„Grobowiec” to cyklicznie wydawana antologia prezentująca dzieła najciekawszych przedstawicieli polskiej literatury grozy. Każdy tom poświęcony jest jednemu, konkretnemu zagadnieniu. Tom pierwszy odnosi się do kwestii „zarazy”. Motyw przewodni stanowi jednak wyłącznie wstępną inspirację, która przetworzona przez indywidualną wrażliwość i styl każdego z autorów meandruje w odrębne i zaskakujące rejony. „Zaraza” pozostaje jedynie tłem opisywanych wydarzeń. Opowiadania przedstawiają historie ulokowane w dawnych czasach i odległej przyszłości. Nawet te, które prezentują świat znany nam z autopsji, ukazały temat bardziej poprzez pryzmat jednostkowych, indywidualnych zapatrywań kształtujących ludzkie działanie i zmuszających do podejmowania konkretnych decyzji. Tom pierwszy „Grobowca” nie jest więc antologią pandemii, a zapisem wewnętrznej walki bohaterów, których losy poznajemy w poszczególnych opowiadaniach.
Moja opinia:
Pierwszy tom Grobowca jest antologią bardzo zróżnicowaną pod każdym względem. Wśród tych piętnastu opowiadań mamy kilka perełek, trochę rozczarowań i tyle unikalnych styli, ile spojrzeń na świat. Początek dobrze zapowiadającego się cyklu.
Wszystko trzeba przyjmować z pokorą.
Mieli zabrać nas do nowego, lepszego świata, a zawlekli nas na samo dno piekła.
Teraźniejszość rozpoczynają dwa mocne teksty, "Wielka noc" Tomasza Sablika i "Recykling" Pawła Ciećwierza. Obydwa zakończyłam ukontentowana. "Wielka noc" szybko przykuła moją uwagę, a niecodzienna sytuacja bohaterki wywołała skojarzenia z zeszłorocznymi lokdownami. Finalnie wyszło tyle brudów, brutalności i uprzedzeń, że nie wiem gdzie to się na czterdziestu stronach zmieściło. Z kolei w "Recyklingu" czułam się przeniesiona wprost do Gotham City. Za to i zaskakująco pozytywne zakończenie również zajmuje miejsce na moim podium.
Choć byli dwojgiem ludzi na opustoszałej ulicy, w niemal opuszczonym mieście,
nigdy nie odzywali się do siebie.
Dalej, czas na "Uwzględnienie bytu" Anny Marii Wybraniec. Zupełnie nie zrozumiałam. Do tego ciężko się czytało ze względu na dziwną formę, wybijającą z rytmu. Autorka napisała także prolog, który był równie niezrozumiały, trudny w odbiorze, a do tego pompatyczny. To było rozczarowanie. Kolejne opowiadanie, "Schilesierthal" Jakuba Bielawskiego, to oryginalny, całkiem zabawny i dość ciekawy tekst - monolog. "Co było, minęło" Bartłomieja Grubicha sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać nad wciąż trwającą pandemią i samopoczuciem osób mniej odpornych na zamknięcie w czterech ścianach. Poczułam się klaustrofobicznie, także cel osiągnięty. "Pocztówka z wakacji" Rafała Ziębińskiego wypadła całkiem dobrze. Przez moment dała mi poczucie bezpieczeństwa, by zaraz rozerwać je całkowicie na strzępy. Świetny twist.
Świat umiera do tej pory i, trzeba gnojowi przyznać, robi w tym całkiem imponujące postępy.
Od dziecka fascynowała go destrukcja, rozpad i właśnie to zobaczył w lustrze.
"Kiedyś wszyscy byliśmy ludźmi" Grzegorza Kopca miał chyba najrówniejszy rytm, czułam niepokój od początku do końca. Opowieść o podróży do bezpieczeństwa i ukochanego przeplatały się z bardzo obrazowymi opisami przerażającego głodu. No i zombie, klasyczny motyw w wciągającym wydaniu. Ten tekst również trafia na moje podium. Ostatnie opowiadanie, "Garstka proszku" Dawida Lipskiego na początku dłużył mi się i nie mogłam się skupić na treści. W pewnym momencie głęboko poruszył, zaszokował i najlepiej pasował na tekst kończący tę antologię.
Dla nich ratunku już nie ma.
Podsumowując, było bardzo różnie. Cały czas towarzyszyła mi myśl, że kreatywność, wyobraźnia, pomysłowość nie mają granic. Każdy z autorów podszedł do zarazy w sobie charakterystyczny sposób, a z jednego słowa wyrosło multiwersum. Ciekawie czytało się teksty Sablika, Kopca i Bielawskiego, ale też innych, których znałam z powieści. Każdy ma coś wyjątkowego w swym stylu, co przebijało się też w krótszej formie i mam wrażenie, że byłabym w stanie w ciemno przypisać autora do opowiadania. Czekam niecierpliwie na kolejną odsłonę Grobowca.
Pozdrawiam!
Moje, dosłownie moje - jak to się mawia klimaty. Tytuł sobie zapiszę. Padnięty jestem , ponad trzy godziny dziś na zewnątrz. I odkurzam na czytniku "Księgę Cmentarną Neila Gaimana. Pozdrawiam chyba "Rodaczkę" - bo niedaleko od Grodu Kraka mieszkam :)
OdpowiedzUsuńLubię literaturę grozy, więc to coś dla mnie mnie.
OdpowiedzUsuńLubię zbiory opowiadań, więc to pozycja dla mnie.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej antologii, ale ta brzmi naprawdę ciekawie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mam chrapkę na tę antologię.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńJak najbardziej książka dla mnie. Zapisuję tytuł na liście do poznania :) Dziękuję za twoją recenzję :) Cudowna i inspirująca :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Z antologiami tak to jest, że coś nas zachwyci, a coś będzie do d. Ogólnie to tę książkę chciałabym przeczytać
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, też ostatnio czytałam antologię z literaturą grozy, ale zawierającą tylko klasykę. :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu lubię sobie przeczytać opowiadania, ale przyznaję, że nie jest to moja ulubiona forma. Piękną okładkę ma ta książka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki, które wydaje Vesper - tą też mam w planach i mam nadzieję, że uda mi się znaleźć dla niej czas.
OdpowiedzUsuń