczam sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńNiestety nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńAleż piękne zdjęcia dla tej książki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Szkoda, że nie przekonał do gatunku ❤
OdpowiedzUsuń